Strony

środa, 3 czerwca 2015

"Najgorszy człowiek na świecie" - Małgorzata Halber

Krystyna czuje się wśród ludzi niepewnie. Od zawsze tak było. Nie wie, jak i o czym z nimi rozmawiać, choć od lat pracuje w telewizji. Jednak umie się kamuflować. Dla znajomych jest przebojową imprezowiczką, wygadaną i wesołą – bo wie, jak można dodać sobie odwagi. Wystarczy mały drink, może dwa. Przed szkołą, po pracy, przed randką, na imprezie. Żeby dobrze się bawić. Żeby wreszcie się nie bać. Żeby cokolwiek poczuć. Przecież wszyscy tak robią. 
Ale to lekarstwo działa tylko do czasu. Przed trzydziestką Krystyna decyduje się przestać. Na dobre. Wyleczyć ciało, ale przede wszystkim umysł.
Brawurowy debiut Małgorzaty Halber to szczera i bezkompromisowa relacja z krainy nałogu. To opowieść o szukaniu nowej drogi i o znajdowaniu odwagi, by wreszcie być sobą.



Za tydzień kolejne spotkanie Dyskusyjnego Klubu Książki, zakupiony z tej okazji tom zaczął być moim wyrzutem sumienia, tym bardziej że obiecałam komuś ją jeszcze pożyczyć. Wzięłam ją więc, aby doczytać, wczoraj usnęłam – ale byłam bardzo zmęczona, dziś miałam doczytać. Plan zrealizowany, ale w środku pustka. Książka zdążyła stać się sławna, chociaż chyba nie tak jak powinna, z drugiej strony, czy ktoś nie wpadnie w nałóg po jej przeczytaniu? Przecież w Polsce mamy tyle ostrzeżeń przed nadużywaniem alkoholu, wystarczy przejść się pod pierwszy lepszy sklep na wsi, żeby zobaczyć ludzi, którzy wsiedli nie w ten co trzeba życiowy autobus. A jednak każdy myśli, że jego to nie dotyczy, bo to tylko lampka wina, a alkoholicy nie piją dobrych win, bo marihuana nie uzależnia, a dopalacze, no to tylko w kryzysowej sytuacji. Już z jedną koleżanką się pokłóciłam, ona twierdziła, że ponieważ wychowała się w alkoholowej rodzinie wie o tym więcej i nie mam racji twierdząc, że telenowele pokazujące młodych pięknych, sączących winko lansują nową falę alkoholików, owszem nie uzależnionych od wódki, ale od wina. Dla mnie uzależnienie od alkoholu to każdy przymus picia, lub regularność. Nieważne czy to wino patykiem pisane, czy piwo, czy wódka, to nałóg.  Ponieważ jednak nigdy nie byłam w takim stanie jak autorka nie umiałam się początkowo wczytać. To były obce dla mnie przeżycia, ja powiedziałabym musisz po prostu przestać pić. Ale w takim stanie nie jest już nic po prostu.


Bohaterka książki – Krystyna uświadamia sobie że ma problem z alkoholem. Nie jest to problem błahy, bo dziewczyna  pije od wczesnych nastoletnich lat. Nigdy nie potrafiłam zrozumieć, dlaczego ludzie nie chodzą cały czas najebani(18).  Skoro dla niej praca, szkoła nie są wystarczającym powodem, żeby być trzeźwą, właściwie tak się boi, że dlatego pije. Spirala, perpetuum mobile. Przygniata ją presja, oczekiwania współczesności:  Nie da się na dłuższą metę znieść tego, że trzeba cały czas być fajnym.(29). Więc pod tym wszystkim był lęk. I to, że żeby nie być kurwa sama, SAMA przez cały czas, w tych odmętach autobusu 521, w tym instytucie Filozofii, w tym pokoju na pięterku w domu moich rodziców, żeby nie być sama, musiałam być najebana(53). Gdy powoli czuje, że przesadza z alkoholem sięga po narkotyki, w końcu, gdy uświadamia sobie problem, jest już naprawdę źle. Psycholog kieruje ją na terapię. Jako to?? Terapia AA, wiemy jak to wgląda, widzieliśmy filmy, a wiadomo, że w Polsce wszystko wygląda jeszcze gorzej niż w amerykańskich filmach. Pójście na terapię, to kapitulacja, wiemy jak ci którzy kaptują są postrzegani przez społeczeństwo. Ta terapia jest już wyrazem ogromnej desperacji. Krystyna jest inteligentna, skończyła filozofię, ciężko jej usiedzieć na terapii, słuchać psychologicznego bełkotu i dzielić się przeżyciami z ludzi z którymi nie ma nic wspólnego. Ta książka to opowieść o człowieku uzależnionym i boleśnie autentyczna historia wychodzenia z nałogu, z wzlotami i upadkami.

