Chwilami zabawna, chwilami chwytająca za serce powieść, która przypomina, że odwieczne marzenie o miłości nigdy się nie starzeje.
Laura prowadzi bezproblemowe, dostatnie życie w Hiszpanii. Pewnego dnia dowiaduje się, że pojawiła się ta druga, dwadzieścia lat młodsza, a z nią niebawem to trzecie. Mąż składa Laurze ofertę bycia pierwszą w dotychczasowym luksusie, ale pod warunkiem zaakceptowania nowych osób w jego życiu. Laura staje przed bardzo trudnym wyborem. Zostać w Madrycie i zatracić siebie, czy wrócić do Polski, całkiem sama - bez męża, bez przyjaciół, bez grosza przy duszy...
Kiedy wydaje się, że szczęście nie powróci, szereg spotkań, wydarzeń i postaci doprowadza do przemiany Laury. Zaczyna wierzyć w siebie, realizować swoje pragnienia, cenić własne poglądy i samą siebie. W jej nowym życiu pojawiają się mężczyźni. Laura mimo wieku postanawia dalej szukać miłości i szczęścia. Tym razem na własnych warunkach.
Zawsze mnie fascynuje sprawa odbioru książki przez dwie podobne w gruncie rzeczy do siebie osoby. W tym przypadku chodzi o mnie i o moją Mamę. Z reguły mamy podobne zdanie w wielu tematach, czytamy(często) podobne książki. Mamę książka zachwyciła i przerwała szał robótek. Mnie… nie poszłam spać tak wcześnie jak mogłam a ostatnio jestem wiecznie niewyspana. Nie porwała mnie. Czytało mi się raczej dobrze, bo narracja pierwszoosobowa nie należy do moich ulubionych, ale szybko się przyzwyczajam. Nawet przymykałam oczy na te niekiedy bardzo wyszukane zdania… Co mi przeszkadzało w zachwycie? Nie wiem. Co zachwyciło Mamę, również nie wiem. Może kwestia tego, że ja jestem młodą kobietą, mimo upierania się przy realizmie mam swoje złudzenia, płonne nadzieje z których życie dopiero musi mnie wyleczyć? Skoro są książki dla młodzieży na których czytelnik dorosły się znudzi, są najwyraźniej książki dla… hmmm Mam dorosłych dzieci.
Książka zachwyca swoją okładką, lubię patrzeć na te ciepłe barwy i pełną pozytywnej energii zieleń. Podobało mi się zakończenie.
Bo samą treść uważam za naciąganą. A może przeszkadzało mi stanowisko bohaterki/autorki(bo książka autobiograficzna) na temat starości, ja uważam że starzeć też trzeba umieć się z godnością, dlatego uważam panie w wieku mojej Mamy hasające w kozaczkach i miniówkach za dziwaczne.
Książka jest dedykowana kobietą, ma przestrzec przed popełnianiem tych samych błędó, szczerze? Nie lubię takich uniwersalnych poradników, które zawierają tyle frazesów typu "powinnaś", "musisz", "masz prawo". Słuchałam dodatkowo wywiadu z autorką, w którym pwotarza swoje postulaty. Wymówką jest wiek... Idąc tym tropem każdemu można robić wszystko i "wszystko wypada" bo mam ....(tu wpisz wiek) lat. To jest nonsens i bzdury ;)
Nie mogę Wam odradzić, bo jednak Mamie się podobało, mi trochę mniej. Nie jest to książka z gatunku „chłam ostatni”. Moim zdaniem przeciętna. A czyta się we fragment wieczoru :)
Za książkę dziękuję wydawnictwu Prószyński i S-ka
O, wreszcie ktoś kto podziela moją opinię.
OdpowiedzUsuńJak miło!
Właśnie zernęłam na Twoją. Faktycznie mamy podobne odczucia.
OdpowiedzUsuńPokrewieństwo pokoleniowe ;)
A ja mam straszną na nią ochotę i mam nadzieję, że bardziej mi przypadnie do gustu :)
OdpowiedzUsuńOby :) Chociaż ja nie nazywam straconym, czasu w którym ją czytałam ;)
OdpowiedzUsuńRóżne gusta mamy, może akurat Tobie do gustu przypadnie. Jak masz na Nią ochotę to jest między Wami chemia :)