Strony

środa, 11 maja 2016

"Ritterowie" Patrycja Pelica [ rzecz o mazurskiej duszy]

Uwielbiam sagi rodzinne. My Polacy umiemy takowe pisać, umiemy tworzyć epickie opowieści o losie jednostki porwanej przez burzliwy nurt historii. Nie musimy wymyślać dramatów, dzieje każdej rodziny mają w sobie chociaż jedną historię, która nadaje się na genialną powieść. Dlatego pewnie się nie zdziwicie gdy Wam napiszę, że byłam ciekawa Ritterów, skoro tylko ukazała się zapowiedź. Mazury to wprawdzie zupełnie nieznany mi teren, nie jestem z polską krainą jezior w żaden sposób związana, ale lubię powieści tam się rozgrywające. Zwłaszcza historyczne, bo historia Mazur jest dramatyczna i daje pole do popisu.



W pruskim Allenstein czas się zapętla i kluczy. W luterańskim zborze pachnie kawa, ceni się ciężką pracę, a dobry duch domostwa, pastor Martin Ritter, pisze kazania. Jednak tajemnicza przeszłość nadchodzi niczym burza i zabiera ze sobą ludzkie marzenia. Wielka miłość i rodzinne szczęście niszczy wojna, która rozdziela ludzi, każąc zapomnieć o swojej wierze, przeszłości i historii. Nikt nie wie, po czyjej stronie trzeba się opowiedzieć, cały świat miesza się i kotłuje, niczym w gigantycznym kalejdoskopie.Cztery pokolenia kobiet Ritterów, pięknych i pełnych temperamentu odważnych przedstawicielek swojego rodu, walczy z przeciwnościami losu. Łączy je nie tylko wspólna krew, ale i to samo imię. Jak czary, proroctwo, a może przekleństwo, niosą swoje przeznaczenie przez dziesiątki lat po to, aby na końcu wrócić do korzeni.Realizm magiczny Patrycji Pelicy przenosi czytelnika w utracony świat dawnych Prus. To zachwycająca w swej prostocie i kunsztowności zarazem historia, jaka na zawsze pozostaje w pamięci. Tu koło historii toczy się i zamyka, wraz z nieustającym powrotem wiecznej miłości mężczyzny i kobiety.

Anna Ritter, Niemka przybywa na Mazury, by odnaleźć swoje korzenie, ślady swojej rodziny, która niespełna sto lat temu zawitała w te strony, gdy jej daleki krewny, Martin Ritter, objął parafię w 1920 roku. Wtedy to były Prusy, dziś polskie Mazury. Nie można powiedzieć, by czas obszedł się z tymi ziemiami łagodnie. Tylko, że do wybuchu wojny życie Ritterów jest sielankowe, piękna okolica, specyficzne pruskie zwyczaje i tryb życia. Aż nadchodzi wojenna zawierucha. Możemy się tylko domyślać jak zagmatwane i tragiczne będą losy rodziny.

Oj gdy zaczęłam czytać tę książkę nie zapowiadało się, że będzie fajnie. Autorka pisze bardzo lirycznie, to jest bardziej język poematu niż powieści. Na początku mordowałam więc tę książkę okrutnie, bałam się czy dam radę ją skończyć. Jednak się zaparłam. Im dalej w lasy tym lepiej i zgadzam się z głosami, które twierdzą, że taki styl współgra z całą historię. Chociaż początkowo byłam sceptyczna, no bo te surowe Prusy i taki język. Tylko jednak krowa nie zmienia poglądów.

Polecam Wam wszystkim historię Ritterów, pięknie splecioną z mazurskim krajobrazem. Warto przez chwilę przyzwyczaić się do tego specyficznego stylu, aby odkryć urok tej historii i zaangażować się w losy bohaterów. Jestem pewna, że nie będziecie żałować.


Szczerze polecam!

10 komentarzy:

  1. Przy pierwszym podejsciu mi się nie udalo, spróbuję raz jeszcze

    OdpowiedzUsuń
  2. Dla mnie katastrofa. Drugie podejście sobie daruję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wiesz... :P a obie mamy tak podobny gust ;)

      Usuń
  3. Odradzam. Ja nie porywam się po raz drugi - po prostu wiem, że nie chcę marnować mojego czasu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie mimo wszystko coś ciągnęło, chociaż i Ciebie rozumiem ;)

      Usuń
  4. Miałam podobnie - trudny język straasznie mnie męczył, ale przy połowie już przepadłam i historia wyjątkowo mi się podobała :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdy przekroczy się pewien etap w tej książce, to już leci :)

      Usuń
  5. Ja też poległam za pierwszym razem, ale może w trakcie urlopu jeszcze raz się skuszę. Chociaż z drugiej strony wiem, że czeka na mnie mnóstwo książek, które mnie porwą...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odwieczny dylemat, ale ja nie potrafię nie kończyć, już książka musi mnie mordować.

      Usuń

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.