Naga to literacka esencja kobiecości. Izabela Szolc, wyciągając z języka codziennego słowa takie, jak: matka, córka, kochanka, ale też: samotna, naga czy zgwałcona, stworzyła galerie postaci, które opowiadają o swoich próbach poszukiwania siebie, o wysiłku w zrozumieniu niuansów tych ledwo nazwanych uczuć, jakie pojawiają się między dwojgiem ludzi. Czasem chodzi o miłość, czasem o nienawiść. Choć tu akurat okazuje się, że te dwa bez siebie nie mogą istnieć. Izabela Szolc pisze również o tęsknocie, pożądaniu i samotności, którą można przeżywać, niekoniecznie będąc w pojedynkę.
Bohaterki Szolc mają swoje pragnienia. Niektóre rezygnują z nich. Jednakże to, co wyparte, nie zostaje wcale zapomniane. Tłumione potrzeby budzą się ze zdwojoną siłą. Rezultat takich przebudzeń może być nieprzewidywalny.
Naga to książka drapieżna i poruszająca. Wsysa emocjami, choć nie brak w niej leniwych marzeń i lepkich snów.
W stosie książek zapodziała mi się gdzieś „Naga”. Tylko przypomnienie z Wydawnictwa mnie zdyscyplinowało i wzięłam się za lekturę. Spać nie mogłam, więc zaczęłam czytać. I byłam zła na siebie, że tak długo ta książka na mnie czekała.
Książka to zbiór opowiadań. I chociaż do znudzenia powtarzam, że za opowiadaniami nie przepadam, te ogromnie mi przypadły do gustu. To historie różnych kobiet dotkniętych jakimś wydarzeniem, mającym położyć piętno na całym ich życiu. Wydarzenie, sytuacja, które sprawiają, że czują się nagie. Autorka w sposób umiejętny odmalowuje uczucia, czyli to w niesamowicie przejmujący sposób, że nie sposób od książki się oderwać. Wprawdzie czytając tak intymne przeżycia, czułam się jakbym podglądała kogoś przez dziurkę od klucza, tak realistyczną atmosferę stworzyła autorka.
Osobiście moim opowiadaniem ulubionym jest „Wdowa” czyli świat przeżyć Marii Curie. Autorka wykorzystała już powstałe o Skłodowskiej książki, jednak od siebie również sporo dodała, co sprawia, że cały ten dramat staje się tak prawdziwy, to cierpienie jest tak realistyczne, że niemalże można usłyszeć szloch. Naprawdę jestem pod wrażeniem!
Tak jak wspominałam, są to opowiadania a wiem, że wiele osób również czuje do nich awersję, jednak chciałabym uspokoić. Opowiadania były jedyną formą, która mogła to tak dobrze wyrazić. Zapadające w pamięć fragmenty. Każda kobieta może odnaleźć cząstkę siebie, swoich uczuć w tych opowiadaniach. Dlatego tym goręcej zachęcam do lektury!
Za książkę serdecznie dziękuję Wydawnictwu AMEA
Ja opowiadania przekładam nad grube, opasłe powieści. Często mają większe przesłanie niż 500-stronicowy tom. O tej książce już słyszałem i były to pochlebne recenzje. Jestem przeciwnikiem dzieleniem literatury na kobiece i nie-kobiece. Gdy się nadarzy okazja z przyjemnością sięgnę.
OdpowiedzUsuńTak jak ty i ja też również stronie od opowiadań, ale skoro mówisz, że naprawdę są ciekawe, drapieżne i poruszające, to wyjątkowo sięgnę po ten zbiór i sama się przekonam czy masz racje.
OdpowiedzUsuńO książce nie słyszałam, chociaż kojarzę okładkę. Brzmi interesująco.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
O zdecydowanie wolę opasłe tomu. Takie cegły. Ale jak widać i cienka ksiażka potrafi poruszyć :)
OdpowiedzUsuńTeż nie lubię podziałów, ale jednak jest wiele książek, którymi kobiety sie zachwycają a mężczyzna palcem nie tknie. Odwrotnie też chyba tak działa. :)
No nie wiem, nie wiem :D też raczej uciekam od takich książek, ale kto wiem może być interesująca :)
OdpowiedzUsuń