Szmaragdowa Seria to dzieje rodzin w trudnych czasach. Perypetie miłosne i dramaty historii splatają się, tworząc fascynujące wielowątkowe opowieści.
Poruszająca historia rodziny rozbitej i ponownie zjednoczonej w najmroczniejszej godzinie wojny.Jest rok 1937. Młody Węgier Andras Lévi przyjeżdża na stypendium do Paryża. Zabiera ze sobą tylko walizkę i tajemniczy list, który obiecał dostarczyć młodej wdowie, nauczycielce baletu Klarze. Szaleńczo się w niej zakochuje. Ich namiętny związek jest jednak pełen komplikacji. Kochanka skrywa mroczny sekret.Gdy w Europie wybucha wojna, Andras trafia do obozu koncentracyjnego. Wspomnienia o Klarze dają mu siłę konieczną, by przetrwać w tej strasznej rzeczywistości. Nadzieja na ponowne spotkanie Klary trzyma go przy życiu.
Niewidzialny most to powieść o miłości wystawionej na ciężką próbę, o żydowskiej rodzinie, walczącej o przetrwanie, i trzech braciach, których łączy szczególnie silna więź.
Nie wiem dlaczego zakodowałam
sobie, że „Niewidzialny most” będzie kiepską książką. Ta autosugestia była na
tyle silna, że książka wcale mnie nie kusiła. Mijałam ją bez namiętnych
spojrzeń, bez pożądliwych gestów, jeśli coś przykuwało mój wzrok to ten
charakterystyczny zielony kolor na grzbiecie i okładce. Jakieś pojedyncze opinie, zdania wyrwane z
kontekstu, to wszystko sprawiło, że nie było między nami chemii, zapewne „Niewidzialny
most” nigdy nie znalazłby drogi do mojego portfela, torebki i serca, gdyby nie
dyskusja na FB. Tak Czytacze, był czas gdy nie byłam blogerem kupowałam coś pod
wpływem chwili, przy łóżku nie miałam stosów czekających na przeczytanie. A w
portfelu miałam więcej pieniędzy. Zaufane blogerki, osoby których gustom ufam i
jestem przekonana o kompatybilności powiedziały „Spodoba Ci się”, powiedziały,
że to niezwykła książka. Uwierzyłam!
I tydzień temu na podróż do
Lublina zabrałam właśnie tę książkę. Ostrzegam!! Książkę która porywa od
pierwszej strony. I chociaż rozkład
jazdy PKP jest bezlitosny a czas płynął i płynął ja czytałam. Później porwało
mnie Lubelskie życie na dwa dni, później – rzeczywistość, później znowu Lublin,
następnie przyszła choroba i praca. Ale walcząc z napadami kaszlu czytałam… Zagłębiałam
się w powieść, której nie nazwałabym prawdopodobnie najlepszą na świecie, ale
moim zdaniem zasługuje na określenie powieści wybitnej, niezwykłej i rewelacyjnej. Tak… już słyszę to chóralne „a
nie mówiłam”, ano mówiłyście, ale nie przygotowałyście mnie na te emocje, na
łzy, wzruszenie i zaciskanie kciuków.
Andras Levi wyjeżdża na
wymarzone, wyśnione stypendium do Paryża. Jest Żydem, rygorystyczne przepisy uniemożliwiają
mu studiowanie architektury w Budapeszcie, swoim talentem intryguje profesorów
z Francji i tym sposobem stoi przed ogromną szansą. Dostanie pieniądze i szansę
na naukę w prestiżowej szkole. Emigracja
do Paryża jest jednocześnie spełnieniem marzeń, jak i źródłem wielu obaw.
Andras stoi dopiero u progu życia, lęka się czy podoła, czy nie pokona go
bariera językowa, czy jego talent i chęci okażą się wystarczające. Trapi go
rozstanie z ukochanymi rodzicami i braćmi.
Pierwsze dni w Paryżu nie są
łatwe, tęsknota, obcy język, obce i wielkie miasto działają przygnębiająco, ale
możliwość spełnienia marzeń działa uskrzydlająco. Nawet gdy pojawiają się
pierwsze problemy, nie będące spełnieniem obaw Andrasa, a narastającego
antysemityzmu, chłopak się nie poddaje! Walczy, zawiązują się pierwsze
przyjaźnie i pojawia się miłość… perła w koronie Paryża.
