Hanka – owoc romansu matki z żonatym mężczyzną – wiedzie bardzo skromne życie w bieszczadzkiej wiosce, dopóki na jej drodze nie staje przyrodnia siostra, o której istnieniu dziewczyna nie miała pojęcia. Spokojna dotąd egzystencja bohaterki w jednej chwili staje na głowie, a ona sama niespodziewanie ląduje w samym centrum światka stołecznych celebrytów. Czy wychowana na głębokiej prowincji dziewczyna podoła wyzwaniom, czy też położy uszy po sobie i bogatsza o niecodzienne doświadczenia powróci na stare śmieci?
Nie
ukrywam, że autorki powieści „Siostra mojej siostry” jest, była mi zupełnie
nieznana. Okładka, ładna, opis ciekawy.
Pomyliłam się, zapisałam się na książkę w ciemno, myślałam, że to inna
tematyka i autorka. Czy bym się na tę skusiła? Nie wiem. Taka tematyka, może
być ciekawa, gdy tło psychologiczne, wątek obyczajowy, są dobrze zrobione.
Jeśli to leży, to nie pomoże nic. Książka wtedy jest na poziomie telenoweli
brazylijskiej.
Hanka
mieszka w Bieszczadach, nie ma nikogo na świecie. Matka jej obumarła, ojciec
kiedy spotykał się z jej matką i wziął był został ojcem Hanki miał już swoją
rodzinę. Do pewnego momentu, owszem płacił alimenty, ale koniec końców
dziewczyna zostaje sama, zmuszona do zarabiania na życie prowadzeniem budki z
goframi nad zalewem, a pech chce, że pogoda paskudna. Nagle! Jak za dotknięciem
czarodziejskiej różdżki, jak za popchnięciem domina jej życie się zmienia.
Nagle! Odnajduje nowe lukratywne(względnie zajęcia), odnajduje się jej
siostra(bardzo znana prezenterka). Hanka wyjeżdża ze wsi, aby rozpocząć życie w
Warszawie z siostrą, która odnalazła ją po śmierci ojca. Jak to w
bajkach/telenowelach bywa, jedna siostra jest dobra, druga zła. Dobrą spotyka
adoracja tłumu, chociaż życie brutalnego miasta daje w kość. Itp. Wszystko jednak zmierza do tego by dobro
zatryumfowało.
Kurtyna.
Najlepiej
milczenia.
Dawno
nie czytałam tak naiwnej książki. Dawno. Tak stereotypowej, naiwnej . Jeszcze,
żeby bohaterowie byli naturalni, ale autorka zastosowała najbardziej irytujący
– moim zdaniem – zabieg: uparła się, że jasno wyłuszczy nam kto jest dobry, a
kto zły. Więc Hanka, ma wszystkie możliwe cnoty, może nie olśniewa urodą, ale
jak tylko zajmie się nią kosmetyczka… no inna kobieta, jest anielsko dobra,
życzliwa, pomocna. Jej siostra Kaja, jest olśniewająco piękna, ale i zła.
Bardzo zła, dwulicowa, wyzuta z uczuć, bez serca, współczucia – demon. Ale to Hanka na końcu książki traci w moich
oczach wszystko. Okazuje się, że facet do którego wzdycha ma żonę. Żona miała
wypadek w górach, teraz prawie nie ma z nią kontaktu, dla faceta – oczywiście –
żona nie istnieje. Hance ona przeszkadza. Jej przeszkadza fakt, że ukochany zapomniał, że ma żonę, nie to
że jego słowo jest o kant kuli rozbić, bo ślubuje się w zdrowiu i w chorobie. Mam bardzo osobisty stosunek do tej
historii, bo znam taką osobę, jej mąż też w pewnym momencie się zbiesił,
znalazł sobie nową panią. I nieprawdą jest, że żaden sąd nie da rozwodu, da. Zanim się wypowie takie kategoryczne
stwierdzenie, zapraszam do kwerendy. I czy ta żona wyzdrowieje, czy nie, to nie
żona jest problemem. Problemem jest facet, który nie uszanował jednej przysięgi
i złamie kolejną, gdy pojawią się perturbacje. Hanka straciła w moich oczach,
za samo rozważanie.
Jeżeli
to kolejna książka o środowisku telewizyjnym, to nijaka, ani zabawna, ani
niewiele wnosi, ani realistyczna. Zresztą realizm, konsekwencja w tej powieści
leżą. Czyta się ją bardzo szybko, ale jest nijaka, spłowiała. Wszystko już było
i w lepszym wykonaniu. Dużo lepszym. Jak głusza – to Bieszczady, jak wielkie
miasto – to Warszawa, jak kariera dla dziewczyny ze wsi – to telewizja, jak
Księciuniu – to bogaty. Nie polubiłam, ani Hanki bo jest tak cukierkowa, naiwna
i ojej, ani Kai, bo ona ma charakterek, ale autorka zepchnęła ją na margines.
Absztyfikanci zlewają się w jedną plamę.
Nie
i nie. Nie polecam. To nie jest nawet debiut autorki, po inne – chociaż mają
piękne okładki – w najbliższym czasie nie sięgnę. Muszę dla odtrucia poczytać
coś dobrego.
Czytałam już jedną recenzję tej powieści i od razu rzucił mi się w oczy stereotypowy podział: dziewczyna ze wsi to ułożona, dobra, a ta z miasta to bezwzględna karierowiczka. I to od mnie zniechęciło do sięgnięcia po tę powieść.
OdpowiedzUsuńBo to wkurza, taki schemat po raz milionowy jest po prostu oklepany. A z realizmem nic wspólnego nie ma
Usuńskojarzyło mi się z polskim filmem Oszukane, ale tam tylko podobny motyw był. Nie rozumiem zdania: Matka jej obumarła, ojciec kiedy spotykał się z jej matką i wziął był został ojcem Hanki miał już swoją rodzinę, ale myślę, że to tylko wkradła się zła konstrukcja ;) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńFaktycznie przekombinowałam ;)
UsuńA ja zastanawiałam się nad zakupem tej książki. Ufff, dobrze, że jednak znalazłam gdzieś jej recenzję :) i mogę powstrzymać się przed popełnieniem błędu
OdpowiedzUsuńczytałam i pozytywne teksty o tej książce, ale w mój gust nie trafiła
Usuń