Strony

niedziela, 15 grudnia 2013

"Ostatnie rozdanie" - Wiesław Myśliwski



Wiesław Myśliwski jest twórcą przywracającym wiarę w sens i wartość prawdziwej literatury. Jego powieści wynikają z głębokiej wewnętrznej potrzeby wyrażenia – i równocześnie poznania – prawdy o ludzkim losie, przeznaczeniu, przemijalności, pamięci, miłości, sensie istnienia.

O tym – choć nie tylko o tym – mówi jego najnowsza powieść "Ostatnie rozdanie", kolejne prozatorskie arcydzieło, na które czekaliśmy kilka lat. Myśliwski publikuje rzadko, pisze długo, zgodnie z przeświadczeniem, że „pisać książki powinno się dopiero, gdy człowiek naprawdę czuje, że nie ma już żadnego innego wyjścia (…), wtedy kiedy jest się przekonanym, że ma się coś naprawdę do powiedzenia komuś drugiemu”.

"Ostatnie rozdanie" to dzieło „totalne”, które chce objąć całość ludzkiego doświadczenia, dotknąć tajemnicy bytu. Jest zachętą do myślenia, nie poucza, nie moralizuje i nie ocenia. Pokazuje życie z jego dobrymi i złymi stronami. To powieść filozoficzna i wielowymiarowa, której tematem jest człowiek i ludzki los zawieszony między przypadkiem a koniecznością. Perfekcyjnie skonstruowana, zachęca do lektury wielokrotnej – przy każdej pozwalając odkryć jej nowe wymiary i perspektywy. Żywioł opowieści sprawia, że czytelnik zatapia się w niej i oddaje się jej zniewalającemu nurtowi.




Zakończyłam, trwającą 1,5 miesiąca przygodę z najnowszą książką Wiesława Myśliwskiego. Książką o której marzyłam, od momentu gdym w zapowiedziach ją tylko ujrzała. Tęskniłam za tym w jaki sposób Myśliwski pisze o życiu. Za tą niespieszną narracją, głęboką mądrością. A jednak, zamiast połknąć książkę na dwa chapnięcia, w międzyczasie przeczytałam x książek. Każdy kto czytał jakąkolwiek książkę Myśliwskiego, wie że ich się nie połyka. Delektuje się nimi. Słowo, po słowie, zdanie po zdaniu.


W porządku, żyje się!


Kiedyś użył łuskania fasoli, jeszcze kiedy indziej pretekstem była ucieczka Dziedzica. Teraz jest to przeglądanie starego notesu z adresami. Notes kupiony w zamierzchłych czasach, stał się tym, czym kiedyś była Biblia rodzinna, świadectwem wszystkich wydarzeń, świętą księgą życia. W notesie zapisane zostały osoby, kiedyś będące częścią wszechświata Właściciela, a dziś niekiedy zapomniane. Twarze się rozmywają, nazwiska mieszają, plączą się sytuacje. Metafora naszego życia, powtórzenie słynnego „vanitas, vanitatum et omnia vanitas”,  bo czy da się uciec od tego pełnego wątpliwości stwierdzenia? Kiedyś, ktoś był na tyle istotny by wpisać go do tego notesu, wywarli na narratorze wrażenie, kobiety oddały mu swoje ciała, może i dusze. Teraz ludzie przeminęli, a wraz z nimi i pamięć. Zresztą, śmierć nie jest koniecznym warunkiem zapomnienia… ilu ludzi wciąż żyje, a nasz mózg sam z siebie nie poświeci im pojedynczej myśli, chociaż kiedyś spędzali nam sen z powiek. Chociaż kiedyś ich humory wyznaczały rytm naszego życia. A dziś… dziś nie pamiętamy koloru ich oczu, brzmienia ich głosu, zapominamy w którym momencie i jak, splotły się ścieżki naszego życia.
 



„Historia zawsze dzieje się na naszych oczach, tylko nie zawsze te oczy chciałyby być nasze”.

