Najnowsza powieść autorki, której książki do tej pory wydano w 46 krajach, w łącznym nakładzie ponad 15 milionów egzemplarzy.Po tym, jak Kitty Logan niesłusznie oskarżyła w programie telewizyjnym niewinnego człowieka, jej kariera dziennikarska wali się w gruzy. Jedyną osobą, która wciąż w nią wierzy, jest jej mentorka, szefowa i zarazem przyjaciółka Constance Dubois. Niestety, Constance ma zaawansowanego raka. Kitty podziwia ją i szanuje najbardziej na świecie, ale ma wielkie opory przed tym, by zobaczyć ją w takim stanie. W końcu jednak pokonuje lęk i odwiedza ją w nadziei, że pozna odpowiedzi na swoje pytania i rozwieje wątpliwości. Constance opowiada jej o pewnej historii, którą od dawna chciała się zająć, ale nie pozwoliły na to inne dziennikarskie obowiązki. Prosi Kitty, by ta odszukała teczkę z listą zawierającą imiona i nazwiska stu osób. Kitty nie zna żadnej z nich, nie wie nawet, czy cokolwiek je ze sobą łączy. Na prośbę umierającej przyjaciółki podejmuje się najtrudniejszego i - jak się okazuje - najciekawszego zadania w swojej dziennikarskiej karierze. Prawda, do której w końcu dociera, jest nie tylko fascynująca, lecz także głęboko poruszająca. Życie Kitty już nigdy nie będzie takie jak przedtem…
Ta powieść nie tylko wzrusza, ale i podnosi na duchu, pokazując, że dobro - choć niekiedy głęboko ukryte - jest w każdym z nas.
Blogerzy na każdym kroku
powtarzają, że na czytanie zawsze jest czas. Podobno jedynym sposobem
wyrobienia sobie nawyku czytania, jest oddawanie się lekturze codziennie. To
nieprawda. Uwierzcie mi, że po 20 godzinach spędzonych na pracy, czyli czytania
komentarzy, monografii, artykułów a później pisaniu, gdy kładziecie się do
łóżka, kark chce się złamać, a przed oczami latają mroczki, nie możecie patrzeć
na słowo pisane. Tak było ze mną, czwartek i piątek spędziłam zagrzebana w
komentarzach(fundamentalne pytanie czy neutralność światopoglądowa władz
publicznych, to to samo co bezstronność i jakie konsekwencje ma
odpowiedź.) a w sobotę miałam seminarium i kopę stresu, z
niewyspania, głodu(jak jestem zestresowana nie mogę jeść) bolała mnie cała
czaszka, nie byłam w stanie czytać, spać, ani myśleć. Cały ten wywód nie jest próbą uśpienia Was,
ale wyjaśnieniem, dlaczego „Sto imion” w mojej torebce spędziło tyle dni. Gdy
długo czytam, tak – w sumie- cienką książkę, zwykle oznacza, że morduję się z
nią, jak parlamentarzyści z ideą demokratycznego
państwa prawnego. Tymczasem może po prostu być tak, że nie mam sił czytać.
Bo takie dni też są. Nie chciałabym, żebyście zrazili się do tej powieści.
Nie znałam do tej pory prozy
Cecelii Ahern, słyszałam o słynnym „Ps.
Kocham Cię” od kilku lat leży u mnie na półce, ale film mnie zraził i jakoś
wciąż nie sięgnęłam . Widzę po
blogsferze, że proza autorki cieszy się popularnością. Nie byłabym sobą gdybym
nie chciała sprawdzić o co kaman.
Zwłaszcza, że okładka jest urokliwa, eteryczna, a po przeczytaniu książki,
okazuje się idealnie z treścią korespondować.
Poznajemy Kitty Logan w bardzo
niefortunnym momencie. Kitty jest dziennikarką, je błyskotliwa kariera w TV zakończyła się reportażem w którym
obrzuciła bogu ducha winnego nauczyciela, wieloma oskarżeniami, zniszczyła
facetowi życie, po czym okazało się, że wszystkie oskarżenia były nieprawdziwe,
a temat podsunęła jej żądna zemsty była uczennica. Kariera Kitty jest
zrujnowana, telewizja musi zapłacić ogromne odszkodowanie i nie chce znać
dziewczyny. Jakby tego było mało, jej przyjaciółka i mentorka umiera na raka.
