Strony

sobota, 28 maja 2016

"Głód" - Martín Caparrós

 Jestem głodna, myślę sobie wieczorem, gdy absolutnie nie powinnam jeść Umieram z głodu to najczęściej mówimy wracając do domu. Umieramy z głodu, padamy z głodu, żołądek przyrasta nam do kręgosłupa. Jest wiele określeń, które mają jeden cel, zakomunikować, że nasz organizm upomina się o posiłek. Słowo głód występuje też w związkach frazeologicznych, ale najstraszniejsze jest to, że głód występuje na ziemi. W każdej minucie pisania tego tekstu z głodu, na skutek niedożywienia umrze siedemnaście osób. Jeżeli jest jakaś książka po której można nabawić się depresji, zacząć brzydzić się własnego świata, to jest chyba ta. My po świętach wyrzucamy tony jedzenia, oglądamy reklamy kropli dla niejadków, a w Sudanie, Nigerze, Indiach, ludzie umierają, po cichu, gasną.





Reportaż totalny. Kronika naszych czasów. Jedna z ważniejszych książek non-fiction ostatnich lat.Ponad 795 milionów ludzi na świecie wciąż cierpi głód.Co dziewiąty mieszkaniec Ziemi nie ma co jeść.Niemal połowa dzieci, które kończą życie przed piątymi urodzinami, umiera z powodu niedożywienia – 3 miliony każdego roku.„Większość głodujących to ubodzy mieszkańcy krajów rozwijających się. Wciąż jest na świecie 1,4 miliarda ubogich […]. Miliard czterysta milionów ubogich, czyli ludzi, którzy nie mają niczego z rzeczy uznawanych przez nas za tak codzienne, tak oczywiste – domu, jedzenia, ubrania, światła, wody, perspektyw, nadziei, przyszłości – nie mają teraźniejszości”.Argentyński dziennikarz i pisarz Martín Caparrós zjeździł świat, próbując zrozumieć, dlaczego nawet dzisiaj dla dużej liczby z nas największym wyzwaniem pozostaje znalezienie odrobiny jedzenia. Przemierza Niger, Sudan Południowy, Madagaskar, Bangladesz, Indie, Stany Zjednoczone, Argentynę. Pisze o Chinach i Barcelonie, w której, w momencie kiedy pisarz kończy pracę nad książką, przybywa ludzi szukających resztek jedzenia w śmietnikach.Caparrós w porywający sposób przedstawia historię zmagań człowieka z głodem na przestrzeni wieków i udowadnia, że to właśnie głód był jednym z, a może nawet najważniejszym czynnikiem, kształtującym naszą cywilizację. Filozofia, sztuka, ekonomia, rolnictwo, gospodarka – u ich źródeł zawsze znajdziemy jedno słowo. Głód.Dlaczego zatem współczesny świat nie potrafi rozwiązać problemu głodu? Caparrós, jak na rasowego dziennikarza przystało, unika prostych odpowiedzi. Odwiedza wielkie biurowce, siedziby światowych firm i przeludnione slumsy. Na kilkuset stronach bezlitośnie obnaża mechanizmy pogłębiające problem niedożywienia. Eksplozja demograficzna, nierówności społeczne, spekulacje cenami żywności, masowy wykup gruntów, korupcja, fundusze walutowe, wielkie korporacje – to wszystko tworzy złożony system, w starciu z którym jednostka nie ma żadnych szans. Ogromna część książki to rozmowy: z politykami, działaczami organizacji pozarządowych, pracownikami korporacji, lekarzami i przede wszystkimi tymi, którzy każdego dnia całą swoją energię poświęcają na znalezienie czegoś do zjedzenia.Głód Caparrósa wytrąca z równowagi, zmusza do myślenia, a często nawet do zrewidowania swoich poglądów. To imponujący rozmachem reportaż oddający głos tym, którzy na ogół milczą.

Wiecie gdzie przeprowadzono najbardziej kompleksowe badania nad głodem? W Warszawie. W getcie, lekarze, którzy jeszcze byli przy życiu, chcieli opracować zbiorczy tekst, na przyszłość. Ktoś wyniósł ten tekst z getta i opublikował, kilka lat później, już po tym gdy tych lekarzy wsadzono do pociągu jadącego w stronę Treblinki. Co się stało z tymi, którzy posłużyli za obiekt badań… Dorosły człowiek powinien przyjmować ponad 2000 kilokalorii dziennie, naziści zaś uważali, że mieszkańcy getta powinni dostawać niespełna dwieście tychże, na dobę. W końcu nie byli nadludźmi. Tak często historia ludzkości jest historią walki z głodem. Mamy Żydów, którzy szemrają na pustyni, Rzymian żądających chleba i igrzysk, konkwistadorów, którzy jadą do krainy obfitości, Francuzów, którym kazano jeść ciastka, skoro nie mają chleba. Mamy Stalina, który zagłodził Ukrainę i do dziś chyba niewiadomo ile osób zginęło w końcu tylko jedna śmierć to tragedia. Później przyszedł Hitler, a dziś my potępiamy wszystkie te masakry, ale świadomość, że to samo dzieje się wciąż i wciąż, jakoś nie może wryć się nam w świadomość. Z drugiej strony, co robić, zresztą i takie pytanie stawia autor. Tylko czy przejście nad tym do porządku dziennego nie jest komformizmem?



