Strony

piątek, 4 marca 2016

"Motylek" - Katarzyna Puzyńska [sapienti sat]

O matko moja z jakim marazmem się mierzyłam. Rozważałam już porzucenie blogosfery, książek i zajęcie się czymś satysfakcjonującym. Ot np. w zestawieniu z marnymi książkami, obtłukiwanie kamieni na drodze zapowiadało się nieźle. Dosłownie w nic nie umiałam się wciągnąć. W końcu pomyślałam, tak mnie ostatnio męczyliście tym Motylkiem… cała blogosfera zachwyca się Katarzyną Puzyńską, a ja niedawno kupiłam tom pierwszy i pomyślałam, dlaczego nie? Kryminału dawno nie czytałam. Jeśli już to mi nie spasuje, daję sobie spokój. Bo ile można? Książka miała pod górkę bo wczoraj był dzień śpiączki afrykańskiej, po popołudniowej drzemce, zaczęłam ją czytać, po dziesięciu stronach usnęłam i obudziłam się o północy, żeby zgasić lampkę i iść spać, ale za to wstałam o świcie!







Doskonale skonstruowany kryminał, gęsta atmosfera małej społeczności i zagadki z przeszłości, które nigdy nie miały ujrzeć światła dziennego.
W mroźny zimowy poranek na skraju mazurskiej wsi zostaje znalezione ciało zakonnicy. Początkowo wydaje się, że kobietę potrącił samochód. Szybko okazuje się jednak, że ktoś ją zabił i potem upozorował wypadek. Kilka dni później ginie kolejna osoba. Ofiary nie wydają się być ze sobą w żaden sposób związane.Zaczyna się wyścig z czasem. Policja musi odnaleźć mordercę, zanim zginą następne kobiety. Śledztwo ujawnia tajemnice mrocznej przeszłości zakonnicy, przy okazji odkrywając też mniejsze lub większe przewiny mieszkańców sielskiej – tylko na pozór – miejscowości.

Spokojna wieś Lipowo, do której sprowadza się rozwódka z Warszawy, z psem oraz z koniem, który dopiero dojedzie. Za pieniądze od byłego męża, kupiła dworek i chce zacząć nowe życie.  Spokojna wioska nie jest tak spokojna, jak mogłoby się wydawać, bo oto na drodze znalezione zostają zwłoki zakonnicy. Chociaż na początku wygląda to jak zwykłe śmiertelne potrącenie i ucieczkę z miejsca wypadku, to jednak dużo niejasności, a ostatecznie raport lekarza sprawiają, iż miejscowa policja zaczyna drążyć. Lekarzu ulecz sam siebie, chciałoby się zakrzyknąć, bo lokalny posterunek targany jest licznymi problemami. Jeden policjant jest tak wnerwiający, że rzuciłabym go na ogrodzenie pod napięciem, drugi nie panuje nad tym co się dzieje w domu, trzeci jest starym kawalerem mieszkającym z matką, a czwarty też ma swoje za uszami. No dobra, ale kto zabił zakonnicę? I czy ten ktoś zaatakuje ponownie?

Nie ukrywam, że na początku niewiele zapowiadało spektakularny sukces. Autorka nakreśla tło, więc można się pogubić w bohaterach, wiejskich relacjach, ja na szczęście mieszkam na wsi od lat i wiem jak ważną osobą jest gospodyni proboszcza, ile wie sklepowa i kto pracuje na wiejskich posterunkach. O właśnie! Słusznie ostrzegano przed nadużywaniem stopni policyjnych. Gdy widziałam któryś z kolei akapit rozpoczynający się od młodszy aspirant to w pewnym momencie się roześmiałam. Na szczęście ten epizod też miałam w życiu, więc przeżyłam. Faktycznie ten stopień bardziej razi niż inspektor, czy komisarz, do czego jesteśmy w końcu przyzwyczajeni w kryminałach.



Nim się zorientowałam, już dałam się wciągnąć w zagadkę, oj szukałam, kombinowałam. Ciekawy zabieg autorki, aby dać nam z jednej strony fragmenty dziennika sprawcy, z drugiej wgląd w jego przeszłość, chociaż tak naprawdę i tak to niewiele daje. Tak jak w przypadku Agathy Christie, dałam tyle razy wyprowadzić się na manowce, że nie zliczę.
Przez ostatnie kilkadziesiąt stron, siedziałam już jak na szpilkach, gryząc palce.
Nie wpadłam na to, chociaż miałam chwilami takie przypuszczenia…

