Strony

piątek, 12 września 2014

"Dobre dziecko" - Roma Ligocka

Nowa, długo oczekiwana powieść Romy Ligockiej!
Intymne wyznanie nastoletniej „dziewczynki w czerwonym płaszczyku”. Autorka odkrywa w niej nowy, do tej pory skrywany, fragment historii swojego życia. To opowieść o niezwykle emocjonalnej więzi córki z matką, o dojrzewaniu nastolatki, miłości, samotności i cierpieniu.
Punktem wyjścia jest odkrycie przez córkę romansu matki z żonatym mężczyzną. Roma, dojrzewająca nastolatka, czuje się przez matkę zdradzona. Przeraża ją cielesność i zmysłowość miłości, szpieguje więc matkę, aby uniemożliwić ten związek, ale też by poznać nieznane oblicze najbliższej jej osoby. Niezgoda na rzeczywistość jest w Romie tak wielka, że prowadzi ją do anoreksji. Autorka śmiało i szczerze po raz pierwszy opowiada o tym doświadczeniu i walce z pragnieniem śmierci.
Dziewczyna musi także stanąć do walki o życie swojej matki, która nie wytrzymując presji otoczenia i dramatyzmu sytuacji, podejmuje próby samobójcze. Jest to dla wrażliwej nastolatki przyspieszona lekcja dorosłego życia.
W powieść wkomponowane są fragmenty Pamiętnika Anny Abrahamerowej – babci Romy. Jest to piękny opis przedwojennego żydowskiego świata Krakowa: bale, stroje, luksus… Lektura pamiętnika jest dla Romy ucieczką od rzeczywistości, przeniesieniem się do ulubionego świata wyobraźni, ale też do historii własnej rodziny.



Ta książka chodziła za mną od ponad roku… nie wiem czy nie od dwóch lat. Wiedziałam, czułam, że jest warta przeczytania, ale ciągle coś mnie wstrzymywało. Dopiero promocja na stronie Wydawnictwa Literackiego, które sprzedaje książki – nówki, według Wydawnictwa bardzo zdewastowane, za pół darmo(stan świetny – wyprzedaż polecam), skusiła mnie skutecznie. Wyczekiwałam listonosza jak wyzwolenia… Zaczęłam podczytywać, tak od niechcenia… w końcu stwierdziłam, że nią będę się bronić, bo książka zasługuj na czytanie. Tak jak rzadko która. Nie jest dynamiczna, ale uczucia i świat w niej opisane, są jak gęsty roztwór, zanurzamy się w nim, w cudzym smutku i traumie i bodźce ze świata są przytłumione. Kraków, lata pięćdziesiąte… tam jesteśmy… Jedna z najbardziej wstrząsających książek jakie czytałam, chociaż spokojna jak płynąca leniwie rzeka, w której, pod powierzchnią jest cały burzliwy kosmos.

