Strony

wtorek, 8 października 2013

"Ania z Zielonego Wzgórza" - Lucy Maud Montgomery

Gdy Maryla i Mateusz Cuthbertowie decydują się przygarnąć chłopca z sierocińca, nie maja pojęcia, że od tej pory ich życie wypełnią niespodzianki. Zaczyna się od tego, że na Zielone Wzgórze w Avonlea przybywa nie chłopiec, lecz jedenastoletnia rudowłosa dziewczynka. Ania to osóbka o nieprzeciętnym temperamencie i wybujałej fantazji. Jej obecność wywróci życie mieszkańców Avonlea do góry nogami, a Zielone Wzgórze nigdy nie będzie takie jak dawniej. Przygody Ani Shirley - najsłynniejszej rudowłosej bohaterki w literaturze światowej, która od lat podbija serca kolejnych pokoleń czytelników!


Jesień. Nostalgia, melancholia i podróże sentymentalne, ale nie banalne… chociaż może ; ] Zamarzył mi się powrót do lektury mojego, czy to jeszcze dzieciństwa, a może już młodości. Teraz jedenastolatka jest prawie dorosła.  Ponad dekadę temu chyba wciąż byłam jeszcze dzieckiem. Nie wiedziałam w jaki świat wkraczam, gdy Mamusia podsunęła mi książkę. Początek mnie nie zachwycił. Jakaś wścibska Małgorzata, jakaś Maryla i jakiś Mateusz. O co tu chodzi? Sprawdziła się reguła, że gdy na początku idzie z książką kiepsko później nie wyobrażam sobie bez niej życia. Od tego pierwszego czytania, ponad dziesięć… Jezu – mija właśnie piętnaście lat od kiedy przeczytałam pierwszy raz tą ponadczasową książkę… wielokrotnie zanurzałam się w przygody rudowłosej Ani. Znam na pamięć cały cykl. Nie mogę wyjść ze zdumienia, iż mojej siostrzenicy nie ruszyła ta książka wcale :|  Czytając odnajduję spokój, czuję zapach tamtych lat, na ścianach ukazują się cienie marzeń z tamtych lat.
Piętnaście lat znajomości…  3/5 mojego życia. Warto żyć idąc przez świat z takimi przyjaciółmi.  Moja dusza nie zestarzała się, skoro wciąż płaczę na tych samych scenach. Nie stłamsił mnie świat skoro wciąż wybucham śmiechem na odpowiednich scenach. Dusza moja wciąż jest młoda… chociaż tak często uparcie twierdzę, że jestem Entem : D

Mamy ten stary egzemplarz, którego okładka jest przy opisie
ale ten niebieściutki był MÓJ
MÓJ WŁASNY ;]
Fabułę zna chyba każdy.  Samotne rodzeństwo, Maryla i Mateusz podejmują decyzję o adopcji jedenastoletniego chłopca z domu sierot. Chłopiec ma pomagać starzejącemu się Mateuszowi w zajmowaniu się gospodarką. Niestety, w skutek pomyłki, zostaje im przysłana jedenastoletnia dziewczynka, rudowłosa, piegowata i nieustannie mieląca językiem.  O Ile Maryla chce dziewczynkę odesłać, o tyle Mateusz jest Anią zauroczony. Koniec, końców Ania zostaje na Zielonym Wzgórzu. Kończy się jałowy, pusty, zimny i pozbawiony miłości okres jej życia. Pod skrzydłami surowej Maryli i pobłażliwego Mateusza, Ania rozkwita, przeżywa niezwykłe, przygody które bawią, ale i przejmują dreszczem. Dziewczynka jest wyposażona w niezwykłą wyobraźnię, która sprawia, że nuda ucieka. Ania, kochająca przyrodę i piękno otwiera nam oczy na otaczające nas cuda. Udowadnia, że nie trzeba być bogatą w sensie materialnym, by cieszyć się życiem i dostrzegać jego piękno. Przeciwnie, niedostatki materialne pomagają wyostrzyć wzrok i zobaczyć, jak wiele w istocie posiadamy.

