Strony

piątek, 15 maja 2015

"Barwy miłości" - Kathryn Taylor

Jonathan Huntington jest nieprzyzwoicie bogaty, szaleńczo przystojny i zupełnie pozbawiony skrupułów. Jest także szefem firmy, w której Grace Lawson odbywa praktyki studenckie. Jego magnetyczny urok sprawia, że dziewczyna ufnie podąża za nim w świat zmysłowych rozkoszy, w którym obowiązują tylko trzy zasady: żadnych emocji, żadnych uczuć, żadnego zaangażowania.
Początkowo oszołomiona intensywnością erotycznych doznań Grace nie przeczuwa, jak niebezpieczny może być świat mrocznych żądz i seksualnych fantazji kochanka...

 Po ogromnym sukcesie wydawniczym całej trylogii o Greyu, który jak nic zstąpił z Olimpu, lub z innych szczytów, gdzie przebywają erotyczne bóstwa, nastąpił wysyp książek, nawet nie tyle z wątkiem erotycznym, co z jakąś fabułą dolepioną do opisów erotycznych ekscesów. Książki te wyróżniają się na półce ciemnymi okładkami z maskami, kajdankami ewentualnie krawatami i szpilkami. Często są to po prostu porno bezguścia. „Barwy miłości” miały być inne. Lepsze.


Grace obywatelka USA przyjeżdża do Wielkiej Brytanii na praktyki. Bardzo się cieszy, bo firma jest naprawdę prestiżowa, właścicielem jest arystokrata i dodatkowo jest diablo przystojny. Po stresującym locie, czeka ją stresująca jazda do nowej pracy, ale przypadkiem spotyka swojego przyszłego szefa. Po krępującym nieporozumieniu dociera do pracy, ale to nie koniec, bo dziewczyna wynajęła mieszkanie, zapłaciła za nie a okazało się, że padła ofiarą naciągacza. Wszystko co mogło pójść źle – poszło. Wiadomo, że perypetie w nowym kraju, w nowej pracy umili szef piękny jak Adonis. Niestety jak większość, pięknych i bogatych wolnych mężczyzn ma jakiś feler. No nikt nie jest idealny.

Oczywiście mamy pikantny romans. Napisałabym coś o uczuciu, miłości, ale Jonathan, ów bóg, z góry zapowiada, że z bohaterką będzie łączył go tylko seks, nic więcej. Jak się uda wciągnąć ją w jego fetysze – jeszcze lepiej. Młode, naiwne dziewczę – wiadomo – godzi się na taki układ bo ma nadzieję, że jednak arystokratyczne serce wzruszy się i ugnie.



Jak widzicie, klasyka, ostatnio tak modnego gatunku. Gatunku, który naprawdę ma wielu fanów, a raczej wiele fanek. Po co zmieniać to co się podoba  byle z umiarem. Muszę podkreślić ogromną przewagę Barw miłości, nad innymi książkami z tego gatunku, które czy to czytałam, czy to przeglądałam. Ta książka jest napisana ze smakiem i na poziomie. Nie ma inwokacji do św. Barnaby, ani do innych świętych, nieważne z jakiej religii, ani kretyńskich odwołań do wewnętrznej bogini, za sprawą której bohaterka jest tępą dzidą myślącą tylko… waginą czy macicą, czy też niemyślącą wcale. 

Jestem chyba jedną z nielicznych osób mojego pokolenia, która ani razu nie była na ekranizacji Greya, która nie rzuca się na literaturę tego typu. Nie ukrywam, że jestem raczej, nastawiona anty. Tymczasem Barwy miłości, czytało mi się niespodziewanie dobrze. Lekka historia, na wieczór z piwem, winem lub herbatą, po dniu biegania z kosiarką. Nie wymaga myślenia, ot czytam sobie dla czystej rozrywki, bez irytacji, bez trafiania szlagiem, bez irytacji. Po prostu lekki wieczór. Czyta się szybko, naprawdę wystarczy jeden wieczór, raptem kilka ostatnich stron doczytałam rano.

Będę tę książkę polecać innym, zaraz muszę napisać do Siostrzenicy, żeby sobie wzięła, bo ją akurat film o Greyu złapał, była kilka razy w kinie i o dziwo!!! CZYTAŁA książkę!! Przeczytała trylogię i jeszcze jakąś powieść z tego gatunku. Niech się dziecko rozerwie!

edit.
Dziecko idzie się rozerwać na imprezę po książkę przyjdzie jutro

15 komentarzy:

