Einar z Vikny. Ochrzczony wiking. Gończy pies Chrystusa.
Kim był? Rozmodlonym zdrajcą? Tym, który wierzy, wątpiąc, i który modli się przez seks?
Nie znał kobiet, choć podobno miał dziewięć matek. Znał tylko ojca, pogańskiego kapłana, który kochał życie, a nienawidził świata. Gdy jego ojciec zginął, sam został synem Chrysta. Zamknięty w klasztorze przechodził kolejne szczeble mniszych wtajemniczeń. Sądził, że żyje według Reguły świętego Benedykta z Nursji, choć ktoś ukryty w mroku wciąż pociągał za sznurki. Nie mógł uwolnić się od polityki, w którą wplątano go w dzieciństwie. Mógł jej ulec albo ją tworzyć. Ukrzyżowany przez dwie siły. Rozdarty przez miłość do Niego i do Niej. Wydany na pokuszenie. W jego życie cielesność i duchowość wczepiły się, jak cierń w koronę.
Akcja „Pasji według Einara” dzieje się tysiąc lat temu i dotyczy świata, który musi zmienić wiarę, ale nie potrafi zmienić siebie. Czytelnik, sięgając po Pasję, przemierzy Europę od norweskiej Północy do arabskiego Południa. Z długim postojem w mroku średniowiecznego klasztoru.
Trzecia odsłona „Północnej Drogi” potwierdza, iż w tej opowieści historia jest tylko kanwą dla na wskroś współczesnych bohaterów. Autorka zaś dowodzi, że potrafi wciągać Czytelnika w wykreowany przez siebie świat. Przekonuje, że można opowiedzieć tę historię po raz kolejny, wciąż zwiększając tempo akcji, zmieniając scenerie i zaskakując zakończeniem. Oczekiwanie na ciąg dalszy wzrasta!
Niestety – stało się. W tym momencie muszę zakończyć przygodę z „Północną drogą” z prostej przyczyny, właśnie skończyłam „Pasję według Einara”. Pozostaje czekać na kolejną – ostatnią część, oj gorzki to będzie czas… nigdy nie byłam cierpliwa. A jeśli chodzi o cierpliwość w poznawaniu prozy Elżbiety Cherezińskiej, to grzeszę jej całkowitym brakiem. Mogłabym łyżkami jeść te książki, że tak poetę sparafrazuję.
A nie zapowiadało się różowo w przypadku Einara – na początku uprzedzę. Po pierwsze facet mnie denerwował, moja irytacja w II części Północnej Drogi czasami niemalże już kipiała. Wydawał się błąkającym, niezdecydowanym egoistą. No i początek książki jakoś nie mógł mnie do siebie przekonać. Raz książkę porzuciłam, a wróciwszy do niej po przerwie połykałam ją w każdej wolnej nanosekundzie. Kto czytał ten wie – nie da się inaczej.
Podczas gdy dwie poprzednie książki opowiadały o kobietach żyjących w surowym klimacie wśród mężczyzn bezwzględnych, twardych jak granit, zabijających bez mrugnięcia okiem. I z perspektywy dwóch niewiast o skrajnie różnych charakterach poznajemy ten świat. Sigrun jest młodą świeżą dzieweczką zakochaną w swym mężu, który jest jej Słońcem, Halderd ma ciężkie życie, ale jest twarda i niezłomna jak fiordy. Obie wychodziły z tego samego punktu, ich drogi zaś okazały się skrajnie różne w pierwszych dwóch częściach to one opowiadają nam swoją historię, kobiecą wersję zdarzeń. Teraz czas na mężczyznę, do głosu dochodzi Einar, i dzięki „Pasji według Einara” możemy lepiej poznać tego, bez wątpienia niezwykłego człowieka, którego życie było pełne burz, niepokojów. Nie dane było mu wpłynąć do bezpiecznego portu, zakosztować spokojnych wód. Każda stabilizacja, uspokojenie okazywała się ostatecznie fatamorganą.
Einar jest jedynym i ukochanym synem wielkiego godnego, czyli po naszemu pośrednika między ludźmi a bogami. Bo Norwegia jest pogańska, rządzi Odyn, Thor i wielu innych bogów. Ojciec Einara rozmawia z nimi i przekazuje ich wolę. A wiadomo, że wola boska nie zawsze jest po myśli ludziom i to właśnie ma zaważyć na życiu Einara. Gdy jego ojciec pyta bogów co myślą o nowym bogu o którym jest coraz głośniej i przekazuje ludowi, boską akceptację, niektórym się to bardzo nie podoba, do tego stopnia, że zabijają godnego. Bo religia jest nieodłącznie związana z polityką, kto rządzi duszami – rządzi ludem. Einar musi uciekać z kraju, przez króla zostaje wysłany do klasztoru do Yorku. Ale Einar wie kto zabił jego ojca, bo na jego prośbę podglądał ceremonię. A pragnienie zemsty bywa obezwładniające. Jednak Einar musi o tym zapomnieć ma stać się mnichem, wyrzec się dziedzictwa swego narodu, przyoblec habit, kłębiące się, burzowe myśli musi ukryć pod kapturem. Podejmuje naukę i o dziwo wybija się In plus, z woli samego opata staje się członkiem tajnego bractwa, dla którego będzie musiał się wyrzec siebie, własnych pragnień aby realizować wyższe cele.