Głód Martina Caparrosa to jedna z najbardziej wstrząsających książek jakie czytałam. Dziewczyna z sąsiedztwa czy Lśnienie to naprawdę nic. Podczas lektury tej książki, czułam się fatalnie sama ze sobą, z tym, że zaraz zjem śniadanie, że wiem co będzie na obiad. Chyba najbardziej mnie uderzyło to, gdy autor pytał Nigeryjki, o co poprosiłyby czarownika, który mógłby dać im wszystko – o krowę – ale serio prosisz o co chcesz – to o dwie krowy, bo jak się ma dwie krowy, człowiek nigdy nie będzie głodował. Chyba ta świadomość tego, że człowiek, nigdy nie zaspokaja tej podstawowej potrzeby, sprawia, że nie ma siły do marzeń, że samo słowo – marzenie – to abstrakcja. 120 milimetrów i 126 milimetrów, to granica niedożywienia. Jeśli dziecko ma mniej niż 120 milimetrów w obwodzie ramienia jest niedożywione. To jest 12 centymetrów. Tyle ma słoiczek mojego kremu. Sprawdźcie, jak to wygląda.



Pomyślcie, że dwuletnie dziecko waży tylko kilogram więcej niż ten gigantyczny noworodek o którym kilka tygodni temu mówiono w każdych wiadomościach, o rocznych dzieciach, które nie są w stanie utrzymać główki. O wdowach porzucanych w świętym mieście bo tam umrzeć to zaszczyt, bo skoro mąż umarł są niczyje. Mają umrzeć, z głodu, no chyba, że będą głośno śpiewać w świątyni, to dostaną miseczkę ryżu.




Nie wiem jak po tej książce się odnaleźć. Zaznaczyłam sobie wiele cytatów, miałam Wam wkleić, ale po prostu przeczytajcie tę książkę. Nie mogę o niej powiedzieć, że jest świetna, genialna, kozacka, czy – nie wiem jak młodzież teraz określa coś co jest mega – bo nie umiem określić w jakimkolwiek dobrym wyrazie książki, która tak mną dotelepała. Zmusza do refleksji nad naszym człowieczeństwem. Nad tym, kim jesteśmy i dokąd zmierzamy. Jest ciekawy fragment dla ideowych wegetarian, którym przyda się w dyskusjach.

Po tej książce już nic nie będzie takie samo. Wybaczcie miałkość tego tekstu, mam wrażenie, że wszystkie słowa jakie znam, będą za małe.



Książka do kupienia w księgarni Matras


8 komentarzy:

  1. Czytałam ją miesiąc temu, ale wiąż we mnie siedzi i myślę, że już we mnie zostanie. Zgadzam się z Tobą, że nie da jej się opisać, trzeba ją przeczytać i samemu przeżyć. Wstrząsająca, ale bardzo potrzebna. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mogę przestać o niej myśleć, opowiadam o niej każdemu, ale po prostu trzeba przeczytać.

      Usuń
  2. Znajoma poleca mi ją. Przeczytałem ten wpis i już mam książke Nr 1 w liście do przeczytania. Zapraszam również do mnie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale serio poznasz moc tej książki jak ją przeczytasz!

      Usuń
  3. Całkiem możliwe, iż kiedyś skuszę się na tę pozycję.

    OdpowiedzUsuń
  4. Podczas czytania Twojej recenzji dostałam wręcz wypieków. Ileż z tych opisanych przez Ciebie sytuacji, czy historycznych wydarzeń i mnie zapadło w pamięci. Ileż z nich wywołuje u mnie głęboko zakorzenione poczucie niesprawiedliwości i wstyd.

    Miałam nadzieję, że właśnie takich zagadnień dotyka ta książka, która pojawiła się na rynku jakoś jednocześnie z "Wykluczonymi" Domosławskiego. I o ile "Wykluczonych" już mam to przed "Głodem" bronię się nieco.

    Może dlatego, że boleśnie uświadomi mi, iż wyrzucanie resztek żywności, które coraz częściej mi się zdarza jest karygodne. A przecież ja o tym już doskonale wiem!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta książka jest jednym wielkim wypiekiem, ze wstydu, jesteśmy podłym, paskudnym i żałosnym gatunkiem. Oburzamy się na Holocaust i słusznie, ale nie chcemy wiedzieć, że liczba ofiar głodu rocznie to półtora Holocaustu. I że nakarmienie tych ludzi, nie byłoby cudem, nie byłoby trudne. Ale co tam, wyrzućmy niedojedzoną kanapkę...

      O tych "Wykluczonych" poczytam, bo chyba chcę poznać, ale muszę kurczę odpocząć psychicznie.

      Usuń

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.