Strony

środa, 4 listopada 2015

"Migdałowy aromat" - Anna Nejman [mówisz migdał - myślę; cyjanek]

Okładka – cudownie jesienna, pełna ciepła i zachęcająca do opatulenia się kocem, z kotem na kolanach i kubkiem gorącej herbaty. Tytuł – ach działał na wyobraźnie, bo robię cudowne migdałowe ciasteczka. Zresztą ja lubię migdały, zapach migdałów, jakby wbrew oczywistym skojarzeniom. Wiecie, że gdy pojmano Himmlera i go rewidowano, rozeszła się silna woń migdałów? Nie, szef SS nie przemycał moich ciastek, po prostu miał kapsułkę z cyjankiem, a cyjanek potasu ma silny migdałowy zapach. To skojarzenie, nie jest bynajmniej adekwatnym, bo książka miała mnie odświeżyć, zaserwować dobry romans, klimatyczny nastrój, tak potrzebny w listopadzie.









W pewien ciepły, wrześniowy wieczór Eliza, czterdziestoparoletnia pisarka, wysiada z samolotu na lotnisku w Filadelfii. Celem jej podróży jest „Ustronie” - uroczy zakątek powiatu Sussex w stanie Delaware, gdzie do niedawna mieszkała czwórka przyjaciół, którzy u schyłku życia zawiązali niecodzienny pakt. Niezwykłą historię tego miejsca Eliza planuje opisać i opublikować po powrocie do Polski. Wszystko zdaje się wskazywać na to, że nadchodzące tygodnie spędzi sama przy pracy nad książką.


Pozorną ciszę i monotonię „Ustronia” niespodziewanie zakłócają jednak dramatyczne wydarzenia, intrygujący sprzedawca antyków i... migdałowy aromat. Plany Elizy zostają wywrócone do góry nogami, a ona sama stanie przed nie lada dylematem.

Główna bohaterka Eliza ląduje w Filadelfii, jest wrzesień, a ona zmierza do Ustronia klimatycznego miejsca z historią przepełnioną przyjaźnią i ciekawymi wydarzeniami. Po historii zostały stosy listów. Eliza ma zamiar opisać to miejsce, ale co i rusz napotyka na problemy. Najpierw okazuje się, że zginęła część mebli i obrazów – trafia więc do miejscowego sklepu z antykami. Tam uroczy antykwariusz oferuje jej pomoc. Eliza pozna jeszcze Larry`ego, mężczyznę po przejściach, samotnego ale anielsko dobrego.  Bo serce ma swoje porywy nie tylko na wiosnę i gdy się ma naście lat.

Na samym początku brawo za pomysł, może nie jest on oryginalny, bo porywy serca w wieku dojrzałym, są coraz częściej opisywany, co ma być nadzieją, czy to dla osób samotnych, starych panien itp., jak również dla osób, które po latach owdowiały bądź się rozwiodły i tej miłości nie starczyło do końca życia.  A potrzeba kochania trwa. Dla mnie temat to nowy bo u mnie na wsi jednak małżeństwa na całe życie są podstawą, bardzo rzadko trafiają się powtórne ożenki wdowców i wdów zamążpójścia, a kobieta, która w wieku lat trzydziestu  jest sama jest starą panną. No, ale wiadomo Ameryka – inny świat. Ja jestem za opowiadaniem o potrzebie miłości i szukaniu jej niezależnie od wieku, tylko że…

Na litość boską, każdy kto narzeka na Orzeszkową i jej opisy niech nawet nie tyka tej książki. Autorka opisuje otoczenie w najdrobniejszych szczegółach, opisuje prawie każdą czynność z reporterską dokładnością… to po prostu usypia. Naprawdę nie interesuje mnie kolor mydełka, ani powód dla którego gotowany jest gulasz. Gdy nie ma to znaczenia dla fabuły. Lubię wiedzieć gdzie rozgrywa się książka, lubię oczyma wyobraźni widzieć pomieszczenia, czuć klimat, ale ta książka zawiera zbyt wiele tych opisów… Dla mnie tego było za dużo, już początek jest tak męczący, że niewiele osób się przez niego przedrze. Tak ze ¾ bym wyrzuciła…

Pomimo naprawdę dobrego pomysłu i ciekawej realizacji, niestety ze względu na dłużyzny, które nie były jakieś wyjątkowe, mam bardzo ambiwalentne uczucia i już z poleceniem w ciemno mam problem. 

Książka zrecenzowana dla portalu:


10 komentarzy:

  1. No to w takim razie książka nie dla mnie, bo ja mam alergię na takie drobiazgowe opisy;p Szkoda, bo okładka bardzo przyciąga.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Okładka to mi momentalnie wpadła w oko, tak świetnie pasuje do pory roku

      Usuń
  2. Hmm, zatem jeszcze się zastanowię, nie mam siły i czasu obecnie męczyć się z dłużyznami w książce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie to jest minus i to duży całości.

      Usuń
  3. Fabuła do mnie nie przemawia...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pomysł na fabułę do mnie trafił, ale wykonanie niekoniecznie.

      Usuń
  4. O nie, też nie lubię tej reporterskiej dokładności w opisywaniu wszystkiego, co widzi bohater lub robi. Ten element zawsze mnie skutecznie odstrasza od książek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie takie drobiazgowe opisy też odstraszają. Jak przeczytałam o tym seledynowym mydełku - to padłam.

      Usuń
  5. Walczyłam o tę książkę w jakimś konkursie i niestety miałam pecha październikowego.

    OdpowiedzUsuń

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.