Strony

środa, 31 sierpnia 2016

"Efekt Rosie" - Graeme Simsion [ na poprawę humoru ]

Ostatnio jestem na prawdziwym książkowym odwyku. Nie tylko mniej czytam(niedobrze), to jeszcze nie kupuję. Bo po co mam kupować, skoro nie czytam zbyt wiele(jutro podsumowanie i się okaże jak podupadłam), a emerytury i tak nie dożyję. Jednak, ongi byłam w mieście i zobaczyłam w promocji drugą część Projektu Rosie ta pierwsza część całkowicie mnie uwiodła i pałałam żądzą posiadania kontynuacji. Książka kilka tygodni przeleżała na szczycie stosu(niebezpiecznie odchylając go, od pionu gwarantującego stabilność), ale ostatnio czułam się nijako, nie miałam ochoty na żadne eksperymenty. Lektura miała mi poprawić humor. A cóż lepszego może być niż profesor genetyki z zespołem Aspergera??







Don Tillman powraca! Niesztampowy bohater „Projektu Rosie”, genetyk ze zdiagnozowanym zespołem Aspergera, podejmuje wysiłek, by przyswoić sobie protokół norm i zachowań dotyczących ojcostwa. Inicjuje więc projekt „Dziecko”: ustala nowy system posiłków, by dostarczyć swojej żonie Rosie odpowiednią ilość substancji odżywczych, projektuje najbezpieczniejszy wózek świata (w komplecie z kaskiem dla niemowląt) - krótko mówiąc, doprowadza Rosie do szału. Na szczęście jego najlepszy przyjaciel Gene jest w pobliżu i służy mu nie zawsze dobrą radą... „Efekt Rosie” to niebanalna komedia z ujmującymi bohaterami, pierwszorzędnym humorem i wartką akcją.


Pożycie Dona i Rosie zaskakująco się układa. Oboje przeprowadzają się do USA, gdzie Don pracuje na Columbi, a Rosie próbuje napisać doktorat. Prawdziwą rewolucję zwiastuje sok pomarańczowy, okazuje się, że Rosie jest w ciąży. Ta wiadomość wywołuje szok u Dona, szok który przeradza się w awarię reaktora. Ten jeden wieczór pociąga za sobą szereg przeróżnych konsekwencji. Don, z typową dla siebie drobiazgowością, zaczyna metodycznie przygotowywać się do narodzin potomka, śledzi jego rozwój posiłkując się naukowymi publikacjami, upiera się wziąć udział w porodzie(obcej kobiety – dla lepszego zbadania zagadnienia), ale nie idzie z żoną na USG, opracowuje plan diety, ale lekceważy ciążowe zachcianki.  Ciąża dla normalnego faceta jest ciężką próbą, a co dopiero dla chorego na zespół Aspergera Dona, którego empatia nie jest mocną stroną. Jeśli ktoś się obawia, że książka, jak to zwykle bywa, będzie słabsza niż część pierwsza – niech się nie lęka – jest świetnie.


Miałam bardzo wysokie oczekiwania, Projekt „Rosie” mnie zachwycił. Ta książka mnie porwała i zachwyciła, trochę się bałam, że kontynuacja będzie wymuszona, że to będzie takie wyciągnięcie kasy na siłę, ale NIE!! To się świetnie czyta. Miałam łzy w oczach. Ciekawe, czy po przeczytaniu zgadniecie w którym miejscu.



Te dwie książki, o tym jak Don walczy ze swoimi ograniczeniami, pokazują, że wystarczy chcieć, efekt może być siermiężny, bo jednak są przeszkody z którymi nie wygramy, ale ci którzy nas kochają docenią szczere i dobre chęci. Według mnie to najlepsze pozycje z całej serii Gorzka czekolada, jakie czytałam, no dobra Służące też były super i muszę sobie powtórzyć.


Efekt Rosie, mnie rozbawił, rzadko książki mnie bawią, ale ta, chociaż nie doprowadziła do wybuchów śmiechu prowadzącego do zadyszki, to jednak wywołała uśmiech na mojej twarzy i znacząco poprawiła mi humor. Cieszę się, że się skusiłam, a Wam polecam po prostu oba tytuły : )

ostatnio chodzą za mną niebieskości

8 komentarzy:

  1. Nie pisz bzdur z odwykiem. Zobaczymy, jak długo on potrwa :)) Taaa... :)
    Ja za godzinę publikuję na blogu najnowszy stosik:) Mam w nosie odwyk, trudno, lepiej być uzależnionym od książek niż od czegoś innego. Od czegoś trzeba być uzależnionym. Co to za życie bez uzależnienia:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odwyk zakupowy to już długa sprawa, a czytelniczy, pewnie zamkną nam kort(albo nas z niego wyrzucą) i wiesz ;) wrócę do czytania

      Usuń
  2. A obie książki muszę kupić. Tylko upoluję jakąś promocję:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. poluj, poluj, w świecie absurdu takie książki są na wagę złota

      Usuń
  3. Właśnie ostatnio dość przelotnie zwróciłam uwagę na tę książkę ze względu na okładkę - bardzo się cieszę, że teraz trafiłam na Twój wpis, bo wreszcie wiem, o co chodzi i że to druga część. Bardzo chętnie zajrzę do pierwszej, jak będzie kiedyś okazja. Tylko tak się zastanawiam, skoro głównym bohaterem jest człowiek z zespołem Aspergera, a całość do komedia - czy głównym źródłem humoru jest choroba człowieka?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, absolutnie jego schorzenie nie jest wyśmiewane, jest tylko źródłem nieporozumień, ale to jest pretekst do pokazania, że nie trzeba być konwencjonalnym, aby być wartościowym

      Usuń
  4. Nie znam ani tej ani pierwszej części, ale zabawna opowieść o tym, że wystarczy chcieć ma u mnie spore szanse.

    OdpowiedzUsuń

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.