Strony

środa, 20 sierpnia 2014

"Uwaga! To może być miłość" - Mhairi McFarlane

Powieść Mhairi McFarlane, autorki bestsellera „Nie mów nic, kocham cię”.
Przygotuj się na dawkę ciętego dowcipu i głębokich wzruszeń, na opowieść równie zabawną, co romantyczną.
Anna Alessi, ekspertka w dziedzinie historii bizantyńskiej, szuka sensownego faceta, by prowadzić z nim inteligentne rozmowy, no i spędzać romantyczne chwile.
Pomijając dziwaków, z którymi wciąż umawia się na randki, u Anny nie mogło układać się lepiej: szczęśliwa trzydziestolatka z pracą, którą kocha. Jednak nie zawsze tak to wyglądało – o niektórych wydarzeniach z przeszłości wolałaby zapomnieć.
Kiedy pojawia się James Fraser – człowiek, przez którego najadła się kiedyś największego wstydu na świecie – jej życie przewraca się do góry nogami. Jednak wygląda na to, że James się zmienił. Uprzejmy. Dojrzały. Zabawny. Ludzie się zmieniają, prawda? Dlaczego więc Anna boi się mu zaufać?
Ta książka sprawi, że w jednej minucie będziesz się śmiać, a zaraz potem utoniesz we łzach!


Na urlopowy wyjazd wzięłam stos książek, których recenzjowanie mnie goniło, wzięłam też jedną z prywatnych zakupów. Książkę, którą polecała Klaudyna przekonując, że skoro tak mi się spodobała „Nie mów nic kocham Cię” to ta też przypadnie mi do gustu. Kupiłam ją dosłownie tuż przed wyjazdem, chociaż nie mogę powiedzieć bym cierpiała na niedobory na półkach – no ale wiecie. Wiecie prawda?

„Uwaga to może być miłość” to powieść autorki, po której kolejną książkę sięgnę w ciemno. Jeśli ktoś nie czytał jeszcze „Nie mów nic kocham Cię”, naprawdę gorąco polecam. Jest bardzo dobra i ciepła. Natomiast „Uwaga to może być miłość”, nie zaczyna się słodko. Anna ma 32 dwa, lata gdy miała szesnaście była szkolnym pośmiewiskiem, gruba i potworowata.  Byłą wniebowzięta, gdy najpopularniejszy chłopak w szkole zaproponował jej wspólny występ na zakończenie szkoły, nie przypuszczała, że to podpucha, że chłopak zrobił to by ją publicznie upokorzyć. No, ale minęło 16 lat Anna schudła i wyładniała, odnosi sukcesy, jest świetna w swojej dziedzinie, ale wciąż tkwią w niej kompleksy sprzed lat. Faceta szuka w internecie i trafia na popaprańców. Wzbrania się przed pójściem na jubileusz szkolny, boi się starych demonów. Za namową przyjaciół idzie, spotyka swoich prześladowców, ale nikt jej nie rozpoznaje, później niestety drogi ich się znowu przetną, tylko Anna postanawia się nie ujawniać… Jak długo jednak można ukrywać oczywistość? Na dodatek problem zamążpójścia siostry Anny, kwestie internetowych randek i wiele innych zabawnych i wzruszających perypetii dopadnie nas na kartach tej powieści.

Kolejna książka i kolejny gotowy scenariusz na komedię romantyczną. Właściwie mogłabym o niej napisać to samo, co pisałam o jej poprzedniczce. Chętnie oglądnęłabym film… Autorka ma bardzo ciepły styl, przykuwa uwagę. Jej książki uspokajają, chociaż tutaj tematyka jest trochę ciężka, tu problemem bohaterki nie jest tylko samotność, ale samotność wyrosła na fundamencie niepewności i szkolnego prześladowania. Chyba każdy z nas z autopsji zna przykłady, gdy życie szkolne zapisało w Nas poczucie beznadziejności w jakiejś kwestii, czy to przekonanie że jesteśmy ofermą sportową, czy to, że bazgrzemy, czy to że nie znajdziemy miejsce w społeczeństwie. Anna przeszła wyższy poziom tragedii i fragment gdy o tym opowiada – uwierzcie chwyta za serce- piękna jest ta scena… .


