Strony

piątek, 27 lutego 2015

"Nad Jeziorem Białym" - John Borrell



John Borrell był jednym z pierwszych cudzoziemców, którzy na stałe osiedlili się w Polsce po upadku komunizmu.
Rzucił pracę korespondenta zagranicznego „Time’a”, by założyć rodzinę (i przedsiębiorstwo) na brzegu krystalicznie czystego polskiego jeziora. Budując dom i pensjonat w ubogim regonie potrzebującym inwestycji i miejsc pracy, musiał stawić czoła urzędnikom w czasie, gdy w kraju szerzyła się korupcja, a żeby uzyskać kolejne pozwolenia, trzeba było wręczyć łapówkę.








Zapewne większość z Was słyszała o serialu Ranczo, opowiadającym losy Amerykanki, która przyjeżdża na wieś na krańcu świata i próbuje sobie ułożyć życie. Przybywająca z Zachodu jest dla mieszkańców ucieleśnieniem Imperialistycznego wroga, z którym przez lata socjalizmu nakazywano walczyć. Na dodatek, przybywając z innej kultury kobieta nie rozumie wielu, powszechnie obowiązujących nałogów, złych zasad i próbuje je zwalczać. Ponieważ Ranczo jest komedią, to jednak Lucy odnosi sukcesy, jest mimo wszystko lubiana i prędko staje się dawną dziedziczką, rozsądza spory, pomaga. Ranczo to tylko serial, komedia, fikcja, życie jest jednak inne. I  to, życie opisuje John Borrel w swojej książce „Nad Jeziorem Białym”.


John Borrell był wieloletnim reporterem. Los i historia rzucały go w miejsca gorące od wojny, po tak intensywnych chwilach człowiek chce zaznać spokoju, stabilizacji. Biedny John zakochując się w Polce i podejmując decyzję o wybudowaniu pensjonatu na Kaszubach, nie wiedział, że chociaż inter arma, silent leges[w czasie wojny milczą prawa], to jednak na wojnie jest chyba bardziej przewidywalnie niż w Polsce. Na wojnie, wróg jest zdefiniowany, chcąc w Polsce coś zrobić… wrogiem jest pozbawiona twarzy społeczność, która z zawiści gotowa jest zarżną kurę znoszącą złote jajka. Gdy John podejmował decyzję o osiedleniu się w Polsce nie wiedział, jak ten kraj – przechodzący transformacje ustrojowe, utrudni mu życie, ale dziś, po latach widok pensjonatu który stworzył – po prostu zapiera dech w piersiach. Właśnie skończyłam buszować po stronie ośrodka, a także oglądnęłam zdjęcia na FB i jestem oczarowana.

Jestem też podbudowana tym jak obcokrajowiec próbuje walczyć z tym, co my uznaliśmy za normę. Na pewno i Wy spotkaliście się z przekonaniem, że lepiej dać w łapę, niż się użerać, okropna biurokracja, brak narzędzi, aby z tym walczyć, a każdy kto próbuje jednak iść pod prąd uznawany jest za pieniacza i człowieka niespełna rozumu. Borrel, zadaje pytania z naiwnością dziecka, które nie rozumie tych układów i układzików, w bezlitosny sposób obnaża więc wady systemu, do których my przywykliśmy. Jest zdecydowanym człowiekiem więc wypowiada swoje opinie w bardzo mocny sposób, co może drażnić tych którzy mają inne poglądy.
Czytając początek, w oczy rzucało się, że książka przygotowana była na zagranicę, mamy tam dużo informacji wprowadzających, nudnych dla Polaka, ale już informacje o Kaszubach nie są tak powszechne i sądzę, że z ciekawością je przeczytacie.


Okazuje się, że nie trzeba jechać do Prowansji, Toskanii, Andaluzji, by zerwać z dotychczasowym życiem i stworzyć miejsce z sercem. Borrel pokazuje, że i w Polsce są takie miejsce, a opisuje to z taką pasją i dumą – jak najbardziej zasłużoną, że chce się spakować walizkę i tam pojechać. Tak, oczywiście że po polsku Mu zazdroszczę, czy można inaczej, gdy widzi się takie piękne miejsce? Zazdroszczę jednak po chrześcijańsku, ciesząc się, że ktoś budzi się codziennie i widzi takie piękno za oknem.
Współczuję autorowi całej tej batalii, muszę Wam powiedzieć, że krew mi się burzyła gdy czytałam o tym jak rzucano Mu kłody pod nogi. Takie draństwo nie mieści mi się w głowie, wali w moje poczucie sprawiedliwości i najzwyczajniej w świecie boli.
Cieszę się, że ta książka została napisana, że ja mogłam ją przeczytać. Bardzo interesująca pozycja. Napisana dobrym, reporterskim stylem, eleganckim językiem, z humorem, dystansem, czasami elementami makabry!

Z tego co wiem, premiera już na dniach – 4 marca.

6 komentarzy:

  1. Czy to Jezioro Białe niedaleko Chełma jest niejako "bohaterem" tej powieści? Z wielką chęcią przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Polska oczami cudzoziemca - to może być ciekawe:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zdecydowanie nie dla mnie, choć sam wątek Polski z perspektywy kogoś kto jeszcze nie przywykł do realiów naszego kraju może być ciekawy, aczkolwiek mimo to nie skuszę się.
    Zapraszam do mnie: http://chcecosznaczyc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. To co, robimy wielki, blogerski wypad do tego ośrodka? ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jestem ciekawa tych "informacji wprowadzających o Polsce": jest taki mały kraj, w Europie Wschodniej...

    OdpowiedzUsuń
  6. Gdy znalazłam tę książkę w zapowiedziach miałam mieszane uczucia. Ponieważ bardzo lubię tego typu reporterskie opowieści, doszłam do wniosku, że to będzie coś dla mnie. Z drugiej strony - wydaje mi się, że jest to pozycja interesująca bardziej kogoś, kto żył i żyje z dala od polskich realiów, dla kogo to, o czym autor opowiada, jest nowością, a nie codziennością. Codziennością, która każdego dnia wciska się drzwiami i oknami i zmusza do zaciskania pięści oraz gryzienia się w język. Mimo to przeczytam, bom ciekawa.

    OdpowiedzUsuń

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.