Strony

piątek, 3 marca 2017

"November 9 " - Colleen Hoover [ jak znajdziesz miłość trzeba jej się trzymać ]

O książkach Colleen Hoover nie da się nie słyszeć. Prawdziwa eskalacja emocji była rok temu, gdy autorka była w Polsce. Czytałam tylko jedną książkę jej autorstwa, bardzo mi się podobała, ale jakoś po inne nie sięgnęłam, bo zasadniczo aż tyle powieści młodzieżowych nie czytam. Nastolatki mnie drażnią i zanim ktoś powie, że sama pewnie byłam denerwująca, to wyjaśnię, że urodziłam się staruszką i nastolatki mnie wkurzały, nawet gdy sama miałam naście lat, a było to za sanacji. : P. Jakoś w głowie utkwił mi pozytywny szum wokół powieści November 9  chociaż zasadniczo nie lubię, gdy ktoś wszędzie wciska angielszczyznę. Czy po polsku wydźwięk by się zmienił? Sens byłby inny? Jednak ok., to powieść dla młodzieży, dla ludzi którzy uważają, że wszystko jest awesome, cute i tak dalej. Moje koleżanki zachwycały się tą powieścią, a nie mają siana w głowie, więc uznałam, że sprawdzę co w trawie piszczy.


„Kryminał kończy się, gdy zabójca zostaje schwytany. Biografię wieńczy ostatnie słowo o opisywanym życiu. Historia miłosna powinna połączyć zakochanych, prawda? W takim razie to chyba nie jest opowieść o miłości...“
9 listopada to data, która zaważyła na losach Fallon i Bena. Tego dnia spotkali się przypadkiem i od tej chwili zaczynają tworzyć dwie historie: jedna to ich życie, drugą pisze Ben zauroczony swoją nową muzą. Choć los postanawia ich rozdzielić, to wzajemna fascynacja jest na tyle silna, że nie może pokonać jej ani czas, ani odległość. Co roku 9 listopada rozpoczyna kolejny rozdział historii - tej realnej i tej fikcyjnej. Gdy nieubłaganie zbliża się koniec powieści, szczęśliwe zakończenie wydaje się jedynie mrzonką, bo historia na papierze zaczyna różnić się od tej, w którą wierzy Fallon…
„Zagubiliśmy się między fikcją a rzeczywistością. Nieważne, jaką wersję poznacie. Nieważne, który z ostatnich rozdziałów okaże się tym prawdziwym. Ważne jest tylko jedno: zawsze będę ją kochał“.
Nowa książka Colleen Hoover to opowieść o młodym pisarzu, jego niezwykłej muzie i przeznaczeniu, które ukrywa między wierszami coś więcej niż miłość.

Dziewiątego listopada przypada rocznica, gdy Fallon – obecnie osiemnastolatka przeżyła pożar, który ją oszpecił i pogrzebał jej szansę na karierę aktorską. Tego dnia dziewczyna spotyka się ze swoim bucowatym ojcem, który jest dziwkarzem i palantem. Oznajmia ojcu że wyjeżdża do Nowego Jorku i chce zacząć karierę na Brodwayu, ojciec – sam gwiazda, wyśmiewa jej plany i ogólnie zachowuje się jak dupek. Niespodziewanie pojawia się Ben udający chłopaka Fallon, później wyjaśni, że nie mógł przejść obok obojętnie. Tylko, czy naprawdę jest to jedyny powód. To krótkie spotkanie przeradza się w pierwszą randkę, ot uderzenie pioruna. Ben odwozi Fallon i ma pomóc się jej spakować, teoretycznie. Rozmawiają i nawiązuje się pokrewieństwo dusz. Tylko, że Fallon słucha matki, która radzi jej poczekać z angażowaniem się w związki, zresztą jaki to miałoby sens, skoro Fallon wyjeżdża. Ona i Ben postanawiają dać sobie pięć lat, do czasu, gdy ona skończy 23 lata. W tym wieku to niemalże eon. Będą się raz w roku, właśnie dziewiątego listopada spotykać. Czy to wypali? Zobaczymy.



Motyw spotykania się w jeden dzień na przestrzeni lat nie jest nowy. Autorka zdaje sobie z tego sprawę przywołując Jeden dzień najbardziej klasyczny przykład tego schematu. Tylko, że ta powieść nic nie traci na tym. Nie jest miernym odtworzeniem tego co kiedyś się udało. Nie mamy całej tej nastoletniej paplaniny o niczym, że ktoś kupuje kawę, a dziewczyna nie wie jakie buty dobrać i jaka jest możliwość, że zły kolor szminki rozwali jej życie. Nie ma tego, są opisane spotkania dwójki ludzi, którzy czują do siebie coś wyjątkowego i próbują dotrzymać słowa, sprawdzają to uczucie, w taki dosyć specyficzny sposób, ale nie mnie to oceniać. Ważne, że są emocje. Hoover umie je opisywać, są motylki, jest romantyzm, są wątki ważne dla każdej nastolatki, zresztą nie tylko, większość kobiet ma problemy z samoakceptacją.
Ciekawie Colleen Hoover prowadzi akcję. Opisywanie tylko jednego dnia i to jeszcze z perspektywy dwójki bohaterów jest bardzo trudne. Trzeba jakoś tak powymyślać, żeby tych wydarzeń nie było za dużo, bo byłoby to niewiarygodne a z drugiej strony, dbać coby czytelnik nie umarł z nudy. Moim zdaniem November 9 nie jest ani nieprawdopodobne, ani nudne. Cel osiągnięty, a ja już chcę poznać inne powieści Autorki.


Za książkę dziękuję księgarni Matras



8 komentarzy:

  1. Były motylki i to najważniejsze! ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo lubię książki tej autorki, ale "November 9" jeszcze nie czytałam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie czytałam nic Hoover, bo jakoś nabrałam przeświadczenia, że jej książki to takie czytadła dla nastolatków, w których nie znajdę nic dla siebie. Ale teraz zachwiałaś moją opinią i pewnie będę musiała zmierzyć się z jakąś książką autorki. Jeśli chodzi o motyw spotykania się zakochany tylko w jeden dzień w roku nie rozumiem tego kompletnie i pisarka musiałaby się nieźle natrudzić, żeby przekonać mnie, iż ma to sens.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie miałam podobne uprzedzenia, ale mi przeszło.

      Usuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  5. To jedna z moich ulubionych książek i choć nastolatką przestałam być parę lat temu, to zwyczajnie uwielbiam ten gatunek. Książki new adult zawsze wywołują we mnie ogromne emocje :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.