Strony

piątek, 11 maja 2012

"Zupa z ryby fugu" - Monika Szwaja



Ryba fugu jest bardzo smaczna, ale jeśli będziemy obchodzić się z nią nieostrożnie – możemy otruć siebie i współbiesiadników. Na śmierć. Podobnie z naszym życiem. Jest ono jak potrawa dla inteligentnych. Trzeba zawsze myśleć o tym, co robimy, jakie decyzje podejmujemy – choćby targały nami szekspirowskie zgoła emocje - inaczej może się tak zdarzyć, że ktoś (my sami?) zapłaci wysoką cenę za nasz brak rozwagi.









Kobieta chce mieć dziecko – czy to zbyt wielkie żądanie? Chce być matką – czy jest w tym coś złego? Wykorzystuje możliwości, które daje współczesna nauka – po to jest nauka! W pewnym momencie jednak schodzi z bezpiecznej ścieżki – emocje wzięły górę, rozum zasnął, obudziły się upiory. Kobieta podejmuje decyzje, nie licząc się z nikim. Ważne jest tylko osiągnięcie celu.









Młoda dziewczyna, studentka – rozsądna, inteligentna, zrównoważona – chce studiować na mało opłacalnym kierunku, dla własnej satysfakcji teraz i w przyszłości. Jest osamotniona w swoich dążeniach, rodzice widzieliby ją na bardziej praktycznych studiach, a w przyszłości w rodzinnym biznesie. Dziewczyna nie ma wsparcia z ich strony. Przyjaźń kolegów z uczelni nie wystarczy na mieszkanie, jedzenie, życie. Dziewczyna podchwytuje podsunięty jej pomysł na zarobienie pieniędzy i od razu wie, że podejmuje ryzyko. Nie wyobraża sobie jednak rozmiarów tego ryzyka.




Obie te młode kobiety przypominają trochę kucharza, który beztrosko bierze rybę fugu za ogon i w całości wrzuca ją do garnka z zupą. Ktoś będzie musiał zapłacić za ten brak refleksji... a cena może być wysoka.
 Skoro się ze Szwają przeprosiłam to już na całego. Wzięłam się za glośną, onegdaj na blogach „Zupę z ryby fugu”.

Książka porusza w charakterystyczny dla autorki sposób(ale słabiej stylistycznie niż „Matka wszystkich lalek”) tematy ważne i głośne. To już nie jest przyjemne romansidlo na popołudnie w ogródku.

Anita i Cyprian są swieżo po ślubie, rozkręcają biznes, oboje są zdolnymi architektami. Matka Cypriana, zaczyna nalegać w sprawie progenitury, nie przypuszcza, że synowa tak sobie weźmie to do serca. Najpierw będą spokojne próby, później leczenie, później In vitro, później Anita zostanie pchnięta do ostateczności w swej desperacji postanowi wynająć brzuch. I na własne oczy będziemy mogli zobaczyć dezaktualizację starożytnej zasady „Mater semper certa Est”. Bo która z nich jest matką? Ta co przez dziewięć miesięcy nosiła to dziecko, ale nie ma z nim wspólnego ani jednego gena, czy matką jest Anita? Do czego może doprowadzić kobieca desperacja.

Okazuje się, że kobieta zdesperowana, której zegar biologiczny glośno tyka a instynkt macierzyński się obudził, jest zdolna do każdej głupoty, tym bardziej, że Anita ma przyjaciółkę, quasi –przyjaciolkę raczej – Elizę, która niby z dobrego serca, podsuwa jej coraz odważniejsze pomysły, a tak naprawdę jest osobą wyrachowaną i egoistyczną do szpiku kości.  Myśli tylko o sobie,  wciąż tylko kombinuje jak komuś dokopać. Ale w białych rękawiczkach. Ale Anita chce mieć dziecko i wierzy przyjaciółce, jej słowa bierze za dobrą monetę. Wynajmuje więc matkę zastępczą na dziewięć miesięcy…

Książka nie skupia się tylko na problemie surogatek, to także pewna odpowiedź na dyskusję związaną z In vitro. Tutaj moim zdaniem autorka przejaskrawiła, aby skrytykować tych co potępiają In vitro, czyli katolików, wprowadza do książki katola-ortodoksa, który co rok robi swojej żonie dziecko i nie używa mózgu,  tylko ślepo przyjmuje to co mu Kościół mówi, sprawia wrażenie otumanionego przez sektę. I jest wrednym mężem…. Nie podobał mi się ten zabieg, bo nie podejrzewałam autorki o włączenie się w ta modną akcję ataków na Kościół. Ale ten wątek jest tylko naszkicowany, więc nie rzuca się AŻ tak w oczy.

Monika Szwaja w swej powieści potrafiła niesamowicie zagrać nam na emocjach, tu nie ma obojętności. Bohaterowie są żywi, irytują, budzą współczucie, momentami ma się ochotę strzelić ich przez pusty-jak się wydaje czerep- ale to dobrze, książka która budzi tak burzliwe emocje, bezsprzecznie zostanie zapamiętana, będzie w nas tkwiła, jeszcze długo po zakończeniu lektury

Chociaż Monika Szwaja dała się poznać, raczej jako pisarka lekkich powieści romansowych, to Wierznie mi, że ta książka jest zupełnie inna. Dobra i inna!

14 komentarzy:

  1. Jest tak jak piszesz :)
    To jej dobra i inna powieść niż pozostałe :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem zaintrygowana, książka często "obijała mi się o uszy", chętnie kiedyś ją przeczytam. Monika Szwaja póki co pozostaje dla mnie autorką nieznaną... Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. swego czasu bylo o niej głośno, ale ja wtedy miałam dość tej autorki...

      Usuń
  3. parę miesięcy temu czytałam tę książkę i byłam pod olbrzymim wrażeniem. Pani Monika Szwaja napisała rewelacyjną powieść

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Według mnie rewelacyjna to za dużo poeiwedziane, ale naprawdę, bardzo dobra :)

      Usuń
  4. Jeszcze tej pani nie poznałam. Miałam jakieś podejścia, nawet mniej-więcej orientuję się o czym pisze, ale skoro w podsumowaniu mówisz, że to coś innego, niż dotychczas, to wszystko, co o autorce słyszałam i sądziłam i tak nie ma znaczenia. Może kiedyś dam jej szansę, zaczynając właśnie od tego tytułu, który - jak sama wspominasz - trochę szumu na blogach zrobił...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie czytalam chyba dwóch jej książek, a z tych które czytałam, niektóre mnie bawiły, ale niektóre mnie znudziły i wkurzyły, ta jest po prostu inna. I dobra )

      Usuń
  5. cZYTAŁAM I BARDZO MISIĘ PODOBAŁA. Polecam też "Matka wszystkich lalek".:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja póki co przeczytałam dwie książki tej autorki. Nie byłam nimi jakoś zachwycona, ale wspominam miło. Ta zaintrygowała mnie już samym opisem, a skoro mówisz, że jest inna i chwalisz ją, to chętnie sięgnę i sama wyrobię sobie zdanie na jej temat. :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Kiedyś czytałam książki tej autorki, ale w pewnym momencie się do niej zniechęciłam. Jednak do tej pozycji bardzo mnie ciągnie- bo porusza ważny temat i nie jest typowym romansidłem. W takim razie koniecznie muszę się za nią rozejrzeć i przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. chyba miałyśmy z autorką podobne [rzejścia ;)

      Usuń

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.