Oryginalne wypowiedzi i osobiste zwierzenia zbrodniarzy wojennych sądzonych w procesie norymberskim. Zapis ich reakcji na przebieg samego procesu, zeznania współoskarżonych, przedstawiane dowody i wreszcie ogłoszone wyroki. Pompatyczne pozerstwo Goringa, amnezja zastępcy Hitlera, Hessa, otwarte wyznanie winy Speera oraz barbarzyńskie obsesje Streichera, wydawcy pisma Der Sturmer, antysemickiej tuby propagandowej nazistów. Ich deklaracje, wzajemne pretensje i desperackie manewry w celu zdystansowania się od klęski III Rzeszy i jej win. Mając nieograniczony dostęp do oskarżonych, Gilbert, psycholog więzienny, stworzył niezwykłe studium dopełniające historię.
Ależ jestem zła,
najpierw ucięłam sobie drzemkę, a później gdy napisałam już recenzję na sekundę
brakło prądu… to wystarczyło, żeby wpis poleciał sobie w przestworza… ehhh moje
głupie szczęście. A tak męczyłam tą opinię, bo książka jest fenomenalna, a o takich
źle się pisze. Każde słowo jest zbyt blade. No nic, chociaż podobno nic dwa
razy się nie zdarza, postaram się jeszcze raz opowiedzieć Was o książce roku,
chyba. Ale ma ogromne szanse, ciężko mi wyobrazić sobie lepszą pozycję, taką
która tak by wciągnęła, poruszyła niż ta.
Potrzebowałam
tej książki, potrzebowałam pocieszacza a tym miał się okazać Proces w
Norymberdze, mój konik, moja pasja…
Książka to
zapiski psychologa więziennego, który miał okazję obserwować z bardzo bliskiej
odległości prace Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości w Norymberdze.
Osobiście gdybym miała się urodzić kiedyś w innym ciele, bez ograniczeń
czasowych chciałabym urodzić się jako prokurator Jackson, być wtedy w
Norymberdze, podróże w czasie nie są możliwe, ale dzięki tej książce będziemy
mogli poczuć się jakbyśmy przez chwilę tam byli. Wystarczy odchylić twardą
okładkę z twarzą Marszałka Goringa.
O samym procesie
czytałam już sporo, różne, sprzeczne opinie, jedni uważają go za farsę, inni
sądzą, że to była strata czasu, zbyt wielka wyrozumiałość w stosunku do ludzi,
którzy stosowali zupełnie inną filozofię prawa, taką, bardziej uznaniową. Ale
to pierwsza książka która taki nacisk kładzie na czynnik ludzki, skupia się na
reakcjach oskarżonych, pokazuje jak reagowali na postawione zarzuty, jaka byłą
ich reakcja na stosunkowo bogaty(dzięki niemieckiej skrupulatności) materiał
dowodowy.
Pokazuje tych
ludzi, którzy wcześniej tak strasznie się omylili, ulegli pokusie i przeszli na
stronę zła, stali się potworami, ludźmi niosącymi śmierć, jeźdźcami Apokalipsy.
Czy żałowali wyboru swojej kariery? Czy byli wierni Adolfowi Hitlerowi do końca?
Na ławie
obrońców brakowało dyrygenta orkiestry Śmierci
– Adolfa Hitlera i kilku wytrwałych wirtuozów, najbardziej rzucał się w oczy
brak Himmlera, którego jeszcze niedawni „przyjaciele” oskarżali o chorobę
psychiczną i obarczali całą winą za ludobójstwo(tutaj polski akcent, termin
ludobójstwo – genocide wprowadził polski prawnik Lemkin, co ciekawe w większości
języków nazwa tej zbrodni brzmi podobnie do pierwotnego genocidum a u nas –
ludobójstwo). Brakowało Bormana, marionetki Hitlera, człowieka w cieniu, który
nie był uznany za martwego, miał wyznaczonego – jak inni – obrońcę, któremu nie
w smak była obron zbrodniarza In absentia, ale sąd nie przyjął rezygnacji z
obrony. Borman zostanie skazany zaocznie na karę śmierci przez powieszenie,
dopiero w latach 70 znajdą się jego zwłoki, na ulicy Berlina, opodal bunkra w
którym dogorywała III Rzesza, genetyka i lata 90 pozwolą stwierdzić z całą stanowczością,
że zwłoki te należały do Martina Bormana. Brakowało ministra propagandy, który
wolał zabić całą swoją rodzinę niż odpowiadać za swoje zbrodnie.
Tak. Kilku
brakowało, ale proces zaszczyciły i tak grube ryby, Herman Goring, marszałek
Rzeszy, dowódca Lufftwaffe, Hess, Robentropp, Jodl, wielki admirał Donitz. Ta
książka to okazja by przyglądnąć się jakimi byli ludźmi, bo mimo wszystko wciąż
byli istotami ludzkimi, chociaż czytając o okropieństwach wojny, doprawdy
trudno w to uwierzyć. Trudno będzie uwierzyć w człowieczeństwo komendanta
Auschwitz, opowiadającego o szczegółach technicznych, wydolności oświęcimskiej
machiny mordu. Rudolf Hoss nie siedział na ławie oskarżonych w Norymberdze.
Został osądzony przez Najwyższy Trybunał Wojskowy w Polsce, ten samo trybunał
skazał również Amona Gotha o którym biografie czytałam rok temu i również byłam
nieźle ruszona.
Niesamowicie
czyta się o tych zbrodniach sprzed lat, o reakcjach ludzi, którzy zgotowali na
Ziemi największe piekło XX wieku.
Polecam!! Nie jest
to lekka i przyjemna lektura, ale poruszająca, wstrząsająca relacja o tym, co
nigdy nie powinno być zapomniane.
Cieszę się że
ktoś wydaje jeszcze takie książki
Na autorze swego czasu wieszano psy po tej stronie Łaby, bodajże M. Podkowińskie w "W kręgu Hitlera", a w serii ukazała się też świetna książka A. Hochfelda "Duch króla Leopolda".
OdpowiedzUsuńWidzialam ze ŚK wydaje swietne, historyczne ksiazki bo amber leci okropna tandeta
Usuńgdyby żył mój dziadek, ta książka bardzo by go zainteresowała, bardzo lubił tego typu literaturę
OdpowiedzUsuńNa liście "do przeczytania". Mąż dostał na urodziny i na razie czeka na mnie (książka, nie mąż) na półce:)
OdpowiedzUsuńczyli jest nkomitet kolejkowy
UsuńRównież interesuje mnie ten temat. Dzięki za świetną recenzję i zapoznanie nas z tą pozycją. Wpisuję do "must read", bez dwóch zdań.
OdpowiedzUsuńnapraedr trzeba przeczytca, zadne slowa nie wyraza emocji jakie wzbudza ta ksiazka
UsuńOdkąd pamiętam, bardzo interesuje mnie tematyka drugiej wojny światowej. O procesie, który miał miejsce w Norymberdze wiem niestety niewiele. Dobrze, że powstała ta książka i cieszę się, że tak dobrze ją oceniasz. Najbardziej przyciąga mnie do niej to, że autor skupia się w dużej mierze na czynniku ludzkim. Nie ukrywam, że właśnie od tej strony zawsze najbardziej chciałam poznać temat. Nie wiem, czy psychicznie udźwignę tę książkę, ale bardzo chciałabym ją przeczytać. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńto polecam Ci ksiazke "Norymberga. Bilans tysiaca lat" i np. "Norymberg. Ostatnia bitwa"
Usuń