Strony

poniedziałek, 22 sierpnia 2016

"Rzeka ludzi osobnych" - Katarzyna Enerlich

Staroobrzędowcy, już chyba zawsze będą mi się kojarzyli z konferencją naukową na której wygłaszałam referat. Jednym z ostatnich wystąpień, był właśnie referat o staroobrzędowcach. Dopiero wtedy sobie przypomniałam, że kiedyś coś czytałam, bo interesując się historią Rosji, w końcu się na ten temat trafia. Czy miałam świadomość, że mieszkają również w Polsce? Niezbyt.  Temat ciekawy, a gdy jeszcze bierze się za niego Katarzyna Enerlich, która pisze z duszą i czułością, to wiadomo, że wyjdzie z tego coś fascynującego. Od pierwszych stron otula nas łagodny klimat. Tak jak w powietrzu już wyraźnie czuć jesień, tak książka niesie ze sobą melancholię, spokojny smutek, obiecuje odprężenie i łagodną podróż w nieznane.



W 1830 roku na Mazury, do Puszczy Piskiej przybywają pierwsi staroobrzędowcy. Karczują puszczę, budują domy, uprawiają ziemię. Powstają wyznaniowe wsie, między innymi Wojnowo (Eckertsdorf), ukryte w lasach, wzdłuż rzeki Krutyni. Jednym z osadników jest Fiodor Malewan. Jego wyzwolona jak na tamte czasy córka Anna daje początek rodowi silnych, niezależnych kobiet, ściśle związanych z ziemią sadami i... klasztorem nad Jeziorem Duś, gdzie mieszkają mniszki, wiodące życie proste i ubogie, a jednak pełne ufności w przeznaczenie. Ta przejmująca powieść jest wędrówką po historii wsi, nierozłącznie związanej z staroobrzędowcami, ich wiarą i zwyczajami. Pojawiają się tu postaci prawdziwe i fikcyjne, a ich dramatyczne losy rozgrywają się na tle historii Prus Wschodnich. A wszystko zaczyna się pewnego listopadowego dnia. We wsi pojawia się obca kobieta. Zamieszkuje w domu Sidora Kurta - najstarszym we wsi. Z niepokojem przygląda się jej sąsiadka, osiemdziesięcioletnia Augusta, potomkini Fiodora Malewana. Co wyniknie z tej niespodziewanej wizyty? Jakie tajemnice, skrywane przez lata, ujrzą światło dzienne? Co kryje się pod wielkim kamieniem na Głazowisku, niedaleko klasztoru? Czy staroobrzędowcy rzeczywiście znikną z wyznaniowej mapy Mazur? Czas Lata wie, że w Wojnowie jest miejsce i na staroobrzędowe, i na pruskie, i na polskie dusze i tak już tu zostanie na zawsze – bo to dzięki splątaniu wiary i ludzkich serc wieś ta przetrwała różne burze i złe chwile i pozostanie na swoim miejscu jeszcze długi czas. Niepamięć o niej zamieni się w pamięć. Nad wsią zawsze unosić się będzie zapach ziemistej wiosny, wilgoć z letnich poranków, mgły z jesiennych uśpień i biała zadymka z ostrych zim, ludzie będą się tu rodzić i umierać, kamienie okrywać mchem, konie wypasać na ogromnych pastwiskach, jabłka dojrzewać, a uważny człowiek zawsze wyczuje zapach rzeki. Rzeki ludzi osobnych. (fragment powieści) Ocalić od zapomnienia. Opowiedzieć staroobrzędowy świat, póki jeszcze żyją wyznawcy - powieść Rzeka ludzi osobnych to zaproszenie do wyprawy w przeszłość. Po raz kolejny ziemia mazurska odkrywa swoje tajemnice - mówi o swojej książce Katarzyna Enerlich.

Katarzyna przybywa na prowincję. Miała męża i kochanka, teraz została sama. Wynajmuje dom, obiecując sobie, że wytrwa przynajmniej pół roku. Spartańskie warunku, konieczność palenia w piecu, a przede wszystkim samotność, konieczność obcowania  z własnymi myślami, w końcu możliwość przemyślenia własnego życia, mogą być uciążliwe. Okazuje się, że tereny na które przybyła kobieta od XIX wieku zasiedlone zostały przez staroobrzędowców. Sąsiadką Katarzyny jest potomkini założyciela wsi, Augusta, silna, niezależna i pracowita, stoją za nią pokolenia kobiet, które łączy ognisty kolor włosów, przywiązanie do ziemi, pracowitość i walka z przeciwnościami losu. Czy kobieta, która przyjeżdża z miasta do głuszy odnajdzie spokój? Przegoni demony? Poczytajcie i przekonajcie się.

Zwykle, pluję jadem gdy dostaję do ręki kolejną książkę o ucieczce na wieś, która ma być panaceum. Zazwyczaj ta głusza jest tak pokracznie opisana, że niemalże krew mnie zalewa. Jednak już wiem, że książki Kasi Enerlich w tym temacie mogę brać w ciemno. One są po prostu prawdziwe. Autorka nie opisuje tego co jej się wydaje, ale czuje te klimaty. I chociaż temat staroobrzędowców nie jest jakoś w Polsce bardzo popularny, to również i w tym przypadku czuć autentyczność. Można czytać, delektować się lekturą i jeszcze poszerzać horyzonty.

Wydaje mi się, że Katarzyna Enerlich napisała kolejną fantastyczną książkę, tylko boję się, że nie zrobi ona furory. Naprawdę dobre, łagodne, wysmakowane opowieści, giną w gąszczu przereklamowanego pop kulturalnego chłamu. A przecież, ta powieść jest idealna na jesień, melancholijna, idealnie współgra z zapachem palonych liści i widokiem ściernisk.  Nie jest to powieść banalna, jest po prostu bardzo dobra. Mam nadzieję, że zachęcę Was do poznania tej histori!!


Powieść recenzowana dla  portalu Duże Ka

7 komentarzy:

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.