Strony

wtorek, 14 sierpnia 2018

"Annapurna" - Maurice Herzog

Czy może być lepsza pora roku do czytania o wspinaczkach górskich niż upalne lato? Za oknem tropikalne upały, a my przenosimy się w wysokie góry, dookoła leży śnieg. Wydawnictwo Marginesy wznawia książkę, która znana jest miłośnikom literatury wysokogórskiej, a ja mam okazję poczytać o poważnym zdobywaniu ośmiotysięcznika. To wydanie wzbogacone zostało o fotografię, które pozwalają wczuć się w klimat. Tak rodził się himalaizm, bez wielu udogodnień, które teraz są standardem. Poznajemy tę historię z pierwszej ręki, jakbyśmy sami szykowali się do ataku szczytowego. I powtórzę to, co zwykle piszę przy okazji takich książek, ja nie chodzę po górach, wiem że sama nie wejdę na Rysy, a szczyt moich umiejętności wspinaczkowych to czwarte piętro w bloku(jak nie ma windy : P), ale rozumiem tę ciekawość, chęć wydzierania Ziemi tych jej sekretów, miejsc w które nie da się dostać(albo jest to ekstremalnie trudne).




Pierwsze wejście na ośmiotysięcznik opisane w kultowej książce o górze, która nie zna litości.
Annapurna to pierwszy w historii zdobyty ośmiotysięcznik. Dokonali tego Maurice Herzog oraz Louis Lachenal 3 czerwca 1950 roku, w dodatku bez szczegółowych map i bez butli tlenowych. I zanim ktokolwiek zdołał wspiąć się tam ponownie, musiało minąć dwadzieścia lat. Był to moment przełomowy w historii alpinizmu, który na nowo zdefiniował granice ludzkich możliwości.
Francuska wyprawa borykała się z wieloma problemami: kapryśną pogodą, przenikliwym mrozem, ostrym słońcem wywołującym ślepotę, brakiem tlenu i lawinami. A przede wszystkim z górą, z którą nie ma żartów.
„Annapurna” to kultowa lektura dla wszystkich wielbicieli wspinaczki. Ale również – zdaniem czytelników – jedna z najlepszych książek o wyprawach w wysokie góry, o przezwyciężaniu słabości i odnajdywaniu piękna w najbardziej nawet ekstremalnych doświadczeniach.
„Człowiek, wspinając się, pokonuje nie górę, a siebie samego; odkrywa swoją małość wobec natury i przesuwa granice swoich możliwości. Śladem Herzoga i Hustona z ogromem południowej ściany Annapurny zmierzyła się także Wanda Rutkiewicz. Przezwyciężając słabość, ból i strach samotnie stanęła na szczycie najbardziej śmiercionośnej góry Ziemi”.– Elżbieta Sieradzińska, „Jeszcze tylko jeden szczyt… Opowieść o Wandzie Rutkiewicz”



Francuska wyprawa rusza na zdobycie Annapurny, góry utożsamianej z boginią urodzaju. Nie jest łatwo, lata pięćdziesiąte, skromne wyposażenie, problemy językowe, zmiana kultury. Porywają się na zdobycie góry która przekracza osiem tysięcy. Mają dokonać coś, co jeszcze nikomu się nie powiodło. Dziennik ze zdobywania góry, z trywialnymi problemami, które w takich warunkach urastają do rangi katastrofy, z  dramatami, których stawką jest życie. Dzięki opisom w pierwszej osobie, czujemy jakbyśmy tam byli. Przeżyjemy chwile grozy, ale i euforii, będzie krew, otarte ręce, ale będziemy mogli doświadczyć metafizyki.

Powiem Wam, że jestem zachwycona tą książką, po pierwsze świetnie się czyta górskie książki w środku upalnego lata. Po drugie, dzięki takim opowieściom nie muszę ruszać się z domu, bo doświadczanie takiej adrenaliny w wersji literackiej mi wystarczy. Nie zrozumcie mnie źle, wiem oczywiście, że książka to nic w porównaniu z osobistym wspinaniem się, a żadne zdjęcia nie zastąpią tych widoków, ale mnie stres za sprawą tej książki zabił, w Realu bym tego nie przeżyła. Co więcej wnosi ta książka, że może i upływają dekady, technika idzie do przodu, ale tak naprawdę wciąż jesteśmy tak samo bezradni w starciu z naturą. Ta książka pokazuje jeszcze takie spartańskie wspinaczki, nie takie współczesne machiny oblężnicze, z zapleczem sponsorów, ze sprzętem o kosmicznej technologii. Jest w tym prostota, jest w tym takie starcie człowieka z tytanem. Poruszające.
Oczywiście fanom literatury wysokogórskiej tej książki nie trzeba polecać ani zachwalać, ale sądzę, że ta książka spodoba się wielu osobom, którzy lubią takie ekstremalne historie. Prawdziwa perełka.



Książka recenzowana dla portalu Duże Ka

*Tłumaczył: Rafał Urung

2 komentarze:

  1. Czytałam. :) Może aż takiego entuzjazmu we mnie nie wzbudziła, ale jak ktoś się tą tematyką interesuje, to lektura dla niego obowiązkowa.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dla mnie pozycja obowiązkowa, tylko muszę ją upolować w bibliotece.

    OdpowiedzUsuń

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.