A krew nie woda, Einar pozna nie tylko przyjaciół, ale los postawi na jego drodze kobiety do których poczuje coś więcej niż czystą agape. Zgrzeszy – nie tylko myślą. A to co zobaczy, przeżyje, gdzie zawędruje wprawi Was w osłupienie!
Napisałam, że ta książka pomoże zrozumieć postępowanie Einara z poprzedniego tomu. Zdecydowanie tak! Dzięki tej książce można zobaczyć szerszą perspektywę, motywy które przyświecały Einarowi przez większość jego życia. Bezwzględnie nie można go potępić. Przynajmniej ja odnoszę takie wrażenie. Dostrzegłam wielki tragizm życia Einara, nie jestem na niego zła, raczej głęboko mu współczuję. Bo jest czego. Przez całe życie się trudził, po to by raz za razem tracić to co cenił. Wprawdzie ostatni rozdział, jest może pewnym otarciem łez, ale nie wiem czy osobiście nie wołałabym innego zakończenia, życia tak barwnego. To jest ukoronowanie życia Einara-kapłana, a co z tłamszonym przez większość życia Einarem-człowiekiem?
Jak widać książka wzbudziła we mnie dużo emocji. To normalne u Cherezinskiej, częstuje czytelnika całą gamą emocji. Ta książka skupia się mniej na miłości, uczuciu, zdecydowanie jest tu mnie erotyki, a jeśli się pojawia to widziana oczyma mężczyzny, wiec nie jest to już taka poezja jak w poprzednich częściach. Zresztą nie o erotykę chodzi. Świetnie mi się czytało o związkach polityki z religią, o walce o wpływy w średniowiecznej Europie. Nie idę za modą, a teraz na fali jest wylewanie na Kościół wszelkich możliwych pomyj. Jednak odnoszę wrażenie, że nie jest to głównym celem książki, że taki motyw wcale nie przyświecał autorce, która po prostu chciała pokazać początki Norwegii, ludzi którzy żyli w tych czasach i myśleli, czuli i kochali a w pewnym momencie stawali się bezwolnymi figurkami na szachownicy politycznej.
Zobaczymy rodzącą się katolicką Norwegię, która przywiązana wciąż jest do swoich starych bogów, ale wielka polityka wymusza zmiany. Poznamy bezwzględnych księży którzy walcząc o umocnienie własnej pozycji nie cofną się przed niczym. Ale autorka nie generalizuje, bo pokazuje również ludzi oddanych swojej wierze, pragnących nieść ją wśród pogan, bo przekonanych o tym iż niosą im przesłanie dobra, nadziei i miłości.
Nie sposób opowiedzieć wszystkich wątków jakie porusza ta książka, podsumowując chciałabym powiedzieć, że bardzo mi się podobała, trzyma świetny poziom całej serii i cóż! Podsyca tylko ciekawość. I rozpala niecierpliwe oczekiwanie na ostatnią – czwartą część.
Nie znam tej autorki w ogóle, seria też mi nic nie mówi. Ale może czas to zmienić, skoro tak Ci się podobało, to może być ciekawie :) Tematyka też wydaje mi się dość oryginalna.
OdpowiedzUsuńostatnio poznaję coraz to wartościowszych polskich autorów i mimo ze skandynofilką nie jestem książka dla mnie świetna
UsuńMnie trochę w "Pasji Einara" rozczarowało zakończenia i bardziej byłam nastawiona na szybki rytm biegu w powieści, którego było mi za mało. Na czwartą i niestety ostatnią część czekam również z niecierpliwością.
OdpowiedzUsuńmi była chyba potrzebna właśnie niespieszna lektura, w przerwach od pracy akurat dobrze się czytało
UsuńPamiętam, że gdy zaczynałam "Północną drogę" była tylko pierwsza część i czekanie na kolejne było bardzo dłuuugie :) Mam te same odczucia odnośnie Einara z drugiej części - irytował niezmiernie, ale też przeczuwałam, że skoro w trzeciej on będzie głównym bohaterem to na pewno wiele to rozjaśni.. Na czwartą część już nie czekam tak niecierpliwie jak na początku, ale przyznaję, że bardzo podoba mi się styl Cherezińskiej :)
OdpowiedzUsuńa bo ja w gorącej wodzie kąpana :P
UsuńOstatnio zauważyłam, że wychodzi coraz to więcej ciekawych serii, a ja czytam recenzję, zamiast się wziąć za książki. Historia Einara wydaje się ciekawa, czy każda część serii opowiada inną historię z tymi samymi bohaterami, czy jest zwarta kontynuacją? Chodzi mi o to, czy zaczynając od 'złej' strony nie zrozumiem biegu wydarzeń, czy są one powiązane luźno? :>
OdpowiedzUsuńnie do końca są to kontynuacje, na pewno późniejsze książki zdradzają fabułę tych wcześniejszych, jednak dotyczą konkretnych osób, ukazują wydarzenia z ich perspektywy, niejako na nowi wszystko opowiadając.
UsuńHm... Sama nie wiem. Póki co przyglądam się recenzjom tego cyklu. Może niebawem rozpocznę przygodę z nim. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńZa mną pozytywne recenzje tej serii z rok chodziły... minimum :)
Usuń