Książka Keff to ważny głos w walce o nową, otwartą i tolerancyjną Rzeczpospolitą
Książka
dotyka jednego z najboleśniejszych problemów w polskim życiu publicznym - antysemityzmu.
Bożena Keff przedstawia historię tego zjawiska w Polsce, źródeł szukając w tradycji i religii. Na konkretnych przykładach wskazuje stereotypy i uprzedzenia obecne w polskiej kulturze i języku. Stara się uwrażliwić czytelników na przejawy nienawiści wobec Żydów i innych dyskryminowanych grup, których członkowie niejako stają się „Żydami“ – odmieńcami, przedstawicielami pogardzanej mniejszości
Nie samą beletrystyką człowiek
żyje. Od czasu do czasu MUSZĘ sięgnąć po książkę z której dowiem się nowych
rzeczy, rozszerzę swój światopogląd, lub stoczę wewnętrzną, burzliwą dyskusję.
Lubię książki dotykające trudnych tematów, uczące i stawiające rzeczy w nowym
świetle. Nawet jeśli budzą przy tym liczne kontrowersje. Niewątpliwie takim tematem jest antysemityzm.
O ile sam antysemityzm jest, dla
mnie zagadnieniem prostym. Każdy przejaw nietolerancji, dyskryminacji,
nienawiści do jakiejś grupy narodowej, społecznej, etnicznej, czy mającej
określone przekonania, jest z gruntu zły.
Antysemityzm i reperkusje tegoż pojawiają się najczęściej w kontekście
II wojny światowej i holocaustu, chociaż oczywiście holocaust nie był jedynym
przejawem nienawiści do Żydów. Często słyszę zdanie, że Żydzi mieli „przegwizdane”
od samego początku, najeżdżał ich kto chciał, brał w niewolę, podbijał,
przesiedlał. Naród bez kraju, bez ziemi, wszędzie obcy, zawsze wyalienowany,
bez względu na próby asymilacji, zawsze tajemniczy a przez to wrogi. Doskonały
bufor, gdy władcy mieli problem z poddanymi, którym nie podobała się sytuacja w
państwie mogli z Żydów uczynić kozłów ofiarnych, skierować na nich falę
niezadowolenia, obwinić ich o wszystko.
Bożena Keff w swojej książce „Antysemityzm.
Niezamknięta historia” prowadzi nas przez kolejne epoki historyczne i pokazuje
jakich pomówień, ofiarami stawali się Żydzi. Od najczęściej powtarzanych
zarzutów o „zabicie Boga”, zwróćmy uwagę, że echa tych słów wciąż brzmią, mimo
zmian w tekście odprawianej Mszy Świętej, w Wielki Piątek, w wielkiej Modlitwie
wiernych, obejmujących wszystkie stany Kościoła a także całą ludzkość, katolicy
do dziś modlą się za „niewiernych Żydów”. Autorka wykazuje absurdalność tych
zarzutów, które zaważyły na losach Żydów w chrześcijańskim świecie. Bożena Keff
nie ogranicza się do pobieżnego problemu, powszechnego antysemityzmu,
szczególnie dużo miejsca poświęca sytuacji Żydów w Polsce, zarówno w wiekach
wczesnych, co może zaskakiwać, bo do tej pory chlubiliśmy się naszą tolerancją,
tym, że Żydzi do Polski uciekali, gdyż tutaj nie groziły im prześladowania, jak
i w późniejszych okresach gdy ich sytuacja nie była już tak komfortowa.
Autorka umieściła na końcu
książki ryciny, przedruki karykatur o wydźwięku antysemickim, które u
współczesnego czytelnika budzą, zamiast oburzenia, obrzydzenie, grozę. Książka jest adresowana do uczniów szkół
średnich, studentów i wykładowców, moim zdaniem bardzo słusznie. Moim zdaniem
jest nie odpowiednia dla osób bardzo młodych, nie tylko dlatego, że dotyka
trudnych tematów, chociaż nie epatuje przesadnie brutalnością(ale nie jest też
bajeczką dla dzieci), to autorka na temat pewnych wydarzeń podaje swoje zdanie,
ocenia, nie jest to uczynione wprost, więc młody, niedoświadczony czytelnik nie
zawsze to wychwyci i niekoniecznie zada sobie trud dalszej kwerendy, aby
sprawdzić jak to było naprawdę. Zwłaszcza, że bibliografia(podana na końcu
książki) jest naprawdę skromna. Autorka nie dyskutuje, nie rozważa, tylko stara
się po prostu przedstawić swój punkt widzenia, według mnie taka postawa w książce
mającej pełnić rolę podręcznika jest niedopuszczalna i jeśli poleciłabym ją
swoim uczniom, to z zastrzeżeniem, że mają się do niej nie ograniczać. Mają sami
szukać innych źródeł. O ile nie zabraniam nikomu mieć tego samego zdania co
autorka, w wielu miejscach sama się z nią zgadzam(chociaż nie do końca
odpowiada mi styl w jakim wypowiada swoje zdanie), o tyle uważam, że to zdanie należy
sobie samemu wyrobić, mając dostęp do różnych źródeł.
|
...raczej do powolnej lektury, połączonej z refleksją |
Książka jest trudna, raczej do
powolnej lektury, połączonej z refleksją. Nie wiem jak w innych krajach, w
Polsce dyskusja o antysemityzmie jest trudna, budzi zawsze emocje. Albo ktoś
mówi dobrze i jesteśmy Sprawiedliwymi wśród Narodów Świata, albo należy
rozpalać stos, bo ktoś przywołuje temat ze „Złotych żniw” czy zaczyna rozmowę o
Jedwabny. Wydaje mi się, że czeka nas
sporo pracy, przede wszystkim sporo trudu nauki, aby mieć to WŁASNE zdanie, nie
zasłyszane, nie przejęte, odziedziczone, lecz własne.
