Glenys Carl, matka trzech dorastających synów, dowiaduje się, że najmłodszy z nich, Scott, uległ poważnemu wypadkowi i w stanie śpiączki przebywa w szpitalu w Sydney, w Australii. Glenys opuszcza zimną Europę, by na drugim końcu świata zmierzyć się z budzącą lęk rzeczywistością, która na zawsze odmieni jej życie.Leżący w szpitalnym łóżku Scott, na skutek doznanego urazu mózgu, pogrążony jest w sztucznym, głębokim śnie. Szanse na to, że się obudzi, są znikome. Choć rokowania są tak niepomyślne, matka podejmuje rozpaczliwą walkę o odzyskanie syna; o jego przebudzenie, a potem przywrócenie mu sprawności. Odzyskanie świadomości oznacza dla chłopca rozpoczęcie długiej, wymagającej ogromnego nakładu sił i środków rehabilitacji. Niespodziewanie, cenną pomoc oferują obcy ludzie, wolontariusze, którzy w Australii, a potem w Anglii zjawiają się tłumnie, oferując swój czas, najlepsze chęci i umiejętności. Przez otwarty, pełen serdecznego ciepła, dom Scotta i jego dzielnej matki przewijają się niezliczeni ochotnicy. Każdy z nich coś po sobie zostawia i każdy dostaje w zamian odrobinę z tej niezwykłej, niewidocznej aury otaczającej Scotta i Glenys.W twoich rękach, to prawdziwa, wzruszająca opowieść matki o zmaganiach z chorobą i niespodziewanym kalectwem ukochanego syna. Opowieść o tym, jak błyskawicznie i nieodwracalnie odmienia się los i jak trudne wyzwania stawia przed nami życie. Przede wszystkim jednak, jest to historia o wielkiej miłości, niesłabnącej nadziei i wierze w ludzi i w siłę niesionej przez nich bezinteresownej pomocy.
Matris
superbum est nomen et nimium potens. Dumne i przepotężne jest miano matki,
napisał ongi Seneka młodszy. Niewiele
się zmieniło w tym temacie, bo chyba zagadnienia tak biologicznie uwarunkowane
nie przemijają. Macierzyństwo, troska o własne potomstwo jest uwarunkowana
biologicznie, dla świata liczą się młode, dlatego tak często matka poświęca się
dla potomstwa. Ocala przyszłość gatunku. A jednak są przypadki patologiczne i
ta patologia pokazuje, że macierzyńska niezłomność nie jest czymś oczywistym.
Czasami zaś wybucha na niebie supernova oddanej, kochającej matki, która robi
wszystko co w jej mocy by uratować swoje dziecko. Zwykle w jej cieniu chowają
się tysiące matek robiących to samo, samotnie, zmagając się z problemami
finansowymi. Walczą o to, co my uważamy za normę: uśmiech, uścisk dłoni,
przełknięcie.
Nie
o wszystkich się dowiemy. Od czasu do czasu pojawiają się świadectwa matek,
rzadziej ojców o walce z chorobą dziecka. Zwykle dotyczy to dzieci małych, a
rodzice od narodzenia toczą śmiertelną walkę. Tak często przegrywają…
Po
tę książkę sięgnęłam na skutek recenzji Oleńki, mam zaufanie do Jej gustu i w
chwili kryzysu przypomniałam sobie o niej. Zaczęłam czytać. Płakałam, czytałam,
znowu płakałam i myślałam. Głównie o tym jaki świat jest niesprawiedliwy. Ola
dostrzega w tej książce ciepło i wiarę: w świat i ludzi. Ja prócz tego widzę
niesprawiedliwość. Niesprawiedliwość na którą nic nie można poradzić, więc w
sumie po co się buntować?
Życie
Glennys nie było łatwe, upływało pod znakiem poszukiwania miłości i własnego
miejsca. Zapełniło się, gdy pojawiły się dzieci. Trzech synów, którym dała
swoją całą miłość i mądrość. Jej świat się wali, gdy dostaje telefon, że jej
najmłodszy syn, Scott, o którego stoczyła już walkę, tuż po urodzeniu, przeżył
w Australii ciężki wypadek. Jest umierający, lekarze chcą tylko by zdążyła się
pożegnać z dzieckiem. Glennys przebywa w Niemczech, już samo dostanie się do
Australii nie jest proste, ale czy istnieje jakaś siła która zatrzyma matkę
zdążającą do swojego dziecka? Nie ma, cała ta książka jest właśnie opowieścią o
sile i cudzie macierzyństwa w innym ujęciu. Zwykle o wspaniałości i cudach
macierzyństwa czytamy w kontekście ciąży, ruchów dziecka, maleństwa śpiącego
przy matczynej piersi… tymczasem, ta książka opowiada o prawdziwym cudzie
macierzyństwa, o sile matki która pokona system, która się nie podda i zarazi
swoją wiarą całe tłumy.
