Strony

wtorek, 14 marca 2017

"Najdłuższa noc" - Marek Bukowski, Maciej Dancewicz [ tvnowska superprodukcja versus książka ]

Kilka  tygodni temu telewizja TVN zrobiła coś, co zwykle udaje się Stochowi, Kowalczyk i polskiej reprezentacji w piłkę nożną, zjednoczyła Polaków i posadziła ich przed telewizorem. Głośno reklamowane serial retro, miał być wiosennym hitem. Skorzystałam z dobrodziejstwa telewizji w Internecie i oglądnęłam pierwszy, później drugi i wreszcie trzeci odcinek. Nie oczarowało mnie, retro Kraków, tak mało wiarygodny, jakiś bez klimatu, nawet nie czuję że to Kraków, mogłoby to być dowolnie zlokalizowane miasto, może i na Wyspach Owczych, bo czemu nie. Aktorzy, z małymi wyjątkami – przeciętni, wątki kryminalne, no szału nie ma. Wyczytałam w Internecie, że książka lepsza, niby nic nowego, ale ta książka powstała po serialu, jest inspirowana wydarzeniami z tego serialu. Zwykle, taka kolejność owocuje płytką i denną książką. Czy Najdłuższa noc wpisze się w ten schemat?




Krwawa belle époque.
Kraków, grudzień 1904 roku. Na Plantach zostaje znalezione brutalnie okaleczone ciało kobiety. Nie ma przy nim żadnych dokumentów ani rzeczy osobistych, więc zidentyfikowanie ofiary jest niemożliwe. Trzy miesiące później dochodzi do kolejnej zbrodni. Czyżby miasto terroryzował seryjny morderca? 
Kraków paraliżuje strach. Miasto huczy od plotek. Mordercę należy znaleźć, zanim popełni kolejną zbrodnię. Początek XX wieku, belle époque, czas rozkwitu nie tylko sztuki, ale także techniki. Teatr miejski przy placu Świętego Ducha posiada własną elektrownię, po ulicach miasta jeżdżą już pierwsze automobile. W Krakowie otwiera się nowoczesne laboratorium kryminalistyczne, a informacje zdobyte dzięki nowym metodom będą miały ogromne znaczenie dla prowadzonego śledztwa. Nawet najwięksi sceptycy przyznają wkrótce, że działalność laboratorium jest doprawdy imponująca. 
Misternie skonstruowana intryga, morderstwa popełniane z zimną krwią, przestępczy Kraków i tajemnicza symbolika – „Najdłuższa noc” to książka, której lektura usatysfakcjonuje nawet najwytrawniejszych czytelników kryminałów. Autorzy Marek Bukowski i Maciej Dancewicz, nie tylko przedstawiają mroczną historię i tworzą pełnokrwistych bohaterów. Pokazują również, jak rodziła się nowa epoka, jak wyglądało zderzenie postępu cywilizacyjnego i przełomu obyczajowego ze światem biedy i zabobonów.
Książka ukaże się nakładem wydawnictwa Muza na początku 2017 roku.


Kraków – początek XX wieku, na ławce na Plantach, latarnik znajduje kobietę z wydłubanymi oczami. Makabryczne znalezisko, intryguje policję, w sprawie pojawia się wiele tropów, gdy na jaw wychodzi tożsamość denatki, a dalsza kwerenda pokazuje, że parała się ziołolecznictwem. Niestety to nie jedyne tak okrutne zabójstwo, pojawiają się nowe zwłoki i nie ma zasadniczo wspólnego mianownika, no poza niewątpliwym wynaturzeniem sprawcy.
Po bezkresnym ocenie płynie Jan Edigey-Korycki, przed laty uciekł z Krakowa, bo zabił człowieka, a jego ukochana popełniła samobójstwo. Znienawidziwszy miasto i świat, uciekł do wojska, a później począł wieść żywot marynarza, kobiety, brak stabilizacji, taka szeroko pojęta męska wolność. Teraz Jan dostaje wiadomość, że jego matka nie żyje, wraca więc do Krakowa, w którym będzie musiał zmierzyć się nie tylko z demonami przeszłości, ale także z opętanym mordercą.



Najdłuższa noc, gdy już przebrnęłam przez kwestie wstępne, okazała się fantastyczną, klimatyczną opowieścią. Dużo tam jest Krakowa z początku XX wieku, coś zbliżonego do serii o profesorowej Szczupaczyńskiej. Teraz już rozumiem, tych którzy mówili, że znajomość pierwszego odcinka serialu nie przeszkodzi mi cieszyć się lekturą. Sprawa jest poprowadzona zupełnie, zupełnie inaczej i zakończenie i tak Was zaskoczy. Zarówno wątek kryminalny, jak i te obyczajowo-prywatne poprowadzone są w inny, o wiele lepszy sposób. O ile akcja w serialu gna na łeb na szyję, o tyle w książce wszystko jest wyważone, mamy fajne równie tempo, moim zdaniem naprawdę fantastycznie się to czyta. Ciekawa zagadka, klimat retro Krakowa, czynią z Najdłuższej nocy rarytas dla miłośników kryminałów. Osobiście – chętnie poczytałabym książkowe wersje kolejnych odcinków.


Polecam!

Recenzja powstała w wyniku współpracy z księgarnią Bookmaster!
http://bookmaster.com.pl/

6 komentarzy:

  1. Ostatni kryminał retro jaki czytałam to napisany przez Maureen Jennings, w realiach XIX-wiecznej Kanady. Skoro piszesz że warto, to chętnie przeczytam, brakuje mi takich klimatów. Choćby w ramach odtrutki po filmie :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam kryminały retro, a ten mam na oku :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Serial mi się nie podoba... można zdjąć z nich te retro ciuchy i byłby to zwykły kryminalny serial jakich wiele. Cieszę się, że książka jest dobra, może się skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem skłonna przeczytać, ale serial mnie nie zainteresował :)

    OdpowiedzUsuń
  5. To jest świetna książka!

    OdpowiedzUsuń

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.