„Nie wiem, czy tam, dokąd lecę, może mnie spotkać nieoczekiwane szczęśliwe zakończenie – czy nasze losy kiedykolwiek mogą mieć jakiś happy end?”. Takie słowa czytamy już niemalże na samym końcu książki. „Dobre Dziecko” kończy się tam, gdzie Roma Ligocka zaczęła swoją opowieść, w Buenos Aires, siedząc nad brzegiem Rio de la Platta, z dystansu tysięcy kilometrów autorka patrzy na swoje życie. Bo tu jest inny świat. „Tutaj widać, jak nieważny jest czas. Może czas jest osobą? Trochę despotyczną, trochę złośliwą? Może tylko kpi sobie z nas, a my traktujemy go poważnie?” i tak od dumania nad naturą czasu przechodzi do własnego życia. Wiele przeżyła, na swój temat usłyszała wiele. Czy przeżyte w czasie wojny traumy pozwolą jej, tak po prostu żyć? Kochać? „Umiem tylko kochać. Nie umiem być kochana. Nigdy nie umiałam – nawet jako dziecko. Prosiłam, modliłam się o czyjąś czułość, o uwagę 0 zawsze dostawałam jej za mało. Byłam tylko samotną dziewczynką w obcym świecie i chyba ciągle nią jestem.” Holocaust zabrał jej dzieciństwo, rodzinę, korzenie, spokój i beztroskę.  Nie czytałam JESZCZE „Dziewczynki  w czerwonym płaszczyku”, wyobrażam sobie jaka to musi być mocna książka, bo Ligocka pisze o uczuciach dotykając duszy czytelnika, a skoro w czerwonym płaszczyku opisze życie w getcie, o którym w „Dobrym dziecku” mamy tylko wzmianki, to… książka będzie jak mocna i ostra jak policzek. Ligocka patrząc na swoje życie widzi, co zabrała jej wojna, z powodu żydowskiego pochodzenia musiała się ukrywać, porzucić dom, zmienić nazwisko. „Nigdy nie miała domu ani nawet własnego nazwiska – kazano jej zapomnieć, jak się nazywa. Kazano nauczyć się nowego nazwiska, kupionego za pieniądze. Po to żeby przeżyć. DO dziś, kiedy się przedstawiam, mam dziwne uczucie, wiem, że moje nazwisko tak naprawdę nie jest moje, a to prawdziwe moim być przestało.”  Dziecko, tylko dziecko, ale już zaszczute, nauczone ucieczki i strachu, a tej nauki się nie zapomina, nawet gdy Niemcy odchodzą, przychodzą komuniści, którzy nie są aniołami…

Roma wspomina życie po zakończeniu okupacji, chociaż czasami przewijają się również klatki z życia w getcie, w ucieczce przed Niemcami… to ją ukształtowało, nauczyło strachu, pozbawiło rodziny. Została z matką, owdowiałą i osieroconą kobietą, która wpędzi córkę w najgorsze kompleksy i neurozy. Tylko czy można ją za to winić? Matka Romy pochodziła z zamożnej rodziny(książka jest przeplatana fragmentami dziennika babci Romy), wyszła za mąż za gorzej sytuowanego mężczyznę, ale się kochali. Mąż umarł zaraz po wojnie, a reszta rodziny umarła w obozach, Ci co przeżyli stoją w rozkroku, pomiędzy życiem i śmiercią, przeszłością i dniem dzisiejszym. Wpadają w dziwną schozofrenię, z jednej strony chcą używać życia, bo po tej strasznej wojnie widać, jak krucha jest granica pomiędzy życiem, a śmiercią, a z drugiej pęta ich trauma, smutek… Gdy jeszcze Roma odkrywa, że matkę łączy romans z żonatym mężczyzną dziewczynka odsuwa się od niej. Jednocześnie kochając matkę, troszcząc się o nią, Roma brzydzi się tego co mama robi i nie pozwala się dotykać. „Myślę, że trudno jest komuś pokazać, że się go koca, bo ten ktoś nie zawsze może zrozumieć, dlaczego się coś mówi albo dlaczego się coś myśli… i czasem się kogoś kocha, ale się myśli, że on jest obcy… i nie wiadomo, jak mu to powiedzieć.” Kwintesencja nieporozumień z ludźmi, których kochamy.
Cała książka jest poruszającym wyznaniem, spowiedzią kobiety, która przeżyła już trochę i nie wstydzi się mówić o swoich traumach. Ligocka pokazuje nam swoje wnętrze, rozdarte, zastraszone… i mówi: „Wszyscy jesteśmy przedziwną mieszaniną strachu, słabości, dobrych intencji i złych uczynków. Szczególnie kiedy tkwi w nas zadawniony, nieuświadomiony lęk.

To co przeżyła autorka jest wstrząsające, metody wychowawcze, nerwice i historia, która od czasu do czasu upominała się o daninę.  To historia duszy, której odmówiono stabilizacji i ciepła… Poruszająca.

