Strony

piątek, 30 marca 2018

"Radziwiłłowie. Burzliwe losy słynnego rodu" - Witold Banach


Historia Polski obfituje w wiele ciekawych wątków. Mnie szczególnie pasjonują losy jednostek. Gdy więc usłyszałam o tym, że Wydawnictwo Poznańskie wydaje biografię rodziny Radziwiłłów, to od razu na nią zachorowałam. Ta rodzina była swego czasu elitą elit, wpływała na los kraju, chociaż czytelnikom Sienkiewicza kojarzyć się będzie ze zdradą i wydzieraniem czerwonego sukna, romantyczką, z piękną Basią, która zgonem swym unieszczęśliwiła Zygmunta Augusta. Jakimi ludźmi byli Radziwiłłowie? W jaką stronę pójdzie autor? Jak opisze tyle różnych osobowości na kartach wprawdzie grubej, ale nie gargantuicznej rozmiarem książki. Długo książka na czytanie czekać nie musiała, leżała sobie przy łóżku, ale nie chciałam jej podczytywać, wolałam ją przeczytać możliwie najszybciej, żeby w bohaterach się nie pogubić.





Radziwiłłowie, ród który trząsł Rzeczpospolitą Obojga Narodów, opisywany w Sienkiewiczowskiej Trylogii, przedstawiany w wielu filmach i serialach historycznych. Jednak niewiele osób wie, że jego przedstawiciele uczestniczyli w wielu ważnych wydarzeniach w czasach nam bliższych. To dzięki interwencji Janusza Radziwiłła zwolniono Józefa Piłsudskiego z Magdeburga, a jego rozmowa z Göringiem przyczyniła się do uwolnienia profesorów Uniwersytetu Jagiellońskiego. Stanisław Radziwiłł jako delegat Polskiego Czerwonego Krzyża zabiegał o zbadanie okoliczności mordu katyńskiego, a po wyjeździe do Stanów Zjednoczonych brał udział w kampanii prezydenckiej swojego szwagra Johna Fitzgeralda Kennedy’ego.
Radziwiłłowie byli obywatelami świata w najpełniejszym tego słowa znaczeniu. Swoje majątki, pałace, domy posiadali w Polsce, Rosji, Niemczech, Francji, Włoszech i Stanach Zjednoczonych. Byli przyjaciółmi królów, cesarzy, carów i prezydentów, a fakt, że stali się rodziną związaną z pruskim domem panującym, miał swoje znaczenie aż do czasów II wojny światowej. W książce czytelnik znajdzie zarówno postacie piękne, szlachetne, ale nie brakuje też szaleńców, utracjuszy i skandalistów. W opowieściach o Radziwiłłach znajdziemy paradoksy związane z wyborem tożsamości narodowej, polityczne wolty, skandale obyczajowe, wzloty i upadki.

Naszą podróż przez historię Radziwiłłów rozpoczniemy na przełomie wieku XVII i XVIII, gdy nie ma już Janusza i Bolesława, a Szwedzi zostali odparci. Zaczyna się ta historia mocnym akcentem, bo początek tej książki to bohaterowie którzy są okrutnikami, dewiantami i jeżeli kiedykolwiek słyszeliście o szaleństwie Witelsbachów, to bawarską rodzinę uznacie, że w pełni normalną, ich szalony Ludwik zaś jest młodzieńcem z ułańską fantazją przy Radziwiłłach, którzy są sadystami, dusigroszami, a ich rozbuchana seksualność nie jest już jakimś tam zboczeniem, ale groźną dewiacją. Bywają ubezwłasnowolniani, żony od nich uciekają. A jednak to na czas tych mniej przyjemnych mężów, przypadnie okres budowy potęgi rodu, chociaż ku memu rozczarowaniu nie dowiemy się skąd się wzięła wielkość rodziny. Autor uważa, że my to wiemy, nie kłopocze się wprowadzaniem nas w historię. Dlaczego wybiera ten okres na początek historii? Bo to oczątek berlińskich Radziwiłłów, a autor na tej gałęzi się skupi. Również nie tłumacząc dlaczego.  Próżno szukać na okładce doprecyzowania, że to nie jest historia całego rodu, ale konkretnej gałęzi, że Janusz Radziwiłł, występuje tylko na okładce, bo w książce nie poczytamy o nim. Czy czuję się oszukana? Zawiedziona?


Bynajmniej. Autor za pomocą krótkich rozdziałów, pisanych jakby na kształt krótkich odcinków serialu przedstawia nam kluczowe wydarzenia  rodziny. Wydarzenia o których wiedza, jak mam wrażenie nie jest powszechna. Ja nie wiedziałam, że niewiele brakowało a Polka byłaby władczynią Prus, nie słyszałam o dramatach w łonie tego rodu. Książkę czyta się doskonale, szybko i jednym tchem, bo rozdziały perfekcyjnie się zazębiają i można albo robić przerwy, albo poruszać się jak za sprawą sprytnego mechanizmu.



Jestem zauroczona tą książką  i bardzo chętnie przeczytałabym takie biografie Czartoryskich, Lubomirskich(bliskich mi terytorialne), Ossolińskich, czy Wiśniowieckich. Nie będę udawała jednak, że jest to książka dla każdego, autor nie posługuje się językiem potocznym, pisze jak historyk, zakładając, że podstawowe rzeczy czytelnik wie. Mnie to nie przeszkadzało, jednak jeżeli ktoś zatrzymał się w historycznym rozwoju na etapie podstawówki to lektura może być trudna, nie do przejścia. Warto jednak nadrobić wiedzę, bo ta książka spodoba się fanom dobrych bografii. Naprawdę warto!!






Książka recenzowana dla portalu Duże Ka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.