„Niewidzialny most” to niezwykła kronika najtrudniejszych
lat dla Europy i dla świata, przełom lat trzydziestych i czterdziestych
dwudziestego wieku. Niby oklepane, opisane miliony razy, a jednak autorka „Niewidzialnego
mostu” pisze w sposób poruszający dusze, wyciskający łzy…
Czytałam o Żydach niemieckich,
francuskich i polskich, nie miałam okazji czytać o tym co działo się z tymi
którzy są naszymi bratankami. Nie zdawałam sobie sprawy co działo się nad
Dunajem gdy Hitler doszedł do władzy. Moja znajomość historii okazała się
niezwykle uboga i powierzchowna. A przecież los tych ludzi jest tak samo ważny,
tak samo należy wspominać tysiące bezimiennych ofiar, które dla kogoś były
najdroższą osobą na świecie.
Ta książka jest niespieszna, może
nawet leniwa. Zaczyna się w roku 1937 i płynie sobie powoli do przodu, jak
Dunaj, jak Sekwana, czasami zatrzymuje się, po to by za chwilę nabrać
prędkości, zakręca, meandruje, myli nas, że niekiedy mamy problemy z ustaleniem
dokładnej chronologii, ale czas i akcja gnają do przodu poznajemy to bezbłędnie
po dzieciach, które rosną… może się walić i palić, ale dzieci zawsze rosną
pokazując wyraźnie jak nieubłaganie biegnie czas.
Gdy Andras przyjeżdża do Paryża
nad Europą wciąż wisi echo minionej Wielkiej Wojny, która dotknęła każdego
Europejczyka, kraje, które dopiero podniosły się po zawierusze wojennej, padły
znów na kolana z powodu Kryzysu. W Niemczech swoje idee i pomysły w czyn
wprowadza Adolf Hitler, pokłosie tych czynów jak morowe powietrze
rozprzestrzenia się na sąsiednie kraje znajdując podatny grunt, wszak na Żyda
tak łatwo zwalić winę… za wszystko. Andras i jego przyjaciele, również Żydzi na
własnej skórze przekonają się, że Francja, ojczyzna wolności, równości i braterstwa nie do końca przestrzega tych
szczytnych postulatów. Już we Francji,
przed wojną będziemy świadkami bezdusznych przejawów niesprawiedliwości,
antysemityzmu. Czytając było mi po prostu niedobrze z bezsilności i niemego
sprzeciwu. To takie niewyobrażalne, a jednocześnie – realne. Miłość, przyjaźń sąsiadują z najniższymi ludzkimi odruchami tworząc
intrygujący kolaż, przepięknie opisany przez Autorkę.
A później wybucha wojna…
najbrutalniejszy konflikt nowożytnej Europy, wojna totalna, brutalna, nieludzka. Wojna
którą znamy z setek książek, z wielu lekcji historii, z filmowych obrazów, muzeów. A jednak za
każdym razem opisywana rzeczywistość wstrząsa. Nam Polakom nie jest obca ta
najmroczniejsza karta II wojny światowej, ludobójstwo, genocidum a jednak nie
miałam pojęcia o rzeczywistości wojennej na Węgrzech, chociaż przyznaję, że gdy
czytałam początki to mając w pamięci obraz hitlerowskiej maszyny śmierci
wymierzonej przeciwko Żydom, wydawało mi się śmieszne mówienie o represjach w
kontekście węgierskich Żydów. Wystarczyło jednak tylko się wczuć w sytuację
ludzi, których oddzielano od rodzin i wywożono w nieznane, w nieludzkie warunki
i niepewność jutra. Wystarczy uruchomić minimalne pokłady empatii, aby po
prostu zapaść się w tę książkę i umierać po trochę, z każdym rozdziałem coraz
bardziej…
Nie wiedziałam co miały na myśli
osoby, które polecały mi tę książkę mówiąc, że jest niezwykła i poruszająca,
wolałam sama się przekonać. Teraz już wiem. Teraz nie wiem co ze sobą zrobić,
bo… ciągle jestem w Paryżu, w Budapeszcie, na bezkresnych stepach Ukrainy,
kocham, boję się i tęsknie. Wciąż tkwi we mnie treść tej książki, która w
normalnych, leniwych okolicznościach towarzyszyłaby mi góra trzy dni. Miałam ją
pod ręka tydzień, zżyłam się z jej bohaterami, myślę o nich jako o
przyjaciołach… współodczuwam w ich dramacie… i rozmyślam o zakończeniu
powieści. I nie mogę sobie znaleźć miejsca.
Pozostaje mi westchnąć ach!! Co to
za książka!!
