uzależniłam się od pomarańczy ostatnio
i od spokojnej porannej kawy wypitej przy muzyce....
a tu sesja
egzamin który skończyć moze moje studia
zamiast się uczyć, oglądam, słuszam czytam, wybywam na libacje....
lubię śpiewać, lubię tańczyć, lubię zapach pomarańczy
koniec stycznia jest świetnym sezonem na pyszne pomarańcze.
zakup pomarańczy nie jest jak można sobie wyobrazić prosty.
przynajmniej dla mnie
pomarańcz musi być soczysta, słodka, nie za sucha.
aby kupić pomarańcze zazwyczaj wystaję 10 minut nieraz dłużej przy stoisku i... wącham... każda pomarańcza przed wrzuceniem do siatki jest obwąchana.... w tamtym roku w pomarańczowym sezonie zeżarłam jakieś 15 kilo....ani jednej niedobrej
tylko nieraz ludzie patrzą na mnie dziwnie...
jestem dziwna, mam marzenia ideały sny. nie z tej epoki
dlaczego ludzie chcą widzieć innych według jednego schematu.
albo czarne, albo białe, albo taki jak wszyscy, albo dziwak.
nie chodzę na łatwiznę, nie jestem karierowiczką, nie prę do przodu po trupach, raczej truchtam gdzieś z tyłu.
przód jest przereklamowany.
swoją misję można wypełniać także w ogonku wyścigu, godnie i wiernie.
być wiernym swoim ideałom.
Ideałom, które nie są modne, ani chwytliwe.
Bo ja nie łapię wszystkiego co podaje mi współczesny świat. nie biorę na ślepo
ja sprawdzam, badam, obwąchuję jak pomarańczę....
mam nadzieję, że się nie pomylę i w tym
lubię:
Y esta soy yo
Y esta soy yo
Y esta soy yo
Y esta soy yo
Dicen que soy
Un libro sin argumento
Que no se si vengo o voy
Que me pierdo entre mis sueños
Dicen que soy una foto en blanco y negro
Que tengo que dormir más
Que me puede mi mal genio
Dicen que soy
Una chica normal
Con pequeñas manías que hacen desesperar
Que nos e bien
Donde esta el bien y el mal
Donde esta mi lugar
Y esta soy yo
Asustada y decidida
Una especie en extinción
Tan real como la vida
Y esta soy yo
Ahora llega mi momento
No pienso renunciar
No quiero perder el tiempo
Y esta soy yo
Y esta soy yo
Dicen que voy
Como perro sin su dueño
Como barco sin un mar
Como alma sin su cuerpo
Dicen que soy
Un océano de hielo
Que tengo que reír más
Y callar un poco menos
Dicen que soy
Una chica normal
Con pequeñas manías que hacen desesperar
Que nos e bien
Donde esta el bien y el mal
Donde esta mi lugar
Y esta soy yo
Asustada y decidida
Una especie en extinción
Tan real como la vida
Y esta soy yo
Ahora llega mi momento
No pienso renunciar
No quiero perder el tiempo
Y esta soy yo
Y esta soy yo
Oh
No se lo que tu piensas
No soy tu cenicienta
No soy la última pieza de tu puzzle sin armar
No soy quien ideaste
Quizás te equivocaste
Quizás no es el momento
Y esta soy yo
Asustada y decidida
Una especie en extinción
Tan real como la vida
Y esta soy yo
Ahora llega mi momento
No pienso renunciar
No quiero perder el tiempo
Y esta soy yo
Y esta soy yo
Strony
▼
piątek, 30 stycznia 2009
środa, 28 stycznia 2009
muzyka
zaczęła się sesja. ja zamiast się uczyć słucham muzyki. i jestem szczęśliwa gdy zapominam o egzaminie z finansów...
ale przeżyjkę chyba...
muzyka z "Todo sobre mi madre" jest genialna, już uwielbiam tego kompozytora(po przesłuchaniu ścieżki do TSMM i Volver) uważam, że jest genioalny i w jego muzyce jest to coś... nienazwane coś, świeżość i uczucia, które powinny towarzyszyć widzowi w danych momentach filmu.
ale przeżyjkę chyba...
muzyka z "Todo sobre mi madre" jest genialna, już uwielbiam tego kompozytora(po przesłuchaniu ścieżki do TSMM i Volver) uważam, że jest genioalny i w jego muzyce jest to coś... nienazwane coś, świeżość i uczucia, które powinny towarzyszyć widzowi w danych momentach filmu.
poniedziałek, 26 stycznia 2009
y la esperanza no falla
postępowanie wszczęte się toczy. termin zawity ustanowiony...
noc przed egzaminem
zamiast się uczyć słucham
Me Dejaste
Ricardo Arjona
Me dejaste un beso en la gaveta
y un brasier tirado en el sofá
un ataque de celos en la mesa
y tu perfume pegado en la pared.
me dejaste el mundo de cabeza
y un grito en el contestador
que anunciaba con toda certeza
que esta vez se te acabó el amor.
me dejaste un pero y un por que
unos cuantos insultos y un adiós
una duda flotando en mi cabeza
y la promesa de no volver jamás.
lo que siento lo guardo en la nevera
por si un día decides regresar.
Que hago con este cementerio de sueños
y con toda mi mitad,
con esta deuda de afectos
y con tanta libertad,
que hago con este insomnio en la noche
sin ni falta de apetito,
donde meto los reproches,
si tu foto si la pongo o la quito.
