Jeżeli
ktoś sięga jedynie po nowości literackie to przegapia fantastyczne książki,
które wyszły parę lat temu. Taka Kukułka
wydana w 2010 jest za młoda, by trafić do kanonu klasyki, ale za stara, by być
dostępną w księgarni. Upolowałam ją na allegro, z uwagi na osobę Autorki, która
najpierw oczarowała mnie Trzema połówkami jabłka i swoją własną,
osobistą osobą ; ). Zawzięłam się i mam swój egzemplarz już, niestety już
przeczytałam, uroniłam łzę i… posłuchajcie.
Marta ma wszystko, czego może pragnąć kobieta – kochającego męża, dobrze płatną pracę, mieszkanie na ekskluzywnym osiedlu. Ma to wszystko, czego pragnie Iwona, samotna matka dwójki dzieci pracująca jako woźna w szkole. Marta ma wszystko – prócz dziecka, którego pragnie najbardziej na świecie.Ścieżki obu kobiet krzyżują się w dramatycznym momencie ich życia. Czy to spotkanie sprawi, że spełnią się ich najskrytsze marzenia?
Marta
i Filip starają się o dziecko. Jak to często bywa, największe parcie na malucha
ma Marta. Filip ma nastoletniego syna z pierwszego
małżeństwa i w sumie by mu to wystarczało. Marta jednak dała się uwieść wizji
życia idealnego, nowoczesne mieszkanie, praca w korporacji, do szczęścia
brakuje bobasa w wózku wartym tyle co niezłe auto. Poznajemy ją, gdy o dziecko
stara się od kilku miesięcy. Niby wszyscy powtarzają, że kilka miesięcy nie
czyni bezpłodności, ale ona czuje, że coś jest nie tak. Zwłaszcza, że obawia
się, że brak dwóch kresek na teście to kara za błąd młodości. Po drugiej
stronie barykady stoi Iwona, matka dwójki dzieci, po rozwodzie z marną pracą,
wiecznie narzekającą matką i mieszkaniem w bloku z wielkiej płyty. Iwona ma
dzieci, stała kiedyś u wrót wymarzonego życia jak z serialu, ale nie wyszło.
Dwie kobiety, różne oczekiwania, pogoń za marzeniami.
Z
jednej strony, niby obyczajówka, jakich coraz więcej ostatnio, bo okazało się,
że najnaturalniejsza rzecz, urodzenie dziecka, nie jest taką naturalną. To co
jednym kobietą przychodzi, niejako mimo woli, dla innych jest niedoścignionym
marzeniem. Ten dysonans, ta granica pomiędzy marzeniami a rzeczywistością,
wyznaczająca nasze samopoczucie, to główne przesłanie tej książki, jak dla
mnie. Mamy dwie kobiety, które powinny zamienić się życiami. Jedna marzy o
luksusie, o bezpieczeństwie finansowym, druga ma co dusza zapragnie, ale marzy
tylko o dziecku. Tylko, że okazuje się, że ze spełnianiem marzeń, osiąganiem
szczęścia, nie jest tak łatwo, to nie jest odhaczanie punkcików, to bardziej
skomplikowany stan, który polega na pogodzeniu się ze sobą i z życiem i
bynajmniej nie uważam, że to proste.
Nie
chcę spojlerować, ale zdradzę że na końcu się spłakałam. I zwinęłam w
wewnętrzny kłębek. Zanim rynek literacki zaroił się od książek o zastępczym
macierzyństwie, o młodych pięknych, bajecznie bogatych ale bez dziecka, z
czarno-białym światem, Antonina Kozłowska, w genialny sposób, serio, genialny,
pokazała, że nic nie jest proste. Przy okazji opisała świat z reporterskim
okiem, dbałością o szczegóły, trafnymi
diagnozami, że książkę czyta się błyskawicznie i dodatkowo, to wszystko
natychmiast staje przed oczami, od kawiarni sieciówek, przez nijakie jedzenie w
stołówce korporacji, aż po rozmiękłe błoto przy powstających blokach. Jestem
pełna podziwu.
Książka
wywołuje masę, różnych uczuć, na pewno gra na emocjach i zmusza do refleksji.
Bardzo, bardzo dobra. Chcę więcej, a mam jeszcze tylko Czerwony rower… Może pora na nową książkę? Pani Autorko??!
A wiesz, że ja jeszcze nic tej autorki nie czytałam. Muszę nadrobić zaległości.
OdpowiedzUsuńFaktycznie może za bardzo zagłębiłam się w nowych tytułach, muszę wrócić do trochę starszych pozycji :)
OdpowiedzUsuńChętnie sięgam po nowości wydawnicze, ale nigdy nie odmawiam starszym lekturom. "Kukułkę" mam w planach od dawna, bo porusza temat, jakiego poszukuję w książkach. Uwielbiam emocjonujące opowieści, więc muszę dowiedzieć się, czy "Kukułka" jest w bibliotece miejskiej.
OdpowiedzUsuńZ opisu nie brzmi jak coś niesamowicie świeżego jeśli chodzi o pomysł, nawet teraz oglądał serial, w którym występuje wysoko postawiona managerka wielkiej korporacji, którą bardzo boli fakt, że nie ma dzieci - serial nazywa się Orphan Black. Jednak Twój opis sugeruje, że trzeba jednak zaufać, że to coś wartościowego:)
OdpowiedzUsuńO tej książce już kiedyś słyszałam, a dzięki tej recenzji przypomniał sobie o niej. Lektura porusza temat, który dla wielu kobiet może być bardzo bolesny. Osobiście lubię szczere książki poruszające trudne tematy, które są bardzo dobrze napisane. Ta wydaje się taka być.
OdpowiedzUsuńLubię takie obyczajówki, a pogoń za marzeniami to coś trudnego.
OdpowiedzUsuń