Strony

czwartek, 29 grudnia 2011

Robin Hood - Robin Hood 2010


Russell Crowe wciela się w rolę legendarnej postaci znanej pokoleniom jako "Robin Hood", którego przygody utrwaliły się w powszechnej świadomości i pobudziły wyobraźnię tych, którzy podzielają jego ducha przygody i praworządności. W XIII-wiecznej Anglii, Robin i dowodzona przez niego banda rabusiów stawiają czoła korupcji w wiosce i prowadzą rebelię przeciwko koronie, która na zawsze zakłóci równowagą władzy. Niezatytułowana kronika przygód Robin Hooda, doświadczonego łucznika, pokazuje jego losy począwszy od służby w armii króla Ryszarda walczącego z Francuzami. Po śmierci Ryszarda, Robin udaje się do Nottingham, miasta opanowanego przez korupcję i wyniszczające podatki nałożone przez despotycznego szeryfa. Tam zakochuje się w pełnej energii wdowie Lady Marion (Cate Blanchett), kobiecie sceptycznie nastawionej co do tożsamości i motywów przybysza z lasu. Mając nadzieję na zdobycie ręki Marion i uratowanie wioski, Robin zbiera grupę ludzi, których zabójcze umiejętności dorównują tylko ich apetytowi na życie. Wspólnie zaczynają polować na dogadzającą sobie klasę wyższą, aby wyrównać niesprawiedliwość panującą pod rządami szeryfa. Żyjąc w państwie osłabionym dziesięcioleciami wojen, nieefektywnie rządzonym przez nowego króla i podatnym na rebelie z wnętrza kraju i zagrożenia z zewnątrz, Robin i jego ludzie szykują się na jeszcze większą przygodę. Najbardziej niesamowity z bohaterów i jego sprzymierzeńcy wyruszają, aby bronić kraju przed krwawą wojną domową i jeszcze raz przywrócić chwałę Anglii.

Po lekturowo gorszym dniu zabrałam się za odkładanego w czasie Robin Hooda z cudownym Russellem na którego ochotę miałam od premiery, czyli przeleżał u mnie prawie dwa lata. Mój czas reakcji jest doprawdy błyskawiczny.
Nie jestem znawcą jeśli chodzi o Robin Hoodową legendę, nie zaczytywałam się w książkach nie oglądałam legendarnego serialu(bo znudził mnie po odcinku) oglądałam ten serial z BBC w którym gra boski Ryś. Naprawdę jestem laikiem. Ale lubię dobre kino. I tak planowałam lec przed monitorem, nie lapka bo to za Malo i jakość słaba, a normalnie jak człowiek z piwem i z termoforem. Piwo wyparowało, ale to nie przeszkadza. Film, bowiem jest świetny a muzyka – miód!
Ta historia jest nieco inna niż ta z „kanonu” filmowy Robin z Loksley umiera na samym początku w sumie, jest szlachcicem, mężczyzną który dekadę wcześniej uciekł z domu, wbrew ojcu, zostawił tam śliczną żonę i zaciągnął się do armii, jest powiernikiem króla Ryszarda, który wraca do Anglii, ale już na finiszu ginie przy finalnym szturmie na francuską twierdzę… A korzystając z tego żołnierze tkwiący w owym czasie w dybach postanawiają ratować skórę, zaprzestać tej tułaczki i wracać do domu, niż cała armia uda się tłumnie ku brzegom Albionu. Wśród nich jest Robin Longstride, sierota niewiadomego pochodzenia, który nawet do domu nie może wrócić spokojnie, bowiem na jego rękach przyjdzie skonać prawdziwemu Robinowi, który poprosi go o odwiezienie miecza ojcu… i tak zaczyna się film.
Nie oczekiwałam czegoś wielkiego, wspaniałego, czytałam sporo uwag krytycznych, wprawdzie bezpośrednim impulsem który pchnął mbie do wczorajszego seansu były pochlebne opinie formowych koleżanek. I nie zawiodłam się na tym filmie, oczekiwałam pięknej rozrywki i to miałam, przepiękne zdjęcia, troszkę humoru, polityki, dużo dobrej muzyki i ciekawą historię, której finału nie byłam pewna do ostatniej sekundy, a tak przeciez być powinno prawda?
Owszem przyzwyczajona ostatnio do seriali uważam, ze wszystkie wątki zostały potraktowane po łebkach, że można było więcej rzeczy rozwinąć, pokazać, wyjaśnić, wiem jednak że film ma swoje prawa, których nie wolno przyrównywać do serialowych realiów.
A powtórzę raz jeszcze obraz, zdjęcia, przepiękne widoki, to walory niezaprzeczalne tego filmu. Jako i muzyka. No i odtwórca głownej roli….

6 komentarzy:

  1. Filmu nie oglądałam, ale i Twoja recenzja i tematyka filmu zachęca do jego obejrzenia.
    Gdybym nie miała okazji zajrzeć Tutaj ( co miało miejsce w ostatnich dniach ) składam najserdeczniejsze życzenia na Nowy Rok. Niech się spełnią Twoje marzenia.

    OdpowiedzUsuń
  2. ,,Robin Hood'' oglądałam, ale w starszej wersji. Ciekawa jestem jednak, czy nowa wersja również mi się spodoba, więc dlatego chętnie ją również obejrzę.

    OdpowiedzUsuń
  3. mnie również mimo ogólnego pojazdu po tym filmie, podobał się! cenię pana Crowe, wielbię Cate Blanchett - było romantycznie z piękną muzyką i wszystko osadzone w średniowieczu - dla mnie miodzio :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ha, mnie się straaaasznie podobał. Leciał już ze 4 razy na Canal+ bodajże i za każdym razem, jak ojciec przełączał na ten film to posyłał w kierunku tv z częstotliwością co 5 sekund krytyczne uwagi typu "no thaaa, ona reż musi walczyć", "mocniej go", "on to już by na pewno zginął", "jaki beznadziejny film". A ja sobie siedziałam i miałam ochotę go udusić. Ja tam bardzo lubić ten obraz, Russel był cudny i tyle xD

    OdpowiedzUsuń
  5. Russell Crowe jest wyśmienitym aktorem, bardzo lubię filmy z jego udziałem. Jednak jeśli chodzi o "Robin Hooda", to się zawiodłam... Spodziewałam się czegoś lepszego. Film nie przypadł mi do gustu, przerwałam seans jakoś przed zakończeniem. Może kiedyś do niego wrócę ; )

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie wiedziałam,że jest taki film. Muszę obejrzeć!

    OdpowiedzUsuń

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.