Tuż przed śmiercią, rozmawia z Kitty o pracy dziennikarza, tłumaczy jej o co w
tym naprawdę chodzi. Po śmierci Constance gazeta chce uczcić jej pamięć i to
Kitty ma napisać ten artykuł. Artykuł którego Constance nie zdążyła napisać. Jedynym
śladem o czym ma być ten artykuł jest lista 100 osób. Kitty walcząc z
prywatnymi problemami, próbuje odnaleźć osoby z listy, znaleźć wspólny
mianownik. Jak domyślacie się, nie będzie to proste.
Nie będę ukrywała, że wciągnęłam
się w książkę od pierwszej strony. Akcja jest spokojna, toczy się leniwie,
jakby od niechcenia. Jedne wydarzenia przechodzą w kolejne, zazębiają się i
krążą wokół Kitty ściskającej w ręku listę osób, które są najzwyczajniejsze w
świecie. Czy chodzi o to, że mają jakieś tajemnice, których nie chcą wyjawić
Kitty, a o których jakoś dowiedziała się Constance? Jakim cudem? Skoro z żadną
z tych osób Constance nie rozmawiała? Zanim się wciągnęłam, zadawałam sobie
pytanie o fenomen autorki. Pisze nieźle, czyta się nie najgorzej, ale summa summarum bez rewelacji. Do czasu.
W pewnym momencie po prostu utonęłam.
Zwłaszcza zakończenie, jest…
cudowne, ciepłe jak kubek gorącej herbaty po ciężkim dniu. Rozgrzewa i
uspokaja. Przywraca wiarę w dobro, w sens rozmów z innymi ludźmi. Można znowu uwierzyć
w happy end. Nawet gdy dopiero co, wszystko co było pewnikiem, obróciło się w
gruzy i nadal lecą nam cegły na głowie.
Chcę sięgnąć po kolejne książki
Ahern, dla niespieszności, ciepła i wzruszeń.
Wam też polecam : )
Mnie też ujęło to, jak wspaniale wszystkie wątki zazębiły się na samo zakończenie. Miałam po drodze pewne obawy, że autorka nie wybrnie z sieci powiązań i zagadek, jakie stworzyła, a jednak udało jej się to i to naprawdę w brawurowym stylu. Miło wspominam tę książkę i do Ahern jeszcze będę wracać. Jeżeli nie masz przekonania do "PS Kocham cię" (moim zdaniem film i tak był lepszy od książki), spróbuj z innymi jej powieściami - ma ich całkiem sporo na koncie :)
OdpowiedzUsuńPo tym jak każdy się zachwycał PS, oczekiwałam jakiegoś WOW, a naprawdę film był moim zdaniem średni. Ahern się ode mnie nie uwolni :P
Usuń"Stu imion" jeszcze nie czytałam, ale poznałam kilka innych powieści pani Ahern i z całą pewnością mogę stwierdzić, ze czas poświęcony na ich czytanie naprawdę nie był stracony. Zaczęłam oczywiście od "PS", która bardzo mi się spodobała - w przeciwieństwie do filmu (Klaudyno, jesteś pierwszą osobą, od której słyszę, że ten film był lepszy od książki, bo moim zdaniem całkiem zniszczył magię opowiedzianej historii). Nie wszystkie książki zrobiły na mnie tak samo dobre wrażenie - myślę, że w zależności od sytuacji osobistej i własnych doświadczeń każdego poruszy szczególnie inna historia. Bardzo polecam i pozdrawiam
UsuńAniki
Musze ją przeczytać. Świetna recenzja aż chce sie sięgnąć po książkę!
OdpowiedzUsuńhttp://blog-by-rid.blogspot.com/
Akurat tej powieści nie czytałam, ale miałam okazję zmierzyć się z "Pamiętnikiem z przyszłości". Owszem, po jego lekturze mogę przyznać Ci rację co do tego, że proza Ahern jest ciepła, akcja powolna, ale ważna, ogólnie wywiera na czytelniku bardzo pozytywne wrażenia. Niemniej jednak "Pamiętnik..." nie pozostawił po sobie żadnego śladu we mnie, jedyne co pamiętam to ładne opisy, które momentami wydawały się mało prawdopodobne i burzyły mi harmonię. Dlatego też pewnie się na "Sto imion" nie skuszę (natomiast na "P.S. Kocham cię" zamierzam, bo czeka na półce ;-)) :(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Nie wiem ile zostanie we mnie z tej powieści po jakimś czasie... może też nic. Ale dla tych łez wzruszenia było warto :)
UsuńBardzo fajna recenzja, po książkę bardzo chętnie sięgnę jeżeli tylko będę miała okazję bo wydaje się być dobrą pozycją :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie Inna
http://happy1forever.blogspot.com/
Dziękuuuuję :)
UsuńMiła i pozytywna powieść, choć czuję, że po kilku latach nie będę jej w ogóle pamiętać. Jednak u mnie "Sto imion" świetnie sprawdziło się jako lektura na wakacje.