Le vendiste un sueño al 2 por 1
y me dejaste solo en realidad,
una casa minada de recuerdos
y el dentífrico aplastado a la mitad,
me dejaste el tiempo que perdí,
te llevaste mi despertador,
me dejaste la ropa interior que te di para quitártela,
lo que siento será cuestión de tiempo
para ver si se queda o se va.
Que hago con este cementerio de sueños
y con toda mi mitad,
con esta deuda de afectos
y con tanta libertad,
que hago con este insomnio en la noche
sin ni falta de apetito,
donde meto los reproches,
si tu foto si la pongo o la quito.
noc przed egzaminem
zamiast się uczyć słucham
Me Dejaste
Ricardo Arjona
Me dejaste un beso en la gaveta
y un brasier tirado en el sofá
un ataque de celos en la mesa
y tu perfume pegado en la pared.
me dejaste el mundo de cabeza
y un grito en el contestador
que anunciaba con toda certeza
que esta vez se te acabó el amor.
me dejaste un pero y un por que
unos cuantos insultos y un adiós
una duda flotando en mi cabeza
y la promesa de no volver jamás.
lo que siento lo guardo en la nevera
por si un día decides regresar.
Que hago con este cementerio de sueños
y con toda mi mitad,
con esta deuda de afectos
y con tanta libertad,
que hago con este insomnio en la noche
sin ni falta de apetito,
donde meto los reproches,
si tu foto si la pongo o la quito.
Le vendiste un sueño al 2 por 1
y me dejaste solo en realidad,
una casa minada de recuerdos
y el dentífrico aplastado a la mitad,
me dejaste el tiempo que perdí,
te llevaste mi despertador,
me dejaste la ropa interior que te di para quitártela,
lo que siento será cuestión de tiempo
para ver si se queda o se va.
Que hago con este cementerio de sueños
y con toda mi mitad,
con esta deuda de afectos
y con tanta libertad,
que hago con este insomnio en la noche
sin ni falta de apetito,
donde meto los reproches,
si tu foto si la pongo o la quito.
niedziela, 25 stycznia 2009
Postępowanie czas wszcząć
czwartek, 22 stycznia 2009
Wszystko o mojej matce
czyli "Todo Sobre mi madre"
NOWY GATUNEK - ALMODRAMA
Wszystko o mojej matce to kolejny dowód fascynacji Almodóvara melodramatem. Hiszpański reżyser jednak i tym razem zamiast klasycznego filmu gatunkowego proponuje widzom swoją "almodramę", w której konwencja miesza się ze stale podkreślanym dystansem, ujmującym całą historię w nawias. Dystans ten nie pozbawia jednak filmu emocji: "Europejczycy muszą odzyskać w kinie swoje dziedzictwo - uczucie" - powiedział reżyser podczas festiwalu filmowego w Cannes.
KRÓTKO O TREŚCI
Greckie przysłowie mówi, że jedynie kobiety, które skąpały oczy we łzach, widzą jasno. Przysłowie to nie spełnia się jednak w przypadku Manueli. Tej nocy, gdy jej syn Esteban ginie przejechany przez samochód Manuela płacze tak długo, aż zabraknie jej łez. A mimo to, wcale nie widzi jasno; teraźniejszość i przyszłość giną w jednakowych ciemnościach.
Czekając w szpitalu, czyta ostatnie linijki jakie jej syn zapisał w notesie, z którym nigdy się nie rozstawał. "Dziś rano przeszukałem pokój mojej matki i znalazłem plik zdjęć. Wszystkim brakowało połowy. Był na nich, jak sądzę, mój ojciec. Mam wrażenie, że w moim życiu brakuje tego samego kawałka. Chcę poznać mojego ojca, nie ważne kim jest i jak zachował się wobec mamy. Nikt nie może odebrać mi tego prawa..."
Manuela nigdy mu nie powiedziała kim był. "Twój ojciec umarł na długo przed twoim narodzeniem" - to wszystko, co zdążył od niej usłyszeć. Przez pamięć dla swego syna Manuela opuszcza Madryt i jedzie do Barcelony odnaleźć jego ojca. Chce mu powiedzieć, że ostatnie słowa, jakie zapisał jego syn skierował właśnie do niego, chociaż wcale go nie znał. Ale najpierw musi powiedzieć ojcu, że gdy ona od niego odeszła 18 lat temu, była w ciąży, i że mieli syna, i że syn ten właśnie umarł. Musi powiedzieć mu też, że dała dziecku imię Esteban, to samo, które on, ojciec, nosił zanim przyjął imię Lola. Lola, la Pionera.
Manuela jedzie do Barcelony w poszukiwaniu Loli, ojca swego syna. Poszukiwania mężczyzny o takim imieniu nie mogą okazać się łatwe. I rzeczywiście nie są.
film oglądać skończyłam dziś. i jest coś w nim fascynującego. owszem spowdziewałam się może czegoś trochę innego, ale nie powiem, ze się zawiodłam. Ba! nawet uroniłam łzę...
Piękne zdjęcia i przejmująca muzyka wprawiają w nastrój dzięki, któemu wpada się w problematykę filmu i momentami chciało się mi śmiać w scenach poważnych. Warta uwagi jest gra aktorów. Penelope Cruz jest śliczna i delikatna w tym filmie. Główna bohaterka też świetnie się prezentuje i wiem, że na pewno sięgnę jeszcze po filmy Almodovary, bo zaiste są ciekawe i warte oglądania.
