Strony

wtorek, 31 października 2017

"Wojna polsko-ruska pod flagą biało-czerwoną" - Dorota Masłowska [ narkotyczny język człowieka XXI wieku ]

O tej książce słyszałam długo. Bardzo długo. Jeszcze dłużej przeleżała przy łóżku i ciągle bałam się zabrać za tę kultową powieść, która chyba najwięcej sławy przyniosła Dorocie Masłowskiej. Nie wiedziałam czego się spodziewać. Dopiero artykuł w ostatnim numerze magazynu Książki skłonił mnie do sięgnięcia po tę książkę. Każda strona była zaskoczeniem. Wydawnictwo Noir sur Blanc stawia na prostotę, tak jakby komunikowało – czytasz na własną odpowiedzialność. Czytałam tę książkę przez kilka dni. To odkładałam, to brałam się na nową, czasami brnęłam, niekiedy wprost leciałam przez tekst. Książka nagrodzona Paszportem polityki i Nagrodą Nike, od publiczności. Dorota Masłowska to jedna z popularniejszych pisarek, więc naprawdę nastawiłam się na arcydzieło.




Ta książka to monolog Silnego, dresiarza z małego miasta w województwie pomorskim, który opowiada o swoich przygodach z pięcioma dziewczynami. Jednocześnie stanowi ona nadrealistyczną alegorię polskiej tożsamości narodowej w rzeczywistości małego miasta. Tę rzeczywistość opisywano dotąd tylko w gazetowej publicystyce czy reportażu - czyli z zewnątrz. Autorka pokazuje ją oczami tępego muła, dla którego istnieje tylko świat atawistycznych popędów i migających obrazów - telewizyjnych spotów albo amfetaminowych zwidów.

Zaczynamy czytać i wpadamy w tekst pisany językiem, z którym rzadko chyba ma do czynienia człowiek na poziomie. Autorka postanowiła przenieść nas w świat, dresiarza? prymitywa? Pokazuje nam świat oczami takiego grubego karku, o ciasnych horyzontach, myśleniu prostym jak konstrukcja cepa, który zalicza panienki, bierze amfę i jest ksenofobem płytkim jak wyschnięta kałuża. Jego wewnętrzny monolog sprawia, że bełkot pijaczka na przystanku staje się traktatem filozoficznym, a już wiadomości ze świata polityki to już szczyt wyrafinowania. Dorota Masłowska chciała zaskoczyć pokazaniem świata, którego czytający człowiek unika. Chyba nikt trzeźwy nie posługuje się taką stylistyką, która po prostu morduje oczy i masakruje mózg. Najprawdopodobniej książkę można ocenić jako genialną, albo beznadziejną. Wydaje się, że: tertium non datur. Fabuła niby jest, ale ciężko ją dostrzec zza tego dymu z papierosów, oparów alkoholu, całej tej stylistyki. I chyba tę powieść można pokochać, albo przez nią przebrnąć.

Ja należę do tych, którzy przebrnęli. Chlubię się tym, że mam szerokie grono znajomych i staram się poznawać różne życiowe postawy. Narkotyków nie toleruję, więc może dlatego nie potrafię czytać takiego narkotycznego bajania, bo nie zadaję się z ludźmi na haju, tak nazywajcie mnie świętoszką. Doceniam, że Masłowska próbuje pokazać coś nowego, niesztampowego, ale moim zdaniem brakuje tu tego elementu, który uczyniłby z tej książki autentyczną. Wszystko wydaje się być zbyt przerysowane i chociaż biorę poprawkę na to, że jest to środek stylistyczny, to jednak jak dla mnie za bardzo wszystko wyolbrzymiono.


Jak na razie Dorotę Masłowską odsuwam sobie w czasie, może muszę dojrzeć do jej twórczości, by dostrzec głębię i się zachwycić, albo będę tumanem na zawsze, bez grama wrażliwości potrzebnej do odbioru dzieł polskiej literatury współczesnej.




8 komentarzy:

  1. Nie:)to nie moja bajka:))przez film niestety nie udało mi się przedostać a podchodziłam do tego "arcydzieła"kilka razy:))nie rozumiem,nie pojmuję jak można tak piać z zachwytu,że tyle nagród?może to ja jestem tępa,a może to przez darczyńców przemawia snobizm:))sorry

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie też nie ogarniam, za film może się wezmę, ale nie jestem pewna, nie mam motywacji

      Usuń
  2. O książce słyszałam dawno, ale z uwagi na język nigdy się nie skusiłam. Nie mówię, że nie przeklinam, bo mi się zdarza, ale jest to incydentalne. Dlatego odstręcza mnie myśl o czytaniu czegoś takiego. Narkotyków, podobnie jak Ty, nie toleruję. Nie wiem co ludzie w tym widzą. Nigdy nie próbowałam i nie wstydzę się tego, zatem nie zamierzam czytać wynurzeń kogoś pod wpływem tych substancji. Nie jestem w żadnym wypadku adresatem tego typu książek, więc mimo całej popularności autorki ja mówię dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem co trzeba mieć w głowach żeby to brać, ja już zioła nie rozumiem i nigdy nie paliłam, ale jeżeli tak ryje mózg jak pokazane jest w tej książce to zgroza...

      Usuń
  3. A ja mówię wprost: Masłowskiej nigdy więcej. Współczuję, że musiałaś przez to przebrnąć wrrr....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jakoś musiałąm się przekonać czy to książka dla mnie...

      Usuń
  4. Dawno temu czytałam, niestety nie do końca wpasowuje się w moje gusta. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. A ja już kilka razy sobie powtarzałam, że muszę przeczytać, ale zawsze jakoś tak nie było nam po drodze....

    OdpowiedzUsuń

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.