Co mogę Wam powiedzieć, porwała mnie ta książka. Pierwsza od dawna. Oj zaczytałam się. Jest napisana świetnym stylem. W oko wpadło mi jedno zdanie, wymagające redaktora i jeden błąd ze święceniami, które są kapłańskie, bo zakonne to są raczej śluby. Nigdy się nie spotkałam z zakonnymi święceniami, ale może obie formy są dopuszczalne?
Bardzo podoba mi się styl Katarzyny Puzyńskiej, jest klimatyczny, super czułam wioskę, bohaterowie są wyraziści, nie ma takich, którzy by przemykali jak cienie, do każdego żywiłam jakieś uczucia, dobre lub złe. Najchętniej już dziś skoczyłabym do całodobowego Tesco w poszukiwaniu tomu II bo mam tylko IV i V a zbyt mi zależy na tym, żeby zobaczyć jak autorka poprowadzi wątki, zbuduje relacje między bohaterami. Będę czytała po kolei.

Bardzo polecam!!



26 komentarzy:

  1. Ja z "Motylkiem" mam kiepskie wspomnienia. Do połowy większość bohaterów mnie tak zirytowała, że myślałam już o porzuceniu tej książki, ale udało się dokończyć i to nawet bez większej męki (od momentu chwilowego zniknięcia damskiego boksera do jego powrotu poziom mojej irytacji znacznie spadł). Ale fakt, rozwiązanie zagadki było zaskakujące :). Przeplatanie współczesności z przeszłością jest moim zdaniem żywcem wzięte z Camilli Lackberg, która z kolei jest mniej irytująca, ale powtarzalna.
    Zatem do pani Puzyńskiej już, niestety, nie wrócę. Do pani Lackberg zresztą też nie (chociaż jej przeczytałam trzy książki). Chyba mam chwilowo odpoczynek od kryminałów (Szacki Miłoszewskiego też mi się skończył :( ).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj koniec Szackiego :( Miłoszewski zawinił.


      Czyli przed Camillą ostrzegasz?

      Usuń
    2. Ostrzegam przed schematycznością Camilli, bo generalnie czyta się bardzo fajnie. Po prostu w ograniczonych ilościach ;)
      Co do schematyczności, Harry'ego Pottera też nigdy nie dokończyłam z tego powodu, zatrzymałam się na początku "Zakonu Feniksa". Ostatnio jednak zaczęłam oglądać filmy i poważnie się zastanawiam nad nadrobieniem zaległości.

      Usuń
  2. Ja uwielbiam kryminały, a ten zapowiada się bardzo dobrze. Świetnie to opisałaś! :) Uwielbiam wyrazistych, charakterystycznych wręcz bohaterów. Uważam, że każdy powinien być jakiś, nie lubię bezbarwności w każdym, a nadać każdemu różniących się od siebie cech jest wbrew pozorom niełatwe. Będę musiała przeczytać tę książkę, szczególnie, że jeszcze ją polecasz :)
    Ja ze swojej strony chciałam polecić książkę, satyrę, którą czytałam niedawno - "Prowincja idzie na wybory".
    Jest to książka, która wciąga, bo ma akcje, wątki polityczne oraz sceny intymne.
    To książka bez cenzury. Również dla wrażliwych. I takich, którzy są spragnieni nowych, literackich doznań.
    Być może Ciebie zainteresuje, bo jest taka specyficzna i ukazuje się w niej prawdziwy obraz polityki.
    Występują m.in.: Donatan Tursek, Ewa Kopara, Lolek Wartęsa, Olek Kwas, Bronek Komór, Jerzy Turban, Leszek Meller, Jarosław Kaczkoduk, Paweł Kuki, Tomasz Lisiogon itd.

    Do kupienia na allegro:

    http://allegro.pl/prowincja-idzie-na-wybory-seks-satyra-polityczna-i6006374073.html

    Pozdrawiam serdecznie ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Usnąć po 10 stronach, to niezłą rekomendacja! Niedawno czytałam 'klawiaturopis' kryminału pani Greń, to pierwsze strony postawiły mnie na nogi! To dopiero był kryminał. A 'Motylka; jeszcze nie czytałam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To szczerość :P Dobrze, że się nie zraziłam. Wolno się rozkręca, ale klimat czuć od początku

      Usuń
  4. Izabela Łęcka czyta Puzyńską :D A to dopiero! Motylek od długiego czasu czeka na mnie na ebookowej półce, ale jakoś wciąż mi z nim nie po drodze. Może tym razem się przemogę, bo Twoja recenzja mnie zachęciła. Zobaczymy, o co z tą Puzyńską chodzi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie rzeczy tylko u mnie :D

