Strony

środa, 29 sierpnia 2012

"44 Scotland Street" - Alexander McCall Smith

Pierwszy tom cyklu wprowadza w atmosferę kamienicy w eleganckiej części Edynburga, zamieszkałej przez bogatych burżujów i nieco zblazowanych artystów, studentów i poetów. Każde mieszkanie zajmuje interesujące postaci: Pat to młoda wieczna studentka w związku z Brucem - superprzystojnym, nieprzewidywalnym i narcystycznym fanem rugby, Irena - pełna pretensji elegantka, matka pięcioletniego Bertiego, dziecka geniusza, który podpalił gazetę czytającemu ją ojcu i poddany jest terapii u znanego edynburskiego psychoanalityka. Wszystko zaś obserwuje i komentuje bystra i tajemnicza Domenica MacDonald. Przyjaźni się ona z wieloma lokalnymi osobistościami. Wraz z bohaterami odwiedzamy okoliczne bary i puby. Spotykamy barwną klientelę - znanego pisarza Iana Rankina czy głośnego polityka Toma Dallyella.


 Był czas gdy ta książka gościła na niemalże każdym blogu, mnie jakoś odrzuciła okładka. Popełniłam częsty błąd, ponieważ nie podobała mi się okładka, uznałam, że cała książka nie trafi w mój gust i nawet nie czytywałam recenzji. Aż będąc dwa tygodnie temu w Lublinie w Bardzo-Ważnej-Sprawie, tradycyjnie wpadłam do Empiku i szukając „Łuku tryumfalnego” znalazłam tą książkę, pomyślałam „dlaczego nie”. Zaintrygował mnie zwłaszcza opis książki porównanej do gorącego kakao. I po tym jak musiałam poczytać coś lekkiego po sprawiedliwości w Dachau, wybór padł na „44 Scotland Street”.

Książka ta pierwotnie była powieścią w odcinkach drukowaną w gazecie, we wstępie autor tłumaczy się z takiej a nie innej wizji, z tej konkretnej konstrukcji poszczególnych opowiadań. Jak wiecie, pewnie nie przepadam za opowiadaniami, myślałam że za powieściami w odcinkach też nie. Jednak ta książka jest tak pozytywna, że moje wszystkie uprzedzenia poszły w kąt.

„44 Scotland Street” to opowieść o kamienicy w Edynburgu, która znajduje się przy tytułowej ulicy. Oczywiście, mam na myśli opowieść o mieszkańcach kamienicy, nie lękajcie się, autor nie zanudzi nas wewnętrznym życiem cegieł z których składa się dom, ani nie uświadczymy tam, bez wątpienia zajmujących dialogów schodków z dajmy na to poręczą.

Tytułową kamienicę poznajemy z sympatyczną Pat, która robi sobie drugi rok przerwy przed studiami, znajduje pracę w Galerii Sztuki, która nie jest popularnym miejscem. Pat szuka mieszkania, aby się uniezależnić od rodziców i wprowadza się pod numer 44 od teraz sąsiadować będzie z chyba najbardziej antypatycznym męskim typem Bruce`m od którego Narcyz mógłby wiele się nauczyć. Bruce jest obrzydliwym, zapatrzonym w siebie typem, rozsiewającym wokół siebie woń goździkowego żelu do włosów oraz niezwykłą pewność, że każda kobieta marzy by wskoczyć mu do łóżka.

W kamienicy mieszka jeszcze szereg równie ciekawych postaci z którymi Pat zawiera znajomość, lubn tylko dowiaduje się o ich „oryginalności”.
Najbliższą przyjaźń  połączy ją z Domenicą, która jest antropologiem, ale dzięki udanemu małżeństwu doszła do sporej fortunki i teraz może żyć, jak to się mówi z procentów i nie martwić się o byt. To od Domenici dowiemy się sporo o mieszkańcach kamienicy, zwłaszcza dużo ma do powiedzenia o rodzicach genialnego Bertiego. Jego matka Irene jest tak wkurzającą postacią, typowo nadambitną mamusią, która własne niespełnione marzenia i ambicje pompuje w swoje dziecko. W czytelniku wzbudza irytację, bo Bertie wzbudza czystą sympatię, nawet gdy brzydko wyzywa swoją przedszkolankę, tworząc na ścianie przedszkolnej łazienki dwuznaczne graffiti po włosku.

