Strony

środa, 19 lipca 2017

"Wanda. Opowieść o sile życia i śmierci. Historia Wandy Rutkiewicz"- Anna Kamińska [ góry tu wszystko jest święte ]

Mogę spokojnie powiedzieć, że od dwudziestu lat nie lubię chodzić po górach, no dobra, od 19.  Sama mieszkam na pagórku niewielkim(ale nie we brzozowym gaju) i to wyczerpuje mnie podczas powrotów, a jak raz, na jakiś czas pojadę do Sandomierza i tam pochodzę po pagórkach, to już Korona Ziemi, zimowe wejście na K2 i ogólnie stan wyczerpania. Niemniej, z wiekiem przekonuję się do literatury górskiej i jak czytam sobie o wejściach, o tych górach, to sobie gugluję różne szczyty i podziwiam. Tym bardziej, że Wydawnictwo Literackie postanowiło wbić gwóźdź do trumny i jako dodatek do tej książki wysłało piękne zdjęcie góry w śniegu, które to muszę mieć nad łóżkiem, a że mur solidny, nie karton gips, a chyba ściana nośna, to wbijanie gwoździa w ścianę będzie porównywalne do poręczowania zimowego wejścia na ośmiotysięcznik w czasie lawiny. Szukam szalonego chętnego.  A międzyczasie połknęłam biografię Wandy Rutkiewicz, o której, tak jak każdy, oczywiście coś tam słyszałam.





Zginę w górach” — mówiła. Dotrzymała słowa — według dokumentów sądowych zmarła 13 maja 1992 roku. Dzień wcześniej zaginęła na górze Kanczendzonga w Himalajach. Jej śmierci nikt nie widział, jej ostatniego słowa nikt nie słyszał, jej ciała nikt nie odnalazł. Na początku XXI wieku do Izby Pamięci Jerzego Kukuczki zapukała para turystów, która twierdziła, że w jednym z klasztorów w Tybecie spotkała postać przypominającą zaginioną przed laty himalaistkę... Jej odejście, tak jak wiele zdarzeń z jej życia, do dziś pozostaje tajemnicą.
Trzecia kobieta i pierwsza Europejka na Mount Evereście. Pierwsza kobieta, która zdobyła szczyt K2. Od małego słynęła ze „żmudzkiego” uporu. Szybko musiała dorosnąć, by wesprzeć matkę w domowych obowiązkach. Ojcu chciała z kolei zastąpić pierworodnego syna, który zginął śmiercią tragiczną. Najpierw dźwigała ciężar niełatwej historii rodzinnej, później sprawy „na dole” zawsze pozostawiała na drugim planie. Żyła od wyprawy do wyprawy. Nigdy nie zdecydowała się na macierzyństwo. Rozpadły się jej dwa małżeństwa. Najważniejsza była dla niej wolność. Jej prawdziwą miłością były góry.
Nieznane dotychczas dokumenty, niepublikowane wcześnie fotografie oraz bliscy, którzy po raz pierwszy zgodzili się na rozmowę. Po olbrzymim sukcesie książki Simona. Opowieść o niezwyczajnym życiu Simony Kossak Anna Kamińska przybliża czytelnikom życie najsłynniejszej polskiej himalaistki. Wanda. Opowieść o sile życia i śmierci. Historia Wandy Rutkiewicz to znacznie więcej niż biografia. To opowieść o pokonywaniu własnych demonów, przełamywaniu swoich słabości i o wielkiej, życiowej pasji, która, dając niebywałą siłę, może również spalać.

Wanda Rutkiewicz, urodzona na Kresach, w tradycyjnej rodzinie, w której mówiono w wielu językach, sąsiadującej z rezydencją Ogińskich, od tego Ogińskiego, kompozytora, „Pożegnania z Ojczyzną”. Błaszkiewiczowie – rodzice Wandy, musieli też pożegnać swój dom, nie ominęły ich wichry historii. Pierwszym przystankiem po wyjeździe z Płungian jest rodzinne miasto ojca Wandy – Łańcut. Tam nie może się odnaleźć jej matka, salonowa lwica, wielka dama, koegzystencja z teściową nie idzie za dobrze, więc ruszają dalej, do destylacji przesiedleń, wciąż zrujnowanego Wrocławia, w którym panuje atmosfera tymczasowości. Wrocław będzie końcem dzieciństwa Wandy, rodzina się posypie a ona sama wejdzie na drogę, która, dosłownie, powiedzie ją na szczyt(y). Ambitna, chcąca przodować, rywalizować. Kim była kobieta, która była jedną z wybitniejszych himalaistek. Wanda Rutkiewicz, która zlekceważyła przestrogę swojej matki i chciała wejść na Kanczendzongę, szczyt uważany za siedzibę bogów.


O Wandzie Rutkiewicz słyszał chyba każdy, ale tak naprawdę niewiele o niej wiedziałam. Nie wiedziałam, że jej ojca zamordowali, tak niedaleko mnie w Łańcucie. Przypominałam sobie Wrocław, szukając śladów himalaistki. Zanurzałam się w tę biografię jak we wspaniałą powieść. Anna Kamińska, dokonała rzeczy wspaniałej, mianowicie z niezbyt wesołego życia Wandy Rutkiewicz zrobiła porywającą opowieść.
Nie mogę powiedzieć że jest to radosna książka. Życie Wanda Rutkiewicz miała trudne, od dzieciństwa wpojono jej potrzebę rywalizacji. Jej ojciec do samego końca uprawiał różne sporty i w jego ślady poszła córka. Rodzinna tragedia, jeszcze bardziej umocniła w Wandzie ten imperatyw bycia najlepszą, niedoścignioną. W jej życiu było wielu mężczyzn, bo wspinaczka to jednak męski sport, kochali się w niej, ona w nich, ale było niewiele miłości, dużo smutku. Te wspinaczki po górach, wieczna pielgrzymka, jest metaforą szukania tego nieuchwytnego celu w życiu, czy znalazła go tam na zboczu Kanczendzongi? Jej Mama do swojej śmierci nie wierzyła, że jej córka nie żyje, chociaż przed tym jednym szczytem ją tak ostrzegała....



Czy polubicie Wandę Rutkiewicz? Sprawdźcie sami, naprawdę jedna z lepszych biografii jakie czytałam. Doskonale napisana, wciągająca i świetnie wydana. Bardzo, bardzo Wam polecam!


4 komentarze:

  1. Czytałam inną biografię Wandy Rutkowskiej, ale o tak niezwykłej postaci warto zapoznać się z kolejnymi książkami :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. niewiele o niej wiem, bo ja taki średni górołaz jestem

      Usuń
  2. Zgadzam się z ostatnim akapitem w stu procentach.

    OdpowiedzUsuń

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.