Strony

poniedziałek, 16 grudnia 2013

"Nieważne, jak dobry jesteś, ważne, jak dobry chcesz być" - Paul Arden



Nieważne, jak dobry jesteś… to zwięzły poradnik o tym, jak w pełni wykorzystać własne możliwości – to kieszonkowa biblia dla ludzi utalentowanych, a przy tym nieśmiałych. Dzięki niej niewykonalne będzie wykonalne, a niemożliwe stanie się możliwe.

Po kilku dekadach spędzonych na szczycie branży, w której panuje niezwykle zacięta konkurencja, Paul Arden dzieli się swoimi spostrzeżeniami na rozmaite tematy: poczynając od zalet bycia wyrzuconym z pracy aż po powody, dla których często lepiej jest się mylić, niż mieć rację.

Nieważne, czy jesteś świeżo upieczonym absolwentem, prezesem firmy, czy może pracujesz na własny rachunek – ta książka jest nieocenioną pomocą dla każdego, kto pragnie odnieść sukces.




Opadła mnie gdzieś wena na czytanie. Przy łóżko stos, który staje się coraz większy i większy, a ja nie umiem wgryźć się w żadną historię. Nawet nowe filmy mnie nie wciągają. Ale Przyjaciół oglądam po raz milionowy. Nie wiem, może atmosfera świąt mnie rozbija, jutro do pracy, w środę do pracy i będę mogła być świątecznym goblinem. Tymczasem, chciałabym Wam opowiedzieć o książce, którą podczytywałam w chwilach bardzo dla mnie stresujących. Chociaż zwykle mam problem z tego typu „poradnikami”.

Od razu mówię, jestem tak zacofana, że totalnie nie znam autora. Wydaje mi się, z tego co wyguglałam pisząc recenzję, że jego główny sukces polega na wydaniu bestsellerowych książek z radami jak osiągnąć sukces. Żeby nie było, iż to wszystko o czym pisze w książce jest niepoparte jakimkolwiek doświadczeniem, Kasiek odnosi wrażenie, na tyle, na ile pozwala jej znajomość języka z Albionu, iż autor jest jednocześnie odnoszącym sukcesy pracownikiem korporacji. Kasiek pracował kiedyś w takiej firmie, gdzie wyścig szczurów, presja i sprzedawanie duszy diabłu było na porządku dziennym, poprawka, czy Kasiek przypadkiem wciąż nie pracuje w takim zakładzie?  Chyba każda praca w mniejszym, lub większym stopniu wymaga od nas parcia do przodu, najczęściej po trupach. Musimy nadążać za wymaganiami stawianymi nam przez szefa, współpracowników i klientów. Ciągły bieg, przecież do takiej walki trzeba mieć ogromne pokłady siły, samozaparcia i przede wszystkim przekonanie o własnej zarąbistości. Bo czy można być rekinem, gdy ma się kompleks niższości? Kasiek myślał, że nie – dlatego wybrał zawód nauczyciela, zamknięcie się w książkach i olanie wyścigu szczurów.

Pewnego dnia do domu Kaśka przyszła, niepozorna książeczka „Nieważne jak dobry jesteś, ważne, jak dobry chcesz być”. W księgarni w oczy to by mi się raczej nie rzuciła. Niepozorna, oszczędna w kolorach okładka. Biel, złoto i czerń. Klasyka.  Pod tą niepozorną okładką kryją się zaś wywrotowe treści. I chociaż Kasiek jest raczej sceptyczna jeśli chodzi o ksiązki, które mają zmienić mój charakter, sposób myślenia i styl życia, tę książkę przeczytała z zainteresowaniem. I chociaż dalej nie wierzę, że komuś ta książka odmieni życie i sprawi, że nagle: „od zera do milionera”, to uważam, że może stanowić źródło inspiracji, w kierunkach rozwoju. Może zwróci nam uwagę na problemy jakie popełniamy w codziennym życiu, pracy.  Może będzie impulsem do pracy nad sobą.

Nie ma, moim zdaniem co oczekiwać cudów. ŻADNA książka, z dnia na dzień nie sprawi, że znajdziemy w sobie pokłady siły do pracy nad własnym charakterem, ale moim zdaniem gdy skłoni nas do refleksji to już będzie sporym sukcesem. A ta książka dała mi nieco do myślenia, przede wszystkim, aby nie zamykać się na innowacje. Nie wolno mi również myśleć, tylko i wyłącznie schematami, które wlano mi do głowy w czasach podstawówki.

Autor sięgając po własne doświadczenia, bardzo lakonicznie referuje nam najczęstsze problemy i wskazuje najprostsze rozwiązania. Problemy, które spotykają nas nie tylko na niwie zawodowej, ale również w życiu prywatnym. Dlatego ta książka jest uniwersalna, nie tylko adresowana do pracowników wielkich korporacji. Bardzo lakoniczna, skrótowa, jak skrypt
Bardziej jako kompendium, wypunktowana lista… która ma nam dać do myślenia!
Kasiek nie uważa czasu spędzonego na lekturze tej książki za czas stracony. Właściwie to książka do błyskawicznego przeczytania. A czy Kasiek będzie do niej wracała szukając wskazówek? Czas pokaże!
Jako osobnik wybitnie nielubiący tego typu książek, czyli poradników i zbiorów wskazówek. Kaś jest bardzo pozytywnie zaskoczony.
 

3 komentarze:

  1. Niby niepozorna okładka małej książeczki, ale jednak mi rzuciła się w oczy. Przekartkowałam, ale już nie pociągają mnie takie pozycje. Miałam kupić koleżance w prezencie, ale jednak postawiłam na kolorową i sprawdzoną Pawlikowską. U mnie niestety takie informacje wlatują jednym uchem, a drugim wylatują, więc lepiej wydać pieniądze na jakąś powieść :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też nie lubię czytać poradników, gdyż jestem tego zdania, że najlepiej uczyć się na własnych błędach, zaś samo otaczające nas życie jest najlepszą matką, która uczy i pokazuje, co jest dobre a co złe. Niemniej jednak coś jest w tej książce, że przykuwa uwagę.Wiem, że zapewne nie pomoże mi w cudowny sposób zmienić mojego charakteru i chorobliwej nieśmiałości, ale i tak jestem ciekawa tego, jaką kryje w sobie ,,zawartość'', dlatego będę miała ją na uwadze, gdy tylko trafi w moje ręce.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam bardzo podobny stosunek do poradników jak Ty - niektóre nawet dobrze się czyta, mogą inspirować, ale zmiany w nas czy naszych działania nie dokonują się z dnia na dzień jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki :)

    OdpowiedzUsuń

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.