Kupiłam Marzenie panny Benson bo polecała ją Tosia, a Ona poleca dobre książki i musiało mnie coś w recenzji ująć, że uznałam, że to będzie książka dla mnie. Książka przyszła i trafiła na poczesne miejsce przy łóżku, a że tam mam zawsze największe stosy hańby, to i musiała odczekać swoje, aż doczekała trafienia do słoiczka z trupami. Przyznam, że kusiła mnie ta książka od jakiegoś czasu, ale zawsze mnie coś mnie wytrącało z równowagi.
Brawurowa opowieść o sile kobiecej przyjaźni.Mając lat dziesięć, Margery Benson się zakochała. Mając lat czterdzieści sześć, uświadamia sobie, że to ostatni moment, by odnaleźć tę miłość i zacząć wszystko od nowa. Rzuca pracę nauczycielki i postanawia podążyć za marzeniem z dzieciństwa – odnaleźć złotego chrząszcza, który przed laty oczarował ją na ilustracji w książce o niesamowitych stworzeniach.Na jej ogłoszenie o poszukiwaniu asystenta na ekspedycję do Nowej Kaledonii zgłasza się niejaka Enid Pretty. Ubrana w jasnoróżowy kostium blondynka nie wygląda na osobę, która ma jakiekolwiek pojęcie o takich wyprawach. Margery nie znosi jej od pierwszego wejrzenia, ale nie ma wyboru. Jeśli chce wyruszyć w podróż, jest skazana na Enid…Rachel Joyce w olśniewający sposób opowiada o tym, co można odnaleźć, jeśli naprawdę się tego pragnie, a także o tym, co to znaczy być kobietą. Przede wszystkim jednak Marzenie panny Benson to niezwykła historia o sile kobiecej przyjaźni, dzięki której można osiągnąć nawet to, co wydaje się niemożliwe, i przeżyć przygodę, która zmieni życie.
Czasami
dzień, który zaczyna się niepozornie, kończy się spektakularnie. Jesteśmy w
Londynie w trudnych powojennych latach Margery Benson uczy robótek ręcznych w
szkole, aż tego dnia widzi wyśmiewający ją rysunek. Coś pęka w kobiecie,
wychodzi z klasy, w pokoju nauczycielskim zabiera buty dyrektorki i wychodzi.
Postanawia spełnić swoje marzenie, bo jako dziesięciolatka zakochała się w
legendarnym złotym chrząszczu z Nowej Kaledonii, oglądanie owadów kojarzy jej
się z ojcem, który wyszedł z pokoju na wieść o tym, że wszyscy czterej jego
synowie zginęli jednego dnia w Wielkiej Wojnie. Margery postanawia rzucić
wszystko i jechać szukać tego chrząszcza, daje anons, że szuka asystentki na
wyprawę, zgłaszają się trzy osoby, z czego jedna to ewidentnie analfabetka
robiąca błędy nawet w słowach, w których wydaje się to niemożliwe. Inny
kandydat to weteran wojenny, który bardzo dziwnie się zachowuje, a trzecia
kandydatka wydaje się wymarzoną, no i się zgadza, ale po skontaktowaniu się z
poprzednim pracodawcą, który oskarża Margery o kradzież butów, jednak
rezygnuje. Zostaje tylko jedna kandydatka i od samego ta współpraca wydaje się
być skazana na porażkę. Enid jest głośna, hałaśliwa, ale przy tym młoda i pełna
energii, a Margery poddała się już rezygnacji. Czy jednak stare dobre
porzekadło nie twierdzi, że przeciwieństwa się przyciągają? A podróż na
Antypody, może być próbą tej relacji.
Bardzo
utożsamiam się z Margery, chociaż ona ma kumulację złych zdarzeń w życiu,
podziwiam ją, że nie zwariowała, najpierw historia z ojcem, później śmierć
matki, wychowanie przez wymagające ciotki, złamane serce, wojna no i koszmarna
praca. Bałam się, że ta książka będzie opowieścią o transformacji zgorzkniałej
starej panny, w petardę, na szczęście Joyce ucieka od tego banału. Stopniowo
dowiadujemy się więcej o Enid Pretty, która okazuje się bardzo nieoczywistą
postacią. Cała ta historia jest z jednej strony tak nierzeczywista, bo i ta
podróż na koniec świata, odcięcie od Anglii, ograniczony kontakt wydaje się
dziś nieprawdopodobny. Obie tworzą zespół bardzo nieoczywisty, ale dopasowujący
się do siebie, sprawdzający się w chwili próby, gdy towarzyszący im cień, w
końcu ich dopada.
Zasmuciła
mnie ta książka, w gruncie rzeczy opowiada o kobietach goniących za marzeniem,
czy uda się im je spełnić i znaleźć radość w życiu? Na początku myślałam, że
będzie mi się ciężko wciągnąć w tę powieść, ale moje obawy były bezpodstawne.
Jak już wpadłam, to jak śliwka w kompot.

Czytałam tę książkę, ciekawa, poruszająca.
OdpowiedzUsuń