Być może uznacie, że książka jest banalna, bo oto znowu wyśmiewanie w szkole kaczątko staje się łabędziem… tak jest ten wątek, ale moim zdaniem tutaj jest to lepiej poprowadzone właśnie dlatego, że autorka nie mówi nam „ha! Schudnij, wszystkie Twoje problemy znikną”, nie – pokazuje, że problemem jest psychika, a ją ciężko zmienić, czy jest na to recepta – nie! To zbyt indywidualne. Anna uciekała w naukę, dzięki temu osiągnęła świetną zawodową pozycję, ale ucieczka w pracę nie załatwia problemu, przed którym uciekamy. Prawdziwe co nie?

Wątek miłosny… też jest fajny, dynamiczny, do tró loffa nie pałamy od razu sympatią… tak ma być, jego postać zmienia się, ewoluuje, tak jak nasze uczucie…



Moim zdaniem książka jest – świetna… będzie wysoko w sierpniowym rankingu… oby więcej takich. Czekam na następną. Autorko!! Pisz szybciej ;-)

23 komentarze:

  1. Książka wydaje się lekka i sympatyczna;) Kiedy na nią trafię na pewno ją przeczytam. Czasem takie pozycje są wręcz niezbędne;)
    Pozdrawiam!

    pokolenie-zaczytanych.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dokłądnie tak, ale swoje trzeba przeczytać, żeby to zrozumieć.

      Usuń
  2. Z chęcią przeczytam, myślę, że historia podniesie wiele osób na duchu.

    OdpowiedzUsuń
  3. "Nic nie mów, kocham cię" mi się podobało, więc myślę, że i ta mi się spodoba. McFarlane pisze takie komedie romantyczne, które chętnie bym obejrzała, nawet te okładki takie filmowe...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Okładki jak plakaty - dokładnie. Też bym zobaczyła ekranizację :)

      Usuń
  4. Czytałam już u Cyrysi recenzję tej książki i powtórzę to, co napisałam pod jej postem. Naprawdę mam nadzieję, że bohaterka kopnie w tyłek faceta, który wiele lat temu tak się z niej naśmiewał :P Pewnie tak się nie dzieje i ona i ona w końcu się pokochają, ale ja właśnie taki scenariusz bym wolała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dokładnie!! do pewnego momentu miałam jak Ty, normalnie krzyczałam "weź daj mu po łbie, po pysku i każ iść do diabła", ale pewne fragmenty dużo zmieniaja <3

      Usuń
    2. No obym też dała się zmianie przekonać, bo jeśli nie to pewnie będę niezadowolona z książki :P

      Usuń
    3. dasz się przekonać, wspomnisz moje słowa ;)

      Usuń
  5. A ja pomimo banalności, uwielbiam takie historie. Jestem romantyczką od urodzenia, więc mogę takie dzieła czytać tomami :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo komu przeszkadzają banały, każda z nas marzy o takiej banalnej historii ;)

      Usuń
  6. Kolejna książka do przeczytania, kolejny autor do poznania :)

    OdpowiedzUsuń
  7. O! To urlop na pewno był udany ;) Z taką książką nic tylko delektować się wolnym :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Było idealnie... przyszła pora na powrót, jak książek zaczęło brakować.

      Usuń
    2. Gdyby ilość moich dni urlopowych zależała od ilości książek to wzięłabym ich dokładnie 365 ;) I zatrudniła tragarza, by je za mną tachał ;)

      Usuń
    3. jechałam i wracałam autem, ale bałam się o wytrzymałość walizy... :P

      Usuń
  8. Czasami lubię sięgnąć po lekkie lektury, więc ten tytuł również sobie zapisuję, bo historia wydaje się ciekawa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po tę musisz sięgnąć, poczekaj jak się zrobi za oknem ponuro, ta książka Cię rozgrzeje - zobaczysz!

      Usuń
  9. Cieszę się, że Ci się spodobała, ale oczywiście byłam pewna, że właśnie tak będzie :)
    Zgadzam się, że filmy na podstawie jej książek byłyby prześwietne - mimo że wpisują się w dość pospolity gatunek, są zdecydowanie niebanalne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no ja myślę!! chorowałam na nią w dużej mierze przez Ciebie.
      Są niebanalne i mają w sobie moc, coś takiego, że magicznie się je czyta

      Usuń
  10. Jak to możliwe, że nie znam twórczości tej autorki? Widzę, że pora to zmienić. Zaczynam rozglądać się za tą książką :)

    OdpowiedzUsuń

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.