Pierwsza z dwóch części sagi Francine Rivers przedstawia trudne relacje pomiędzy kilkoma
kolejnymi pokoleniami matek i córek.
Na początku dwudziestego wieku pełna temperamentu Marta Schneider opuszcza Szwajcarię w poszukiwaniu lepszego życia, zdeterminowana spełnić nadzieje swojej matki. Jej bogata w doświadczenia podróż prowadzi ją przez Europę do Kanady, gdzie poznaje przystojnego Nicklasa Walterta. Nie była jednak w pełni przygotowana ani do poświęceń, jakie musi ponieść, ani do małżeństwa czy macierzyństwa, kiedy dociera na pustynne tereny Kanady, a następnie na obszary suchych kalifornijskich dolin, by zajmować się rodziną.
Nadzieją Marty jest zapewnić dzieciom lepsze życie, ale doświadczenie nauczyło ją, że szansę przetrwania mają najsilniejsi. Jej trudna miłość, często jest źle odbierana, szczególnie przez starszą córkę Hildemarę Rose, która zabiega o akceptację matki. Pośród dramatu drugiej wojny światowej Hildie przeżywa swoją wielką miłość i sama zakłada rodzinę. Lecz nieoczekiwane i tragiczne wydarzenia zmuszają matkę i córkę do stawienia czoła swoim ułomnościom i pogłębiającą się, dzielącą je przepaścią, która grozi rozłąką na zawsze.
Francine Rivers, jest autorką bestsellera Potęga miłości, która została uznana za klasykę literatury chrześcijańskiej i przez niemal dziesięć lat zajmuje miejsce na liście bestsellerów. Francine opublikowała ponad 20 powieści z motywem chrześcijańskim (wszystkie należą do grupy bestsellerów). Jej powieści chrześcijańskie były wielokrotnie nagradzane. W marcu 2010 roku Francine została uznana za najlepiej sprzedającą się pisarkę na liście New York Timesa, kiedy to Potęga nadziei zadebiutowała na 12 miejscu listy bestsellerów.
Książki Francine zostały przetłumaczone na dwadzieścia różnych języków i w wielu krajach, takich jak Niemcy, Holandia, czy Południowa Afryka, uznane są za bestsellery.
Francine i jej mąż Rick mieszkają w Północnej Kalifornii. Pisarstwo przybliża ją do Boga,a przez swoją pracę może wyrażać uwielbienie dla Jezusa za to wszystko, co On czyni w jej życiu.
Gdy tylko książka pojawiła się w
zapowiedziach, wiedziałam, że chcę ją przeczytać. Mijały miesiące, ale co się
odwlecze to nie ucieczce. Dałam radę wytrzymać tylko dwa dni od chwili gdy książka
wylądowała u mnie w domu, do rozpoczęcia lektury. A nawet 24 godziny nie
upłynęły, nim książkę odkładam na półkę jako przeczytaną. Po przeczytaniu
książki wcześniejszej „Potędze miłości” spodziewałam się trochę lepszej i nie ma co
oszukiwać, słabszej opowieści. Mile się zawiodłam i kolejny dzień z rzędu
przepłakałam nad książką. „Potęga nadziei” mimo tytułu sugerującego iż tchnie
ona otuchą jest bardzo poruszającą opowieścią, która wydobędzie z nas emocje,
istnienia których nawet nie podejrzewaliśmy.
Zaczęło się dawno, dawno temu w
Szwajcarii, wśród malowniczych szczytów i zielonych łąk. Marta, żyje ze swoimi
rodzicami i dwójką rodzeństwa, wśród tych sielankowych krajobrazów. Ale jej
życie nie jest bajką, przeciwnie – dziewczynka jest bystra, jest pracowita, ale
nie jest piękna i jest tylko dziewczynką, dlatego jej Ojciec pomiata nią jak
tylko może. Zresztą jej ojciec jest dyktatorem, jego słowo jest prawem. Gdy ojciec decyduje,
że szkoda pieniędzy na naukę dla Marty – tak się dzieje, gdy łaskawie znajduje
jej prace, tak aby mogła każdym groszem zasilać domowy budżet – dziewczyna musi
pracować, gdy ojciec decyduje że Marta ma się uczyć w szkole dla gospodyń – Dziewczyna
pakuje się i wyjeżdża do szkoły. Przysięgając, że to się kiedyś skończy.
Skończy się, zaiste, ale nim do tego dojdzie Marta będzie srodze cierpiała,
będzie wiodła życie tułacza, doznając tragedii i traumy, która położy się
cieniem na całym jej życiu.
Młodość Marty, wycisnęła na niej
niezatarte piętno, gdy sama zostanie matką, będzie chciała ustrzec się błędów
wychowawczych jakie widziała dorastając. Co naturalne, będzie chciała ochronić
dzieci przed całym złem i zapewnić im lepsze życie. Tylko czy tym samym ich nie
zniszczy? Czy nie wzniesie muru, który rozdzieli ją z osobami które kocha
najbardziej?