Na początku było mi ciężko, bo nigdy nie piłam tyle i tak. Owszem zdarzały się porządne imprezy, ale chociażby to że nigdy nie urwał mi się film i nie musiałam dzwonić do znajomych pytać co się działo, pokazuje jaki ze mnie imprezowicz, albo mam po prostu mocną głowę. Pójście do pracy, szkoły na rauszu jest dla mnie do dziś niewyobrażalne, bo kilka razy, gdy poszłam chociażby do biblioteki na kacu powodują moją konsternację. Po prostu pewnych rzeczy się nie robi. Tak lubię wyjść do knajpy, wypić ze znajomymi piwo, czy drinka, od spożywania wódki odeszłam, gdy miałam do wyboru: sen – albo imprezę. Nie rozumiałam tej dziewczyny, która miała ciekawe życie, a zaczęła je rujnować. A później wczytałam się we fragmenty w których się boi, boi opinii innych, boi się, że ciągle jest dzieckiem, boi się co dalej z nią będzie. To takie... ludzkie, bliskie mi. Mocne. Jak cios w twarz.



Wydaje mi się, że tej książki nie da się opowiedzieć, ją trzeba przeczytać i już cieszę się na dyskusję w DKK, oj będzie się działo. Linia pomiędzy życiem bez nałogu, a nałogiem – jest cienka, tak łatwo wpaść w sprężynę powtarzania, żeby poczuć się dobrze. Ja dziś przeżywam, że wpadłam w nałóg czytania i kupowania książek. I nie, wbrew temu co czytanie w książkowej blogsferze nie jest to jedyny dobry nałóg, każde zastępowanie życia, realnych konfrontacji czynnościami, które mają nam poprawić humor jest złe. I prędzej czy później źle się skończy.

Nie jest to książka przyjemna i lekka, naprawdę daje do myślenia i pokazuje świat alkoholika z nowej, nieznanej strony.


18 komentarzy:

  1. Spodobała mi się Twoja recenzja i zachęciła do przeczytania tej długo odkładanej na bok książki. Dzięki:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się i mam nadzieję, że się nie zawiedziesz :)

      Usuń
  2. Próbowałam się wczytać w "Najgorszego człowieka na świecie", ale nie dałam rady. Porzuciłam książkę (co rzadko mi się zdarza) po kilku rozdziałach. Zupełnie do mnie nie przemówiła...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale nie dziwię Ci się, ja też byłam tego bliska, ale końcówka, no dalszy ciąg - są lepsze

      Usuń
    2. Skoro twierdzisz, że dalszy ciąg jest lepszy, to może jeszcze do niej wrócę:)

      Usuń
  3. Faktycznie, tematyka książki skłania do myślenia. Początkowo nie miałam zamiaru jej poznawać, ale po twojej recenzji jednak zmieniłam zdanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też się na początku nastawiłam anty, ale DKK kolejny raz pokazał mi niezłą książkę

      Usuń
  4. Każda książka o nałogu nie jest lekka i przyjemna. Mam ją w planach. I nie ukrywam, że przyciąga mnie do niej nazwisko autorki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj nie jest, zwłaszcza gdy uświadamia jak łatwo wpaść w taką pułapkę

      Usuń
  5. Bardzo ciekawi mnie ta książka, lubię publikacje które poruszają skomplikowane tematy, których nie czyta się łatwo i przyjemnie, ciągle mam wątpliwości, bowiem książka ma tak skraje opinie... po Twojej recenzji chyba jednak się skuszę i sama się przekonam, jaki na mnie będzie miała wpływ ta książka :) Pozdrawiam serdecznie i życzę zaczytanego weekendu :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta książka jest warta uwagi, chociażby ze względu na celne - moim zdaniem - obserwacje współczesnego społeczeństwa, chociaż faktycznie początek mnie wymęczył

      Usuń
  6. Po tę książkę zamierzam sięgnąć ze względu na autorkę. Darzę ją dużą sympatią.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a ja autorki nie kojarzyłam, jako dziecko nie przepadałam za 5-10-15 ;)

      Usuń
  7. Widać, że nigdy nie miałaś do czynienia z alkoholizmem, totalnie nie rozumiesz jak to działa. Masz szczęście, gdyż ten problem dotyczy większości polskich rodzin.
    P.S. Tak ogólnie rzec biorąc bardzo lubię twoje recenzje. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ad. PS - Dziękuję :)

      Nie będę ukrywała, że znam problem alkoholizmu, znam z obserwacji, bo mieszkam na wsi a to jest tu bardzo powszechny problem. Natomiast moja podstawowa komórka nie ma tego problemu i tak doceniam to szczęście i nie będę pisać, że mam eru wie jaką eksperiencję. Nie mam - i niech tak zostanie :)

      Usuń
  8. Przeczytałam całą książkę z zapartym tchem, bardzo poruszająca, ale uważam że potrzebna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O bardzo potrzebna, chociażby po to by parę rzeczy sobie uświadomić

      Usuń
  9. Smutne jest to, że niektórzy uważają, że alkoholikiem jest się tylko wtedy, gdy pije się codziennie litry napojów wysokoprocentowych, nie zdając sobie sprawy z tego, że codzienne picie nawet po dwa kieliszki wina czy po jednym piwie to też już nałóg, skoro człowiek nie wytrzyma bez tej dawki alkoholu... To smutne, ale niestety prawdziwe. A książka daje do myślenia i to bardzo.

    OdpowiedzUsuń

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.