Cztery siostry, które nigdy nie poznały swojego ojca – ani siebie nawzajem – spotykają się przy jego łożu śmierci. Czy będą chciały dowiedzieć się prawdy?
Chory na raka, zamożny biznesmen Jessie Reed pragnie odnaleźć cztery swoje córki, które opuścił przed laty. Prosi o pomoc prawniczkę Lucy, która składa kobietom niecodzienną propozycję: 10 milionów dolarów dla każdej z nich, pod warunkiem że zgodzą się co miesiąc spotkać i wysłuchać pozostawionych przez Jessiego taśm.
Elizabeth, choć otoczona kochającą rodziną, najciężej przeżyła rzekome porzucenie przez ojca. Ginger, zakochana w żonatym mężczyźnie, musi na nowo przemyśleć wszystkie swoje związki. Rachel w jednym dniu dowiaduje się prawdy o ojcu i romansie męża. Christina jest początkującym filmowcem i nie wie, czy warto dawać drugą szansę człowiekowi, którego od dawna uważała za zmarłego. Cztery siostry, które nie miały pojęcia o swoim istnieniu, odnajdą siłę i miłość, a rozwiązanie dręczących je problemów nadejdzie z najmniej spodziewanej strony.
Potrzebowałam książki, która
przełamie marazm, który wkradł się w moje życie. Książki, która stanie się
centrum, od której nie będę mogła się oderwać. Wzrok mój padł na „Rok który
wszystko zmienił”, bardzo ciekawa okładka, świetne kolory. Wprawdzie nauczyłam
się nie ufać polecankom typu „druga Picoult”, ale mimo wszystko sięgnęłam po
powieść autorki, zupełnie dla mnie nieznanej. Tak czułam, że będzie to dobra
lektura do pociągu. I miałam racje! Intuicja rządzi!!
Jessie jest nieuleczalnie chory,
od śmierci dzielą go tygodnie a w życiu ma wiele niepozałatwianych spraw.
Cztery najważniejsze – jego córki, każda z inną kobietą. Przed śmiercią chce
porozmawiać z córkami, wyjaśnić im pewne sprawy, błagać o przebaczenie? Tylko
czy nie jest za późno, córki albo mają do niego całe morze pretensji, albo… nie
wiedzą o jego istnieniu. Ginger została adoptowana i nie wiedziała o tym. Elizabeth – córka Jessiego i jego pierwszej
miłości, miała do ojca żal, obwiniała go o śmierć jej brata i nie miała
możliwości skonfrontowania słów matki z rzeczywistością. Christina wychowana
przez matkę i jej drugiego męża. Christina ma mgliste wspomnienia o ojcu który
ją porzucił. Rachel przeżyła traumę wychowywana przez matkę, która stale przed
czymś/kimś uciekała, aż w końcu popełniła samobójstwo. Prawie każda dźwiga
bagaż trudnego dzieciństwa i młodości, los nie oszczędza ich również
współcześnie. Każda z kobiet zmaga się z mniejszymi lub większymi trudnościami,
dramatami które łamią człowieka i pozostawiają kupę zgliszczy, a dodatkowo
testament ojca nakłada na nie obowiązek spotykania się przez pół roku i
słuchania taśm ojca na których ten nagrał wspomnienia ze swojego życia.
Nie jest to książka w stylu Jodi
Picoult, znam jej twórczość i w żaden sposób nie miałam skojarzeń ze stylem
autorki, jedyne co łączy książkę Jodi i Georgii Bockoven to podział na rozdziały
opisujące poszczególne bohaterki i ich życie, ale nie ma raczej spojrzeń na to
samo zdarzenie, tylko z różnej perspektywy.
Po prostu bohaterką danego rozdziału jest konkretna kobieta. I tyle.
Czytając powyższy akapit możecie
mieć wrażenie iż opisuję swój zawód. Skądże!! Jak wspomniałam – nie ufam takim
polecanokom, więc nie oczekiwałam, że będę miała gonitwę myśli i to specyficzne
uczucie towarzyszące mi podczas lektury książek Jodi. Ale
nie oznacza to, że książka była zła – wręcz przeciwnie czytało mi się
dobrze. Nawet bardzo dobrze. Książka ma wszystko to czego wymagam od książki
będącej nieco wyżej w hierarchii od zwykłego czytadła, porusza wiele życiowych
problemów, daje do myślenia, ale porusza je jednak nie w sposób wyczerpujący,
niektóre tylko muska, co w moim przekonaniu jest jednym z poważniejszych
argumentów dyskwalifikujących ją w wyścigu o miano wybitnej. Bohaterki dokonują
wyborów, czytelnik ma prawo mieć inne zdanie, co zmusza do myślenia. Jeśli nie chcemy
przelecieć tylko po tekście wzrokiem, bez angażowania umysłu.
Przyznam się, że szczypało mnie
pod powiekami ze wzruszenia w niektórych momentach, ale momentami szalał we
mnie gniew, czy niemy sprzeciw. Trudno i bezsensownie wyliczać problemy, które
porusza ta książka, dzięki mnogości bohaterek autorka miała pole do popisu. I
chociaż jest to książka na wskroś amerykańska z dramatycznymi zwrotami akcji i
ze słodziutkim jak różowy lukier zakończeniem, uważam że warto ją przeczytać.
Sam wątek odnalezionego
rodzeństwa, kompensacji szkód wyrządzonych w przeszłości i nawiązywania więzi
między obcymi kobietami, które łączą tylko więzy krwi jest sam w sobie ciekawy
a dodatkowo autorka bardzo sprawnie sobie z nim poradziła.
|
Wczorajsze czytanie, już po powrocie z kubeczkiem dobrej herbaty |
Naprawdę polecam, nie tylko jako umila
cza konfrontacji z PKP Przewozy Regionalne.
Kocham książki, które mnie poruszają, które wnoszą coś do mojego życia. Pewnie zakupie i przeczytam.
OdpowiedzUsuńIm więcej czytam opinii na temat tej książki, tym bardziej chcę ją przeczytać. Nie spotkałam jeszcze żadnej negatywnej recenzji:)
OdpowiedzUsuńBo ciężko o taką. Tzn. "profesjonalni krytycy" zapewne ją zjada bo to normalna książka, którą zrozumie normalny człowiek. Można się czepiac jakichś detali, ale naprawdę, jako całość - dobra
UsuńByłam bardzo ciekawa twojej opinii, na pewno przeczytam. Tobie ufam ufuf:) bo wielokrotnie "nacięłam się" na porównaniach, bestseler, taka jak...
OdpowiedzUsuńWiesz co mi się najbardziej podoba? Na zdjęciu z kubeczkiem te poupychane w tle książki, jak u mnie:)
Widać najluźniejszą półkę. Tam są książki z kolejki do czytania "na już"
UsuńA za zaufanie bardzo dziękuję :*
To się cieszę, że mam książkę na półce i w lutym zamierzam po nią sięgnąć :)
OdpowiedzUsuńTradycyjnie Ci zazdroszczę, że masz ją przed sobą!
Usuń