Problematyka filmu jest ciężka, problem z tożsamością i tak nie do końca rozumiany przeze mnie nie jest to film kręcony przez Hiszpana a tam przecież dystans kobieta- mężczyzna jest ogromny a granica pomiędzy nakreślona grubo i wyraźnie toteż mogę mieć mgliste tylko wyobrażenie.
każdy kto słyszy nazwisko Almodovar od razu kojarzy, że jest skandalistą wcale nie. nie jest po prostu hipokrytą mówi o ważnych w jego mniemaniu problemach, które inni próbują zmilczeć....
środa, 21 stycznia 2009
W hołdzie Katalonii
Skończyłam książkę. Czytać oczywiście. dosyć długo mi się ją czytało, jako, że przeważnie czytałam ją na wykładach lub ćwiczeniach jakichś... ale skończyłam.
Książka poczatkowo była zabawna, wutor wprowadzał nas w klimat zapoznawał z obyczajami, potem pokazuje nam wojnę "od kuchni". Czyta się fenimenalnie, Orwell w magiczny sposób niemalże przenosi nas do Hiszpanii i wrzuca w sam środek toczącej się wojny. Historia, która porusza i pobudza do myślenia. Historia dosyć dynamiczna. Miejscami bardzo wzruszająca.
Jednym słowem warto było przeczytać
Książka poczatkowo była zabawna, wutor wprowadzał nas w klimat zapoznawał z obyczajami, potem pokazuje nam wojnę "od kuchni". Czyta się fenimenalnie, Orwell w magiczny sposób niemalże przenosi nas do Hiszpanii i wrzuca w sam środek toczącej się wojny. Historia, która porusza i pobudza do myślenia. Historia dosyć dynamiczna. Miejscami bardzo wzruszająca.
Jednym słowem warto było przeczytać
wtorek, 20 stycznia 2009
Drogi do Santiago
Cees Nooteboom
Drogi do Santiago
Drogi do Santiago Ceesa Nootebooma to zapis romansu pisarza z Hiszpanią: jego podróży i związanych z nimi refleksji.
To miłość, której poświęcił trzydzieści pięć lat życia. Tytułowe Santiago de Compostella staje się metaforę losu człowieka. Nooteboom nie wytycza prostego szlaku do Santiago de Compostella, ale bada kraj, próbuje przesiąknąć jego klimatem, poczuć zapach i smak potraw, poznać jego mieszkańców. Pisarz celowo omija wielkie miejskie centra, a odwiedza zagubione miasteczka by dotrzeć do miejsc, gdzie czas się zatrzymał. Cees Noteboom jest wyjątkowym podróżnikiem. Zarówno w sensie rzeczywistym, jak i duchowym, nakłania do uwolnienia pasji odkrywania, do poszukiwania zarówno w sobie jak i w świecie niezmiennych wartości duchowych i materialnych. Drogi do Santiago to książka o poszukiwaniu Hiszpanii, w której oprócz zapisu reportażowego znaleźć można poetycką refleksję nad kulturą, historią i sztuką "adoptowanego kraju", jakim jest dla Nootebooma Hiszpania. Dla autora Hiszpania jest krajem bliskim i obcym zarazem. Obok dostojnego skupienia nad dziełami hiszpańskiego średniowiecza, czy malarstwie Baroku, snuje refleksje nad krajem generała Franco i bojówkami ETA.
Hiszpania jest brutalna, anarchistyczna, egocentryczna, okrutna. Hiszpania jest gotowa za głupstwo założyć sobie stryczek na szyję. Jest chaotyczna, marzycielska; jest irracjonalna. Zdobyła świat i nie wiedziała, co z tym począć; tkwi w swojej średniowiecznej, arabskiej, żydowskiej i chrześcijańskiej przeszłości, rozłożona wraz ze swymi upartymi miastami wśród niekończących się pustych przestrzeni jak kontynent, który jest złączony z Europą, a Europą nie jest. Ten, kto przemierzył tylko utarte szlaki, nie zna Hiszpanii. Kto nie próbował zabłądzić w labiryntowym całokształcie jej historii, nie wie, po jakim kraju się porusza. To miłość do życia, zdziwieniu nigdy nie będzie końca.
tą oto cudowną książkę zamówiłam w niuedzielę a dziś odebrałam z księgarni. i pskończywszy Orwella za Nią się zabiorę.
już się raduję :D
poniedziałek, 19 stycznia 2009
A Dios Le Pido
Que mis ojos se despierten con la luz de tu mirada yo
A Dios le pido
Que mi madre no se muera y que mi padre me recuerde
A Dios le pido
Que te quedes a mi lado y que mas nunca te me vayas mi vida A Dios le pido
Que mi alma no descanse cuando de amarte se trate mi cielo A Dios le pido
Por los dias que me quedan y las noches que aun no llegan yo
A Dios le pido
Por los hijos de mis hijos y los hijos de tus hijos
A Dios le pido
Que me pueblo no derrame tanta sangre y se levante mi gente
A Dios le pido
Que mi alma no descanse cuando de amarte se trate mi cielo
A Dios le pido
Un segundo mas de vida para darte y mi corazon
entero entregarte
Un segunda mas de vida para darte y a tu lado para
siempre yo quedarme
Un segundo mas de vida yo...