Moją największą sympatię zdobył pracodawca Pat pocieszny Matthew, któremu bogaty ojciec kupił Galerię, ale biedny chłopaczyna nie ma za grosz drygu do interesów i zanosi się, że również handel dziełami sztuki tego nie zmieni, może jednak zmieni coś w życiu prywatnym?

To tylko kilkoro bohaterów a książka jest świadectwem, że Autor ma talent do opisywania różnych ludzkich typów osobowości. Każde opowiadanie jest w swoim rodzaju, z jakimś mniej, lub bardziej elektryzującym wydarzeniem, co utrudnia nam odłożenie książki w celu, chociażby tak prozaicznym jak udanie się w  ramiona Morfeusza, dlatego lepiej czytać, gdy tak jak ja ma się wolne.

Nie spodziewałam się, że ta książka tak przypadnie mi do gustu i bardzo żałuje, że jeszcze nie mam na półce tomu drugiego. Bez zbędnej zwłoki go nabędę. Będzie jak znalazł na coraz chłodniejsze dni, które mnie przyprawiły o przeziębienie….

16 komentarzy:

  1. Brzmi bardzo zachęcająco. Z opisu przypomina trochę amerykańskie powieści dziejące się przy 5 Alei. Chętnie po nią sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. niestety takich książek nie czytywałam więc na temat porównania się nie wypowiem :(

      Usuń
  2. Matthew to dopiero potem jest naprawdę fajny - tutaj mnie irytował straszliwie. Najbardziej polubiłam ojca Pat i małego Bertiego, a jego mamusie z chęcią bym zadusiła :))

    Wracaj do zdrowia i rozgrzewaj się kolejnymi tomami, warto :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jeszcze fajniejszy będzie? Tutaj według mnie był słodki :)


      Ojciec Pat, jest fajny facet, Bertie jest słodki(ale nie wiem czy chciałabym być jego matką) a Irene!! grrrr

      nie mam kolejnych tomów :(

      Usuń
  3. A ja miałam odwrotnie - to okładka przyciągneła mnie do książki.

    Ja uwielbiam Bertiego! I podobnie jak Futbolowa zakończyłabym jego męki poprzez zaduszenie Irene :)

    Ta książka narobiła mi smaka na Edynburg, który mam nadzieję kiedyś zwiedzic.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fakt Edynburg sprawia wrażenie klimatycznego :) Ale najpierw Hiszpania wzdłuż i wszerz, a przynajmnie Camino de Santiago :)

      Usuń
  4. Okładka również i mnie by nie zachęciła. Ale fabuła, może troszeczkę... ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. drugi tom okłądką też mnie odrzucił, nawet jeszcze bardziej, ale teraz wiem że po niego też sięgnę ;)

      Usuń
  5. Mnie się okładki całej serii bardzo podobają, mają swój urok. Mam za sobą dopiero dwie pierwsze części, ale na pewno przeczytam wszystkie 5 :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak już znam treść to i okładki mniej mi przeszkadzają, wręcz przeciwnie, świetnie się z książką komponują :)

      Usuń
  6. Dla mnie cała książka jest jak kubek gorącej czekolady, rozgrzewa i wprawia w doskonały nastrój. Niestety, kolejne 2 części już mnie zawiodły. Zbyt schematyczne, mało zabawne i w ogóle nie takie, jak powinny być. Nie sprostały wysoko postawionej poprzeczce. Szkoda.

    Ale Ciebie pozdrawiam serdecznie. :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aj.... zmartwiłaś mnie.

      I dziękuję za pozdrowienia :)

      Usuń
  7. faktycznie, często ludzie oceniają książkę po okładce, a przecież pod nią może kryć się ciekawa historia :)
    dlatego nie staram się wybierać książek po okładkach ;p
    i tu widzę, że książka mogłaby mi się nawet spodobać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. też się niby staram, ale czasami to silniejsze ode mnie... i na tym ocenianiu różnie wychodzę.

      Usuń
  8. Ja też byłam bardzo pozytywnie zaskoczona tą pozycją, naprawdę, jak czytać obyczajówki to McCalla Smitha! Szkoda niesamowicie, że druga jest nieco słabsza, a trzecia niestety trzyma tendencję spadkową na tyle, że nadal ją "męczę".

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nic, poczytamy, zobaczymy, postaram się wkrótce zdobyć tom drugi.

      Usuń

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.