Tylko książki i książki.
Postanowiłam, że czas zająć się również i innymi rozrywkami. Np. wrócić do
regularnego oglądania filmów. Nie pamiętam kiedy, położyłam się tak, bez stresu
i oglądałam film. Zwykle oglądam robiąc na drutach, lub haftując i nie skupiałam
się tak na fabule. Powiedziałam sobie – dosyć! Włączyłam sobie film bolly. W tym gatunku
zakochałam się na pierwszym roku studiów i od tamtego pierwszego K3G
oglądnęłam, może nie jakoś bardzo, baaaaardzo wiele, ale sporo tych filmów.
Ostatnio miałam dłuższą przerwę, którą zresztą w tym tygodniu przerwałam.
Wracam do Bolly.
Uwielbiam Shahida Kapoora, obok
Saifa Ali Khana, jest to aktor którego darzę miłością wierną. Shahid jest
słodki, słowem jakie przychodzi mi, gdy o nim myślę jest „kjuuuut”.
Teri Meri Kahaani to trzy
historie, w trzech różnych okresach.
Najpierw przenosimy się w lata sześćdziesiąte,
w pociągu jadącym do Bombaju spotyka się
znana aktorka i grajek, który w wielkim mieście chce szukać swojej
szansy. Zakochuje się od pierwszego wejrzenia w ślicznej aktorce, później ich
losy raz, po raz się krzyżują. Oboje się kochają i gdy wszystko idzie w stronę
happy endu, okazuje się – szalenie niefortunnie – że w nim zakochała się jej
najlepsza przyjaciółka. Tak to wszystko się gmatwa, że ona jest przekonana, że
on jest uwodzicielem i szemranym typkiem. I ona nie chce wchodzić w drogę
przyjaciółce i nie chce odbierać się jej faceta.
Wracamy do współczesności. Anglia,
On zrywa, spektakularnie, w dzień swoich urodzin ze swoją dziewczyną. Kilka
chwil później spotyka dziewczynę, która oskarża go o kradzież i on trafia do
więzienia. Z aresztu wyciąga go ona, zorientowawszy się w swojej pomyłce.
Zaprasza go na urodzinowego drinka, spędzają ze sobą noc, bawiąc się i
zwiedzając miasto. Następnego ranka, on odprowadza ją na pociąg. Znajomość
jednak nie kończy się, kwitnie dzięki portalom społecznościowym. Tylko, że jego
była dziewczyna wkracza na scenę. Znowu
brak happy endu.
I wędrujemy do roku 1920,
Indie pod brytyjskim jarzmem. On Casanova
co się zowie, ona córka działacza na rzecz wyzwolenia Indii. Aby zdobyć względy
jej i jej ojca, udaje wielkiego patriotę, jednak dosyć nieudolnie. Gdy odkrywa,
że udawanie nic mu nie pomoże, postanawia się zaangażować bardziej w
działalność wywrotową. Skutkiem tego trafia do więzienia, ale czymże jest
odsiadka skoro zdobył miłość ukochanej. Tylko, że gdy wychodzi z więzienia i
biegnie do domu wybranki, okazuje się, że ojciec wydał ją za mąż, za
gorliwszego patriotę.
Ten film to opowieść o
przeznaczonych sobie duszach, o reinkarnacji o miłości pokonującej wszelkie
przeszkody. To bardzo piękny film, nie tylko dlatego, że grają tam ładni
aktorzy i jesteśmy momentami zalewani feerią barw. Chociaż na początku bałam
się, że mnie znudzi ta historia, ale pod koniec łkałam sobie cichutko w
poduszkę i byłam zachwycona tym jak te historie zostały poprowadzone.
Po ostatnim, średnio-udanym
spotkaniu z bolly, Teri Meri Kahaani podbiło mnie całkowicie i na pewno będę oglądała
więcej. Więcej Shahida!! Mam nadzieję, że z przygotowaniem do jutrzejszej pracy
się szybko uwinę, aby wieczorem sobie znowu coś oglądnąć :D
Bollywood! Nawet ja od czasu do czasu sięgam po te filmy - mają w sobie te specyficzne COŚ :)
OdpowiedzUsuńNo proszę!!! Rodzynek... nie znam mężczyzn oglądających bolly :))
UsuńDobrze, że jest ktoś komu się film podoba. Ja się na nim wynudziłam :/ Reżyser zdecydowanie nie wykorzystał jego potencjału. Wszystko zostało trochę spłycone. Ogromny plus za soundtrack :)
OdpowiedzUsuńLubisz Shahida? Obejrzyj "Mausam" :D Film jest bardzo dobry!
UsuńOglądnę na pewno. Teraz się przerzucam na filmy z Shahidem no i z Saifem :))
Usuń