A Dios le pido
Y que si me muero sea de amor
y si me enamoro sea de vos
y que de tu voz sea este corazon todos los dias
A Dios le pido
Y que si me muero sea de amor
y si me enamore sea de vos
y que de tu voz sea este corazon
todos los dias a Dios le pido
A Dios le pido
znalezione tłumaczenie
Proszę Boga
Moje oczy budzi blask twego spojrzenia
Proszę Boga...
Niech moja matka nie umiera, a mój ojciec mnie wspomina
Proszę Boga...
Bo dla siebie zatrzymujesz część mnie i nigdy więcej już nie zakpisz z mojego życia
Proszę Boga...
Moja dusza nie zaznaje spokoju, gdy kochaniem ciebie zajmuje się moje niebo
Proszę Boga...
Dla dni, które mi pozostały i nocy, których także nie przybywa
Proszę Boga...
Dla synów moich synów i synów twoich synów
Proszę Boga...
Bo naród nie przeleje tyle krwi i podniesie się moje zło
Proszę Boga...
Sekundę więcej życia dam ci i moje serce całe ci poświęcę
Sekundę więcej życia dam ci i część ciebie
Zawsze zostawiam dodatkową sekundę życia dla siebie, ja
Proszę Boga...
Bo jeśli umieram to tylko z miłości
Bo jeśli się zakochałem to tylko w tobie
Bo tylko tego głosu jest me serce każdego dnia
Proszę Boga...
Bo jeśli umieram to tylko z miłości
Bo jeśli się zakochałem to tylko w tobie
Bo tylko tego głosu jest me serce
każdego dnia proszę Boga...
Proszę Boga...
A Dios le pido
Que mi madre no se muera y que mi padre me recuerde
A Dios le pido
Que te quedes a mi lado y que mas nunca te me vayas mi vida A Dios le pido
Que mi alma no descanse cuando de amarte se trate mi cielo A Dios le pido
Por los dias que me quedan y las noches que aun no llegan yo
A Dios le pido
Por los hijos de mis hijos y los hijos de tus hijos
A Dios le pido
Que me pueblo no derrame tanta sangre y se levante mi gente
A Dios le pido
Que mi alma no descanse cuando de amarte se trate mi cielo
A Dios le pido
Un segundo mas de vida para darte y mi corazon
entero entregarte
Un segunda mas de vida para darte y a tu lado para
siempre yo quedarme
Un segundo mas de vida yo...
A Dios le pido
Y que si me muero sea de amor
y si me enamoro sea de vos
y que de tu voz sea este corazon todos los dias
A Dios le pido
Y que si me muero sea de amor
y si me enamore sea de vos
y que de tu voz sea este corazon
todos los dias a Dios le pido
A Dios le pido
znalezione tłumaczenie
Proszę Boga
Moje oczy budzi blask twego spojrzenia
Proszę Boga...
Niech moja matka nie umiera, a mój ojciec mnie wspomina
Proszę Boga...
Bo dla siebie zatrzymujesz część mnie i nigdy więcej już nie zakpisz z mojego życia
Proszę Boga...
Moja dusza nie zaznaje spokoju, gdy kochaniem ciebie zajmuje się moje niebo
Proszę Boga...
Dla dni, które mi pozostały i nocy, których także nie przybywa
Proszę Boga...
Dla synów moich synów i synów twoich synów
Proszę Boga...
Bo naród nie przeleje tyle krwi i podniesie się moje zło
Proszę Boga...
Sekundę więcej życia dam ci i moje serce całe ci poświęcę
Sekundę więcej życia dam ci i część ciebie
Zawsze zostawiam dodatkową sekundę życia dla siebie, ja
Proszę Boga...
Bo jeśli umieram to tylko z miłości
Bo jeśli się zakochałem to tylko w tobie
Bo tylko tego głosu jest me serce każdego dnia
Proszę Boga...
Bo jeśli umieram to tylko z miłości
Bo jeśli się zakochałem to tylko w tobie
Bo tylko tego głosu jest me serce
każdego dnia proszę Boga...
Proszę Boga...
sobota, 17 stycznia 2009
piosenka weekendu xD
słucham jej do znudzenia od wczoraj. gibam się i wystukuję rytm.
i niestety śpiewam.
od śpiewania chyba boli mnie gardło i znowu mam katar...
mea culpa wiem, ze nie dbam o siebie i aż się boję zrobić badania bo znowu mi wyjdzie, że mam galopującą anemię.
a ja wolę umrzeń niespodziewanie. niż się tym zamartwiać...
Un Cuento Sobre El Agua :
Quisiera ser la lluvia que empapó tus ojos negros pidiéndome un beso.
Yo quisiera ser el viento que sopló dejando tan gracioso tu cabello,
Parando el tiempo en mi corazón
Quisiera ser el tallo de la flor, con la que hiciste mi boca el silencio.
Yo quisiera ser la luz que iluminó tu rostro aquella noche de Febrero
Cuando en secreto escuché tu voz.
Quisiera ser la brisa que acaricia tu sonrisa en el mar, en la montaña o en el cielo azul de Abril.
Quisiera ser un verso dentro de tus pensamientos que recuerdes mi mirada suspirando en la ventana imaginando que apareces tras de mi.
Y que me cojas de la mano, que me susurres que has llegado, que me prometas que a mi lado eres feliz.