Wiesz, ja zakodowałam sobie podobnie i książkę ze 2 miesiące mam już na czytniku i nie mogę sie do niej zabrać. Ale skoro twierdzisz, że wybitna...etc, to w te pędy jeszcze w tym miesiącu ja przeczytam.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że będziesz tak samo zachwycona, jak ja. Mnie naprawdę ta książka uwiodła. I ciąglę myślę skąd były we mnie te uprzedzenia ;)
UsuńTy to potrafisz narobić ochoty;)
OdpowiedzUsuńJak jest na co, to czuję się w obowiązku ;)
UsuńJejuuu! Ale mnie rozochociłaś! Leży na mojej półce i leży, a ja ją ciągle z miejsca na miejsce przekładam. Koniec! Na dniach biorę się za lekturę!:)
OdpowiedzUsuńTym bardziej się cieszę, że Cię zmotywowałam. Bo warto. Serio bardzo warto. Żal, żeby ta ksiażka leżała bezczynnie na półce
UsuńDziwna sprawa, ale ja też sobie zakodowałam, że to chyba jakieś kiepskie czytadło...Wypożyczyłam z biblioteki, niedługo mija termin, a ja się jeszcze za cegłę nie zabrałam. Miałam książkę odpuścić, ale po Twojej recenzji chyba nie mam wyjścia :P
OdpowiedzUsuńCoś w tej książce jest, że tyle osób miało takie myśli. A aż tylu recenzji tej książki nie czytałam, żeby mi się coś takiego urodziło ;/
UsuńZaobserwowałem, na prawdę świetny blog :) Czy mógłbym sie dowiedzieć jak pani robi to zielone tło w paski z opisem ksiazki ? Proszę o odpowiedz na moim blogu.
OdpowiedzUsuńJakze sie ciesze z tak pozytywnej recenzji! Ksiazka powinna dotrzec do mnie na dniach i spodziewam sie, ze pochlonie mnie tak samo, jak Ciebie.
OdpowiedzUsuńOby! :P Wydaję mi się że nie można przejść obojętnie obok tej książki, ona jest po prostu przesiąknięta emocjami!
UsuńUwielbiam Twoje recenzje! Po każdej pozytywnej nie myśli się o niczym innym, jak tylko o nabyciu nowej książki :P
OdpowiedzUsuńDziękuję. Czytając takie zdanie czuję się jakbym Nobla dostała :D
UsuńTak tematycznie :D
Czuję się mocno zachęcona! Po tym, co się nasłuchałam i co teraz czytam - jest to pozycja obowiązkowa, książka, którą KONIECZNIE muszę poznać! Tematyką zdecydowanie wpisuje się w mój gust.
OdpowiedzUsuńJa bałam się trochę tej tematyki. Myślałam, że już wszystko było i nic mnie nie zaskoczy. A jednak!! :D
UsuńTaki opis, to aż chce się do niej zajrzeć. A w PKP zawsze dużo wolnego czasu :P
OdpowiedzUsuńDziękuję :))
UsuńJa za to lubię PKP że w spokoju mogę poczytać :D
Ach, popieram! Więcej nie da się napisać. Podobała mi się, chociaż uważałam, że będzie mało ciekawa. Jak dobrze, że jednak się skusiłam. :)
OdpowiedzUsuńPrawda? Dla takich "Zawodów" aż chce się żyć :D Chociaż niestety książkowe rozczarowania też są obecne, ale oby jak najmniej takich ;)
UsuńA we mnie właśnie zakodowało się przeczucie, że to wspaniała powieść i że powinnam ją jak najszybciej poznać. To zasługa wielu bardzo pochlebnych recenzji, Twoja opinia to kolejna cegiełka, która przybliża mnie do poznania tej historii.
OdpowiedzUsuńJestem przekonana, że Ci się spodoba, więc cieszę się że dołożyłam cegiełkę i dopomogłam w przyspieszeniu lektury :)
UsuńMuszę przeczytać, skoro nie można o niej zapomnieć.
OdpowiedzUsuńNa pewno ciężko o takich emocjach zapomnieć. Niezwykła to książka. :)
UsuńPotrafisz tak pięknie opisywać historię przeczytaną w książce, że mogłabym czytać Twoje recenzję i czytać..:)
OdpowiedzUsuńKurczę i znowu Nobel!!
UsuńDziękuję, jakby dostała medal.
Dla takich zdań warto pisać :))
Tak poruszająca lektura to zdecydowanie wartościowo spędzony czas. A swoją droga też mam tak czasami, że podświadomie koduje sobie czego spodziewam się po danej książce. Ale dobrze czasami dać się tak zaskoczyć treścią.
OdpowiedzUsuńZachęciłaś mnie swą recenzją bardzo. Już widziałam te okładkę, która również zachęca swoją niebanalnością.
OdpowiedzUsuńmnie w okładce przyciągał ten szmaragdowy kolor :))
UsuńPo takiej recenzji pozostaje tylko dopisać książkę do listy must-read. :)
OdpowiedzUsuńMusisz!! Jak znam twój gust - spodoba Ci się
Usuń