Strony

środa, 24 maja 2017

"Chata" - William Paul Young [ wstrzyknijcie mi do żyły kawę]

Pokaźna grupa znajomych czytających książki, ma swoje plusy i minusy. Plusem jest to, że nowości są omawiane na bieżąco i można uniknąć ewidentnych czytelniczych wpadek. Dlatego chociaż i okładka wznowionej Chaty jak i film na ekranach nie były w stanie przyciągnąć mnie do powieści. Uznałam za pewnik zdanie osób, które znam i cenię, z którymi mam kompatybilny gust, że to nie jest powieść dla mnie. A jednak krętymi ścieżkami prowadzi nas los i w poniedziałek pożyczono mi tę książkę. Asertywność równa zero, chociaż miałam złe przeczucia i wiedziałam, że Irena mi łeb ukręci bo mam kolejki książek do czytania. Ale to, to cienkie jest więc ile mogło mi zająć. Niewiele, ale to co wycierpiałam to moje :/. Temu gatunkowi i autorowi mówię nie!



Najmłodsza córka Mackenziego Allena Phillipsa Missy została porwana podczas rodzinnych wakacji. W opuszczonej chacie, ukrytej na pustkowiach Oregonu, znaleziono ślady wskazujące na to, że została brutalnie zamordowana, ale ciała dziewczynki nie odnaleziono. Cztery lata później pogrążony w Wielkim Smutku Mack dostaje tajemniczy list, najwyraźniej od Boga, a w nim zaproszenie do tej właśnie chaty na weekend. Wbrew rozsądkowi Mack przybywa do chaty w zimowe popołudnie i wkracza do swojego najmroczniejszego koszmaru. Jednakże to, co tam znajduje, na zawsze odmienia jego życie.Mack spędza w chacie weekend, uczestnicząc w czymś w rodzaju sesji terapeutycznej z Bogiem, nazywającym siebie Tatuśkiem, Jezusem, który pokazuje się pod postacią żydowskiego robotnika, i Sarayu, Azjatką uosabiającą Ducha Świętego.W czasach, gdy religia staje się coraz mniej istotna, „Chata” zmaga się z ponadczasowym pytaniem: „Gdzie jest Bóg w świecie tak pełnym niewysłowionego bólu?”. Odpowiedzi, które dostanie Mack, zadziwią Was, i być może odmienią tak jak jego. W otoczce twórczej błyskotliwości „Chata” jest głęboka duchowo, teologicznie oświecająca i ma moc wpływania na życie. „Chata” odcina się zarówno od komunałów religijnych, jak i tanich chwytów złego pisarstwa, i ujawnia coś ważnego i pięknego na temat tańca życia z boskością. Tę historię czyta się jak modlitwę, jak najlepszy rodzaj modlitwy, pełen męki, zadziwienia, jasności i zaskoczenia. Spostrzeżenia Williama Younga są nie tylko zniewalające, ale również prawdziwe i zgodne z Biblią. „Chata” to uprzejme zaproszenie do podróży do samego serca Boga.

Na początku mamy przydługie słowo wstępne, ale z tym to zawsze rosyjska ruletka. Później mamy opowieść o gościu, który kiedyś miał kochającą rodzinę, poukładane życie, owszem jakieś zaszłości z dzieciństwa, ale ogólnie pełna harmonia. Do czasu, gdy podczas pewnego wyjazdu jego córeczka, piękna, mądra i pobożna została porwana przez seryjnego mordercę. To wydarzenie spowodowało powstanie dystansu do Boga. Do tej pory życie tej rodziny było głęboko związane z Bogiem, oparte na silnej wierze. Teraz Mack, chowa w sobie pretensje. Aż pewnego razu dostaje list. List nie ma znaczka, a telefon na pocztę dodatkowo komplikuje sytuację, bo okazuje się, że listonosz nie mógł go wrzucić do skrzynki. List jest podpisany Tata a tak żona bohatera mówi na Boga, Mack tak nie mówi, bo słowo tata źle mu się kojarzy. Opcje są skrajne, Mack myśli, że to faktycznie może być list od Boga, albo to zabójca jego córeczki chce go zwabić w kryjówkę, dlatego Mack dostaje od kumpla broń. I jedzie. Bo w sumie dlaczego nie…

Nie jest to pierwsza z powieści religijnych z USA jakie czytam, więc mniej więcej wiem jak wygląda ten  gatunek. Jednak chyba spora przerwa, sprawiła, że książka mnie po prostu zabiła. Jako dziecko czytywałam prasę katolicką dla dzieci i historyjki z morałem, nie są dla mnie nowością. Uważam, że gazetki sprzed dwudziestu lat, napisane były lepszym stylem. Rozmowy w Chacie są tak infantylne, że nie da się tego czytać. Rozkminy o przebaczeniu, sile miłości, są komunałami, do których trudno się ustosunkować. Autor nie stawia, żadnej odkrywczej tezy, tylko powiela stwierdzenia obecne od lat w książkach z cytatami o zaufaniu, sile miłości, o tym jak wiele daje wybaczanie.

