Strony

sobota, 25 listopada 2017

"Dzieje Tristana i Izoldy" - Autor Anonimowy [ o zgubnym wpływie napojów ]

Z czym mi się kojarzą Dzieje Tristana i Izoldy? A z liceum, była to obligatoryjna lektura i pamiętam jak czytałam tę książkę, czekając aż Mama wróci z wywiadówki. Miałam wydanie z Grega, nawet nie wiem w jakim tłumaczeniu, w domu jest jeszcze jedno wydanie, chyba z serii Koliber, chyba! Dawno do tej książki nie wracałam, a tutaj Wydawnictwo Mg oddaje nam do dyspozycji kultową pozycję w mistrzowskim tłumaczeniu Boya-Żeleńskiego. Oczywiście sam tłumacz jest osobnością, jego smutny koniec na Wzgórzach Wuleckich napawa smutkiem, a ja dzięki sklerozie, mogę niemalże od nowa, z czystą kartą cieszyć się opowieścią o tragicznych losach kochanków.



Legenda Tristana i Izoldy jest najpiękniejszym, najgłębszym poematem miłości, jaki ludzkość kiedykolwiek stworzyła. Zawiera w najpełniejszym, najszlachetniejszym wyrazie to, co stanowi dominującą linię późniejszej literatury francuskiej, co odróżnia ją od wszystkich innych i stanowi tajemnicę jej uroczego na wszystkie inne oddziaływania.
Wiecznie na nowo przeżywany problem miłości, wiekuista, tryumfalna apoteoza jej samej, wraz z całym bezmiarem jej nędz, kłamstw, jej wzniosłości i upodlenia, czci i bez honoru, z całym pijaństwem szczęścia i tragizmem niedoli, to linia, która od Tristana i Izoldy, poprzez strofy Villona i Molierowskiego Alcesta, niezapomniane sylwety Manon Lescaut i kawalera de Grieux, poprzez Stendhala i Balzaca, Musseta i Verlaine'a, aż do całego teatru i powieści przedostatniej doby, aż do piosenki ulicznej Paryża, snuje się nieprzerwanie przez najświetniejsze karty literatury francuskiej i stanowi jej swoisty, nieprzeparty urok. Można powiedzieć, iż dusza nowo tworzącej się rasy w samym zaraniu młodości napiła się czarodziejskiego trunku z pucharu Tristana i Izoldy i że ów napój miłosny, mocny jak życie i mocniejszy nad śmierć, na wieki już krąży w jej żyłach.

Klasyczna romańska legenda, nieznanego autorstwa, opowiada o narodzonym w smutku Tristanie, który przyszedł na świat jako pogrobowiec, jego ojciec został zabity, a matkę przy życiu trzymała jedynie ciąża, gdy tylko urodziła syna, nadała mu tragiczne imię, zamknęła oczy i umarła. Aby wróg nie zgładził dzieciaka, młody jest chowany jako niby syn, sługi. Jednak w końcu pech go dopada, chłopak zostaje porwany, ale udaje mu się zbiec, dzięki mistrzowskiej sztuce oprawiania dziczyzny, trafia na dwór króla Marka, który jest bratem matki Tristana. Marek na widok młodziana czuje tkliwość, chociaż co naturalne nie wie o tym, kim jest chłopak, Tristan przezornie milczy o swoim pochodzeniu. Aż w końcu sprawa wychodzi na jaw, Marek w chłopaku widzi przybranego syna, co wzbudza zawiść innych sług władcy. Postanawiają odsunąć Tristana od Marka, namawiają na ożenek. I tak na scenę(ale będzie sporo zawirowań) wkracza Izolda Jasnowłosa, na początku żywi szczerą niechęć do Tristana, który jedzie zdobyć ją dla wuja, ale później za sprawą magicznego napoju, pojawia się miłość. Miłość godząca w lojalność wobec władcy, wina, ale niezawiniona. Średniowieczna legenda, która wciąż jest obecna w popkulturze(ot chociażby jeden z odcinków serialu Chirurdzy zaczyna się monologiem Meredith o tych bohaterach).

Klasyczna, celtycka legenda, wspaniale stylizowana przez Boya-Żeleńskiego, w tym tekście czuć gawędziarski ton, narrator zwraca się do słuchaczy, stopniuje napięcie, tekst nie jest dopieszczony, ale miejscami stylistyką oddaje emocje, zaangażowanego narratora, który przeżywa losy bohaterów na żywo. Oczywiście, dla współczesnego nastolatka, język może być archaiczny, ale chodzi przecież o emocje.




Jak czyta mi się tę książkę po kilkunastu latach? Gdy pierwszy raz się z nią zapoznałam byłam młodą, naiwną nastolatką, teraz jestem, no nie jestem nastolatką i jeszcze widziałam filmową wariację na temat legendy z cudownym Rufusem w roli Marka… miałam nawet długo plakat na ścianie, ale musiał wylecieć, gdy zaczęło brakować miejsca na książki. Nie można oceniać bohaterów, bo za sprawą głupiego błędu, muszą sprzeniewierzyć się głównym cnotom swej epoki. Głóg na grobie, przebaczenie Marka, no już mnie do łez może nie wzrusza… chyba. Mam sentyment do tej legendy, cieszę się, że miałam pretekst do niej wrócić. Polecam!!! Ma to swój urok!


Książka recenzowana dla portalu Duże Ka

2 komentarze:

  1. Pamiętam te książki od Grega. Miały chyba gęsty druk?
    Czy mi się zdaje, czy to już moja wyobraźnia szwankuje, ale tę legendę wykorzystała Maria Kuncewiczowa w 'Tristan 46"?
    MG ostatnio wydało też 'Gargantuę' w tłumaczeniu Boya i jego ksiązkę o Marysieńce, którą zamierzam się cieszyc już niedługo.
    Niedawno w TV leciała powtórka Tristana i Izoldy, ale sobie darowałam, bo nie lubię współczesnych adaptacji, gdyż zmieniają wymowę dawnych książek, myśli, obrazów. Na przykład film 'Troja': w starożytności indywidualizm i miłość nie grały aż takiej roli. I właśnie boję się, ze ta adaptacja 'Tristana i Izoldy' jest taką papierową historyjką, wyciskaczem łez.
    Kojarzysz takie zdjęcie Boya ze stosem swoich książek? Kiedyś z koleżanką robiłyśmy sobie takie zdjęcia. Już sobie wyobrażam Ciebie z Twoimi recenzenckimi.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspaniały wpis! Niezwykle przydatne porady przedstawione w Twoim serwisie. Podziwiam Twoją pracę w pisanie tak dobrych postów. Chciałbym także zachęcić zajrzenie mojej serwisu, gdzie też znajdziecie interesujące porady dotyczące stylu. Polecam pod adres mój blog. Dobrej czytania!

    OdpowiedzUsuń

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.