  1. Nie czytałam trylogi o słynnym Greyu, a właściwie że coś takiego istnieje dowiedziałam się dopiero w momencie, kiedy zrobił się szum na film, którego też zresztą nie widziałam. Może dlatego, że kiedy coś robi się zbyt popularne, mnie to odpycha, a może dlatego, że jednak jeśli chodzi o literaturę, sięgam po coś ambitniejszego... Niemniej, taka książka lekka, którą, jak napisałaś, mogłabym czytać bez irytacji w jakiś nudny wieczór - czemu nie. Ciekawe te "Barwy miłości" się wydają. ;)
    Pozdrawiam
    A.

    http://still-changeable.blogspot.com - będzie mi miło, jeśli zajrzysz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zerknęłam przez ciekawość... żeby wiedzieć o co taki szum ;)

      Usuń
  2. Nie czytałam Greya, nie widziałam filmu i nie mam zamiaru tego zmieniać. Nie mam nic przeciwko osobom czytającym takie książki, ale dla mnie to strata czasu. Czytałam kilka wnikliwych recenzji i analiz tak modnych ostatnio erotyków i utwierdziłam się w przekonaniu, że to nie jest literatura dla mnie. Dlatego też podziękuje za "Barwy miłości", mimo że jak napisałaś to lepsza jakościowo powieść.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja jeszcze do tego dodam, że chyba ogólnie ta ostatnia fala książek zbytnią jakością nie grzeszy... Ale tak często jest, jak książki są szybko wydawane, żeby jeszcze się na falę popularności jakiejś innej załapać. Wystarczy zerknąć na te wszystkie młodzieżowe książki o wampirach... Nie wykluczam, że znajdują się perełki, ale na fali często też książki dużo poniżej średniej przechodzą.

      Usuń
    2. wszystko musi się sprzedać...
      Naprawdę zaskoczyło mnie, że "Barwy" są naprawdę nienajgorsze

      Usuń
    3. To prawda, czekam z utęsknieniem na inną, modną falę książek. Mam nadzieję, że będzie lepsza niż erotyki.

      Usuń
  3. Nie mam nic przeciwko erotykom, ale po tej książce stwierdziłam, że to jednak nie jest moja bajka. Strasznie wkurzała mnie Grace, to, jaka była nierozgarnięta.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo chyba te bohaterki mają być takimi głupiutkimi kaczuszkami

      Usuń
  4. Ja niestety popełniłam ten błąd i zaczęłam czytać "Pięćdziesiąt twarzy Greya" za co spotkała mnie należyta kara. Dawałam mnóstwo szans erotykom, ale przejechałam się na tym jak na niczym innym. Wszystkie, po prostu WSZYSTKIE, bohaterki albo zgubiły mózg, albo się z nim nie urodziły. I kolejny facet pt. "Będziemy się piep*rzyć, ale nie licz na nic więcej, bo ja nie potrafię kochać". A potem zaskok! Zakochał się jednak biedaczyna :) Ale wcześniej oczywiście musi pokazać jak bardzo nie szanuje i gardzi kobietami, a one tak jak pszczoły do miody, jak bezrozumne samice lecą za nim. Postanowiłam sobie, że nie będę się więcej męczyć bez powodu i stawiam na zwyczajne romanse, gdzie kobiety potrafią myśleć głową :) Książkę sobie odpuszczę. Świetna recenzja jak zwykle, uwielbiam twój styl pisania i ironiczne poczucie humoru.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :))

      Mnie intryguje z czym kobiety się utożsamiają, z napalonymi bezmózgimi kobietami, czy pragną partnera, który jest skurczybykiem, ale jednak miłość go odmienia?
      O ironio czyta to zarówno pokolenie mojej Siostrzenicy, jak i koleżanki mojej siostry

      Usuń
  5. Chętnie sięgnę po tę książkę, skoro spodobała się Tobie - osobie nie sięgającej po tego typu literaturę. Sama trylogii o Grey'u nie czytałam, ale widziałam ostatnio ekranizację pierwszej części. Nie powiem, film mi się podobał. Nie wiem, jak byłoby z książką, bo słyszałam, że kiepsko napisana... Może kiedyś się przekonam ;) A "Barwy miłości" dopisuję sobie do listy "do przeczytania" :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Grey jest napisany bardzo irytująco... ten św. Barnaba - no masakra. Przy tym, Barwy to naprawdę fajne powieścidło.

      Usuń
  6. Grey nie wzbudził we mnie ekscytacji, dlatego nie lubię porównań innych erotyków do trylogii E.L. James. Jednak na "Barwy miłości" dam się skusić, bo intryguje mnie ta historia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę fajna książka, taka iskierka niezłej literatury w morzu erotycznego chłamu

      Usuń
  7. Ja osobiście bardzo lubię czytać literaturę erotyczną, dlatego ''Barwy miłości'' już dopadłam i przeczytałam :) I oczywiście książka mi się podobała, ponieważ jest dobrze napisana i posiada całkiem interesującą fabułę.

    OdpowiedzUsuń

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.