Strony

środa, 30 grudnia 2020

"Tak naprawdę mam na imię Hanna" - Tara Lynn Masih


 Temat Holocaustu, nie wierzę, że TO napiszę, bo brzmi to niefortunnie, stał się modny. Na FB widzę wielkie zainteresowanie książkami poświęconymi tej tematyce, chociaż ciężar gatunkowy różni się i to bardzo. To tak jakby zestawić Listę Schindlera z Wojennymi dziewczynami. Nie zrozumcie mnie źle ja bardzo lubię Wojenne dziewczyny oglądałam je w tym roku już ze trzy razy, ale jest to opowieść o wojnie, ale lekka, nie mówię, że fałszywa, ale bardzo wypolerowana. Innym gatunkiem są książki pisane przez zagranicznych autorów, którzy uważają, że pokażą nam jak to wyglądało i jest mnóstwo kwiatków, jak zlew na prowincji w czasie wojny, a uwierzcie mi, że czytałam książki w których w samym środku wojny na wsi zajadano się pomarańczami. Niech więc jedzą ciastka, skoro brakowało chleba. 


Inspirowana prawdziwymi wydarzeniami, wielokrotnie nagradzana powieść, która porusza równie mocno, jak Chłopiec w pasiastej piżamie i Złodziejka książek.

Hanna Śliwka jest u progu czternastych urodzin, kiedy niemiecka armia przekracza granicę okupowanej przez Sowietów Ukrainy. Za nią wkracza Gestapo, mające jasno określony cel – „uwolnić od Żydów” sztetl, w którym mieszka dziewczyna.

Przed nastaniem niemieckiej okupacji Hanna wraz z młodszym rodzeństwem spędzała czas na zgłębianiu sekretów rodzinnej wsi Kwasowa, podziwianiu rysunków przystojnego Leona Stadnicka i pomocy sąsiadom w farbowaniu ozdobnych pisanek. Teraz jednak, razem z Leonem i rodziną, muszą uciekać ze sztetla. Znajdują schronienie w mrocznych jaskiniach pod falującymi łąkami, gdzie podobno zamieszkują złe duchy.

Podczas gdy na powierzchni z rąk nazistów giną ludzie, oni walczą pod ziemią z chorobami i głodem. Kiedy ojciec Hanny nagle znika, to właśnie na nią spada zadanie jego odnalezienia i odpowiedzialność za utrzymanie rodziny i przyjaciół przy życiu.

Tak naprawdę mam na imię Hanna to subtelna powieść, w której wojna widziana jest oczyma dziecka. Skierowana zarówno dla starszego, jak i młodszego czytelnika, sławi podtrzymywanie rodzinnych więzi, piękno pomocnej dłoni i nieustępliwość ludzkiego ducha nawet w najtrudniejszych czasach.

Poznajemy czternastoletnią dziewczynę, która zamieszkuje bliżej nieokreśloną część Ukrainy, założyłabym, że ze względu na sąsiadkę Ałłę, która wprowadza ją w świat zwyczajów Hucułów, to będą te rejony z okolic Karpat. Jest żydówką zamieszkującą Ukrainę, już fragment, gdy bohaterka przedstawia koleje geopolityczne tych ziem i twierdzi, że najpierw była Ukraina, później Austria, później Polska, to byłam lekko zdziwiona, ale jeszcze zniosłam. Wybuch wojny jest przedstawiony bardzo chaotycznie. Bohaterka ma w chwili rozpoczęcia książki czternaście lat, jej rówieśniczki będą czynnie brały udział w konspiracji, a ta jest tak infantylna, chociaż przecież ten schemat sprawdza się już w literaturze doskonale. Niedoścignionym wzorem jest Dziennik Anny Frank, którego siła opiera się na autentyczności, tymczasem, muszę to z bólem powiedzieć Tara Lynn Masih chyba naoglądała się wojennych romansów i naczytała się blogów, bo jej wizja wojny jest tak naiwna, że nie wiem od czego zacząć. Niemcy opukują ściany, żeby sprawdzić czy nie ma kryjówki, ale bohaterka się opiera o ścianę, więc nic nie słuchać, matka nie dostaje chleba bo jest Żydówką - wysyła córkę, a ta nie dość że dostaje chleb, to jeszcze wbrew kartce dostaje podwójną porcję - fortelem. We wsi planowany jest pogrom Żydów - wystarczy powiesić na drzwiach krzyż, a wcześniej ojciec zdejmuje mezuzę. To wszystko jest takie proste! Dramatyzmu za grosz, za to braki w kwerendzie, pisanie na  kolanie wychodzą z każdej strony


Sam pomysł na powieść - moim zdaniem bardzo dobry i czytałam wiele powieści w tym stylu, o tej tematyce, które się sprawdzały i były poruszającymi, wstrząsającymi opowieściami, tymczasem wadą tej książki jest to, że autorka nie czuje tematu. Książka zebrała wiele wyśmienitych recenzji, ja tego nie neguję, zapewne w Wielkiej Brytanii, wśród laików powieść ta będzie wywoływała ogromne emocje, wzruszy, będzie trzymała w napięciu, jednak nie sądzę, że w Polsce, ktoś kto zna temat nie będzie rozczarowany. 


1 komentarz:

  1. Raczej będę trzymać się z daleka od tej książki. Też zauważyłam, że taka tematyka zrobiła się modna, przyznam też, że sama chciałabym sięgnąć po powieść o wojnie albo z wojną w tle, ale właśnie niewygładzoną i bez błędów o jakich wspomniałaś.

    OdpowiedzUsuń

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.