Myśliwski, używając starego notesu, jako punktu wyjścia snuje genialną opowieść. Za każdym razem gdy zaczynam rozmyślać nad degrengoladą polskiej literatury, staje mi przed oczami równy rządek książek tego Autora, stojący na mojej półce i zadający kłam mym myślom. Jest to tak dobra proza, że ciężko mi to opisać. Książka wspaniała, ale i ciężka, wymagająca maksimum skupienia. Jej nie da się czytać do kawy, spiesząc się do pracy,  raczej potrzebny jest spokojny wieczór i cichy dom. Nad niektórymi  fragmentami nie da się tak, o przejść do porządku dziennego, rozpocząć kolejny akapit. Trzeb wczytywać się i rozmyślać. Ale czy takie myślenie ma sens, czy życie, filozofia, ten sens najwyższy nie wykracza poza granice naszego poznania?

Ogarnąć życie. Znów nachodzą mnie wątpliwości, czy to w ogóle możliwe, czy ten zbiór przypadków, w którym mało co ma z sobą związek, jak te wszystkie imiona, nazwiska, adresy, telefony w moim notesie, jest skłonny poddać się naszej woli.”
Czytając książkę zastanawiałam się dlaczego Autor wybrał tak zagadkowy tytuł. Ostatnie rozdanie kojarzy
nam się z pożegnaniem, stawiamy je w tym samym rzędzie co strzemiennego, czy rozchodniaka. Ostatni gest, tuż przed pożegnanie, odjazdem. Narrator w taki sam sposób rozprawia się z ludźmi, którzy kiedyś zagościli w jego życiu, chociażby przez moment, chociaż przez chwilę. Poświęca im ostatnią myśl, przed… wykreśleniem z notesu, na co nie może się zdobyć Zwykle łatwiej jest wpisywać, wykreślanie niesie ze sobą ciężar decyzji, ma w sobie groźną, przerażającą ostateczność. Tak jakby tkwiła w nas obawa, że jedynie fakt iż figuruje u nas w rejestrach, w notesie, w kalendarzy, sprawia iż wciąż istnieje jako byt.
Przez całą książkę przebrzmiewa smutek, tęsknota i melancholia, nad przemijaniem, nad brakiem czasu, nad zapomnieniem.

„Ostatnie rozdanie” mogę śmiało nazwać książką wybitną. Trudną, gorzką, ale taką, która wywołuje w nas silne uczucia i wprawia w zachwyt nad tym, jak niektórzy umiejętnie władają słowem. A że Wiesław Myśliwski należy niewątpliwie do wirtuozów, to i lektura jest, pomimo konieczności wysiłku intelektualnego, przyjemnością.
 

6 komentarzy:

  1. Dziękuje za rekomendacje. Czytając Twoją recenzję wróciły moje odczucia przy czytaniu niezwykłej książki "Muzeum porzuconych sekretów" Oksany Zabużko.To również pozycja,którą musiałam czytać w ciszy,skupieniu i dodatkowo robiąc setki notatek!!
    Nikt jeszcze nie zauroczył mnie tak mocno swoim stylem,formą i ubieraniem w słowa tak wydawałoby się prozaicznych rzeczy jak codzienne życie na Ukrainie!!
    Twojego autora już mam zapisanego :-) Pozdrawiam Jola

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakiś czas temu słuchałam w trójeczce audycji z udziałem Myśliwskiego właśnie, gdzie mówił o swojej najnowszej książce - tak spokojnie, tak subtelnie. Pamiętam, że zapisałam sobie od razu tytuł, żeby sobie zakupić :) Twoja opinia przypomniała mi o tym postanowieniu :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam to jak Myśliwski wokół małego, pozornie niewiele znaczącego wydarzenia potrafi zbudować całą fabułę, pełną głębokich refleksji. Niedościgniony mistrz takich działań.
    Koniecznie muszę przeczytać tę książę, bardzo dziękuję za recenzję.

    OdpowiedzUsuń
  4. Myśliwski jeszcze przede mną, ale już się nie mogę doczekać na spotkanie z jego książkami. Tym bardziej po takiej recenzji. Na pierwszy ogień pewnie pójdzie 'Traktat o łuskaniu fasoli", ale "Ostatnie rozdanie" też znajduje się na mojej liście.

    OdpowiedzUsuń
  5. Książki Myśliwskiego są rewelacyjne!
    Niektóre już czytałam, tę na pewno przeczytam, jak tylko nadarzy się okazja.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jestem pewna, że prędzej czy później ją przeczytam - chciałabym jednak podejść do niej na spokojnie, a obecnie zbyt dużo rzeczy mam na głowie by w pełni docenić tę lekturę. Cieszę się jednak, że na Tobie wywarła tak duże wrażenie.

    OdpowiedzUsuń

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.