Reasumując, uważam że czas
spędzony na lekturze „Antysemityzmu. Niezamkniętej historii” przyniósł mi same
korzyści. Wielu rzeczy się dowiedziałam, na pewne wydarzenia, mogłam spojrzeć
inaczej. Cieszę się, że mogłam przeczytać tę książkę, mimo że nie we wszystkim
bym się z autorką zgadzała i wolałabym, żeby pewne rzeczy napisała
inaczej. W moim odczuciu takie książki są
potrzebne, młode pokolenia powinny je czytać!
Mam nadzieję, że uda mi się mojej
Siostrzenicy podsunąć i skłonić ją do dyskusji.
Intrugująca recenzja;)
OdpowiedzUsuńTa pozycja jest dla mnie,właśnie ostatnimi czasy poszukuję literatury o tematyce żydowskiej.Ta nacja jest mi bardzo bliska ze względu na duchowe pokrewieństwo.
OdpowiedzUsuńDziękuje za recenzję,dodałam do "zapisanych":)Jola
Raczej bym nie czytała i nie skomentuję, gdyż moim zdanie na temat wpierania nam antysemityzmu jest uważam tendencyjne i z czegoś wynika..
OdpowiedzUsuńTeamt bardzo mnie interesuje i chętnie czytam raz na jakiś czas jakąś ciekawą pozycję z nim związaną. Myślę, że ta nadaje się jak najbardziej na kolejne spotkanie.
OdpowiedzUsuńJa jakoś mam mieszane uczucia, co do tej lektury
OdpowiedzUsuńZnasz moje zdanie - "Jakby antysemityzm nie istniał, to Żydzi by go wymyślili" - ale książkę zapewne przeczytam, chociażby żeby przy najbliższej kawie Ci wytknąć jej błędy:P No chyba że wcześniej dostanę "Doublecross" Bena Macintyre, bo na tą to się napaliłem jak szczerbaty na suchary i jak ją gdzieś w końcu znajdę to ma u mnie absolutny priorytet:D
OdpowiedzUsuńKsiążka, która jest pisana na zamówienie (o czym autorka mówi w jednym z wywiadów dostępnych w necie) ma małe szanse by być dobrą. I tak dostajemy tu ewidentnie tendencyjny knot pisany pod konkretną tezę. Oto osoba zajmująca się na co dzień literaturą stara się napisać przystępną książkę historyczną i co chwila się potyka pisząc duże uproszczenia o przeinaczeniach nie mówiąc. Owszem, prawdą jest, że chrześcijaństwo i jako religia i jako konkretne jednostki w służbie tej religii miało i nadal ma spory udział w podtrzymywaniu mitów antysemickich, ale autorka w paru miejscach posuwa się do ewidentnych sugestii, że Polacy mieli niewiele mniejszy udział w Holokauście co sami Niemcy, co nie tylko jest bzdurą ile chamstwem i manipulanctwem. Owszem, nie brakowało u nas kapusiów, szumowin, ludzi, którym było na rękę uśmiercenie sąsiadów. To prawda, ale trzeba przykładać do spraw odpowiednią miarę. Autorka chętnie wytyka, jaka to endecja była antysemicka, jaka to antysemicka była prasa podziemna w czasie II wojny światowej, ale już konkretnych przykładów nie podaje. Sugeruje natomiast wyraźnie, że w owej prasie w ogóle nie było żadnego współczucia wobec mordowanych Żydów. Pani Keff powinna być oskarżona o odpowiednik „kłamstwa oświęcimskiego”. Bezczelnie przemilcza fakt, że niejednokrotnie AK i sądy państwa podziemnego wydawały wyroki na szmalcowników. Z rozdziału o XX wieku i II Rzeczypospolitej można odnieść wrażenie, że antysemityzm był rozpanoszony w Polsce nie mniej niż w Niemczech a pogromy odbywały się niemal codziennie. Oczywiście nad każdym pogromem jakiejkolwiek ludności należy ubolewać i go potępiać, ale bez przesady. Zupełnie przemilcza fakt, że w zagładzie Żydów mieli całkiem spory udział sami Żydzi. Nie wspomina o Judenratach, gdzie nie zawsze siedziały owieczki troszczące się o współbraci w wierze, o żydowskiej policji, która chętnie pałowała pobratymców w gettach. Tendencyjnych bzdur wypisywanych na zamówienie pani Keff popełniła w książce całkiem sporo. Zupełnie inną też kwestią jest fakt, że nie tylko autorka ma poważne problemy z językiem polskim, ale również pani redaktor jak i korektorka. W książce roi się od porażających błędów stylistycznych i gramatycznych. Przecinki często pojawiają się dość dowolnie. Gdybym był złośliwy, napisałbym, że chyba książkę pisano po hebrajsku, ale zapewne zaraz by mi autorka przypięła metkę antysemity.
OdpowiedzUsuń