Ostatnio
na polskim rynku pojawia się coraz więcej ciekawych książek o tematyce przyrodniczej.
Mnie w oczy wpadła książka będąca biografią, a przemówiła do mnie… kolorystyką.
Jestem typową kobietą, jak kolorystyka wpadnie mi w oko to już przepadłam. A tej
zieleni nie mogłam się oprzeć. Do tego stopnia, że gdy na instagramie wydawnictwa
zobaczyłam uroczy kubek będący częścią promocji tej książki wymogłam zakup i gdy
w końcu go dostałam, to nie mogę się od niego odczepić! Sama książka bardzo
mnie kusiła, bo od lat planuję poczytać traktat o ewolucji Darwina i chociaż
grzebanie w ziemi nie jest moją pasją, to wszelakie obserwacje zależności,
ewolucji, odkrywanie nowych gatunków to coś co mnie bardzo pociąga. A tę
książkę rekomendowali najrzetelniejsi blogerzy, że nie wspomnę o tym, że gdy po
tłumaczeniem podpisują się Katarzyna Bażyńska-Chojnacka i Piotr Chojnacki, to
czytelnik może być pewny, że będzie to cymesik!
Najgłośniejsza biografia ostatnich lat i zwycięzca Costa Biography Award 2015!
Na cześć Alexandra von Humboldta nazwano miasta, rzeki, pasma górskie, prąd oceaniczny, pingwina, gigantyczną kałamarnicę – a nawet morze na Księżycu.
Jego barwne życie jest jak żywcem wyjęte z powieści przygodowej: Humboldt zapuścił się w lasy deszczowe, wspiął na najwyższe wulkany świata, był podziwiany przez książąt i prezydentów, uczonych i poetów. Inspirował Napoleona, Darwina, Bolívara a nawet kapitana Nemo z powieści Verne’a. Idee i odkrycia tego wielkiego naukowca zrewolucjonizowały i ukształtowały naukę, ochronę przyrody, politykę i sztukę.
Andrea Wulf zabiera nas w fantastyczną podróż jego śladami – w wyścig przez Rosję zakażoną wąglikiem i wyprawę tropikalnymi rzekami pełnymi krokodyli – i pokazuje, dlaczego życie i poglądy Humboldta pozostają tak ważne do dziś. Chciał poznać i zrozumieć świat, w którym żyjemy, i pierwszy zaczął się o niego troszczyć. Już w 1800 roku przewidział zmiany klimatyczne spowodowane działalnością człowieka i stworzył podwaliny współczesnego ruchu ekologicznego.
Życie Alexandra von Humboldta to opowieść o tym jak ukształtował się sposób, w jaki patrzymy na naturę i naszą planetę dzisiaj.
Alexander
von Humboldt to naukowiec, który chociaż urodził się za miedzą, w Polsce jest
postacią nieznaną. A przecież jego prace ukazały się wcześniej niż
Darwina(który zresztą wysyłał mu swoje książki, licząc się z jego zdaniem) a
Humboldt zrewolucjonizował postrzeganie natury, chociaż nie poszedł na noże z
Kościołem, może dlatego dał się zepchnąć w zapomnienie. A człowiek był
nietuzinkowy. Urodził się i zmarł w Berlinie, ale od młodych lat ciągnęło go w
świat, jednak jego matka, będąca synonimem toksycznej mamusi hamowała pasję
syna. Dopiero gdy matka zmarła mężczyzna wykorzystał okazję i ruszył w świat,
nie przepadał za Berlinem. Początki swojej kariery związał z kopalniami, ale
interesował go świat i przyroda. Miał szczęście żyć w czasach, gdy odkrycia
wyrastały jak grzyby po deszczu a świat był pełen białych plam i zagadek. W
czasie burzy próbował mierzyć elektryczność w powietrzu, był ciekawy wielkiego
świata i wykorzystał pierwszą okazję po śmierci matki, która tak go krępowała,
by ruszyć w świat. Już zawsze będzie obywatelem świata, goniącym za nowym
odkryciem. Ameryka Południowa jest chyba najbardziej epicką wyprawą, która
zaowocowała przywiezieniem do Europy tysięcy okazów nowych roślin, w tym z wielu,
nieznanych wcześniej gatunków. Wprawdzie nie powiódł się plan wyprawy dookoła
świata, ale Humboldt wspinał się na góry, planował zobaczyć wybuchający
wulkan(co ja czytając prawie przypłaciłam zawałem). Później wpadł do
Waszyngtonu gdzie z Jeffersonem dyskutował o przyrodzie i demokracji i
niewolnictwie. Prawdziwy człowiek renesansu, chociaż żyjący w epoce oświecenia.
Ta
książka to nie jest taka zwykła biografia, to obraz fascynujących czasów. Epoki
odkryć. Chociaż w Europie szaleją wojny to Humboldt dzielnie eksploruje nowe
miejsca uważając, że nauka stoi ponad polityką. Człowiek, który zrozumiał naturę
to nie tylko sucha biografia, to naprawdę ciekawa, kompleksowa opowieść o
wartościach, które dziś są dla nas oczywiste, a wtedy dopiero się rodziły. To
jakie obserwacje poczyniły Humboldt na temat niewolnictwa porażają swoją
trafnością, a musiał do nich przekonywać w USA, kraju uważanym za ojczyznę
wolności. To jak mamy opisany kolonializm, dewastowanie środowiska, wyniszczanie
tubylców, straszne to były czasy jeżeli człowiek nie urodził się w grupie
uprzywilejowanej.
A
przede wszystkim fascynuje to jak Alexander von Humboldt był oddany nauce,
pracy ponad podziałami, kierowała go ciekawość, dlatego stał się prekursorem
wielu dziedzin, bo sam był interdyscyplinarny, mało spał, dużo pił kawy,
narobił długów. Typowy naukowiec, bo pewne rzeczy się nie zmieniają. Naprawdę
gorąco polecam tę książkę, postać nieznana, a warto poznać! No i wspaniale, i
napisana, i przetłumaczona!!!
"gdy po tłumaczeniem podpisują się Katarzyna Bażyńska-Chojnacka i Piotr Chojnacki, to czytelnik może być pewny, że będzie to cymesik!" Zaliczam entuzjazm :D
OdpowiedzUsuńchyba Wasze tłumaczenie poznam już zawsze, rzadko spotykane to COŚ, co sprawia że nawet naukowa książka jest jak klasyczna powieść
UsuńW tym przypadku to wyjątkowo nie my, to autorka :D
Usuńo proszę, miłe zaskoczenie
UsuńA ja o nim słyszałam, bo czytałam jego książkę, a poza tym w jednym odcinku Cejrowski był w domu Humboldta.
OdpowiedzUsuńczyli odstawienie TV nie zawse jest dobrym pomysłem.
UsuńAlexander von Humboldt nie jest taki znowu w Polsce nieznany. Jest przecież jednym z bohaterów świetnej książki Daniela Kehlmanna "Rachuba świata" (wyd. w.a.b., 2007) - bardzo polecam. Od tamtej lektury zainteresowałam się naukowcem, dlatego z wielką chęcią sięgnę po tę książkę. O tak fascynującej postaci można czytać i czytać :)
OdpowiedzUsuń