      Polecam Puzyńską też :D Prus też by polecał :D

      Usuń
    2. Że w sensie ta Łęcka z Prusa?! Ja myślę, ze gdyby zaczęła czytać polskie kryminały, zamiast piłować pazurki, to nie doprowadzałaby facetów do rozbicia. A faceci też powinni byli się zająć książkami. O, Rzecki pisał sobie hobbystycznie i potrafił przejrzeć baby.
      Pozdrawiam

      Usuń
  5. Wiedziałam, że przeczytasz grubo przede mną :D Nie wiedziałam, że ta seria ma aż tyle tomów...trochę mnie to zniechęca, bo brak czasu, ale skoro tak polecasz to chyba jednak się skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To, że ma tyle tomów, to plus - jest co czytać :D

      Usuń
  6. Cieszę się, że Ci się spodobał "Motylek", czytałam także "Więcej czerwieni" i też to świetny kryminał. A na pozostałe tomy poluję w bibliotece.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam już przy łóżku, najpierw jednak praca! ;)

      Usuń
  7. Ja bardzo lubię książki Puzyńskiej, przeczytałam 4, piątą dostałam w ubiegłym miesiącu z okazji urodzin i długo czekać nie będzie :P Ale to nadużywanie stopni, niekończące się powtarzanie nazwisk... to narosło do takiej skali, że trudno przejść obok tego obojętnie ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale na blurbie wyczytałam, że młodszy aspirant w końcu przestanie być młodszy ;)

      Usuń
  8. Po tej recenzji wiem, że koło autorki nie będę mogła przejść spokojnie, tylko porwę wszystkie książki, jakie tylko będą w bibliotece ;)

    Pozdrawiam ciepło ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wolno!!! Porywaj nie popełniaj moich błędów.

      Usuń
  9. Czym prędzej czytaj kolejne, chcę wiedzieć, czy też dojdziesz do wniosku, że Puzyńska z książki na książkę jest coraz lepsza, a przecież już "Motylek" był genialny:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak zarwę noc - dopiero będę jutro straszyłą.

      Usuń
  10. Tej nocy skończyłam "Motylka" :)
    Od dłuższego czasu podejrzewałam "kto zabił", ale wcale nie zepsuło mi to zabawy, bo kurczę, autorka tak kombinowała, że miałam w sumie co jakiś czas wątpliwości.

    Książka wciągnęła mnie bez reszty. Świetne były te wstawki retrospektywne, które intrygowały czytelnika, bo siłą rzeczy próbowało się je dopasować do kreowanej współcześnie rzeczywistości książkowej.

    To czego mogłabym się doczepić (ale siłą, bo wcale nie chcę!) to prowadzenie śledztwa w sposób mało profesjonalny - zabezpieczanie dowodów poprzez wsadzenie ich po prostu w plastikową torebkę przez samego śledczego (gdzie kurczę technicy?), przesłuchiwanie świadków na chybił trafił, nie sprawdzenie wątku z blogiem na samym początku (w rzeczywistości to byłoby ogromne naruszenie, bo przecież od początku było wiadomo kto i co). Do tego dodałabym pewnie zmianę równowagi w akcji - na początku główną postacią jest Weronika, co daje wrażenie, jakby to ona była tą najważniejszą bohaterką, a potem historie się rozpraszają i nagle przeskakujemy pomiędzy postaciami. Oczywiście to przeskakiwanie bardzo mi się podoba, jest ciekawsze niż sama historia Weroniki, ale jednak powoduje to lekką nieścisłość.

    Jednakowoż książka tak bardzo mi się podobała, że przymykam oko na te wszystkie zgrzyty. Co więcej, jak pomyślę sobie, że męczyłam się tyle czasu z Katarzyną Bondą i jej dwoma przedziwnymi powieściami to żałuję, że nie poświęciłam tego czasu innej Katarzynie :) Na pewno to byłby czas dużo lepiej zagospodarowany!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pod wrażeniem jesteś że zgadłaś.

      Ja tych nieścisłości się nie czepiam, bo aż tak mi nie wadziły, zupełnie inaczej niż u Mroza, gdzie te błędy mnie rażą bardzo. Tutaj miałam czilałt i super rozrywkę. Może zgrzyta mi zbieg okoliczności i kilka niewyjaśnionych/dziwnych wątków, ale ja o nich zapomniałam, jak przepadłam w lekturze.

      Usuń
  11. Bardzo ciekawie sie Zapowiada :) Uwielbiam kryminały a z autorką Katarzyna Puzyńska nie miałam jeszcze styczności. Też miewam takie dni że drzemka z książką jest konieczna, bo inaczej nie pójdzie po dobroci ;)
    Cieszę sie bardzo że trafiłam na takiego fajnego bloga :)
    Pozdrawiam Serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  12. Właśnie skończyłam czytać - dzięki Ci za polecenie!

    OdpowiedzUsuń

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.