No haré preguntas no habrá recuerdos haré que tu pasado sea solo un cuento que sobre el agua un día el viento escribió
Quisiera ser la estrella que pasó durante el tiempo que fuiste sincero
Quisiera no ser nunca la pasión que tú estafaste en los siguientes puertos
Diez mil mentiras por un favor
Quisiera ser la brisa que acaricia tu sonrisa en el mar, en la montaña o en el cielo azul de Abril.
Quisiera ser un verso dentro de tus pensamientos que recuerdes mi mirada suspirando en la ventana imaginando que apareces tras de mi.
Y que me cojas de la mano, que me susurres que has llegado que me prometas que a mi lado eres feliz.
No haré preguntas no habrá recuerdos haré que tu pasado sea solo un cuento que sobre el agua un día el viento escribió
Que sobre el agua un día el viento escribió
Que sobre el agua un día el viento escribió
Quisiera ser la lluvia que empapó tus ojos negros pidiéndome un beso
Proceduro. tak bardzo nie chce mi się w Ciebie zgłebiać. dla mnie to zbyt logiczne i proste...
gdyby to było trudne musiałabym się skupiać i by mi niechciej przeszedł a jak coś jest banalne to mój mózg mi mówi, że to banalne i że ja to podświadomie wiem...
a potem w obliczu egzaminatora wystawia mnie do wiatru.
namówiłam Mój Genialny Złotousty Matecznik do oglądnięcia "Pokuty" film swego czasu bardzo mi się spodobał. piękna muzyka, i dobrze oddany nastrój, uczucia, perfekcyjny. sięgnęłam po książkę, rzadko to mówię i piszę, ale film lepszy był niż książka. Nudziła mnie strasznie dobrnęłam z trudem do końca.
Postać Briony mnie irytuje potelepałambym gówniarę. jest wścibska, egocentryczna. No kurczę jakbym miała taką siostrę to nie wiem co bym jej zrobiła. Gdybym ja była taką siostrą to moja siostra by mnie zabiła. Film smutno się kończy. Opowieść o dwójce ludzi, którzy nie mogli być szczęśliwi. którym nie dane były beztroskie figle na plaży w świetle zachodzącego słońca.
To niesprawiedliwe, że niedojrzała dziewucha, której wydawało się, że świat kręci się dookoła niej zniszczyła życia niewinnej parze.
Film polecam... a książkę...? też chyba warto przeczytać. na pewno wnosi parę nowych rzeczy
muzyka jest piękna...
a tutaj trailer
i niestety śpiewam.
od śpiewania chyba boli mnie gardło i znowu mam katar...
mea culpa wiem, ze nie dbam o siebie i aż się boję zrobić badania bo znowu mi wyjdzie, że mam galopującą anemię.
a ja wolę umrzeń niespodziewanie. niż się tym zamartwiać...
Un Cuento Sobre El Agua :
Quisiera ser la lluvia que empapó tus ojos negros pidiéndome un beso.
Yo quisiera ser el viento que sopló dejando tan gracioso tu cabello,
Parando el tiempo en mi corazón
Quisiera ser el tallo de la flor, con la que hiciste mi boca el silencio.
Yo quisiera ser la luz que iluminó tu rostro aquella noche de Febrero
Cuando en secreto escuché tu voz.
Quisiera ser la brisa que acaricia tu sonrisa en el mar, en la montaña o en el cielo azul de Abril.
Quisiera ser un verso dentro de tus pensamientos que recuerdes mi mirada suspirando en la ventana imaginando que apareces tras de mi.
Y que me cojas de la mano, que me susurres que has llegado, que me prometas que a mi lado eres feliz.
No haré preguntas no habrá recuerdos haré que tu pasado sea solo un cuento que sobre el agua un día el viento escribió
Quisiera ser la estrella que pasó durante el tiempo que fuiste sincero
Quisiera no ser nunca la pasión que tú estafaste en los siguientes puertos
Diez mil mentiras por un favor
Quisiera ser la brisa que acaricia tu sonrisa en el mar, en la montaña o en el cielo azul de Abril.
Quisiera ser un verso dentro de tus pensamientos que recuerdes mi mirada suspirando en la ventana imaginando que apareces tras de mi.
Y que me cojas de la mano, que me susurres que has llegado que me prometas que a mi lado eres feliz.
No haré preguntas no habrá recuerdos haré que tu pasado sea solo un cuento que sobre el agua un día el viento escribió
Que sobre el agua un día el viento escribió
Que sobre el agua un día el viento escribió
Quisiera ser la lluvia que empapó tus ojos negros pidiéndome un beso
Proceduro. tak bardzo nie chce mi się w Ciebie zgłebiać. dla mnie to zbyt logiczne i proste...
gdyby to było trudne musiałabym się skupiać i by mi niechciej przeszedł a jak coś jest banalne to mój mózg mi mówi, że to banalne i że ja to podświadomie wiem...
a potem w obliczu egzaminatora wystawia mnie do wiatru.
namówiłam Mój Genialny Złotousty Matecznik do oglądnięcia "Pokuty" film swego czasu bardzo mi się spodobał. piękna muzyka, i dobrze oddany nastrój, uczucia, perfekcyjny. sięgnęłam po książkę, rzadko to mówię i piszę, ale film lepszy był niż książka. Nudziła mnie strasznie dobrnęłam z trudem do końca.
