Klara Werner, piękna właścicielka świetnie prosperującej sieci cukierni, ma kłopoty. Obiecujący adorator właśnie okazał się nieporozumieniem, udziałowcy przestają jej ufać, a na dodatek na firmę ostrzy sobie zęby bezwzględny rekin biznesu Arnold Lejman. Klara kiedyś odrzuciła jego względy – teraz musi za to zapłacić. Ale od czego są przyjaciele oraz dorastające dzieci Klary, których sprytu i samodzielności chyba nie doceniała. Czy uda jej się uratować firmę, ujść cało z finansowych tarapatów i nie popaść w inne, tym razem miłosne? Emocjonujące rozgrywki biznesowo-uczuciowe, żywy język i barwne tło obyczajowe współczesnej Polski –debiut Jolanty Wrońskiej to znakomita powieść nie tylko dla bizneswoman
Powoli wracam do
życia. Chwilowy zastój na blogu spowodowany jest kilkoma czynnikami, które
łączy ślub mojego ukochanego brata, za równy tydzień. W związku z tym ważnym,
rodzinnym wydarzeniem biorę urlop. Roboty po pachy, więc po godzinach zostaję i
staram się obrobić jak mogę. Staram się również zamaskować wygląd
nieprzystosowanego do życia dziobaka, przeto w ubiegłym tygodniu nawiedzałam
okulistę, optyka oraz koleżankę, która zrobiła mi śliczne paznokcie. Efekt tego
pracowitego tygodnia, to permanentne niewyspanie i brak czasu na wszystko. Z
jedzeniem i pisaniem włącznie. Na czytanie czas jeszcze znajduję. Nie jem
czytam. Bo żyję miłością. Do literatury.
A czytam dwie
naprawdę dobre książki. Dzisiejszego sobotniego, deszczowego ranka jedną
skończyłam. Przedpremierowe „Fanaberie” już za mną. Niestety.
Patrząc na
okładkę spodziewałam się, bądźmy szczerzy, kolejnej książki ze słodkościami w
tle. Zakładania jakiejś cukierni, sklepiku. Początek książki utwierdził mnie w
tym oczekiwaniu, już widziałam, oczyma wyobraźni, poszukiwanie nowego celu,
miejsca i jakąś miejscowość, oczywiście Pipidówkę, która oczaruje bohaterkę w
jednej sekundzie, otworzy tam jakąś działalność gospodarczą, znajdzie nowych
przyjaciół, miłość, a na końcu będą się sypały płatki róż, konfetti itp.
Tymczasem dostałam książkę, która wymaga myślenia… biorąc pod uwagę współczesny
trend w czytadłach, których akapity poświęcone są opisom erotycznych uniesień i
zwykle płytkie są jak staw w środku upalnego lata, mam zagwozdkę. Jak
zaszufladkować „Fanaberie”. Książka dla kobiet, które umieją myśleć? Bzdura, w
pracy non stop słyszę, że takich nie ma :P Więc książka dla kogo? Przekonajcie się sami. Dajcie się porwać.
Jeśli ktoś
powie, ze ta książka jest lekka, narazi się na gnie licznej rzeszy studentów
borykających się z prawem handlowym. Kodeks spółek handlowych odgrywa sporą
rolę, bowiem Klara, główna bohaterka jest właścicielką spółki „Fanaberie”,
postanowiła zaryzykować sytuację spółki i w swoich rodzinnych Szombierkach,
dzielnicy Bytomia stworzyć pewną inicjatywę społeczną, mimo że celebryci lubią
bawić się w dobroczynność to jednak akcjonariusze „Fanaberii” nie patrzą na ten
krok przychylnym okiem. Niejaki Lejman, postanawia wykorzystać te nastroje i
przejąć spółkę, pozbawić Klarę wszystkiego na co w pocie czoła pracowała. Puścić ją z torbami. Nie przewiduje jednak,
ze Klara jest silna, jako dziecko została porzucona kolejno przez ojca i matkę,
zajęli się nią dziadkowie(też nie do końca biologiczni) po mieczu. Twarde,
zahartowane przez życie i wojnę śląskie małżeństwo, ten projekt w Szombierkach
ma być w pewnym sensie hołdem dla dziadków, którym zawdzięcza to kim jest. A
jest, tak jak głosi okładka, twardą babką, na której zęby połamie, lub
przynajmniej zetrze taki rekin biznesu jak Lejman.
Ale nie obejdzie
się bez zwrotów akcji, napiętych jak postronki nerwów i dla niektórych
zagmatwanych wykładów o spółkach.
Osobiście
książka była dla mnie synonimem mile spędzonego czasu, gdy po wielu godzinach
absencji wracałam do domu i siadałam z kubkiem gorącej herbaty i plikiem
kartek, któ®e zabierały mnie w sam środek biznesowej intrygi. Nie tylko
biznesowej, bo sympatyczny, aczkolwiek, mimo wszystko poboczny wątek miłosny
też jest. I to nie jeden.
Wprawdzie na
początku miałam problem z odnalezieniem się w tłumie nowych twarzy, nowych
miejsc, ale dosyć szybko idzie się połapać who is who. A Ci „dobrzy” bohaterowi
zyskują sympatię.
Nic nie jest
idealne, ta książka też nie. Moim zdaniem akcja jest prowadzona nierówno,
czasami przez kilka stron jesteśmy świadkami rozmowy i nic się nie dzieje, a
później mamy nagły zwrot akcji, mocny akcent w liczbie mnogiej. Zresztą moim
zdaniem kilka sytuacji zostało przez autorkę potraktowane powierzchownie, po
niektórych zostały pytania „Dlaczego”. Kilka takich niedosytów było.
Ale całość
książki oceniam jak najbardziej In plus.
Polecam Wam tą
jesienną już premierę, naszykujcie kubek pysznej gorącej herbaty(ja rekomendują
np. Mandarynkową) i skupcie uwagę oraz dajcie się porwać.
raczej nie sięgnę, nie zainteresował mnie ten tytuł
OdpowiedzUsuńCzytadło dla kobiet umiejących myśleć. Takich lektur czasem poszukuję i jak dotąd nie ma ich zbyt wiele. Fanie, że ta luka się wypełnia. Mimo zachęcającej recenzji nie jestem jednak w pełni przekonana do książki. Kwestie biznesowe i prawo handlowe to tematy, które strasznie mnie nudzą. Na takie wstawki nie bardzo mam ochotę. :) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńKSH rzadzi wiec nieslusznie sie uprzedzacie :P
UsuńCzytałam i też mi się bardzo podobało. Jak na debiut książka jest naprawdę dobra. Czyta się szybko, nawet nie wiem, kiedy skończyłam ;p
OdpowiedzUsuńAutorka obiecujaco zaczyna. Jak na debiut i nie tylko, bardzo dobrze
Usuń