Poznajemy Avonlea, uroczą wieś na Wyspie Księcia Edwarda w Kanadzie, zaprzyjaźniamy się z jej mieszkańcami, którym nieobce są wady, które znamy z codziennego życia. A jednocześnie autorka opisuje ich w tak ciepły i przyjazny sposób, że chcielibyśmy poznać ich osobiście, wypić herbatę nawet z Józią.

Nie wiem jak Wy, ja pokochałam Avonlea, zżyłam się z tymi bohaterami. Wszyscy nabrali dla mnie niezwykle realnych barw. Moja Siostrzenica jest jedyną, znaną mi osobą, która zaprzestała lektury serii po pierwszym tomie. Nie odczuła potrzeby podtrzymywania znajomości i rozwijania jej. Ach! Ile straciła :  

Kocham „Anię z Zielonego Wzgórza”, uwielbiam całą serię. Te książki ugruntowały we mnie radość czytania, pokazały jak czytanie może upiększyć życie. I chociaż wiem, że Gilbert Blythe jest jednym z tych bohaterów, którzy sprawili, że każdy z moich mężczyzn miał niezwykle wysoko podniesioną poprzeczkę i każdy wydawał się jakiś taki „niedoskonały” to nie żałuję ani chwili poświęconej na czytanie tych książek. Wciąż do nich wracam, wciąż odkrywam jakieś skarby. Tak! Wciąż płaczę przy ostatniej rozmowie Mateusza i Ani, bo później po prostu dostaję spazmów.

Seria książek o Ani to książki mojego życia. Wciąż aktualne. Intensywne. Sprawiają, że czuję to co
bohaterowie. W zimie, na twarzy tańczą mi płatki śniegu, czuję smak jabłek i ciasta z walerianą. Czuję zapach ogrodu pani Małgorzaty, a nawet zdaje mi się, że widzę Białą Damę.

Dawajcie swoim dzieciom do czytania „Anię z Zielonego Wzgórza” i sami sięgajcie po książki swego dzieciństwa i wieku młodzieńczego. Za pomocą książek tworzy się szczególna więź, ciągłość pomiędzy poszczególnymi etapami naszego życia.  Tym bardziej, że „Ania” jest książką ponadczasową, idealną na dobry wieczór z herbatą w każdym wieku.

„Ania z Zielonego Wzgórza” to ponadczasowa opowieść o przyjaźni, miłości, sile marzeń i wierze w lepsze jutro. Dowód na to, że „jutro jest wolne od błędów” i nawet gdy wieczorem zapadniemy w otchłań rozpaczy, nie znaczy, że kolejnego dnia, nie rozpłyniemy się w morzu szczęścia. Wystarczy mieć nadzieję i nie tracić pogody ducha!
Ach! Gdyby nie to, że mam tyle pracy, już wzięłabym się za „Anię z Avonlea”.

20 komentarzy:

  1. Czytałam tylko "Anię z Zielonego Wzgórza" (kilkakrotnie, za każdym razem z równie wielkim zainteresowaniem i wzruszeniem), kto wie, może kiedyś jeszcze przyjdzie czas na kolejne części ;).

    OdpowiedzUsuń
  2. Moja kochana Ania :) Zresztą moja imienniczka :)) Uwielbiam do niej wracać zwłaszcza jak mam chandrę albo jestem chora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Czy ja mogę podlinkować Cię do naszego wyzwania: "Czytamy Anię"?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne :))
      Ja teraz będę Anię nadrabiać. Do Was mi daleko, ale powoli a regularnie chcę sobie powtórzyć.

      Usuń
    2. Super! :-) Wrzuciłam link do Twojego bloga i do recenzji na nasz blog i na FB. :-)

      Usuń
  4. Racja Kasiu. To powieść ponadczasowa a zatem świetny prezent dla dziewcząt chociaż dzisiaj dziewczęta wolą fantazy horrory a nawet mocniejszą literaturę, ale gdy dostaną z pewnością przeczytają.
    Ja kocham Anię już około 45 lat co najmniej ze swej sześcio tomowej/podstawowej jakby/ powieści.