Pomimo
ogromnego cierpienia chorego mężczyzny, który musiał czuć się strasznie
upokorzony(umówmy się – każdy z Nas czułby się odarty z człowieczeństwa, gdyby
nie mógł nawet podrapać się za uchem, nie mówiąc już o bardziej zaawansowanych,
intymnych czynnościach), ta książka emanuje ciepłem i miłością, uczuciami,
które rozpalają serce i wzruszają. Nie zliczę ile razy targał mną szloch.
Okazuje
się, że nie tylko w Polsce służba zdrowia jest na bardzo dyskusyjnym poziomie.
Glennys opowiada o lekarzach, dla których ratowanie jest treścią żywota, ale i
o tych, którym powinno dać się zakaz zbliżania do żywych istot. Przerażające
jest, że nie każdy ma taką matkę jak Glennys, więc niektórych poddaje się
zabiegom, które mają tylko ułatwić życie lekarzom. Smutne to… Hipokrates pewnie
by się zdziwił.
|
topimy emocje w kawie |
Glennys
na skrzydłach nadziei i lęku gna do syna. Rozpocznie heroiczną walkę,
zaangażuje w to setki osób. Stworzy genialny system, który ma pomóc synowi
stanąć na nogi, wbrew przewidywaniom lekarzy… chociaż pełno jest sytuacji
kryzysowych ona nie traci nadziei, walczy, z uśmiechem, pociesza innych:
„Życie
jest namalowane grubszą kreską, niż nam się zdaje, możemy więc tylko starać się
postępować jak najlepiej.”
Ta
książka jest jak katharsis jak przypomnienie o tym co w życiu jest ważne… Od
czasu do czasu lubię po takie książki sięgać, na dłuższą metę one masakrują
moje wnętrze.
|
zima, ale książka grzeje, mimo wszystko |
Miło mi ;) Polecam się zawsze i wciąż!
OdpowiedzUsuńTeż dostrzegłam tą niesprawiedliwość, nieludzkich lekarzy, chory system, który autorka demaskuje... Tylko nie pisałam o nich, są oczywiste. Natomiast rzeczywiście bardziej nasyciły mnie te dobre - mimo wszystko - emocje. Ta kobieta jest niesamowita, ta matka jest niezwykła. Udzielił mi się jej zapał, jej siła, jej nadzieja. I dlatego to jedna z najważniejszych dla mnie książek minionego roku.
Cieszę się, że tak mocno ją przeżyłaś, że poruszyła Ci serce.
;*
PS: Masz dwa razy ten sam fragment powtórzony w poście. Coś się skopiowało niechcący.
Komputer chyba złapał zawiechę, większą niż ja.
UsuńZ Twoich polecanek korzystam wciąż i wciąż :)
Nie dziwię się, że dla Ciebie była inspiracją roku, dla mnie będzie po prostu poruszającą książką. AŻ takiego wrażenia nie zrobiła, ale wiadomo czytałyśmy w "innym stanie" :)
Nie rozumiem, dlaczego takie książki nie są nagłaśniane, bo powinno wiedzieć o nich znacznie więcejosób, Dobrze, że trafiają sie takie osoby jak Ty i Oleńka, które jeszcze pokazujecie wartościowe książki.
OdpowiedzUsuńTo proste, one zmuszają do myślenia. Cierpienie zaś jest niemodne... zmusza człowieka do myślenia o czymś innym niż pogoń za pieniądzem. I człowiek jeszcze zmądrzeje...
UsuńStrasznie mnie zaciekawiła ta książka. Bardzo podziwiam wszystkich rodziców, którzy toczą walkę o zdrowie i życie swoich dzieci i potrafią się przy tym nie załamać.
OdpowiedzUsuńJa też. Od czytania o tych tragediach macierzyństwa mi się odechciewa. Po prostu
UsuńAle z drugiej strony, spójrz na chociażby matki - blogerki na instagramie. Jak dziewczyny się cieszą z ciąży, jak czekają na poród, a później jak bardzo są szczęśliwe. Jednak jestem zdania, że macierzyństwo to fajny dar :)
Usuńa wiesz ile w realu znam dziewczyn które cieszą się na pokaz, pojawia się dziecko i nadal jest na pokaz, a w rzeczywistości dziewczyna zostawia dziecko babciom, ciotkom wszystkim.
UsuńDlatego szkoda, że macierzyństwo jest praktycznie dla każdej kobiety.
UsuńMuszę poszukać tej książki, bo bardzo mnie zainteresowałaś:)
OdpowiedzUsuńO taaaak spodoba Ci się :)
Usuń