OdpowiedzUsuńFakt, raczej życia do góry nogami nie wywraca, ale czyta się fajnie
UsuńCzytałam jakiś czas temu tę książkę i również to było moje pierwsze spotkanie z twórczością Cecelii Ahern. Początkowo w trakcie śledzenia fabuły zastanawiałam się, co w tej książce jest tak ciekawego, że wszyscy się w niej zachwycają, ale potem w pewnym momencie, podobnie jak ty-przepadałam i zrozumiałam jej fenomen. Teraz zamierzam poznać najnowszą powieść autorki, zatytułowaną Zakochaj się. Mam nadzieję, że będzie równie interesująca jak powyższa.
OdpowiedzUsuńNieraz warto przełamać się i czytać dalej, bo zakończenie potrafi zaskoczyć. Tak, dam tej książce szansę.
UsuńO tak, chociaż czasami chce się zapomnieć o danej książce, bywa że zakońćzenie wynagradza wcześniejsze trudy
UsuńPodobała mi się ta powieść, chociaż zachwytu nie było. Może dlatego że już czytałam dwie inne powieści Ahern i trochę się na magie jej słowa uodporniłam. Ale mimo tego "Sto imion" polecam, bardzo sympatyczna historia :)
OdpowiedzUsuńSympatyczna :) ciepła i optymistyczna. Ja jeszcze z Ahern spróbuję się zaprzyjaźnić.
UsuńCzytałam trzy książki autorki, i każda mnie zachwyciła, bardzo mi się podobały z chęcią sięgnę i po tę, tym bardziej że po kilku opiniach które czytałam zapowiada się urokliwie :)
OdpowiedzUsuńUrokliwie, chociaż na początku było ciężko ;)
UsuńMuszę, muszę przeczytać! Jeśli kupiła cię od pierwszych stron, to muszę!
OdpowiedzUsuńWłaśnie na początku czytało się... siermiężnie
UsuńOkładka w moim stylu. Tej autorki czytałam "P.S. Kocham Cię" - pomysł na książkę świetny, z wykonaniem poszło autorce już gorzej. Ale ogólnie ksiązka jest ciepła i warto po nią sięgnąć.
OdpowiedzUsuńNieprawda że zawsze jest czas na czytanie, nie zawsze jest czas, nie zawsze jest siła. Czytam sporo, ale są dni, kiedy ma jak, bo są inne obowiązki, bo siły opuszczają, bo mam ochotę pooglądać TV - w moim wykonaniu to albo film albo kanały DOMO I KUCHNIA.
A propos zakończenia - lubię takie, bardzo, happy endy w dobrym stylu to coś co bardzo lubię
Dlatego po film sięgnęłam, pomysł był świetny. Opowiadały mi koleżanki, że na PS się spłakały, u mnie nic...
UsuńDokładnie to mam na myśli mówiąc o nieczytaniu. Nie zawsze się chce/może a jak mamy się zmuszać, to mija się z celem.
cudowna opowieść, dzięki której poznałam w końcu Cecelie. szkoda jedynie, że stało się to tak późno.
OdpowiedzUsuńLepiej późno niż wcale, niby slogan, ale prawdziwy :)
UsuńPoznałam styl Ahern i przeczytam tę powieść : )
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że dla mnie to nie będzie ostatnie spotkanie z autorką
UsuńSłyszałam dobre opinie. Z chęcią przeczytam ;)
OdpowiedzUsuńBo to książka, która się podoba, gdy się już wczuje w klimat
UsuńTo już któraś z kolei pozytywna recenzja tej książki, ale jakoś mam wrażenie, że powieść jest schematyczna i znów będzie podobna do innych tej autorki. Może się kiedyś skuszę, ale na razie mam inny jej tytuł w planach. :)
OdpowiedzUsuńNie miałąm do czego porównać bo to pierwsza i jedyna, jak na razie powieść autorki, jaką znam
Usuń