Postać Briony mnie irytuje potelepałambym gówniarę. jest wścibska, egocentryczna. No kurczę jakbym miała taką siostrę to nie wiem co bym jej zrobiła. Gdybym ja była taką siostrą to moja siostra by mnie zabiła. Film smutno się kończy. Opowieść o dwójce ludzi, którzy nie mogli być szczęśliwi. którym nie dane były beztroskie figle na plaży w świetle zachodzącego słońca.
To niesprawiedliwe, że niedojrzała dziewucha, której wydawało się, że świat kręci się dookoła niej zniszczyła życia niewinnej parze.
Film polecam... a książkę...? też chyba warto przeczytać. na pewno wnosi parę nowych rzeczy
muzyka jest piękna...
a tutaj trailer
piątek, 16 stycznia 2009
głód
mam głód książek.
wychowałam się rodzinie w któej wszyscy czytają. od małego towarzyszył mi widok szelest kartek.
Sama jestem bibliofilką i książki zajmują większą część mojej powierzchni życiowej
mama twierdzi, jako, że jestem jak z rodziny Borejków, od podłogi do sufitu półki wypchane książkami z którymi nie mogę się rozstać.
U nas nie odczuwa się potrzeby rozstania z książkami. Przeczytana książka, wędruje na półkę, aby można było w każdej chwili po nią znowu sięgnąć, kolejny raz przeczytać, otworzyć w poszukiwaniu informacji, cytatu lub po prostu wziąść do ręki i przypomnieć sobie miłe chwile.
nie pamiętam czasów gdy nie umiałam czytać. nie pamiętam siebie bez książki.
a teraz nie mam wystarczająco dużo czasu by oddać się lekturze na skalę jaką bym chciała. a tyle książek mam do przeczytania. na zajęciach podczytuję "w hołdzie Katalonii" czytam kilka rozdziałów tygodniowo "Emmy" bo na forum współnie czytamy i komentujemy. coś z Jeżycjady bo konkurs forumowy, dorywczo czytam "Myśli" Pascala i "Tako rzecze Zaratustra" a w kolejce tyle książek....
Kobiety do książek!!
na weekendzie muszę dogłębnie poznać Procedurę administracyjną, ale pczytać coś mogę :D
czwartek, 15 stycznia 2009
ponarzekać chcę...
tak na marginesie i na początku jednocześnie...
uwielbiam tą piosenkę... albo ją, albo "se parece masa ti" mam jako budzik i dzwonek
i ta piosenka mnie wprawia w lepsiejszy humor...
trochę.
bo napisałam część! referatu który ma prawie 8 stron, a podkreślam iż jest to część, a cały referat miał mieć gdzieś 7 stron.. jak się jutro Najjaśniejszemu wytłumaczę to nie mam pojęcia.
secudno, miałam zaliczyć wczesniej budowlankę, ale zmęczona jestem i mi się nie chce...
bo to jest za łątwe, żeby mnie zmobilizowac i otrzeźwić...
i nie jest obligatoryjne.
a ja ostatnio mam problemy z samomobilizacją...
jak nie stoi nade mną ktoś z batem, względnie pejczykiem to doopa.
a z drugiej strony to jest banalne. kwestia powtórki. w czerwcu umiałam to na perfect.
teoretycznie....
wtorek, 13 stycznia 2009
cytatowo
"...często tylko się nam wydaje, że jesteśmy zakochani, i wtedy od razu piszemy wiersze miłosne. Natomiast prawdziwe uczucie na które wszyscy czekamy, nie potrzebuje wielkich słów"
i chyba to jest prawda.
może na rozważania poświęciłąbym więcej czasu, gdybym nie uważała, że miłość to przereklamowana jest.
Kasiek w miłość przestał wierzyć. I to nie z powodu jakiejś traumy. wręcz przeciwnie...
I kasiek się rozwinął...i zauważył, że w naszym społeczeństwie wypowiedzenie "nie wierzę w miłość" gorsze niż apostazja niegdyś jest....
ot takie paradoksy
i chyba to jest prawda.
może na rozważania poświęciłąbym więcej czasu, gdybym nie uważała, że miłość to przereklamowana jest.
Kasiek w miłość przestał wierzyć. I to nie z powodu jakiejś traumy. wręcz przeciwnie...
I kasiek się rozwinął...i zauważył, że w naszym społeczeństwie wypowiedzenie "nie wierzę w miłość" gorsze niż apostazja niegdyś jest....
ot takie paradoksy
poniedziałek, 12 stycznia 2009
piosenka dnia
piosenka dnia i jak się domyślam pewnie i tygodnia...
Amor no te maquilles más
Me gusta como vas; mejor mirarte así
Como cuado una flor es tierna y natural
Y es pura su belleza
Que siento todos los impulsos
Recorriendo el cuerpo
Y se alteran las neuronas solo con un beso
Al acercarme a ti y temblar de deseos
Que mirarte a ti es mi pasa tiempo favorito
Que sencillamente yo te necesito
El resto de mi tiempo lo quiero contigo
Que yo quiero ser tu alma ser tu socio ser tu amante
Ser tu amigo la mitad de tu destino
Que esta vez te amare
En la lluvia o con el sol
Te seguiré hasta el fin donde vuelve a empezar el mundo
Yo sobre mi mismo te amare
Sin destino o estación
Donde tengas que ir estoy contigo en lo absoluto
Amor yo eh venido aquí a luchar x seguir con la fe y la ilusión
La que nos trajo aquí la que nos cobijo la que nos dio la fuerza
Amor tu tienes que confiar en tu felicidad en lo que quieres ser
Y me acompañaras y te acompañare y derribaremos puestas
Que yo quiero celebrarte todos los motivos
Con las tonterías los diminutivos
Que lo que sucede es que me has convencido
Que yo quiero ser tu ángel
Ser tu alma ser tu amante ser tu amigo
La mitad de tu destino!
