Przeczytałam
wiele książek o Marii Curie, interesuje mnie ten temat. Ta kobieta mnie
fascynuje i inspiruje, chociaż kaliber moich dokonań jest żałośnie mierny. Gdy
tylko w zapowiedziach ujrzałam, że ukaże się książka o niej i jej starszej
siostrze byłam bardzo ciekawa. Książka stanowczo za długo leżakowała na mojej
półce, ale jakoś tak wpadła mi w ręce w sobotę wieczorem. Chociaż Karoliny
relacja z czytania trochę studziły mój zapał. No, ale cóż, próba nie strzelba.
Maria Skłodowska zostałaby guwernantką, gdyby nie jej starsza siostra Bronia. Nie pojechałaby do Paryża, nie studiowała na Sorbonie, nie poślubiła Piotra Curie. Nie odkryłaby radioaktywności i nie otrzymała dwukrotnie Nagrody Nobla.Bronia Dłuska zaś bez Marii nie zrobiłaby kariery jako jedna z pierwszych kobiet lekarek i nie otworzyła najlepszego na ziemiach polskich sanatorium.Maria i Bronia – siostry żyjące między Polską a Francją dzieliły ze sobą wszystko: ambicje zawodowe, trudne życiowe doświadczenia, radości i osobiste dramaty. Nieustannie się wspierały. Obie ceniły rodzinę i głęboko wierzyły, że postęp w nauce przyniesie ludziom szczęście.
Bronisława
i Maria urodziły się w drugiej połowie XIX wieku w Warszawie, która wtedy
uginała się pod jarzmem niewoli. Represje po powstaniu styczniowym wciąż były
żywe. Państwo Skłodowscy, sami pochodzący z rodzin angażujących się w walkę z
zaborcą nie chcieli posyłać ich na śmierć w walce, a chcieli swoje dzieci
wychować na światłych obywateli, mówiących po francusku, bo Francja była
ucieczką tych, którzy musieli przed Rosjanami uciekać. Nie byli bynajmniej
konformistami. Wychowali dzieci na mądrych, światłych obywateli noszących w
sercu Polskę, gdziekolwiek będą. Bronisława – starsza z sióstr, prędko musiała
wziąć na siebie ciężar opieki nad rodziną, gdy dzieci były małe pani Skłodowska
zachorowała na gruźlicę, później zaraziła się tyfusem i zmarła pierworodna
córka Skłodowskich – Zosia, niedługo po Zosi odeszła też matka, zostawiając
inteligentnego, ale mało praktycznego męża i czwórkę dzieci, najmłodsza – Maria
miała podówczas 11 lat. Ciężar prowadzenia domu całkiem spadł na Bronisławę, co
nie przeszkodziło jej ukończyć szkoły ze złotym medalem, który później również
zdobędzie Maria. To byłby koniec jej edukacji, bo w Warszawie na uniwersytet
nie przyjmowano kobiet, ale ambitne siostry, chciały uczyć się dalej. Mania
wpada na pomysł, który zaważy na ich losach. Najpierw do Paryża – studiować medycynę
pojedzie Bronia, w tym czasie Maria najmie się na guwernantkę i połowę pensji
będzie słała siostrze, gdy ta już skończy uniwersytet, zrewanżuje się Marii. Ta
bliskość, wzajemne wsparcie będzie stałą ich długiego, usianego najróżniejszymi
trudnościami życia.
Nie
spodziewałam się, że tyle się dowiem. Skupię się może na Bronisławie, bo o
Marii niewiele nowych faktów się dowiedziałam. Byłam przekonana, że chociaż
sława i laury przypadły Marii, to dostała też wiele trudności od losu, zmagała
się z samotnością i depresją, tymczasem Bronia, może i nie weszła do historii
światowej nauki, to jednak wiodła życie szczęśliwej i spełnionej kobiety.
TTymczasem w tej książce możemy się przekonać, że i jej los nie szczędził
trosk. Wprawdzie nie owdowiała tak młodo, ale okazało się, że sama miłość i
podobne wartości, nie oznaczają szczęśliwego małżeństwa i nie gwarantują
wierności małżonka. Później pochowała jedynego synka, córka zaś jedna z
pierwszych taterniczek uległa bardzo poważnemu wypadkowi, który na trwałe ją okaleczył
i uniemożliwił jej dalsze wspinaczki. Zresztą postać córki Broni to ciekawy i
nowy wątek, podobno mogła być homoseksualistą co wywoływało trwogę u Broni, bo
w tamtych czasach homoseksualizm był traktowany jako umysłowa choroba, czy
faktycznie Hela była homoseksualistką? Nie wiemy, na pewno zmagała się z
depresją, leczona była w klinikach psychiatrycznych, a gdy wyemigrowała do
Stanów, podjęła pracę, wydawało się, że wszystko idzie ku dobremu to Hela
popełniła samobójstwo, jaki to musiał być szok dla jej rodziców. Kazimierz
Dłuski, bardzo podupadł na zdrowiu i ten bardzo aktywny człowiek, który
udzielał się społecznie, kulturalnie i politycznie, pogrążył się w apatii i
prędko zmarł. Bronia bardzo zaangażowała się w budowę Instytutu Radowego, na szczęście
zmarła niedługo przed wybuchem wojny i nie zobaczyła, jak dzieło jej życia
staje się miejscem kaźni, podczas rzezi Ochoty. Tego szczęścia nie miał już
Kazimierz Żórawski, pierwsza miłość Marii, który podobno ongi często siadywał
przy pomniku upamiętniającym kobietę, którą odrzucił ulegając presji rodziców.
Szkoda,
że Bronisławę zepchnęła historia do roli podpory młodszej siostry, bo była
fascynującą, kobietą, propagowała karmienie piersią(tego dotyczył jej
doktorat), wspierała sztukę ludową, sprawnie zarządzała dużym uzdrowiskiem, w
czasie wojny zamieniając go w szpital wojskowy. Naprawdę, dużo się z tej
książki dowiedziałam i chyba powinna powstać biografia rodzeństwa Skłodowskich,
skoro mamy już książkę o rodzinie Curie, to teraz czas najwyższy na opowieść o
rodzinie Skłodowskich, rodzinie ludzi światłych, zwartą falangą walczących ze
światem!
Oj tam, oj tam :P
OdpowiedzUsuńTrzeba było przywyknąć do stylu autorki, jakoś mi początkowo nie podszedł, ale książka - miodzio!
Fascynująca rodzina......mam nadzieję, żę biblioteka zaopatrzy się w te książkę.
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa książki- o tych siostrach nic nie wiem
OdpowiedzUsuń