Strony

sobota, 26 sierpnia 2023

"Chłopki. Opowieść o naszych babkach" - Joanna Kuciel-Frydryszak

 


Uwielbiamy filmy i seriale kostiumowe, marzymy o podróży w czasie. Lubimy mówić, że urodziłyśmy się w złej epoce, że sto lat temu byłoby nam lepiej. Oczywiście myślimy o wrodzeniu się w arystokrację, ale mili Państwo, były inne warstwy. Bardziej prawdopodobne, że urodzilibyśmy się na wsi(ja miałam na to 75% szansy). A wtedy…  Joanna Kuciel-Frydryszak już napisała jedną, wspaniałą książkę o Służących, na tę o chłopkach czekała cała czytająca Polska. Powiem tak – nie zawiodłam się, czytałam jednym tchem. Chciałabym ją dać wszystkim, którzy uważają, że edukacja powszechna, publiczna ochrona zdrowia, równouprawnienie to oznaka degrengolady, że świat się stacza, a najlepiej było gdy kobieta była w domu, z dziećmi. Hm. Najlepiej na wsi, najlepiej dzieci dwanaście i najlepiej harować od świtu do nocy. Bo babska praca nigdy się nie kończy. Zapraszam was na wieś międzywojenną, wieś będącą szkołą przetrwania – a nasze babki ją przeszły i przetrwały.

 


Autorka Służących do wszystkiego wraca do tematu wiejskich kobiet, ale tym razem to opowieść zza drugiej strony drzwi chłopskiej chałupy. Podczas, gdy Maryśki i Kaśki wyruszają do miast, by usługiwać w pańskich domach, na wsiach zostają ich siostry i matki: harujące od świtu do nocy gospodynie, folwarczne wyrobnice, mamki, dziewki pracujące w bogatszych gospodarstwach. Marzące o własnym łóżku, butach, szkole i o zostaniu panią. Modlące się o posag, byle „nie wyjść za dziada” i nie zostać wydane za morgi. Dzielące na czworo zapałki, by wyżywić rodzinę. Często analfabetki, bo „babom szkoły nie potrzeba”.

Nasze babki i prababki.

Joanna Kuciel-Frydryszak daje wiejskim kobietom głos, by opowiedziały o swoim życiu: codziennym znoju, lękach i marzeniach. Ta mocna, głęboko dotykająca lektura pokazuje siłę kobiet, ich bezgraniczne oddanie rodzinie, ale też pragnienie zmiany i nierówną walkę o siebie w patriarchalnym społeczeństwie.


Kiedy myślimy wieś w literaturze – myślimy o Reymoncie, znaczeniu ziemi, życiu w rytmie pór roku. Tymczasem nasze babki tkwiły na wsi, w tych bruzdach i przy krowach i nie miały prawa do namiętności – bo raz, że grzech a dwa, że brak siły i czasu. Nie miały prawa do rozwoju, bo nie było na to czasu i pieniędzy, niedojadały, żyły krótko i ciężko. Każda próba poprawy losu była piętnowana przez Kościół i przez mężczyzn.

Autorka pokazuje nam różne aspekty życia wiejskiej kobiety od maleńkiej dziewczynki, która pasie gęsi, krowy, cały dzień o kromce chleba, to jest jej pierwszy obowiązek, a dziewczę ma się wprawiać w obowiązki od maleńkości, próżniactwo to największe zagrożenie dla kobiet. W międzywojniu pojawia się próba walki z analfabetyzmem, ale to jest pozorna walka, ojcowie nie chcą kształcić dzieci – a zwłaszcza córek. Córka ma pracować  w domu, lub iść na służbę, później iść za mąż i robić partię. Niektóre kobiety jadą na roboty, a to do Niemiec czy do Francji. Inne uciekają do miasta na służbę. Nieobyte, nienauczonego szacunku do siebie padają łatwą ofiarą. Są na dnie hierarchii, niżej niż krowa, niżej niż koń. Umierają w połogu, zapadają na ślepotę, umierają od nielegalnych skrobanek.

Ciężko mi wypowiedzieć, jak ogromne wrażenie robi ta książka. W swej przerażającej prawdzie, pokazuje jak niewiele wiemy o niedalekiej przeszłości. Tęsknimy za sielską wsią, pachnącą chlebem kuchnią. Ludzie, jaka sielska wieś – błoto i brud, jaki pachnący chleb – dymiąca izba i gliniasty psujący się wypiek. Nasze prababki marzyły o piekarni. Te kobiety, które przetrwały nie były miękkie, nie roztkliwiały się i nie analizowały, chłopski upór to jedyne co miały.

Zazdroszczę im siły, nie zazdroszczę tego co musiały przejść. Ta ksiązka pomoże nam zrozumieć swoje dziedzictwo, zobaczyć przeszłość, ale zerwie iluzję z takich historycznych dogmatów, którymi się nas karmi. O sielskiej sanacji, o cudownym plebanie, o kościele – opiekunie najsłabszych, o wsi jako ostoi prawości.

Pomyślcie o tym, gdzie były Wasze babki sto lat temu i czy po lekturze tej książki chciałybyście być w tym samym miejscu. Ja dziękuję, z uśmiechem na ustach umyję zęby, odpalę auto i pojadę do pracy… Będę dziękować za postęp!


Książka recenzowana dla portalu Duże Ka

2 komentarze:

  1. Gdy zobaczyłam pierwszy raz okladkę tej książki, przed oczami stanęła mi postać mojej Babci, która tak nosiła wodę, od wczesnej wiosny chodziła boso, tyrała jak wół od przedświtu. Słabo pisała, lubiła czytać ale rzadko sobie na ten luksus pozwalała Urodziła przed wojną 8. dzieci, a po wojnie jeszcze pomagała w wychowaniu wnuków, w tym i mnie. Książka robi piorunujące wrażenie. Obecnie w moim mieście w kolejce do wypożyczenia w bibliotekach czeka 71 osób, zapisy są już na październik 2024. Moja własna też krąży wśród sąsiadek. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.