Que esta vez te amare
En la lluvia o con el sol
Te seguiré hasta el fin donde vuelve a empezar el mundo
Yo sobre mi mismo te amare
Sin destino o estación
Donde tengas que ir estoy contigo en lo absoluto
okryta przez przypadek.
w sumie przedłużenie weekendu przyniosło efekt. w sumie zrealizowałam to co zaplanowałam.
prawie. hiszpański zaraz się poćwiczy....
Może to nie jest tak, że świat jest do niczego.
skłąniam się ku opcji, że to samemu się narozrabia a potem zrzuca się to na los.
jakby to coś dało.
Bo to podobno największym wrogiem dla siebie, jesteśmy my sami.
i jestem skłonna się z tym zgodzić.
nie ma to nic wspólnego z fatalizmem.
ot realizm.
wiem co robię źle.
ale wiedzieć a poprawić to dwie różne rzeczy.
moja wizja szczęścia ewoluowała.
teraz chyba się ustabilizowałą.
muszę jeszcze pomyśleć...
chociaż czuję jak od tego myślenia głupieję...
El sueño de la razón produce monstruos
już mi się chce spać.....
robię sobie przedłużony weekend.
mam andzieję, że wyjdą pracowite plany...
a przed snem sobie poczytam...
i posłucham Alexa
Estoy tratando de encontrar esas palabras
Que describan lo que pasa en mi interior
Es como una habitación desordenada
Como un 11 de septiembre en Nueva York
Como vivir en una casa sin ventanas
O navegar en un velero sin timón
Es como estar volando en un avión sin alas
Que se estrella en medio de mi corazón
Porque desde que te fuiste las mañanas son tan tristes
Y las noches eternas compañeras
Desde que tú te marchaste ya no hay música en el aire
Y las estrellas son sueños que no llegan
Y yo te seguiré esperando cada día
Por si alguna vez decides regresar
Y te juro que no habrá más pesadillas
Ni mareas que nos puedan separar
El sonido de las olas en la arena
Y mi barco que dejo de navegar
En la playa donde lloran las sirenas
Que hace tiempo que dejaron de cantar
Porque desde que te fuiste las mañanas son tan tristes
Y las noches eternas compañeras
Desde que tú te marchaste ya no hay música en el aire
Y las estrellas son sueños que no llegan
Y yo te seguiré esperando cada día
Por si alguna vez decides regresar
Y te juro que no habrá más pesadillas
Ni mareas que nos puedan separar
Y buscare el color entre recuerdos
Y llevare mi dolor por dentro
Escuchare tu voz en el silencio
Y tus palabras entre mis versos
Yo te seguiré esperando cada día
Por si alguna vez decides regresar
Y te juro que no habrá más pesadillas
Ni mareas que nos puedan separar
Yo te seguiré esperando cada día
Y si tú nunca decides regresar
Yo me dormiré pensando en tu sonrisa
Y te volveré a perder al despertar… No, no, no
Cudownie śpiewa....
Stale gości w Edmundowym repertuarze....
łapie mnie coś na kształt melancholi...
obezwładniające uczucie niechciejstwa...
to chyba znak, że czas do pracy.
mam nadzieję, że za pomocą prawa budowlanego, procedury administracyjnej okiełznam myśli.
Kiedyś wydawało mi się, że ludzi, którzy mają dwadzieścia lat są dorośli, dojrzali, zrównoważeni mają swoje rodziny i prowadzą ułożone życie.
Teraz sama jestem już po skończeniu dwudziestu lat.
i jestem absolutnym zaprzeczeniem.
chociaż pytanie... co to znaczy być dorosłym.
biorę odpowiedzialność za to co robię.
nie mam wyjścia. owszem czasami uciekam, i się migam, ale ponoszę konsekwencję.
Odbieram nagrody i dostaję po łbie.
chyba jestem dojrzałą. moje ciało.
bo mój umysł... różnie bywa...
wydaje mi się, że mój rozum wybrał sobie swój ulubiony wiek i w nim pozostaje.
Coś na kształt Piotrusia Pana.
ale nie wiem czy charakter Piotrusia Pana w ciele dorosłego nie byłby żałosny godny pożałowania. a może wręcz przeciwnie?
Kolejna kwestia do rozstrzygnięcia.
Mam ich czasami aż za dużo.
Nie kieruję się sztywno żadnym systemem filozoficznym.
sama wyrabiam sobie zdanie.
sama dokonuję wyborów i ocen.
a wszystko w poszukiwaniu stoickiej eudajmoni
Lepiej mi się myśli w nocy....
a jeśli chodzi o rodzinę i uporządkowane życie kobiety dwudziestojednoletniej. to temat na osobną notkę ;)
Orwell woła z łóżka....