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziękuję za przypomnienie o Ani- w moim sercu i na półce z książkami zajmuje specjalne miejsce. Chyba tez muszę w ramach relaksu i powrotu do wspomnień ponownie do niej powrócić :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ania jest jedną z moich ulubionych bohaterek literackich. Ta rudowłosa, piegowata dziewczynka z głową pełną pomysłów potrafi ZAWSZE poprawić mi humor. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ania jest zawsze pro! Poznawanie jej na nowo po latach to niezwykle ciekawa przygoda :)

    OdpowiedzUsuń
  8. och Kochana czytając Twoją reckę od razu przypomniałam sobie chwile spędzone z serią o Ani..a potem polowanie na inne książki Lucy opowiadające historie mieszkańców wyspy....ech może czas odkurzyć półeczkę z Anią :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Przeczytałam prawie wszystkie części „Ani”, bo właśnie zdałam sobie sprawę, że... nie przeczytałam pierwszej (nie wiem jak to się stało).
    Historię Ani czytałam będąc gimnazjalistką, w czasie wakacji nad morzem z moimi rodzicami. Do dziś pamiętam szum fal i mnie na plaży pochłaniającą kolejne części „Ani” - piękne wspomnienia.
    Film o Ani oglądałam wielokrotnie i chętnie wracam do niego.
    Przyznam, że przez Anię wiele lat wierzyłam w ideały; przez Anię jestem (o dziwo! wciąż) idealistką. Dzięki Ani myślałam, że istnieją na świecie takie „Gilberty” i że jeden trafi się mnie - niestety w tej kwestii się rozczarowałam;), ale Anię nadal uwielbiam.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ach, a ostatnio coraz częściej myślę o powrocie na Zielone Wzgórze - wchodzę do Ciebie, a tu taka piękna recenzja Ani :) chyba znak jakiś!

    OdpowiedzUsuń
  11. Az sie usmiechnelam. Uwielbiam Anie i sprawia mi nieziemska frajde ponowne czytanie calej serii. Piekna i ponadczasowa.

    OdpowiedzUsuń
  12. Kilka tygodni temu ja również zaserwowałam sobie taką sentymentalną podróż. Uwielbiam Anię:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Jedyna lektura szkolna, która mi się podobała. Ania z Zielonego Wzgórza jest po prostu piękna. Każdemu ją polecam. Uwielbiam "Anię..."
    Pozdrawiam!+dodaję do obserwowanych :)

    OdpowiedzUsuń
  14. To też moja ukochana książka z dzieciństwa! Narobiłaś mi ochoty na ponowną lekturę,może wkrótce się skuszę. :)

    OdpowiedzUsuń
  15. To też moja ukochana książka z dzieciństwa! Narobiłaś mi ochoty na ponowną lekturę,może wkrótce się skuszę. :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Też się przymierzam do ponownego spotkania z Anią :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Witam, dzięki tej recenzji sięgnę po całą serię ponownie (chociaż znam na pamięć). Jestem szczęśliwą posiadaczką wydań NK z lat osiemdziesiątych, które czytałam jeszcze w podstawówce (jakieś 25-30 lat temu). Długo polowałam na nie na Allegro i wreszcie udało się skompletować całą kolekcję :). I do tego ilustracje Pana Zieleńca! Dziękuję za przypomnienie tych cudownych chwil w towarzystwie Ani.

    OdpowiedzUsuń
  18. Witam, dzięki tej recenzji sięgnę po całą serię ponownie (chociaż znam na pamięć). Jestem szczęśliwą posiadaczką wydań NK z lat osiemdziesiątych, które czytałam jeszcze w podstawówce (jakieś 25-30 lat temu). Długo polowałam na nie na Allegro i wreszcie udało się skompletować całą kolekcję :). I do tego ilustracje Pana Zieleńca! Dziękuję za przypomnienie tych cudownych chwil w towarzystwie Ani.

    OdpowiedzUsuń

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.