Strony

niedziela, 5 lutego 2017

"Maria Skłodowska - Curie" - Magdalena Niedźwiedzka [ pierwsza beletryzowana biografia wybitnej uczonej ]

Nie czytałam osławionej już Królewskiej heretyczki, ale pokazywałam ją, nie tak bardzo dawno. Oczywiście przymierzam się do lektury. Jednak dzikie konie, nie byłyby w stanie odciągnąć mnie od lektury powieści i życiu Marii Skłodowskiej-Curie. Niedługo wchodzi do kin film o słynnej uczonej. Żyłam w przekonaniu, że Wydawnictwo Prószyński wyda biografię, chociaż w sumie, jest już tyle biografii Marii Skłodowskiej – Curie, że chyba można powiedzieć dosyć. Powieść, to intrygujący pomysł i sama byłam ciekawa jak to wypadnie. Trochę mnie zaniepokoił okres, który otwiera książkę, czyżby znowu życie noblistki zostało sprowadzone do skandalicznego romansu?



Maria Skłodowska-Curie jakiej nie znacie. Magdalena Niedźwiedzka tchnęła życie w koturnowy zwykle obraz nieprzeciętnej Polki, której zdarzało się iść za głosem serca wbrew konwenansom.
Akcja powieści obejmuje lata 1911–1913; wcześniejsze losy wielkiej uczonej poznajemy z retrospekcji. Zaglądamy do rodzinnego domu Marii, obserwujemy jej relacje z bliskimi i kontakty z najtęższymi umysłami przełomu XIX i XX wieku – Pierre’em Curie, Paulem Langevinem i Albertem Einsteinem. Autorka, znana z dbałości o obyczajowe i historyczne smaczki, i tym razem nie zawiedzie czytelnika, ukazała bowiem skomplikowaną osobowość dwukrotnej laureatki Nagrody Nobla na tle barwnego Paryża w czasach belle époque i Warszawy pod zaborami.
Film z brawurową rolą Karoliny Gruszki w kinach od 3 marca 2017 roku.

Jest jesień 1911 roku. Maria Skłodowska-Curie zgłosiła swoją kandydaturę do Francuskiej Akademii Nauk i została odrzucona, jej romans z byłym uczniem tragicznie zmarłego męża, właśnie się wydał. Żona kochanka pani Curie, knuje z najbliższymi zemstę, która zmusi Polkę do ucieczki z Francji. Maria Curie i jej kochanek Paul Langevin przebywają w Belgii na pierwszej konferencji solvayowskiej. Maria jest jedyną kobietą, najmłodszym uczestnikiem jest nieźle rokujący, Albert Einstein. Przeżywająca liczne rozterki, wynikające głownie z tego, że wiarołomny mąż nie umie się zdecydować a najchętniej żyłby i z kochanką, którą podziwia i z żoną która go leje. Maria wspomina swoje życie. Biedne, ale przepełnione miłością do pracy i nauki dzieciństwo, naznaczone przedwczesną śmiercią matki, później pierwszy miłosny zawód, następnie pracę do wyczerpania podczas studiów, wreszcie spotkanie Piotra i ich małżeństwo. Podczas konferencji ujawniają się przykre strony Marii, jej nerwowość, impulsywność, nagłe wybuchy płaczu, to wszystko obserwuje i analizuje, będący pod ogromnym wrażeniem Einstein. Paul i Maria nie wiedzą, że powrót z konferencji będzie wskoczeniem w oko cyklonu, bo zdemaskowany zostanie ich romans, a Maria stanie się złodziejką mężów, ten skandal nie zostanie wyciszony nawet, gdy przyjdą wieści że pani Curie dostała drugiego Nobla, co jest ewenementem.

W tym roku nie miałam chyba tak ambiwalentnych uczuć co do książki. Nawet nie! Nie tylko w stosunku co do książki, od stycznia jestem bardzo zdecydowana. Podobnie rozdarta byłam jeśli chodzi o dwa mecze z Australian Open, no ale książka to nie tenis. Powinna, albo się podobać, albo zebrać falę krytyki. Minęło kilka dni od kiedy przeczytałam tę powieść i ciągle układam sobie w głowie co o niej myślę. Jestem trochę zła, bo po autorce tak chwalonej powieści na bazie biografii, oczekiwałam jakiegoś WOW. Tymczasem książka, którą dostałam jest przeciętna. Raczej nie dla ludzi, którzy w biografii Skłodowskiej siedzą i czytali ileś już książek na ten temat. Maria Skłodowska – Curie to książka bez wątpienia o wiele klas lepsza niż tragiczna Miłość geniuszy ale moim zdaniem i tak daleka od doskonałości. Już tłumaczę dlaczego.