„Potęga nadziei” to książka o
dwóch kobietach. Według notki z okładki
jest to pierwszy tom z dwóch. Obejmuje on swoją akcją prawie pół wieku. Nie jest
to opowieść, dzień po dniu, autorka czasami przeskakuje ładnych parę
lat, ponieważ w książce nie chodzi o kronikę lat, ale o relację matka-córka.
Bardzo trudną, w tym wypadku.
Ta powieść emanuje prawdą, wiele
zapewne jest takich historii, takich dramatów, gdy dziecko uważa, że rodzic go
nienawidzi, a problemy w komunikacji wynikają z miłości i strachu, tutaj możemy
zajrzeć do psychiki Marty, chociaż znając jej motywy, rozumiejąc i szanując je,
na pewno nie będziemy pochwalać jej postępowania.
Spodziewałam się też większej
roli wiary w życiu bohaterów, pamiętając poprzednią książkę autorki, która była
wręcz przeniesieniem Biblii na karty powieści. Tutaj, Pismo Święte, Bóg, wiara
odgrywają dużą rolę i nie można tego negować, ale mimo wszystko jest to bardzo
naturalnie wplecione w losy bohaterów, nie ma groteski, nic nie jest
przerysowane. Jest pokładanie ufności w Panu, ale bez epatowania tego w każdej
linijce, co ewentualnie mogłoby przeszkadzać, lub być niepoprawne w naszym
coraz to liberalniejszym, nowoczesnym kraju( : | ).
„Potęga nadziei” zrobiła na mnie
ogromne wrażenie, chociaż nawet mnie w pełnym wzruszeniu przeszkadzały
literówki(a mnie, jak wiecie, rzadko drażnią takie rzeczy i muszą być
wyraźnie), bardzo irytowała mnie czcionka, którą pisane były listy, rozumiem że
miała naśladować ręczne pismo, ale czcionka utrudniała czytanie. Faktycznie,
wiernie naśladowała staranne, ozdobne ręczne pismo, ale zapis niektórych liter
budził spory interpretacyjne. Przedobrzono nieco.
Pomimo niedostatków
technicznych, ta książka zajmie ważne
miejsce na mojej półce i wielu osobom ją polecę. Nie tylko takim, które szukają
Boga, wiary we współczesnej prozie, chociaż takim osobom również, bowiem w Polsce
taki gatunek jest na wymarciu, pojawiają się jakieś nieliczne wyjątki, ale mało
i rzadko. Polecam tę książkę osobom wrażliwym, które lubią czytać książki
ciepłe i spokojne, ale poruszające. Mi narzucały się porównania do „Ptaków
ciernistych krzewów”, ponieważ kilka wątków się powtarza, konflikt matka-córka,
przeprowadzka i rozpoczęcie nowego życia. Ciężka praca na roli, walka o
marzenia, cicha, codzienna miłość, bez wielkich fajerwerków.
Ta książka to dzieje jednej,
bardzo religijnej rodziny, której nie są obce zawirowania życiowe. Bardzo
wzruszająca i dająca do myślenia. Oj będziecie zarówno płakać, gorzkimi łzami,
jak i będzie wami silny gniew targał. Ale o to chyba chodzi, o mocne emocje
podczas lektury : D
Lepiej niech książka wzbudzi
tornado uczuć, niż będzie miałka i przejdzie niezauważona.
było fajnie dopóki nie pojawiły się pustynne tereny a i te relacje miedzy matkami o córkami też dość zagmatwane ;)
OdpowiedzUsuńNa początku tez uważałam, że przeprowadzka to głupi pomysł, ale jednak ostatecznie mi się spodobał.
UsuńNie powiedziałabym, że zagmatwane. trudne, jak to bywa ze stosunkami międzyludzkimi
Będę miała na uwadze tę książkę. Opowieści o kobietach, zwłaszcza spokrewnionych zazwyczaj wzbudzają dużo emocji.
OdpowiedzUsuńJakoś siebie nie widzę czytającej tej książki, chociaż zawiera elementy, które mnie ciekawią :)
OdpowiedzUsuńWidzę, że powieść wywołała u Ciebie wiele emocji i o to właśnie chodzi, masz rację :) Jeśli dobrze kojarzę autorkę, to czytałam "Chatę w dolinie" jej autorstwa. Pamiętam, że też przeczytałam książkę w mgnieniu oka i się wzruszyłam.
OdpowiedzUsuń"Chaty w dolinie" to inny tytuł "Potęgi miłości" też czytałam i też się wzruszyłam :))
UsuńMiło, że wydawcy w ogóle chciało się wprowadzić tę stylizowaną czcionkę przy listach, lubię takie detale :) Ale rzeczywiście, nie można przesadzać ;)
OdpowiedzUsuńDbałość o detale - tak, ale tu przedobrzyli :D
UsuńZdecydowanie coś dla mnie.)
OdpowiedzUsuńPiękny przykład kiczu literackiego. Mówię zarówno o książce, jak i o blogu.....
OdpowiedzUsuńdziękuję za komplement :D
UsuńTu mam na myśli bloga, bo książkowy kicz to nie moja zasługa ;)