Dobranoc ;D
robię sobie przedłużony weekend.
mam andzieję, że wyjdą pracowite plany...
a przed snem sobie poczytam...
i posłucham Alexa
Estoy tratando de encontrar esas palabras
Que describan lo que pasa en mi interior
Es como una habitación desordenada
Como un 11 de septiembre en Nueva York
Como vivir en una casa sin ventanas
O navegar en un velero sin timón
Es como estar volando en un avión sin alas
Que se estrella en medio de mi corazón
Porque desde que te fuiste las mañanas son tan tristes
Y las noches eternas compañeras
Desde que tú te marchaste ya no hay música en el aire
Y las estrellas son sueños que no llegan
Y yo te seguiré esperando cada día
Por si alguna vez decides regresar
Y te juro que no habrá más pesadillas
Ni mareas que nos puedan separar
El sonido de las olas en la arena
Y mi barco que dejo de navegar
En la playa donde lloran las sirenas
Que hace tiempo que dejaron de cantar
Porque desde que te fuiste las mañanas son tan tristes
Y las noches eternas compañeras
Desde que tú te marchaste ya no hay música en el aire
Y las estrellas son sueños que no llegan
Y yo te seguiré esperando cada día
Por si alguna vez decides regresar
Y te juro que no habrá más pesadillas
Ni mareas que nos puedan separar
Y buscare el color entre recuerdos
Y llevare mi dolor por dentro
Escuchare tu voz en el silencio
Y tus palabras entre mis versos
Yo te seguiré esperando cada día
Por si alguna vez decides regresar
Y te juro que no habrá más pesadillas
Ni mareas que nos puedan separar
Yo te seguiré esperando cada día
Y si tú nunca decides regresar
Yo me dormiré pensando en tu sonrisa
Y te volveré a perder al despertar… No, no, no
Cudownie śpiewa....
Stale gości w Edmundowym repertuarze....
łapie mnie coś na kształt melancholi...
obezwładniające uczucie niechciejstwa...
to chyba znak, że czas do pracy.
mam nadzieję, że za pomocą prawa budowlanego, procedury administracyjnej okiełznam myśli.
Kiedyś wydawało mi się, że ludzi, którzy mają dwadzieścia lat są dorośli, dojrzali, zrównoważeni mają swoje rodziny i prowadzą ułożone życie.
Teraz sama jestem już po skończeniu dwudziestu lat.
i jestem absolutnym zaprzeczeniem.
chociaż pytanie... co to znaczy być dorosłym.
biorę odpowiedzialność za to co robię.
nie mam wyjścia. owszem czasami uciekam, i się migam, ale ponoszę konsekwencję.
Odbieram nagrody i dostaję po łbie.
chyba jestem dojrzałą. moje ciało.
bo mój umysł... różnie bywa...
wydaje mi się, że mój rozum wybrał sobie swój ulubiony wiek i w nim pozostaje.
Coś na kształt Piotrusia Pana.
ale nie wiem czy charakter Piotrusia Pana w ciele dorosłego nie byłby żałosny godny pożałowania. a może wręcz przeciwnie?
Kolejna kwestia do rozstrzygnięcia.
Mam ich czasami aż za dużo.
Nie kieruję się sztywno żadnym systemem filozoficznym.
sama wyrabiam sobie zdanie.
sama dokonuję wyborów i ocen.
a wszystko w poszukiwaniu stoickiej eudajmoni
Lepiej mi się myśli w nocy....
a jeśli chodzi o rodzinę i uporządkowane życie kobiety dwudziestojednoletniej. to temat na osobną notkę ;)
Orwell woła z łóżka....
Dobranoc ;D
niedziela, 11 stycznia 2009
poetycko
Dusza moja na zawsze zostanie dziewczyną,
Co w las poszła o świcie, z dzbankiem, na jagody,
Krasą śmiała i ufna, że choć lata miną,
Ona przetrwa w urodzie lic swych wiecznie młodej...
Dusza moja na zawsze zostanie dziewczyną.
Dusza moja w zielonym na warkoczach wianku,
Ścieżką idzie samotną, wolna jak ptak w lesie,
W pas się słońcu jednemu kłania o poranku,
Niby wicher swobodna nad życiem się niesie,
Dusza moja w zielonym na warkoczach wianku...
Dusza moja nikomu wziąść się nie da w ręce;
Własna swoja, niczyja, nie znana nikomu,
W zaświat boży swe serce poniesie dziewczęce,
Niby malin, wieczorem, pełny dzban do domu —
Dusza moja nikomu wziąść się nie da w ręce
Podoba mi się ten wiersz...
znam go na pamięć chociaż czasami zapominam.
tak jak zapominam o wielu istotnych sprawach.
na króko bo potem przypominam sobie i wszystko wraca na swoje miejsce.
Ludzka pamięć jest fenomenem. dlaczego pamiętamy to a nie coś innego.
dlaczego pamiętamy twarz dziecka, które uśmiechnęlo się do nas x lat temu a nie potrafimy sobie przypomnieć uśmiechu bliskiej osoby.
Co wpływa na to że pamiętamy akurat to, a nie coś co zdarzy się ułamki sekund później.
podobno zapach i muzyka mają duży wpływa na procesy pamięciowe.
to bodajże zapach jest najlepszym bodźcem dla pamięcie.
dlatego wielu osobom np. zapach mandarynek kojarzy się zawsze ze świętami.
mnie zapach fiołków przenosi w okolice Wielkanocy.
Ale muzyka....
nie tylko wpływa na nastrój wprawia euforię, ale też przenosi w świat wspomnień...
A i taki będzie właśnie ten blog.
o wszystkim i o niczym. bo w taki sposób myślę.
i skaczę po tematach ;]