O ile zrobienie z Marii Skłodowskiej, rozhisteryzowanej kobiety, płaczącej na zawołanie i zasadniczo trudnej we współżyciu mnie nie bulwersuje, bo zasadniczo źródła są zgodne, że miała ona zaburzenia emocjonalne. Wprawdzie większość biografii wspomina, że to efekt wstrząsu spowodowanego śmiercią męża, ale zakorzenienie tego w dzieciństwie jako efekt utraty matki, a także tego że mała Mania nie zaznała matczynej bliskości, co mogło zaowocować spaczeniem psychiki, jeżeli dziecko wmawia sobie, że rodzice jej nie kochają, że jest gorsza. To tu źródła mogła mieć ta chęć doskonalenia się, imperatyw parcia do przodu. To nie jest zarzut, moim zdaniem to ciekawe przedstawienie stanu faktycznego. Tak jak i kwestia związku z Żórawskim. Facet był słabym, Bolkiem, który trzymał się mamusinej spódnicy i zgrywał chojraka, dopóki matusia nie tupnęła nóżką. Słabeusz, dobrze mu tak, podobno siadywał często na ławeczce wpatrując się w pomnik Skłodowskiej. Spóźnione żale, ja bym go jeszcze po łbie wytrzaskała i miotłą spod tego pomnika przegoniła.

Będzie zarzut, na litość boską, jeszcze raz przeczytam; Jagiellonka w kontekście Uniwersytetu Jagiellońskiego, to dostanę tachykardii. Jagiellonka to biblioteka. Na bibliotece nie ma katedr, w bibliotece wykłada się najwyżej książki na półkę.

Drugi zarzut, sprowadzenie związku z Piotrem Curie, do takiej roli, jaką wyznaczyła im autorka. Nie podoba mi się to. Kilka napomknięć, supozycje, jakoby Maria pozwalała się kochać łaskawie bo Piotr był tym bardziej zaangażowanym, te kilka ubogich fragmentów, w sumie nie trzymają się kupy, tak jak i te fragmenty z Bronką i Kazimierzem(jej mężem), stoją w sprzeczności z tym co można wyczytać z innych źródeł. Rozumiem zasady fikcji literackiej, bo autorka po prostu po swojemu interpretuje fakty, ale nie zgodzę się na marginalizowanie małżeństwa z Piotrem Curie, to był piękny związek, lektura żałobnego dziennika pisanego przez Marię, rozdziera serce. Wyciska łzy z oczu. Nie popada się w taką katatonię po śmierci człowieka, któremu, zaledwie pozwalaliśmy się kochać.

Marginalizacja związku z Piotrem, wiąże się z położeniem dużego nacisku na romans z Paulem. Rozumiem, że dopiero teraz możemy o tym pisać wprost. Ujawnienie korespondencji Curie-Langevin wstrząsnęło opinią publiczną. Nobliwa wdowa, okazała się namiętną kochanką. Pomnik wdowy opłakującej genialnego męża, runął z cokołu. Nie neguję tego, że Paul zajmował ważne życie w życiu Marii, ale uczynienie z niego centrum jej życia, położenie całego ciężaru na ten wątek, to moim zdaniem lekka przesada, która odbiera książce właściwy balans. Tak samo jak ukazanie tego, jakby większość facetów chciała zaciągnąć Marię w krzaczory.


Mam bardzo mieszane uczucia co do tej książce. Sądzę, że osoby niezbyt zaznajomione z biografią uczonej, będą zadowolone, ci bardziej w temacie oczytani mogą czuć spory niedosyt, ale chyba warto skonfrontować własne wyobrażenia z wyobrażeniami kogoś innego, zupełnie różnymi od naszych. Przygoda z tą powieścią nie była długa, bo czytało mi się ją bardzo szybko, chociaż targały mną różne emocje, zwykle gwałtowne. Dzięki tej książce nakręciłam się na film, a wcześniej zwiastun nakręcił mnie na tę powieść. Zasadniczo cieszę się, że ją przeczytałam, chociaż nie ze wszystkimi tezami autorki się zgadzam. 

6 komentarzy:

  1. Widzę, że powieści biograficzne o Marii Skłodowskiej-Curie, które teraz wyszły mają ten sam mankament. Są przyzwoite w czytaniu dla kogoś, kto biografii Skłodowskiej nie zna, ale dla osoby, która przeczytała już kilka jej biografii, są nużące i powodujące pewne uczucie niezgody na przedstawienie Marii i rozłożenie akcentów w fabule. Ja przeczytałam właśnie "Zanim" Katarzyny Zyskowskiej-Iganaciak i muszę przyznać, że też się tą powieścią zawiodłam. Były fragmenty, które nieomal przypominały mi wyrywki z "Pięćdziesięciu twarzy Greya", a to chyba nie o to chodzi. Skłodowską uwielbiam i na film na pewno pójdę. Książkę, o której tekst Pani napisała, może zostawię na inny czas.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja nie znam żadnej biografii Skłodowskiej, więc pewnie te mankamenty nie rzucą mi się w oko

    OdpowiedzUsuń
  3. I JUŻ OSTUDZIŁAŚ MOJE ZAPĘDY.

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo chcę tę książkę przeczytać... Tylko jeszcze czekam, bo wciąż mam w pamięci ekranizację kinową, na której byłam chyba w marcu, a nie lubię tak wracać szybko do podobnych historii.

    OdpowiedzUsuń

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.