Strony

piątek, 1 lutego 2013

"Rok, który wszystko zmienił" - Georgia Bockoven

Cztery siostry, które nigdy nie poznały swojego ojca – ani siebie nawzajem – spotykają się przy jego łożu śmierci. Czy będą chciały dowiedzieć się prawdy? Chory na raka, zamożny biznesmen Jessie Reed pragnie odnaleźć cztery swoje córki, które opuścił przed laty. Prosi o pomoc prawniczkę Lucy, która składa kobietom niecodzienną propozycję: 10 milionów dolarów dla każdej z nich, pod warunkiem że zgodzą się co miesiąc spotkać i wysłuchać pozostawionych przez Jessiego taśm. Elizabeth, choć otoczona kochającą rodziną, najciężej przeżyła rzekome porzucenie przez ojca. Ginger, zakochana w żonatym mężczyźnie, musi na nowo przemyśleć wszystkie swoje związki. Rachel w jednym dniu dowiaduje się prawdy o ojcu i romansie męża. Christina jest początkującym filmowcem i nie wie, czy warto dawać drugą szansę człowiekowi, którego od dawna uważała za zmarłego. Cztery siostry, które nie miały pojęcia o swoim istnieniu, odnajdą siłę i miłość, a rozwiązanie dręczących je problemów nadejdzie z najmniej spodziewanej strony.


 Potrzebowałam książki, która przełamie marazm, który wkradł się w moje życie. Książki, która stanie się centrum, od której nie będę mogła się oderwać. Wzrok mój padł na „Rok który wszystko zmienił”, bardzo ciekawa okładka, świetne kolory. Wprawdzie nauczyłam się nie ufać polecankom typu „druga Picoult”, ale mimo wszystko sięgnęłam po powieść autorki, zupełnie dla mnie nieznanej. Tak czułam, że będzie to dobra lektura do pociągu. I miałam racje! Intuicja rządzi!!

Jessie jest nieuleczalnie chory, od śmierci dzielą go tygodnie a w życiu ma wiele niepozałatwianych spraw. Cztery najważniejsze – jego córki, każda z inną kobietą. Przed śmiercią chce porozmawiać z córkami, wyjaśnić im pewne sprawy, błagać o przebaczenie? Tylko czy nie jest za późno, córki albo mają do niego całe morze pretensji, albo… nie wiedzą o jego istnieniu. Ginger została adoptowana i nie wiedziała o tym.  Elizabeth – córka Jessiego i jego pierwszej miłości, miała do ojca żal, obwiniała go o śmierć jej brata i nie miała możliwości skonfrontowania słów matki z rzeczywistością. Christina wychowana przez matkę i jej drugiego męża. Christina ma mgliste wspomnienia o ojcu który ją porzucił. Rachel przeżyła traumę wychowywana przez matkę, która stale przed czymś/kimś uciekała, aż w końcu popełniła samobójstwo. Prawie każda dźwiga bagaż trudnego dzieciństwa i młodości, los nie oszczędza ich również współcześnie. Każda z kobiet zmaga się z mniejszymi lub większymi trudnościami, dramatami które łamią człowieka i pozostawiają kupę zgliszczy, a dodatkowo testament ojca nakłada na nie obowiązek spotykania się przez pół roku i słuchania taśm ojca na których ten nagrał wspomnienia ze swojego życia.

Nie jest to książka w stylu Jodi Picoult, znam jej twórczość i w żaden sposób nie miałam skojarzeń ze stylem autorki, jedyne co łączy książkę  Jodi  i Georgii Bockoven to podział na rozdziały opisujące poszczególne bohaterki i ich życie, ale nie ma raczej spojrzeń na to samo zdarzenie, tylko z różnej perspektywy.  Po prostu bohaterką danego rozdziału jest konkretna kobieta. I tyle.
Czytając powyższy akapit możecie mieć wrażenie iż opisuję swój zawód. Skądże!! Jak wspomniałam – nie ufam takim polecanokom, więc nie oczekiwałam, że będę miała gonitwę myśli i to specyficzne uczucie towarzyszące mi podczas lektury książek Jodi.  Ale  nie oznacza to, że książka była zła – wręcz przeciwnie czytało mi się dobrze. Nawet bardzo dobrze. Książka ma wszystko to czego wymagam od książki będącej nieco wyżej w hierarchii od zwykłego czytadła, porusza wiele życiowych problemów, daje do myślenia, ale porusza je jednak nie w sposób wyczerpujący, niektóre tylko muska, co w moim przekonaniu jest jednym z poważniejszych argumentów dyskwalifikujących ją w wyścigu o miano wybitnej. Bohaterki dokonują wyborów, czytelnik ma prawo mieć inne zdanie, co zmusza do myślenia. Jeśli nie chcemy przelecieć tylko po tekście wzrokiem, bez angażowania umysłu.

Przyznam się, że szczypało mnie pod powiekami ze wzruszenia w niektórych momentach, ale momentami szalał we mnie gniew, czy niemy sprzeciw. Trudno i bezsensownie wyliczać problemy, które porusza ta książka, dzięki mnogości bohaterek autorka miała pole do popisu. I chociaż jest to książka na wskroś amerykańska z dramatycznymi zwrotami akcji i ze słodziutkim jak różowy lukier zakończeniem, uważam że warto ją przeczytać.
Sam wątek odnalezionego rodzeństwa, kompensacji szkód wyrządzonych w przeszłości i nawiązywania więzi między obcymi kobietami, które łączą tylko więzy krwi jest sam w sobie ciekawy a dodatkowo autorka bardzo sprawnie sobie z nim poradziła.

Wczorajsze czytanie, już po powrocie
 z kubeczkiem dobrej herbaty 
Naprawdę polecam, nie tylko jako umila cza konfrontacji z PKP Przewozy Regionalne. 

7 komentarzy:

  1. Kocham książki, które mnie poruszają, które wnoszą coś do mojego życia. Pewnie zakupie i przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Im więcej czytam opinii na temat tej książki, tym bardziej chcę ją przeczytać. Nie spotkałam jeszcze żadnej negatywnej recenzji:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo ciężko o taką. Tzn. "profesjonalni krytycy" zapewne ją zjada bo to normalna książka, którą zrozumie normalny człowiek. Można się czepiac jakichś detali, ale naprawdę, jako całość - dobra

      Usuń
  3. Byłam bardzo ciekawa twojej opinii, na pewno przeczytam. Tobie ufam ufuf:) bo wielokrotnie "nacięłam się" na porównaniach, bestseler, taka jak...
    Wiesz co mi się najbardziej podoba? Na zdjęciu z kubeczkiem te poupychane w tle książki, jak u mnie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widać najluźniejszą półkę. Tam są książki z kolejki do czytania "na już"

      A za zaufanie bardzo dziękuję :*

      Usuń
  4. To się cieszę, że mam książkę na półce i w lutym zamierzam po nią sięgnąć :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tradycyjnie Ci zazdroszczę, że masz ją przed sobą!

      Usuń

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.