Jest kilka fragmentów, które nawet przykuwają uwagę, bo z daleka wydają się mądre i warte rozważenia, ale już po przeanalizowaniu tracą swój blask. Bo ok. ufamy ludziom, których kochamy, ale czy jeżeli ktoś kogo kochamy zrobi coś co nas zrani to zaufanie nadal trwa? Owszem, możemy wierzyć, że ktoś miał dobre intencje, ale jeżeli nas zranił, to i tak rana boli. Więc sorry dla mnie to wszystko jest tak słabe. Tak tanio-moralizatorskie i napisane słodko-złym stylem, że muszę iść zrobić sobie gorzką kawę, bo padnę i przedzwonię czołem w kant biurka….


25 komentarzy:

  1. Haha i za to Cię lubię :D Prosto z mostu i na temat!
    A że się zgadzam z powyższym, to już chyba dodawać nie muszę :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Czyli czasem warto ufać swoim przeczuciom odnośnie do książki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. głupia jestem, trzeba było nie brać i powiedzieć, że nie czytam takich książek. A tu człowiek nie chce wyjść na większego chama, niż już wyszedł :P

      Usuń
  3. o, i dlatego ja wiem,że nie sięgnę.
    Ps. miałam napisać "nigdy" ale Ty też się tak zarzekałaś i co? :P
    chiara76

    OdpowiedzUsuń
  4. a ja czytałam i na filmie byłam:)i mnie się podobało:)a poza tym czytałam,że autor opisał w niej swoje przeżycia,że to jego to wszystko spotkało:))
    niemożliwe??????

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlaczego niemożliwe. Nie ma rzeczy niemożliwych.

      Usuń
  5. Książki religijne to zupełnie nie moja bajka i tak coś czułam, że nie warto ryzykować i zabierać się za czytanie tej książki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jak jest dobra, to nie mam nic przeciwko, ale to było infantylne

      Usuń
  6. Ja nie mam problemu ze swoim św.pamięci tatą, ale mówienie do Boga tato czy też tatusiu też jest dla mnie infantylne i ja tak nie potrafię. Myśałam o "Chacie", ale jak czytam Twą opinię wiem, że miałabym z nią podobny problem. I pewno jednak jej nie przeczytam. A poza tym szoda, że tak mało jest dobrej literatury katolickiej......protestancka mnie nie do końca przekonuje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marzy mi się książka dobrze katolicka, polska, a nie jak teraz jak ktoś jest katolikiem to zwykle takim z ciemnogrodu, antypatycznym bucem

      Usuń
    2. Nie przesadzajmy Kasiu......trzeba się rozglądać za tymi, którzy nie mają parcia na szkło i na dodatek wszystkie katolickie rozumy zjedli.
      A może faktycznie zbyt mało poszukujemy takiej właśnie litertury.

      Usuń
    3. Nie nie, nie o to mi chodziło. Chodzi mi o to że w polskich książkach jak ktoś jest wierzący to zaraz zacofanie

      Usuń
  7. Twoja opinia jest chyba jedyną negatywną, na jaką trafiłam. Co bardzo mnie cieszy, bo jeśli "Chata" nie spodoba mi się, to będę wiedziała, że nie jestem jedyna na tym łez padole! ;-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Dzisiaj rano widziałam w Kauflandzie tę książkę, reklamowaną jak książka na Dzień Matki. Jakoś tłoku nie było.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie kupiłabym tego Mamie, prędzej Tacie. Ale sądzę, że nasi Rodzice mają więcej mądrości niż te pseudo w tej powieści

      Usuń
  9. Nareszcie ktoś podziela moje zdanie!!!

    OdpowiedzUsuń
  10. Nareszcie ktoś podziela moje zdanie!!!

    OdpowiedzUsuń

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.