Naprawdę chciałabym Wam polecić tę książkę. Jest osobista, trudna bo sączy się z niej obezwładniający smutek,   warta jest uwagi i tego by ją przeczytać. Podobno niedługo ma wyjść kontynuacja… nie mogę się doczekać!!

Dobrze, że to mój egzemplarz, oblepiony karteczkami indeksującymi






Wszystkie cytaty pochodzą z książki: R. Ligocka, "Dobre dziecko", Kraków 2012

16 komentarzy:

  1. Czytałam kilka książek Ligockiej i podoba mi się to co pisze. tej książki jeszcze nie czytałam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja muszę po inne książki sięgnąć... ta książka była niezwykła, chcę więcej

      Usuń
  2. Czytałam do tej pory tylko jedną książkę tej autorki, i pamiętam, że jej proza mnie uwiodła. Z chęcią więc skuszę się i na tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta jest moją drugą, wcześniej czytałam felietony

      Usuń
  3. Nie znam jeszcze twórczości tej autorki, ale po twojej recenzji mam ochotę poznać:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mocna i wzruszająca, widzę. Nie wyobrażam sobie życia w tamtych czasach, tego zaszczucia, strachu, zmiany tożsamości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Paradoksalnie to tylko elementy, a one się skłądają na dramat dziecka... naprawdę... ciężko opisać.

      Usuń
  5. Czytałam tę książkę, ba, mam swój egzemplarz. Jest piękna, osobista i bardzo poruszająca. Uwielbiam Romę Ligocką i jak tylko będzie z nią spotkanie to pójdę i chętnie ją uściskam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Własny egzemplarz jest niezbędny, w końcu warto mieć przy sobie, żeby zerknąć.

      Usuń
  6. Dzięki zapowiedzi nowej książki Romy Ligockiej "Droga Romo", weszłam na Jej profil i tak trafiłam do Pani. Pani Kasiu, dokładnie to samo odczuwam, czytając szczere wyznania pisarki. Każde jej zdanie chciałoby się zapamiętać. Zaznaczam sobie te mądre myśli prawie na każdej stronie. Dostarcza tyle emocji, wzruszeń. Te wszystkie przeżycia kształtowały ją na wrażliwą i mądrą, pokorną wobec życia kobietę, Ja nigdy nie zapomnę "Dziewczynki w czerwonym płaszczyku". Swoje emocje też wyrażam na swoim blogu. Jeśli Pani da się zaprosić, to serdecznie zapraszam :) http://myslirzezbioneslowem.blogspot.com/2014/05/dziewczynka-w-czerwonym-paszczyku.html

    OdpowiedzUsuń
  7. Teraz przeczytałam, to co niżej. I czuję się, jakbym właśnie się narzuciła (czy to jest to niepożądane spam?)- jeśli tak, to przepraszam. Zaciekawiła mnie bardzo Pani recenzja i podobne odczuwanie. Mój blog dopiero raczkuje od lutego tego roku i każda bratnia dusza jest mi bliska :) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Komentarze niektóre są zatwierdzane, a że ostattnio więcej pracuję, nie miałam kiedy.

      Miałam ostatnio kupić "Dziewczynkę" i kurczę... nie kupiłam ;/

      Usuń
  8. Nie narzuca się Pani, skądże!! Cieszę się z Pani odwiedzin :))

    OdpowiedzUsuń
  9. :) Też chciałabym mieć wszystkie książki Romy Ligockiej na własność. "Dziewczynkę w czerwonym płaszczyku" wypożyczylam w bibliotece nie mając świadomości ile dostarczy mi wzruszeń, emocji, wrażeń.Takie książki zostają z nami na zawsze. Polecam.

    OdpowiedzUsuń
  10. O prozie Pani Romy Ligockiej dowiedziałam się od mojej siostry/przyznam ,że już mamy swoje lata siostra lat 59 ja 57/siostra jest zauroczona,podobnie jaka piękna proza,zaczytuję się w Pani książkach,serdecznie pozdrawiam i życzymy zdrowia pięknego

    OdpowiedzUsuń

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.