Strony

niedziela, 19 lipca 2015

"Biblioteka pana Lemoncella" - Chris Grabenstein



Kye Keeley, klasowy wesołek, uwielbia wszelkie gry planszowe i słowne, a nade wszystko – gry wideo.
Przypadkiem dowiaduje się, że za budowę nowej miejskiej biblioteki odpowiada jego idol, Luigi Lemoncello, najsławniejszy i najbardziej twórczy autor gier na świecie.
Kyle jako jedno z dwunastu dzieci wygrywa szansę spędzenia nocy w bibliotece, jako gość pana Lemoncella, zabawiającego zaproszonych zagadkami i grami. Rano okazuje się, że drzwi są zamknięte na klucz, a tajnej drogi ucieczki z biblioteki strzeże wiele ukrytych tropów i zagadek, które trzeba odgadnąć!




Już od dawna nie łapię się na literaturę młodzieżową, jeszcze dłużej nie jestem odbiorcą literatury dziecięcej. Nie poradzę jednak nic na to, że od czasu do czasu, zwłaszcza w chwilach czytelniczego marazmu sięgam po perełki literatury dla osób sporo ode mnie młodszych. Ojejku, no każdy z nas ma w sobie dziecko. Biblioteka pana Lemoncella zapowiadała się fajnie, a ja dodatkowo lubię Charliego i fabrykę czekolady, taka futurystyczna, kolorowa bajka, nie-bajka. Czy dla mola książkowego może być coś lepszego niż książkowa odmiana Willego Wonki? Mole kochają książki o książkach, więc nie baczcie na to, że książka jest adresowana głównie dla dzieci. Można odpakować czekoladę i dać się porwać przygodzie. Dla najmłodszych będzie to dłuższa podróż, dla starszych lektura na popołudnie i wieczór.


Kyle dostał tygodniowy szlaban, gdy grając ze starszym rodzeństwem w grę ulubionego producenta gier – pana Lemoncello- wybił szybę. W jego domu szlaban oznacza również zakaz komputera i innych tradycyjnych rozrywek, dlatego gdy chłopiec dowiaduje się, w drodze do szkoły, że za najlepszy esej dwunastka szczęśliwców zostanie zabrana na wycieczkę do biblioteki, tuż przed jej otwarciem, a biblioteka jest full serwis, wifi, komputery, zabawa na całego, chłopak postanawia naprędce coś naskrobać. Żałuje swojej pracy na odwal, gdy okazuje się, że w jury będzie główny sponsor nowej bilioteki pan Lemoncello, którego chłopiec podziwia. No, ale życie czasami płata miłe figle. Ponieważ oryginalny tytuł brzmi Ucieczka z biblioteki pana Lemoncello nie zaspojleruję, gdy powiem, ze chłopiec wygrywa imprezę w bibliotece. A to tylko początek, bo pan Lemoncello organizuje wielką zabawę, konkurs. Wygra ten kto wydostanie się z biblioteki, a ponieważ konkurs jest obwarowany wieloma zasadami – nie jest to takie proste. Uczestnicy przemierzą bibliotekę, sprawdzą swój charakter i literacką wiedzę. Naprawdę pyszna przygoda!
Faktycznie nie da się zaprzeczyć, że nad książką unosi się futurystyczny duch Charliego i fabryki czekolady. Autor ma głowę pełną pomysłów i pisze książkę, która nie tylko wciągnie dzieci – mnie wciągnęło a mam swoje lata, ale także sprawi, że rodzice czytający pociechom powieść(według okładki dozwolone już od dziewięciu lat wzwyż), nie usną z nudów. Oprócz przygód mamy morał, ale nie moralizatorstwo, mamy afirmację cech pozytywnych, wyraźną przyganę w stronę cwaniactwa. Przede wszystkim książka zachęca do sięgnięcia po wartościowe lektury. W trakcie poszukiwań wyjścia pada wiele, wiele tytułów – chociaż oczywiście nie wszystkie będą odpowiednie dla dziewięciolatka.

Nie jest to typowa bajeczka dla dzieci, czyli kilka stron i milion obrazków. Kolorowa i zachęcająca jest okładka, w środku ilustracji nie znajdziemy, obrazki, które tam się znajdują są wskazówkami do zagadek jakie rozwiązują bohaterowi, dzięki temu również my możemy na bieżąco się bawić. A nie są to proste zagadki. Książka ma ponad trzysta stron i 56 rozdziałów, więc tego czytania trochę mamy.

Według mnie ta książka jest wspaniałym pomysłem na pokazanie tego, że w bibliotece można się dobrze bawić, że książki to przygoda. To nie jest kolejny ogłupiacz, ale naprawdę wartościowa pozycja. Jak pojawi mi się na horyzoncie dziecko w odpowiednim przedziale wiekowym, z czystym sumieniem kupię mu tą książkę – i wam polecam.
Najwyższa ocena w swojej kategorii!



 

5 komentarzy:

  1. Nie dla mnie, ale cieszę się, że warta polecenia dla młodzieży/ dzieci.

    P.S. Wkradło Ci się kilka literówek do tekstu ("Ni jest to typowa", "ogłupiać" zamiast ogłupiacz).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Moja klawiatura świruje, albo ja się odmóżdżyłam

      Usuń
  2. Czytałam i potwierdzam :) Choć uważam, że dziewięciolatki mogą nie zrozumieć do końca niektórych fragmentów.
    Drugastronaksiazek.Blogspot.Com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno tak, dlatego konieczne czytanie z rodzicem. Chyba, ja się niezbyt znam na dzieciach. Ja w wieku 9 lat bym łyknęła ;P

      Usuń
  3. Mojej córce na pewno się spodoba, a i ja chętnie ja przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.