Zapomniana klasyka literatury dziecięcej. Amerykański odpowiednik “Kubusia Puchatka”.
Pierwszy tom znakomitej serii Waltera R. Brooksa o prosiaczku Fryderyku I jego przyjaciołach. Na farmie państwa Beanów, jak nigdzie indziej, zwierzęta mówią ludzkim głosem! Ostatnia zima była długa I męcząca, zwierzęta postanawiają więc wybrać się na wakacje w jakieś słoneczne miejsce. Ich wyprawa staje się prawdziwą przygodą, a cierpliwość I odwaga zostają należycie nagrodzone.
Stara już jestem, ale bajki
lubię. Wracam do książek dzieciństwa, zaczytuje się Mikołajkiem, dlatego z radością
przyjęłam książki o prosiaczku Fryderyku. Chciałam sprawdzić jakie książki dla
dzieci teraz się wydaje. Kiedyś, gdy Siostrzenica była mała byłam na bieżąco.
Teraz nie mam w najbliższej rodzinie małych dzieci, którym mogłabym kupować
książeczki. Jeszcze – mam nadzieję :D
Najpierw zaczęłam czytać drugi
tom, nim się zorientowałam, że kolejność pokręciłam uczytałam połowę, ale
wróciłam do pierwszego tomu. Czyli jak to się zaczęło. Doczytałam dziś w
kolejce u lekarza. Rzadko to mówię, ale żałuję, że nie mam dzieci, chętnie bym
im poczytała. Mela się nie nadaje.
Rzecz się dzieje w stanie Nowy
Jork. Zbliża się zima, zwierzęta na farmie państwa Bean, nie lubią zimy, ich
gospodarz jest dobrym, troskliwym człowiekiem, ale nie dysponuje odpowiednimi
funduszami, aby zwierzaki przed zimą dobrze zabezpieczyć. Gdy najbardziej
uciemiężony kogut(który bez względu na pogodę musi budzić gospodarza – a w
zimie śnieg i zimnica) w rozmowie z ptakiem dowiaduje się, że ptaki odlatują na
zimę na Florydę gdzie jest pięknie i ciepło, dzieli się tym pomysłem z innymi
stworami zamieszkującymi farmę w głowach zwierząt rodzi się pomysł. Zwierzęta
są bardzo inteligentne, planują wyprawę doskonałą i udają się w podróż na
południe. W trakcie tej podróży doświadczą wielu przygód, zabawnych i takich
budzących dreszcz emocji.
Całościowo książka jest zabawną,
ale bardzo mądrą historią, którą z zainteresowaniem przeczytają zarówno dzieci
jak i dorośli. Jestem wymagającym czytelnikiem. Ładne ilustracje i wydanie to
nie wszystko, potrzebuję też treści która mnie wciągnie. Ta książka taka jest.
Komu mogę – polecam, według mnie
jest to świetny prezent na dzień dziecka(zbliżający się). Po prostu jeśli komuś
zależy na dobrej książce, która przekaże dziecku ważne wartości, chociażby
szacunek dla zwierząt, dla przyjaciół, odpowiedzialność, solidarność, to
wszystkie te cechy afirmuje właśnie książka „Wakacje Fryderyka”.
Jestem mile zaskoczona i gorąco
zachęcam do zapoznania się z tą książeczką. Nie pożałujecie!!
Zdjęcia, które pozwalają wyrobić sobie zdanie o starannym wydaniu!
|
Przód. |
|
Pod otulinką z papieru jest twarda okładka Jak widać kolorystycznie różni się od okładki z LC |
|
Jedna z rycin |
|
Inna ilustracja |
|
I tył. Jak się wpatrzy widać szycie. Urocze prosiaczki :) |
Wszystkie zdjęcia powyżej - sztuk cztery, są mojego autorstwa. Powiększą się po kliknięciu.
A Wy wyczekiwać możecie recenzji kolejnego tomu o Fryderyku, jak wspomniałam już w połowie przeczytanego. Tylko teraz muszę się oddalić i oddać pisaniu prac na zaliczenie, różnorakich :/ A chce mi się - jak psu trawę gryźć.
Cieszę się, że książka Ci się spodobała :) Obie części książek o Fryderyku czekają na mojej półce na przeczytanie i zrecenzowanie. Ciekawe, jak mi przypadną do gustu :)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się to, co piszesz o prosiaczku Fryderyku tym bardziej, że uwielbiam tego typu imiona nadawane zwierzakom (sama kiedyś nazwałam swoje rybki Franciszek i George ;)). Szkoda tylko, że brak dzieciaczków w rodzinie, którym można by coś tak ciekawego poczytać.
OdpowiedzUsuńJak siostrzeniec urośnie, to ciocia mu sprezentuje;)
OdpowiedzUsuńO rany, wydanie jest faktycznie cudowne, naprawdę robi wrażenie. Cenię sobie taką staranność i oryginalność :)
OdpowiedzUsuńFajnie, że nie jesteśmy jeszcze za stare na takie książki, chętnie bym ją widziała u siebie.