Jacob Jankowski (Robert Pattinson) to student weterynarii, który pod wpływem dramatycznych przeżyć jest zmuszony porzucić studia tuż przez ich ukończeniem. Dzięki zbiegowi okoliczności przyłącza się do wędrownego cyrku, gdzie rozpoczyna pracę jako weterynarz. Poznaje tu piękną Marlenę (Reese Witherspoon), która ujeżdża konie i jest żoną charyzmatycznego tresera Augusta (Christoph Waltz). Zaprzyjaźnia się też ze słonicą Rosie, inteligentnym zwierzęciem o ukrytych możliwościach. "Woda dla słoni" jest historią o miłości niemożliwej, osadzoną w świecie cyrkowych spektakli w czasach Wielkiego Kryzysu lat 30-tych XX wieku
Byłam
przekonana, że książka „Woda dla słoni” przeniesiona na ekran będzie pięknym
widowiskiem. Kamera kocha cyrk. Te kolory, uczta dla oka. Jednak jeśli mam być
szczera to bałam się czy książka która mnie nie porwała, a przecież ksiązki są
lepsze niż film, to jakim cudem mam się zachwycić obrazem?
Kiedy zaczęłam
oglądać, byłam świeżo po lekturze, wolałam pójść spać i dokończyć oglądanie w
innym terminie. Wczoraj po powrocie z Lublina, byłam tak padnięta, że nawet
Zafon nie przekonał mnie do dalszej lektury. Więc włączyłam film, do czynności
która zmusza mnie do siedzenia w miejscu, musiałam zmyć lakier ze stóp i rąk i
pomalować paznokcie.
W tak zwanym
międzyczasie dokończyłam seans.
Fabuła jest
tylko nieznacznie zmieniona w stosunku do książki, zmieniono za to wygląd
bohaterki, która nie była wg. Książki platynową blondynką oraz wyobrażałam
sobie ją zupełnie inaczej. W filmie miała przygłupi wygląd i tępotę malującą
się wyraźnie na obliczu. Sprawiała wrażenie takiej blondynki-blondynki, i wysiłki twórców aby pokazać nam jaka jest
wrażliwa i kochana w moim przypadku nie odniosły skutku. Zmieniono również i tu
moim zdaniem na niekorzyść historię Marleny. Szkoda. Bo książkowa, oryginalna
wersja podobała mi się bardziej.
I tyle wad…. Bo
o ile książka nie była w stanie mnie wzruszyć, tak przy końcu filmu uroniłam
łezkę, ogólnie roztkliwiłam się okrutnie… chociaż scena w której ta biedna
słonica jest bita mną wstrząsnęły, ale ogólnie uważam, że wrażliwość Jacoba
widać lepiej w filmie…
A miałam nie
krytykować, ale strasznie mnie wkurza, że to marginalnych ról Polaków
Amerykanie zatrudniają swoich. Kurczę „polski” język w ich ustach brzmi
groteskowo…
Na mnie jakiegoś większego wrażenia film nie zrobił. Owszem, zrealizowany jest przyzwoicie, ale wszystko tu takie holywoodzkie, że aż zęby bolą. Po ocenie 7.0/10 na IMDB spodziewałem się czegoś...innego, po prostu :)
OdpowiedzUsuńA mi z kolei bardziej podobała się książka niż film. Denerwowało mnie kilka zmienionych elementów w filmie i trochę pominiętych. Zdecydowanie wolałam książkę, choć film był całkiem przyjemny.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :)