Tytułowa bohaterka, Ruth Hilton, to młoda dziewczyna, sierota, która zarabia na swe utrzymanie jako szwaczka. Kiedy traci posadę i dach nad głową, oczarowany jej urodą i skromnością dżentelmen, proponuje dziewczynie schronienie i pociechę. Szczęście nie trwa długo, zdruzgotana i zhańbiona Ruth otrzymuje jednak szansę na nowe życie pośród ludzi, którzy ofiarują jej miłość i szacunek. Kiedy Bellingham ponownie wkroczy w życie Ruth, dziewczyna zmuszona będzie dokonać niemożliwego wyboru pomiędzy akceptacją ze strony ogółu a osobistą dumą.
Elizabeth Gaskell (autorka tak znanych powieści jak Północ i południe czy Żony i córki) kreśli pełen współczucia portret "kobiety upadłej", śmiało przeciwstawiając go ówczesnym poglądom na temat tego, co grzeszne i nieprawe.
Pierwsze polskie wydanie!
Właśnie skończyłam czytać Ruth,
jestem upłakana, wzruszona i pod ogromnym wrażeniem. Nie mówcie, że w obecnych
czasach klasyka przebrzmiała, że nowości, nowości to, to czego molowi trzeba.
Mało jest współczesnych książek takich jak ta.
Wyczekiwałam premiery Ruth,
bowiem bardzo podobały mi się dotychczasowe powieści Gaskell „Północ południe”
oraz „Żony i córki”. Ciekawa byłam kolejnej powieści, zastanawiałam się czego
mogę spodziewać się po takim opisie. Ciężko było mi uwierzyć w odważną powieść
na miarę Thomasa Hardy`ego, przecież „Ruth” ukazała się cztery dekady przed
słynną powieścią „Tessa d`Urberville”, a Tess była powieścią skandalizującą,
niemoralną, złą. Czy coś w takim stylu, tyle wcześniej mogło wyjść spod pióra
żony pastora?
Początek powieści zaiste
przypomina „Tess” oto poznajemy Ruth, niewinne i osierocone dziewczątko, które
opiekun oddaje do terminu u krawcowej. Ruth powala na kolana urodą, jest
śliczna jak aniołek i naiwna, ta uroda ją zgubi. Zwraca na siebie uwagę,
rozpieszczonego, zamożnego młodzieńca.
Może moralność Ruth powstrzymałaby ją przed upadkiem, ale niestety
zostaje przyłapana na spotkaniu z owym młodzieńcem, przez szefową, która w
związku ze złym dniem wydala ją z zakładu. Gdzie może się podziać sierota?
Ulega namowom mężczyzny i wyjeżdża z nim do Walii, gdy żyją w grzechu, ku
zgorszeniu gości gospody, do czasu aż jej kochanek nie zapada poważnie na
zdrowiu. Wtedy przyjazd jego matki kładzie kres idylli zakochanej dziewczynie.
Matka, rozsierdzona wieściami o nagannym prowadzeniu się syna, za które jest
odpowiedzialna, wyzuta ze wszelkich zasad pannica, wywozi nieprzytomnego syna,
zostawiając we łzach szalejące z niepokoju i miłości stworzenie. W przypływie
łaskawości Mamusia zostawia pięćdziesiąt funtów. Ale Ruth nie dba o pieniądze,
oszalała z powodu rozstania z miłością swego życia chce zakończyć swe
cierpienia. I pewnie tak by się owa historia zakończyła, gdyby nie przebywający
w okolicy pastor, który wyciąga do dziewczyny pomocną dłoń i poruszony jej
cierpieniem postanawia otoczyć ją opieką. Wezwawszy swą siostrę Faith
postanawiają przygarnąć Ruth. Ruth która pogrążona jest w katatonii, z której
wyrywa ją wieść iż będzie miała dziecko.
Zapada więc decyzja, że dla znajomych pana i panny Benson, Ruth będzie
młodą wdową, daleką krewną i nikt nie dowie się prawdy.
Ciężko mi opowiedzieć, jak bardzo
ta książka mnie poruszyła, wciąż mam słone ślady na policzku. „Ruth” to nie
tylko historia młodej kobiety, która miała pecha, że dała się zwieść na
manowce, to piękny portret prowincji w czasach Gaskell. Takich obrazów na żywo
już nie znajdziemy, zostało nam świadectwo zawarte w książkach. Jako, że
Gaskell była wierzącą osobą, jej książka jest głęboko przesiąknięta wiarą,
znajdziemy w niej liczne odniesienia do Pisma Świętego, zarówno Starego jak i
Nowego Testamentu. Dzięki temu cała powieść , jest opowieścią o ogromnej
wierze, nadziei i pokorze bohaterki. Ruth dźwiga brzemię świadomości swoich grzechów,
tego jak nisko kiedyś upadła. Nie oczekuje już niczego od życia, ma nadzieję
tylko żyć próbując zadośćuczynić Bogu za swoje grzechy i dobrze wychować
swojego jedynego syna. Dlatego nie
skarży się, nie utyskuje, nie złorzeczy, nawet mężczyźnie, który kiedyś ją tak
podle potraktował. Gdy wydaje się, że wszystko zaczyna się układać okazuje się,
ze koszmar może powrócić, co uświadamia nam, że coś takiego jak pogrzebanie
przeszłości nie istnieje, bez względu gdzie uciekniemy, jak się zmienimy
historia nas dopadnie, ale to od nas zależy jakie wnioski wyciągniemy z
własnych błędów.
Tak jak wspomniałam jest to
książka zupełnie inna od poprzednich, od pięknych miłosnych historii, czy nawet
obrazków z życia wsi. „Ruth” to powieść moralizatorska, która stoi na bardzo
wysokim poziomie, dziwię się że „Tess” jest taką sławną książką, gdy podobna
tematycznie „Ruth” do tej pory kryła się w cieniu. Ale „Ruth” to nie tylko
morały przeplatane cytatami z Biblii, to, jak wspomniałam, pyszny portret epoki
z całą gamą ciekawych postaci i problemów, które z wielkim wyczuciem i świetnym
stylem porusza Elizabeth Gaskell.
Chciałabym polecić „Ruth” nie
tylko wielbicielką angielskiej pisarki, ale wielbicielom literatury klasycznej
i wielbicielom dobrej książki, którą bez wątpienia jest „Ruth” którą umieszczam
na półce z moimi ulubionymi, wyjątkowymi
powieściami.
Gorąco polecam.
Zaciekawiłaś mnie niezmiernie swoją recenzją. Pewnie przeczytam, wcześniej jak zwykle walcząc ze sobą w księgarni patrząc na cenę i wyciągając swoją kartę kredytową.
OdpowiedzUsuńŻycie bibliofila składa się z takich pokus. Też jestem na etapie pewnej walki, ciekawe czy jutro się złamię, czy poczekam ;)
UsuńNareszcie ktoś napisał recenzję tej książki! I za to Ci dziękuję, bo chciałam się upewnić w przekonaniu, że po takim opisie i okładce, musi to być coś dobrego :) Najwyraźniej tak właśnie jest. Niestety nie czytałam jeszcze "Tess..." ani właściwie niczego o "kobiecie upadłej", dlatego jestem podwójnie zaciekawiona "Ruth"! Mam nadzieję, że w opisie nie zdradziłaś za dużo :D Oby listonosz szybko zawitał do moich drzwi! :)
OdpowiedzUsuńZaiste jestem pionierem, ale bardzo mi się do tej ksiażki spieszyło :)
UsuńNależy pamiętać, że Ruth jest kobietą upadłą według swojej epoki, my już na takie postępowanie, jak na lato ;)
Trzymam kciuki żeby śnieg zelżał i aby listonosz nie miał takich problemów.
Po takiej recenzji to ja się już nie oprę tej książce z pewnością. Od dawna chcę poznać twórczość Gaskell, więc teraz tym bardziej muszę to zrobić. Dobrze, że są powieści, które potrafią tak poruszyć.
OdpowiedzUsuńGaskell koniecznie do nadrobienia :) Świetnie pisze, a i ta na pewno Ci się spodoba :)
UsuńJa zrezygnowałam z tej książki, bo stwierdziłam, że na pewno będę tak jak ty upłakana, a nie lubię historii tak smutnych, że wywołujących u mnie łzy. Jak widzę słusznie zrobiłam:)
OdpowiedzUsuńNie każde łzy są złe :) ale ja po prostu uwielbiam płakać na książkach
UsuńTy już masz za sobą tę książkę, a u mnie na półce leży i czeka, aż zacznę czytać... A po takiej recenzji nie mam wątpliwości co do tego, że mi się spodoba :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że naprawdę się nie zawiedziesz :)
Usuń
OdpowiedzUsuńKsiążka figuruje na mojej liście zakupów, i na pewno niedługo znajdzie się w mojej biblioteczce:) Po takiej recenzji nie można się oprzeć i trzeba ją przeczytać...
Pozdrawiam:)
Bardzo się cieszę, mam nadzieję, że Ci się spodoba :)
UsuńUmiesz zachęcić do tej książki :) Z chęcią przeczytam taką poruszającą lekturę.
OdpowiedzUsuńA daj spokój, płakałam jak dziecko :(
UsuńCieszę się, że "Ruth" to taka wspaniała książka - mam ją na swojej półce i pewnie niebawem wezmę się za lekturę. Na razie moją uwagę przykuwa interesująca fabuła, a także piękne wydanie - już same patrzenie na powieść cieszy oczy. :)
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja :) Książka czeka już w ogonku na swoją kolej i już nie mogę się doczekać kiedy po nią sięgnę :)
OdpowiedzUsuńOd początku zainteresowała mnie ta książka, a po Twojej recenzji, cóż mogę powiedzieć? Mam ogromną nadzieję, że wkrótce przeczytam :-)
OdpowiedzUsuńPomimo wielkiej popularności książek Gaskell nie udało mi się jeszcze nic jej autorstwa przeczytać. Twoja recenzja jest dla mnie kolejną zachętą, żeby to zmienić :)
OdpowiedzUsuńJa lubię klasyki, a "Ruth" z Twojego opisu przypomina mi trochę "Davida Copperfielda", który bardzo mi się podobał. Z chęcią przeczytam. :)
OdpowiedzUsuńNie czytałam Davida :/ ale w planach mam :)
UsuńWłaśnie mam się zabrać za czytanie tej książki i dzięki Twojej recenzji jestem pozytywnei nastawiona do tej lektury :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńNie mogę przejść obojętnie obok takiej recenzji i takiej książki! Czuję się w obowiązku nadrobić tę konkretną klasykę :)
OdpowiedzUsuńMoja ulubiona epoka, jedna z moich ukochanych autorek, wspaniale zapowiadająca się fabuła - po prostu nie mogę nie przeczytać tej książki! A skoro powieść dodatkowo wzrusza i ma głębokie przesłanie to pozostaje mi tylko wybrać się po nią do księgarni :)
OdpowiedzUsuń